Jeszcze jesienią zeszłego roku, zmartwiony wynikiem wyborów, w których jakimś niewyobrażalnym złym cudem Platforma Obywatelska została wyznaczona przez Naród do reprezentowania jego interesów przez kolejne cztery lata, a Prawo i Sprawiedliwość dało się ograć jak dziecko – choć przyznać muszę, że niektórzy twierdzą, że jakkolwiek faktycznie ograć się dało, to wcale nie jak dziecko – zwróciłem tu uwagę na projekt autorstwa Wojciecha Cejrowskiego, realizowany przez niego z niewiarygodnym wręcz uporem w Internecie, a polegający na regularnej produkcji krótkich, ledwo minutowych migawek, stanowiących z jednej strony parodię starych kronik filmowych, a z drugich bardzo złośliwy atak na władzę. Chodziło mi o dwie rzeczy. Pierwsze to to, że ja naprawdę uważam, że owe „kroniki” Cejrowskiego stanowią prawdziwe dzieło współczesnej polskiej satyry politycznej, a dwa, że moim zdaniem siła tego ataku jest tak potężna, że gdyby sztab wyborczy PiS-u uznał, że całą kampanię oprze wyłącznie na tych krótkich filmach, wybory zostałyby wygrane, i to bardzo znacznie. One zostałyby wygrane nawet gdyby Jarosław Kaczyński i tak wydał tę swoją nieszczęsną książkę, powiedział w niej o Merkel dokładnie to co powiedział, a System wziął by się za niego tak jak to zrobił faktycznie. A stałoby się tak z tej prostej przyczyny, że Cejrowski w kolejnym swoim wejściu by ów propagandowy atak błyskawicznie zneutralizował.
Dlaczego myślę, że pieniądze jakie sztab Prawa i Sprawiedliwości wydałby na kampanię, płacąc Cejrowskiemu za te filmy tyle ile on by sobie zażyczył, z pewnością nie zostałyby zmarnowane? Otóż dlatego, że ten typ poetyki, a więc cała ta peerelowska wścieklizna ubrana w ów peerelowski syf, to jest to co jest akurat bardzo modne, i to niezależnie od wieku, zwłaszcza wśród osób uważanych za wykształconych. Sukces starych filmow Barei, ów nowy styl polegający na kultywowaniu pamiątek po Peerelu, czy to w postaci zdjęć pustych półek z octem, ormowskich czapek, kartek żywnościowych, sznurka do snopowiązałek i takich tam, świadczy o tym, że PRL funkcjonuje jako bardzo wdzięczna satyra. W sposób wybitny. Ale tu by było jeszcze coś więcej. To co robi Cejrowski jest, jak już wspomniałem, naprawdę znakomite, i nie ma takiej możliwości, by ten typ kampanii został w jakikolwiek sposób propagandowo zniszczony. Poza tym, niechby tylko ktoś spróbował, a natychmiast jedynym tego efektem byłoby dostarczenie Cejrowskiemu tematu do kolejnych odcinków, i cały wysiłek w jednej chwili trafiłby szlag.
Niestety, ani ja nie wiedziałem wcześniej, że te filmy w ogóle istnieją, ani Prawo i Sprawiedliwość nie wpadło na pomysł, by ich użyć w kampanii – oczywiście że negatywnej, bo tylko taka dziś działa – przeciwko Platformie Obywatelskiej, i wszystko skończyło się jak się skończyło, tyle że Cejrowski wciąż kręci swoje „kroniki”, umieszcza je w Internecie, a my tu sobie je regularnie oglądamy i mamy z nich naprawdę dużo czystej satysfakcji. Ale jest coś jeszcze. Ponieważ one, poza rozbawianiem nas i niesieniem tej szczególnej pociechy, stanowią znakomity bieżący komentarz do aktualnych wydarzeń, ja je też trochę traktuje jak źródło informacji. Bo jest tak, że Cejrowski przy ich pomocy bardzo dokładnie relacjonuje to co się dzieje w kraju, a co przechodzi przez ręce jednego czy drugiego Pałacu. I oto niedawno dowiedziałem się, że Donald Tusk oficjalnie i publicznie zakomunikował, że otwarcie Stadionu Narodowego jest takim sukcesem, że ów sukces prawdopodobnie przede wszystkim przykryje wszystkie ostatnie katastrofy, a poza tym udowodni, że ktoś kto jest w stanie wyprodukować coś tak pięknego jak Stadion Narodowy, tak naprawdę nie może być fajtłapą i fuszerem. A słowa Premiera brzmiały dokładnie tak:
„Kondycja moich ministrów i kondycja całego rządu jest zdecydowanie lepsza niż opinie na temat tego rządu i ocena poszczególnych ministrów.
To jest trochę tak, jak ze Stadionem Narodowym. Jeszcze kilka dni temu czytałem w popularnym dzienniku, że to jest fuszerka stulecia, a dzisiaj czytam, że nie ma fajniejszej tapety na komórkę niż zdjęcie stadionu w meczu otwarcia. Cieszę się, że tak szybko zmieniamy zdanie.
Mam nadzieję, że także ocena działań poszczególnych ministrów będzie adekwatna do rzeczywistej ich pracy, a nie do aktualnego nastroju”.
Kiedy usłyszałem u Cejrowskiego o tej tapecie, w pierwszej chwili nawet nie pomyślałem, że to może być prawda. Zwyczajnie uznałem, że to tylko taki dowcip, no bo wprawdzie każdy z nas wie, że możliwości Donalda Tuska są niemal nieograniczone, niemniej przesadzać też nie wypada. Jednak córka moja nagle, naiwnie jak to dziecko, zapytała mnie, czy myślę, że Tusk faktycznie powiedział to o tej tapecie, a ja nagle sobie pomyślałem, że co jeśli tak? Co jeśli on rzeczywiście uznał, że ten stadion to „fajna” tapeta na komórkę i że niedługo ludzie będą sobie dawać na tapety swoich komórek również „fajne” zdjęcia jego rządu? Wpisałem więc w googlu „stadion tapeta Tusk”… no i okazuje się, że owszem. Jak najbardziej. To się zdarzyło. A wynik tego wypadku przekleiłem wyżej.
Od owego odkrycia minęło już trochę czasu, i przyznam, że nawet nie planowałem o tym pisać. Jednak w ostatnich dniach wydarzyły się dwie rzeczy, które jakoś mi utkwiły w pamięci, i jednocześnie przypomniały tę tapetę. O pierwszej z nich pisałem już ostatnio Chodzi mi o tę scenę pokazaną wielokrotnie w telewizji, jak to prezydent, w ramach codziennej pracy na rzecz podratowania, jak mówią, zrujnowanego zdrowia, udaje się na intensywny spacer po Łazienkach. Druga migawka dotyczyła żony Prezydenta, Anny Komorowskiej, jak występuje na jakiejś oficjalnej imprezie i próbuje odczytywać z kartki jakiś tekst, w jezyku może niemieckim, a może szwedzkim, trudno naprawdę stwierdzić. I nawet nie chodzi o to, że ona go czyta tak jak ja bym pewnie czytał tekst napisany po węgiersku, czy francusku, ale o sposób w jaki ona się przy tym zachowuje. Otóż ona stoi na tej mównicy i robi wrażenie osoby albo nieskończenie głupiej, albo kompletnie rozbitej psychicznie, jak… ja wiem? Bohaterki filmow Bergmana, które się nażarły jakichś środków uspokajających, i jedynym tego efektem jest to, że z jednej strony są w stanie skrajnego napięcia, a z drugiej, starają się to napięcie pokonać, podrygując i chichocząc. Trochę żałuję, że nie umiem w sieci znaleźć filmu z tego popisu, ale z drugiej strony nawet nie wiem, czy warto. Ona zawsze zachowuje się mniej więcej tak samo, a więc jakby była przez swojego męża nieustannie i najokrutniej w świecie gnojona, a więc kto wie, czy ta prezentacja by coś do tej naszej dzisiejszej refleksji wniosła?
O jakie zachowanie mi chodzi? Żeby je opisać muszę wrócić do wydarzenia jeszcze wcześniejszego, też tu już dyskutowanego, kiedy to Pierwsza Para występowała w telewizji z życzeniami z okazji Dnia Dziadka, a na samym środku kadru, na koniku na biegunach, siedziała ich wnuczka i w kompletnym zapamiętaniu się huśtała. Piszę „w zapamiętaniu”, bo ona wyglądała mniej więcej tak, jak prezydent Komorowski na spacerze w Łazienkach, jego żona z tą kartką zapisaną niemiecką fonetyką, i jak zapewne musiał wyglądać Donald Tusk, kiedy opowiadał o tych tapetach. Bo ja to własnie tak widzę. On wszyscy zachowują się jakby byli w stanie takiego zdenerwowania, że jedynym lekarstwem na nie jest oczywiście wziąć jakieś leki, ale ponieważ ich w pewnym momencie jest już za dużo, to oni zaczynają się zachowywać jakby już tylko stanowili rozedrgany strzępek nerwów. Chciałbym jakoś opisać to co sobie o nich wszystkich myślę, i nagle mi się już tylko przypomina pewna moja uczennica sprzed lat, która z jakiegoś powodu nieustannie sobie rozdrapywała cyrklem rękę. Tak ich właśnie wszystkich widzę. Tych ludzi na skraju nerwowego załamania, którzy oczywiście bardzo się starają trzymać fason, niekiedy nawet udaje im się robić wrażenie wesołych i pełnych energii, ale raz po raz wyłazi im spod tej maski ten cyrkiel, te zaciśnięte zęby i to opętanie, które ich dzień po dniu zżera.
W komentarzu pod tekstem o spacerującym Komorowskim nasza serdeczna koleżanka Marylka zasugerowała, że owa jurność, z jaką Bronisław Komorowski prezentował się na tym swoim spacerze, świadczy o tym, że wszystkie te teksty, które swego czasu „Gazeta Polska” nam podsyłała, żebyśmy pamiętali, że dni Komorowskiego są policzone, to zwykła bzdura. Że on jest zdrowy jak rydz i zawsze gotowy, żeby ruszyć w knieje i sobie coś upolować. A ja na to zaproponowałem, że nie wiadomo nic. Jego serce może być faktycznie w świetnym stanie, tyle że co z tego, jeśli oni wszyscy – niewykluczone że zwyczajnie przez ten Smoleńsk – zwyczajnie zwariowali i te ich podskoki to zwykły Taniec Śmierci? Co więc z tego? A ja bym wcale nie był taki pewien, czy nie mam racji. To biedne, kompletnie zafiksowane bujające się na koniku dziecko, jego babcia dukająca nerwowo swój niemiecki tekst, jej dziadek pędzący alejkami Łazienek, pewnie dlatego że lekarz kazał, no i wreszcie Donald Tusk, opowiadający jakieś idiotyzmy o Narodowym Stadionie na tapetach polskich komórek – to może faktycznie być już tylko jakiś smutny rytuał na ostateczne odejście. Kto wie, czy Prawo i Sprawiedliwość, czekając w tym swoim przyczajeniu, nie wie, co robi?
Pomyślmy więc, że owszem. Że tak to właśnie jest, i rozluźnijmy się ciepło przy jednej z kronik Cejrowskiego. Nie tej opisanej wyżej. Takiej której możemy nie znać. A jak już się przestaniemy śmiać, pomyślcie trochę o mnie i o tym blogu, i zechciejcie go wesprzeć czym tam macie pod ręką. Numer konta jest tuż obok. Dziękuję.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJa nie sugerowałam, że on jest prężny i zdrowy, tylko że takie miało być przesłanie tej scenki. A co by nie zrobili, wychodzi jak rzekłeś.
Parę dni temu widziałam migawkę z otwarcia sali Marszałka w Belwederze i zauważyłam, że nawet córka Marszałka w bliskości Komorowskiego zaczyna się jakoś dziwnie zachowywać. Aż nieswojo się robiło.
@Toyah
OdpowiedzUsuńOstatnio był jeszcze piękny filmik Cejrowskiego o emerytach - widziałeś?
@Marylka
OdpowiedzUsuńA co ona wyprawiała?
@Marylka
OdpowiedzUsuńTych filmów jest cała masa. Myśmy je tu chyba już obejrzeli wszystkie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńZdaje się, że Ty już sugerowałeś problem psychotropów podczas "kolejnej skutecznej akcji służb państwowych przeciw podmiotom gospodarczym podstępnie wprowadzającym w obrót celem zysku środki chemiczne szkodliwe dla zdrowia, przy pełnym poparciu społeczeństwa, organizacji zakładowych i bratnich państw ościennych", że się tak wyrażę. Zatem tzw. dopalacze posprzątano, ale wybrańcy narodu wciąż mają haj lepszy niż Merry Pranksters. Jak mi to tak wyświetliłeś, to rzeczywiście to się wszystko-i owszem-klei.
Wracając jeszcze do Dziadzi, to ja widziałem te jej lingwistyczne wygibasy i tak jak Ty do dziś nie wiem co to było. Przypominała mi panią Goldfarb- tragiczną postać z filmu D.Aronofskiego "Requiem dla snu". A co do podejrzanej sytuacji rodzinnej u Komorowskich, to ostatnio rzuciła mi się w oczy informacja, że poseł Biedroń posiada wiedzę jakoby wysoko postawieni politycy znęcali się nad swymi małżonkami. Skala problemu podobno ogromna. Więc i Biedroń przychodzi Ci tu w sukurs...
@zawiślak
OdpowiedzUsuńSkoro musi być Biedroń, to trudno. Zawsze to lepiej niż jakiś pedofil. A jak wiemy, tam sami tacy.
@Toyah
OdpowiedzUsuńWidziałam ją wcześniej nie raz, nobliwa pani o naturalnym godnym sposobie bycia. A tu co chwila wpatrywała się w niego,jakby liczyła mu zęby, ni stąd ni zowąd śmiała się od ucha do ucha, i nie było to naśmiewanie się, ani dystansowanie,ani zachwyt, tylko coś bez związku z tym co mówił i co się działo.
Coś jak Tuskowa.
@toyah
OdpowiedzUsuńDziadzia dukała po holendersku. Żałuj, że nie słyszałeś, jak się wczoraj w "Wiadomościach" redaktor Kraśko rozpływał nad tym wystąpieniem "pierwszej damy". Chyba chciała zasłużyć na tulipana, bo pozazdrościła Marii Kaczyńskiej, ale się nie udało.
Filmik Cejrowskiego rzeczywiście ma moc. Już sobie wyobrażam, co on by mógł zrobić z tego występu Dziadzi.
@Marylka
OdpowiedzUsuńMasz rację. Tam musi panować jakaś zaraza.
@Marion
OdpowiedzUsuńMyślałem że po niemiecku. W każdym bądź razie, jak się nad tym jej występem zastanowić, to pojawia się kosmos.
@@@
OdpowiedzUsuńAby to wam nie umknęło Toyah napisał piękny tekst w Klubie Dyletantów.
Oto on:
http://jazgdyni.nowyekran.pl/post/56958,o-bezboznikach-i-aktorach
-----------
Przyznam się, że o tej produkcji Cejrowskiego nic nie wiedziałem. Wprawdzie on mnie nieco denerwuje w tej dżungli na bosaka, ale mam dla niego duży szacunek i cenię jego inteligencję i poczucie humoru.
-----------
Myślisz, że oni są już u bram psychiatryka? To by wiele tłumaczyło.
Tapeta na telefon... ha.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńOczywiście. On jest jaki jest i nawet nie jestem pewien, czy chciałbym się z nim zadawać na gruncie osobistym. Nie zmienia to faktu, ze te kroniki są znakomite. I ze propagandowo one by zadziałały jak nóż o sześciu ostrzach (Dire Straits).
@Toyah
OdpowiedzUsuńTusk i jego tapeta/-y doskonale korespondują z Twoim wcześniejszym wpisem o E.Mistewiczu. To właśnie ta "szkoła". Zresztą kto wie czy nasz pan Eryk nie jest ojcem tej narracji?
Jeżeli idzie o W.C., to rzeczywiście może i by to jakoś wypaliło. W zwycięstwo nie wierzę, a nawet jeśli, to czy o zwycięstwo na takim fundamencie nam chodzi? Na jednego WC System ma po trzech Iwaszkiewiczów, Miecugowów, Czubaszkowe i po czterech Majewskich, Figurskich, Wojewódzkich. No i przynajmniej jednego Mistewicza...
@zawiślak
OdpowiedzUsuńJa właśnie w ten sposób w ogóle zauważyłem tego Mistewicza. Ile razy Tusk powiedział lub zrobił coś tak strasznie głupiego, ze ja się mogłem tylko zarumienić, pojawiał się Mistewicz i w pełnym zachwycie informował, że Tusk jest wieczny. Że z tym typem narracji, on nie przegra nigdy.
A więc, czemu nie? Tapeta na telefon... to dopiero "story"!
Dyskutując, czy rozważając razem nad stanem ducha, świadomości, woli i sumienia wskazanych, przez Toyaha osób chyba warto zastanowić się: Co stanie się, gdy sumienie jest drastycznie, bądź nagminnie niszczone i łamane?.....
OdpowiedzUsuńWtedy wg. mnie sumienie milknie - przestaje być wrażliwe i wszelkie działania człowieka opierają się na egoizmie: nie ma w jego świadomości wyraźnej granicy między dobrem a złem, następuje osłabienie woli, a taki człowiek traci bystrość i jasność myślenia. Jego myśli i działania mimo pozornej wolności, co doskonale ukazał Toyah są niepewne, spętane, bo traci wewnętrzną równowagę i poczucie przynależności do Boga. "Zamordowane" np: zdradą narodu, czy w inny sposób zagłuszane sumienie prowadzi człowieka na manowce, do kolejnych grzechów: to co było przyjemnością wiedzie do ruiny, śmierci moralnej, z której trudno się samemu podźwignąć.
Natomiast sugestywność wizji i fonii chyba trudno przecenić, dlatego "filmiki" W. Cejrowskiego zasługują na właściwe wykorzystanie w konfrontacji z ofertą TV, czy Youtube naszych wrogów.
mnie się bardzo podoba ta koncepcja samoistnego wykończenia :-)
OdpowiedzUsuńjednak to zbyt piękne by było prawdziwe. To tak, jakby liczyć, że policzone są dni Rosji, z tym ich alkoholizmem, aborcją, narkotykami, samobójstwami, niżem demograficznym itp.
Choć coś jest na rzeczy.
Co do tuska, pełna zgoda. On rzeczywiście wygląda na obłąkanego. Przypomniał mi się w tej chwili opis profilu osobowościowego tzw. łagodnego psychopaty. Zresztą przeczytajcie sami:
http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=2218&sid=cd537e3a78cc5f734fca7fda54099713
nie wiem, czy przypadkiem nie pisałeś o tym w swym tekście z września 2010:
http://toyah1.blogspot.com/2010/02/donald-tusk.html
natomiast jak idzie o komoruskiego, to nie wydaje mi się by on był obłąkany. On jest według mnie zbyt perfekcyjny i konsekwentny w swoich poczynaniach. A "wpadka" gapola z tymi doniesieniami tuż po tzw. wyborach.. wygląda mi to na to, że Sakiewicz połknął haczyk dezinformacji, a teraz trudno mu się do tego przyznać..
niemniej liczę na to, że Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy!
jak to zostało napisane: jak Pan Bóg chce kogo ukarać to mu miesza zmysły..