czwartek, 15 marca 2012

Na co Systemowi durnie

Muszę przyznać, że kiedy pisałem wczoraj tekst o Wałęsie, Blumsztajnie i opętaniu, padłem ofiarą, jak zwykle zresztą, swojej naiwności. Otóż zarówno w wypadku Wałęsy, jak i Blumsztajna, uznałem, że to co się z nimi dzieje, jest sprawą zupełnie czystą w tym sensie, że za ich ową manifestacją ich upadku nie stoi ani niczyja zła wola, czy czyjś perfidny plan, lecz wyłącznie człowiek ze swoimi słabościami. Co do Wałęsy na przykład, byłem bardzo szczerze przekonany, że to co funkcjonuje w powszechnej świadomości jako „Blog Wałęsy”, jest w głównej mierze prowadzone przez któregoś z pracowników tego jego Instytutu, natomiast niekiedy zdarza się tak, że Lech Wałęsa się zdenerwuje, jakimś niezwykłym slalomem przedrybluje swoją obstawę, dopadnie komputera, i zanim ktokolwiek zdąży zareagować, szybko coś napisze, no i wtedy to właśnie wszystkie już media cytują jego słowa, jako sensację dnia. Tymczasem dowiaduję się, że nie; że Lech Wałęsa prowadzi swój blog samodzielnie i, co równie ciekawe, zostawia na nim ślad swojej duszy niekiedy nawet parę razy dziennie. I że, oczywiście, jeśli mamy do czynienia z jakimiś wyjątkowymi wybrykami, to one są natychmiast relacjonowane przez wszystkie media, co naturalnie nie zmienia faktu, że poziom tych wpisów robi większe lub mniejsze wrażenie za każdym razem.
W przypadku Seweryna Blumsztajna, uznałem, że jemu się coś stało w głowę, i to właśnie w związku z tym zdarzeniem, on nabazgrał na kawałku kartonu zdanie: „Pierdolę nie rodzę”, i uzbrojony w tę deklarację, wyruszył na miasto. I muszę tu od razu pochwalić panią Toyahową. To ona pierwsza, zanim jeszcze wiadomość, że Blumsztajn nie miał tu nic do gadania stała się oficjalna, wyraziła przekonanie, że on na pewno tak naprawdę w ogóle nie wiedział, co trzyma w ręku. Że on tam na tę manifę przylazł, ktoś mu ten napis wsadził do ręki, a on, nawet nie patrząc co tam jest napisane, dał się z nią jak dziecko sfotografować. I oto okazało się, że organizator przedsięwzięcia pod tytułem „Blumsztajn pierdoli nie rodzi” został jednak wytropiony, i jest nim powszechnie znany komunista młodszego pokolenia Sławomir Sierakowski. A więc, tym samym, i tu, podobnie jak w przypadku Wałęsy, okazało się, że jeśli on jest faktycznie opętany, to nie przez to co robi, ale że w ogóle robi. Że problemem Blumsztajna nie jest to, że mu coś chodzi po głowie w sprawie uprawiania seksu i wynikających z tego konsekwencji, lecz że… no właśnie nie bardzo wiadomo co, ale że to coś jest z dramatycznym wyrachowaniem wykorzystywane przez tych, którzy wiedzą więcej i lepiej.
W tej sytuacji pozostaje nam już tylko ustalić, jaki jest cel owego wystawienia obu panów na pośmiewisko. Od razu powiem, że jak idzie o Wałęsę, to nie mam pojęcia. Może oczywiście być tak, że z nim jest trochę tak jak z biedą w PRL-u. Z punktu widzenia ówczesnej władzy, było bardzo ważne, by społeczeństwo nie zaczęło zdychać z głodu, ale żeby przy tym nie poczuło, że ma tyle ile trzeba. A więc była ta telewizja, a w niej od czasu do czasu jakiś amerykański film, te jakieś tam kolorowe byle jak gazety, te papierosy, które czasem się rozklejały a czasem nie, ta wódka, która raz truła mocniej, a raz mniej, no i ten sklep mięsny, w którym od czasu do czasu pojawiała się kiełbasa i szynka, ale władza zawsze dbała o to, by to wszystko nie było uznane za pewne i dane na zawsze. Żeby zawsze pozostawało wystarczająco dużo miejsca na marzenia. Więc tu też może być tak, że z jakiegoś powodu chodzi o to, żeby wszyscy wiedzieli, że Lech Wałęsa to bohater i nasza duma, ale jednocześnie, by nikt nie zapomniał, że w gruncie rzeczy to jest zwykły dureń. Po co? Jak mówię, nie bardzo wiem, i, szczerze mówiąc, akurat nie wydaje mi się, żeby w jego wypadku było to aż tak ważne.
O wiele ciekawsza jest moim zdaniem sprawa Blumsztajna. Otóż ja sobie bardzo łatwo mogę wyobrazić, jak wyglądał moment przekazania tabliczki z tym kuriozalnym napisem. Blumsztajn przyszedł na tę demonstrację, jako osoba ważna od razu oczywiście znalazł się wśród innych ważnych osobistości, w tym faktycznych organizatorów całego przedsięwzięcia, tuż przed rozpoczęciem marszu podszedł do niego Sierakowski i powiedział: „Cześć. Tu jest dla ciebie kartonik. Trzymaj mocno, nie upuść, no i marsz!” Blumsztajn posłusznie, z jakiegoś powodu nie uważając za stosowne zapoznać się z jej treścią, tablicę przyjął, no i dalej już było jak było. Mogło też oczywiście być tak, że on jednak rzucił okiem na ten napis, i nawet zapytał Sierakowskiego, czemu tak, ale kiedy usłyszał, że tak jak jest, jest dobrze, machnął na to wszystko ręką.
Myślę jednak, że dobrze byłoby poznać wcześniejsze losy tej tablicy, a więc przede wszystkim, w jakim celu Sierakowski ją wyprodukował, no i dlaczego akurat z tym tekstem. Uznał za dobry pomysł, by do jej niesienia wyznaczyć Blumsztajna. Ktoś powie, że ci młodzi komuniści są już tak zaczadzeni, że już nawet nie widzą tej swojej śmieszności, i że zapewne dla Sierakowskiego tekst „Pierdolę nie rodzę” jest równie błyskotliwy i sensowny, jak… ja wiem? – „Księża na księżyc”, czy „Zburzyć kościoły, wybudować kliniki aborcyjne”. Oczywiście, jest możliwe, że oni są zaczadzeni – albo po prostu zaćpani – jednak nie wydaje mi się, by ich to nieszczęście mogło dotknąć w aż tak drastycznym stopniu. Uważam, że kiedy Sierakowski wymyślał ten napis, on świetnie wiedział, że to jest kompletne kretyństwo. Ale mało tego. Ja uważam też, że kiedy Sierakowski on skrobała na tej tekturze ową bzdurę, wiedział dobrze, że ją za chwilę da własnie Blumsztajnowi. Kłopot teraz jest tylko jeden. Po co? I dlaczego akurat jemu?
Czytam w „Super Expresie”, który jako pierwszy podał informację, że Blumsztajn tablicę dostał od Sierakowskiego, wypowiedź samego Sierakowskiego, że jemu chodziło o to, by w ten sposób wyrazić swój protest. No i dobrze. Protest? Jasna sprawa. Tyle że ja w żaden sposób nie widzę, w jaki sposób informacja „Pierdolę nie rodzę” może stanowić protest przeciwko czemukolwiek. Wspomniany wcześniej apel o to, by burzyć kościoły, a na ich miejscu stawiać kliniki aborcyjne, mimo całego zła, jakie niesie, potrafię zrozumieć. Chodzi o to, by nie było kościołów, i żeby aborcja była powszechnie dostępna. Jak mówią Anglicy, „I get the picture”. Natomiast wezwanie, by kobiety przestały rodzić dzieci jest tak absurdalne, że ono nie mogło się na poważnie narodzić nawet w myślach Sławomira Sierakowskiego. Wezwanie tej treści jest tak chore, że ono może mieć wyłącznie na celu doprowadzenie do czyjejś kompromitacji, a w tym wypadku kompromitacji Seweryna Blumsztajna, a przy okazji środowiska które go utrzymuje. A zatem wszystko wskazuje na to, że ludzie z „Krytyki Politycznej” chcieli skompromitować „Gazetę Wyborczą”. Nie ma bowiem takiej możliwości, by Sierakowski dał Blumsztajnowi tę tablicę, nie wiedząc, do czego to doprowadzi. Ja wręcz sądzę, że on mógł nawet sam ściągnąć na miejsce fotografa z „Frondy” i pokazał mu Blumsztajna.
No i teraz oczywiście pozostaje się zastanowić, dlaczego? Oczywiście nie ma mowy o tym, by uznać, że „Krytyka Polityczna” wymyśliła sobie, że oni wyprą z rynku „Gazetę Wyborczą”, a uderzenie w Blumsztajna będzie dobrym pierwszym krokiem na tej drodze. Tu musiało chodzić o gesty zdecydowanie bardziej natury osobistej, lub zwyczajnie – ideologicznej. A więc mogło pójść o to, że Sierakowski z osobistych właśnie powodów nie lubi Blumsztajna i go chciał trochę porozstawiać. Albo że go nie lubi Michalski, i poprosił Sierakowskiego, żeby za niego załatwił sprawę. I że ten dał mu ten napis, a później wszyscy mieli z tego uciechę, na takiej zasadzie, jak dziecko, które innemu dziecku przyczepi do pleców napis „Jestem głupi” i jest wesoło. Może. Choć nie sądzę. Podejrzewam, że, co by o Sierakowskim nie mówić, on jest jednak zbyt poważny na takie gesty, a poza tym w środowisku „Krytyki Politycznej” są sami intelektualiści z ambicjami, i oni by mu na taką głupią samowolę nie pozwolili. To musiała być akcja zorganizowana i raczej wymierzona w „Gazetę Wyborczą”. Nie ze względów biznesowych, ale czysto ideowych. Oni mogą „Gazetę Wyborczą” traktować jako ideologicznego wroga. Jako przedstawiciela podłego żydowskiego neoliberalizmu, z natury wrogiego szczeremu trockizmowi, albo zwyczajnie – jako kapitalistycznego koncernu z jego pieniędzmi, bankami i wyzyskiem. Jest bardzo możliwe, że Sierakowski i jego koledzy patrzą na budynek Agory i „Gazety Wyborczej” i ich jasna krew zalewa, że oto tu rośnie ten pieprzony kapitalizm, ci Żydzi, spijający krew klasy robotniczej, a że akurat udało się jednego z jego przedstawicieli chwilowo przeciągnąć na swoją stronę, to postanowili przez niego właśnie wyszydzić ów kapitalizm.
A sam Seweryn Blumsztajn? Czemu on się dał w to wciągnąć? Czemu nie sprawdził, co mu dali do niesienia, a nawet jak sprawdził, to czemu uznał, że to nic nie szkodzi? Diabli wiedzą. No ale o tym już przecież było wczoraj. Że albo on jest cały czas na gazie, albo ma w głowie jakieś inne szumy, albo jest zwyczajnie opętany przez coś, co kiedyś zrobił, i to go już trzyma za gardło. Że z nim jest zupełnie tak samo, jak z Lechem Wałęsą. Czemu on robi z siebie durnia na tym blogu? Czemu nie uzna, jak normalny starszy pan, że on się na tych komputerach nie zna, a przez to, że całe życie był tylko skromnym elektrykiem, też nie nadaje się do tego, by tworzyć jakieś ładne zdania? Opętanie. Zwykłe opętanie.
No i jeszcze jedno. Co mnie to wszystko obchodzi? Właściwie to nic. Wczoraj napisałem coś na ten temat, a dziś dowiedziałem się paru nowych rzeczy, i chciałem o nich opowiedzieć tak, żeby czytelnicy tego bloga mogli powiedzieć, że udało im się coś ciekawego poczytać. A poza tym zwyczajnie interesuję się wpływem, jaki świat ma na nas i na nich. Czasem więc zajmuję się nimi, a czasem nami. Możliwe, że za chwilę machnę ręką na Wałęsę i Blumsztajna i znów napiszę coś o naszych. Zwłaszcza że zarówno jak idzie o nich, jak i o nas, powodów do jasnej cholery mam wszędzie równie dużo.

Jeśli komuś ten tekst się spodobał, proszę o wsparcie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Przypominam też o książce, która jest tu obok do kliknięcia, a zawiera wybór starych tekstów zawsze w bardzo aktualnym kształcie. Dziękuję.

15 komentarzy:

  1. Dobry wieczór!

    Muszę w sieci poszukać zdjęcia Blumasztajna z tą tabliczką, jest to wszakże jakiś znak czasów.

    Ja bym tu wybrał opcje tego straszliwego zaczadzenia, w końcu onegdaj sam byłem nieźle zazczadzony i podejrzewam, że im się wydawało, że po prostu są, tu warto użyć tego określenia, zajebiści.

    Na blog Wałęsy też zajrzę, czemu nikt mu przynajmniej tych tekstów nie koryguje, choćby pod względem ortograficzno-gramatycznym? Przecież ma te swoje instytuty, biura i co tam jeszcze. Może tam nikt nie wie co to jest poprawna polszczyzna?

    Toyah, wybacz spadek aktywności, w weekend będę się tłumaczył w mailu.

    Uklony!

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    No właśnie wygląda na to, że im zależy na tym, żeby ten blog był właśnie taki. Co do spadku aktywności, on jest powszechny. Co gorsza, na każdym możliwym poziomie. Zupełnie jakby coś wisiało w powietrzu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie Blumasztajna znalazłem. Prócz tego widziałem tam transparent z napisem o odcinaniu pępowiny, który wprawił mnie w stan grozy i nie jestem w stanie tego zacytować. Nie wiem jednak czy to można tłumaczyć samym tylko zaczadzeniem, to raczej bliższe opętania.

    A Lechu, to dopiero ciekawe, on te swoje wypociny drukuje, skanuje i wkleja jpeg-a... Dziwny i żałosny ten jego blog...

    OdpowiedzUsuń
  4. @Kozik
    On ma kilka tych blogów. Ten z tekstami jest w portalu gover.pl. Skany to jest chyba co innego.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    Może to po prostu walka pokoleń. Młodzi i prężni pokazują staruchom, gdzie ich miejsce i mają z tego świetną zabawę. A pewnego dnia takiego Wałęsę, Blumsztajna czy Michnika wywiozą na sankach do lasu.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Toyah

    Wydaje mi się, że się zaplątałeś. Chcesz zrozumieć motywy ludzi, którzy są poważnie zakręceni, albo, jak by to mądrze powiedzieć, o labilnej, niedojrzałej osobowości.
    Nie wiem czy zauważyłeś, że Wałęsa nigdy nie dorósł. A to kogoś wykiwał, a to raz za, a nawet przeciw i tak dalej. To przecież świadczy o nieustającym szczeniactwie. Znam sporo takich właśnie ludzi, niedojrzałych, ale przekonanych o swojej mądrości.

    Ty, ze swoją intelektualną logiką nie znajdziesz tu odpowiedzi.
    Trzeba być psychiatrą żeby zrozumieć wariata, lub wybitnym psychologiem (a u nas takich nie ma), by zrozumieć takie uszkodzone osobowości, jak Wałęsa, Blumsztajn, czy nawet Sierakowski.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Marylka
    Może i tak. Może oni przeczytali Ziemkiewicza i wzięli to o wrzeszczacych starcach sobie do serca.

    OdpowiedzUsuń
  8. @toyah
    Szłyszałem o tym transparencie, i też nie mogłem go zrozumieć. Jednak wyszukałem go, i po rozpoznaniu się z jego wyglądem maiłem wrażenie, że chodziło raczej o 'Pierdolę - rodzę - NIE' czyli taki protest przeciwko naturalnej kolei rzeczy.
    Pozdrawiam,
    A

    OdpowiedzUsuń
  9. @jazgdyni
    Chyba nie zrozumiałeś tego co ja piszę. Ja się nie starałem zgłębić psychiki Wałęsy i Blumsztajna. Możliwe że oni są jak dzieci. Ja się tylko zastanawiam, dlaczego System pozwala im się kompromitować.

    OdpowiedzUsuń
  10. @adthelad
    To oczywiście jest możliwe. Tyle że, jak wiemy, i co już zostało powiedziane, sytuacja w jakiej Blumsztajn się w sposób naturalny znajduje pozostawia go bez wpływu na jedno i drugie. No i wciąż chciałbym wiedzieć, dlaczego Sierakowski go wypuścił.

    OdpowiedzUsuń
  11. Durnie Systemowi są raczej niezbędni, w różnym celu. Dla przykładu dureń Wałęsa został uczyniony ikoną Solidarności po to, aby tę Solidarność doszczętnie skompromitować. Ja sam byłem tak wstrząśnięty widokiem Wałęsy w 1980 roku, obwieszonego monstrualnymi różańcami, z ogromnym długopisem i noszonego na ramionach stoczniowców, że unikałem potem kontaktu nie tylko s Solidarnością, ale z jakąkolwiek organizacją. Wystawienie Wałęsy w wyborach prezydenckich pogłębiło moją niechęć do wszystkich bez wyjątku ugrupowań politycznych, a jego zwycięstwo w tychże zachwiało moją wiarą w śladową choćby mądrość rodaków. Tak było, słowo.

    Z kolei przypadek Blumsztajna to trochę inna sytuacja. Mamy tu do czynienia moim zdaniem z akcją promocyjną, której skuteczność wzmocniona poprzez wytworzenie atmosfery skandalu, a przy okazji absurdu i śmieszności. W reklamach często stosuje się ten chwyt, coraz częściej reklamy robią komicy i kabareciarze, a skandal i sensacje często są prowokowane jako bardzo skuteczna promocja. Co tu jest promowane? Moim zdaniem chwytliwe hasło depopulacyjne, zepsucie obyczajów i atak na rodzinę. Sierakowski nie jest akurat durniem i ma swoją, bardzo serio traktowaną agendę. Blumsztajn zaś jest stary i brzydki, ale też idiotą nie jest, myślę, że dobrze się bawił udając durnia.

    OdpowiedzUsuń
  12. @redpill
    Głupia sprawa z tym Wałęsą, bo ja akurat na niego głosowałem. Co gorsza, uważałem, że będzie bardzo dobry. Inna sprawa, że w sytuacji jaką mieliśmy, Mazowiecki, czy Tymiński by nas załatwili dokumentnie. I co do tego nie mam wątpliwości. Gdyby prezydentem został któryś z nich, a raczej Mazowiecki, bo Tymińskiego by zwyczajnie wycofali, byłoby już dziś po nas.
    Co do reszty, a więc Blumsztajna, to by było bardzo ciekawe wyjaśnienie. Ja akurat, kiedy na niego patrzyłem na tym zdjęciu, nie miałem wrażenia, że on sobie robi jaja. Wyglądał tam jakby był słabo przytomny. No ale, jak mówię, diabli go wiedzą. Może on faktycznie jest takim wybitnym komikiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Może zwyczajnie był pijany?

    OdpowiedzUsuń
  14. No i nie winię Cię oczywiście za to głosowanie na Wałęsę, ja nie głosowałem wcale i na jedno wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  15. @redpill
    Może i tak. Ja to zawsze biorę pod uwagę. Mówią że alkoholizm to coś wyjątkowego.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...