sobota, 24 stycznia 2009

O Stonesach i o oplutej kurze

W dzisiejszym Dzienniku, Michał Karnowski i Piotr Zaremba rozmawiają z Jarosławem Kaczyńskim. Powyższe zdanie nie jest absolutnie żadnym newsem i to nie dlatego, że Jarosław Kaczyński jest już passe, jak nas informują najwybitniejsi przedstawiciele III RP, ale wręcz przeciwnie – bo Jarosław Kaczyński jest na tyle ważną postacią na polskiej scenie politycznej, że rozmowa z nim jest wydarzeniem dnia. A skoro wydarzeniem dnia, to, gdybym chciał zrobić na kimkolwiek wrażenie, miałem to napisać o 6 rano, a nie teraz, kiedy już zbliża się wieczór. Albo jeszcze wczoraj, kiedy na swojej internetowej stronie Dziennik zapowiedział ten wywiad paroma, wyrwanymi z kontekstu zdaniami. Mój salonowy kolega, natomiast, Jacek Jarecki, był odpowiednio szybki i przeczytawszy te parę zdań, napisał bardzo mocny tekst, opublikował go w Salonie, a administracja, jak najbardziej słusznie, wpięła ów tekst na jedynce http://jacek.jarecki.salon24.pl/382099.html.
Wywiad z Kaczyńskim w Dzienniku jest dokładnie taki, jak można się było spodziewać http://www.dziennik.pl/opinie/article302874/Jaroslaw_Kaczynski_Wroce_po_wyborach.html.Jest oczywiście bardzo obszerny, Kaczyński jest dokładny, kompetentny, otwarty i wyczerpujący. Oczywiście, część czytelników również będzie miała swoje na ten temat zdanie, czyli uznają, że Kaczyński po raz kolejny okazał się idiotą, co jednak nie zmienia faktu, że – jak mówię – Kaczyński jest dokładnie taki jak zawsze. A więc bez rewelacji.
Większa część rozmowy dotyczy sytuacji gospodarczej Polski i jej ocenie przez Kaczynskiego. Jest też fragment, w którym Kaczyński próbuje bronić polityki swojego rządu i w którym – oczywiście – krytykuje rząd Donalda Tuska. Jest też niewielki fragment o obecnej sytuacji i szansach PiS-u na powrót do władzy. Mniej więcej w tym momencie, Jarosław Kaczyński wypowiada to zdanie: „Odrzucam politykę opartą wyłącznie na kryteriach wizerunkowych”. Zdanie, które wczoraj Dziennik wybił w Internecie, a które zainspirowało Jacka Jareckiego. Jest ono podwójnie ciekawe. Raz jako własnie źródło inspiracji, ale może przede wszystkim, przez swój kontekst. Ono pada w tym wywiadzie zupełnie bez potrzeby. Ani redaktorzy Dziennika o to Kaczyńskiego nie pytają, ani też on nie mówi akurat o wizerunku w ogóle. Zaręba z Karnowskim pyta standardowo, jak Kaczyński chce odzyskać wpływy wśród osób młodych wykształconych, na co Kaczyński mówi: „Mówiłem, że popełniliśmy błędy, zwłaszcza wobec środowisk akademickich. My się zwracamy do różnych grup, także do inteligencji. Ale ja chcę zmienić kryteria. Odrzucam politykę opartą wyłącznie na kryteriach wizerunkowych. I podkreślam: ja nikogo z partii nie wypychałem. Czytam, że wypychałem na przykład Marka Jurka. Wręcz prosiłem, pod nogi go podejmowałem, żeby został, ale on miał po prostu inny polityczny plan. Tak samo teraz czytam, że wypycham z partii Zbigniewa Ziobrę. A on chodzi za mną od czterech lat, żebym go wysłał do europarlamentu”.
Udziela więc odpowiedzi kompletnie chaotycznej. I to zdanie o polityce wizerunkowej jest tam autentycznie nie w pięć ni w dziewięć. Powiedział jednak Kaczyński, że on jest przeciwko temu, żeby w polityce kierować się „wyłącznie” wizerunkiem, Dziennik uznał to za świetną ilustrację wywiadu, a Jacek Jarecki za równie świetny powód do przedstawienia tekstu, w którym się śmieje z Kaczyńskiego, że on ma w nosie wizerunek.
Skomentowałem tekst Jareckiego, zwracając uwagę, że skoro Kaczyński mówi „wyłącznie”, to można by było tego „wyłącznie” nie lekceważyć, nawet gdyby ceną za to była rezygnacja z wpisu, albo zmiana tematu. Jacek Jarecki mi na to dowcipnie odpowiedział, że to „wyłącznie” to „ozdobnik, albo siła przyzwyczajenia”, więc się nie liczy. Napisałem mu więc jeszcze, że zlekceważenie tego „wyłącznie” to manipulacja, ale to Jarecki chyba uznał, że ze mną się nie da normalnie rozmawiać i mnie odpuścił. Niech mu będzie. Przynajmniej ja mam dziś powód, żeby powiedzieć coś, co uważam za ważne i ciekawe.
Otóż uważam za rzecz niezwykle znamienną i w sumie niezwykle przykrą, że wielu inteligentnych i wrażliwych ludzi, oceniając świat, w ogóle nie uważa, że owa próba oceny powinna wymagać od nich minimalnego wysiłku intelektualnego. Wielu ludzi mądrych i zwykle bardzo skupionych, niekiedy dochodzi do wniosku, że dziś akurat mają wolne w myśleniu i wygłaszają opinie, częściowo oparte na doświadczeniach, częściowo na przyzwyczajeniach, a częściowo na chwilowym nastroju. Podobnie się zachował Jacek Jarecki, człowiek którego opinię szanuję, a pisanie podziwiam. Zobaczył w Internecie, że Dziennik przeprowadził rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim, przeczytał – a może tylko przejrzał – te parę zdań zapowiedzi, zobaczył zdanie o wizerunku, przypominał sobie, że ostatnio się o tym wizerunku więcej mówi i wszystko sobie poukładał tak by było wygodnie.
Ja od razu muszę się tu zastrzec. Ja, podobnie jak Kaczyński, „odrzucam politykę opartą wyłącznie na kryteriach wizerunkowych”. Jakby mnie się ktoś spytał, co sądzę o ‘wizerunku w polityce’, albo o ‘specjalistach od wizerunku’, to bym powiedział, ze jedno i drugie mnie drażni, jedno i drugie uważam za – niestety – w dzisiejszych czasach potrzebne, ale jedno i drugie odrzucam, jako wyłączne, albo nawet dominujące, kryterium. Co ciekawsze, uważam, że Jacek Jarecki, gdyby ktoś go spytał o opinię, też by powiedział, że wizerunek, jako podstawa polityki to wstyd i hańba. Mimo to, nagle, z zupełnie niezrozumiałych dla mnie powodów, ogłosił ten mój salonowy kolega, że to szczucie na wizerunek mu się nie podoba. Dlaczego?
Otóż ja uważam, że jest jednak w tym zachowaniu coś, nawet jeśli nie racjonalnego, to standardowego. Kiedyś tu już pisałem, że w stosunku do wykształcenia, intelektu, inteligencji, miasta, szkół i wszystkiego, co się z tym wiąże, mam stosunek bardzo negatywny. Jestem pewien, że wiele błędów w ocenie, które popełniamy my, ludzie jakoś tam wykształceni i często mieszkający w dużych miastach, wynikają właśnie z tego naszego ciężkiego skażenia. W jaki sposób staram się radzić sobie z tym ja? Tak mianowicie, że ja to moje wykształcenie uważam za gówno, a to że mieszkam w mieście za dopust boży, spowodowany koniecznością utrzymania rodziny. Z mojego wykształcenia nie jestem dumny, a miasto uważam za strefę wyjątkowo szkodliwą.
Jestem więc pewien, że gdyby tę wczorajsza zapowiedź wywiadu z Kaczyńskim przeczytał jakiś ciemny chłop ze wsi, to oczywiście nic by z niej z początku nie zrozumiał. Ale ponieważ, w odróżnieniu od wykształconych ludzi z miasta, bardzo lubi wiedzieć i na tę wiedzę jest zawsze otwarty, zwróciłby się do swojego wnuka i spytał: „Co to jest ten wizerunek, synku?” Na co wnuk by mu odpowiedział: „No wiesz, dziadku… chodzi o to, żeby polityk był ładny i mówił ładnie”. I wtedy dziadek by powiedział; „To po co ten Kaczyński mówi „wyłącznie”? Przecież to jest w ogóle nic nie warte.” I wtedy wnuk by mu wytłumaczył, że takie niestety czasy, że to co się liczy, to przede wszystkim ładny garnitur, ładne buty, ładny uśmiech i ładny język”.
„Psia krew!” – odparłby ten ciemny chłop ze wsi i splunął na przechodzącą obok kurę. I w tym momencie, cały rozsądek tego świata skupiłby się na tej jednej kurze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...