Czas, który wszyscy tu przeżywamy od grubo
ponad dwóch już miesięcy niestety nie ułatwia mi też zajmowania się sobą, a
przy okazji też tym naszym blogiem. Postanowiłem jednak się odezwać, choćby po
to, by dać znać, że żyję i wciąż bardzo liczę na to, że przyjdzie dzień, gdy znów
ujrzymy słońce. Rzecz jednak w tym, że od wspomnianych dwóch miesięcy jesteśmy
na ciągłej huśtawce i kiedy już się zdaje, że moja chora córka wychodzi na
prostą, to znów się okazuje, że Pan Bóg wciąż od nas czegoś wymaga i pragnie
nas na nowo doświadczyć, a kiedy owo doświadczenie staję się nie do zniesienia,
znów wraca nadzieja, by za chwilę okazało się, że chyba znów byliśmy zbyt pewni
siebie. Tak to trwa i tak też próbujemy sobie z tym nieszczęściem dać radę.
Dziś zatem jest tak, że po całej serii
niezwykłych znaków i autentycznych cudów, jesteśmy na początku drogi, gdzie
nasza biedna córka jest przed kolejną diagnozą i zapewne operacją wycięcia guza.
Mamy oczywiście nadzieję, że wszystko się zakończy szczęśliwie i planowany na
24 sierpnia jej i Michała ślub dojdzie do skutku i tym samym otworzy się nowy,
piękny rozdział w ich wspólnym życiu. Proszę więc wszystkich o modlitwę o jej
wyzdrowienie i dla nas o siłę wiary, nadziei i miłości.
***
Żeby jednak nie kończyć na tych smutkach,
chciałbym poruszyć kwestię, która czeka w kolejce niemal tak długo, jak jestem
tu nieobecny, dotyczącej mianowicie pozwu, jaki przeciwko mnie skierował do
sądu dziennikarz Cezary Łazarewicz. Dla przypomnienia, poszło o to, że w swoim
tekście, w którym skrytykowałem oparty na reportażu Łazarewicza film o
zabójstwie Grzegorz Przemyka, zasugerowałem, że zbierając informacje dotyczące
życia i śmierci Przemyka, Łazarewicz opierał się na informacjach uzyskanych po
konsultacjach z Jerzym Urbanem, Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem
i owa sugestia dotknęła Łazarewicza do tego stopnia, że zażądał ode mnie
przeprosin i odszkodowania za poniesione straty moralne. Podczas rozprawy
sądowej, red. Łazarewicz zapewnił, że on w życiu nie miał żadnych kontaktów z
owymi trzema osobnikami, a ja oświadczyłem, że bardzo mi przykro, że taka myś
mi w ogóle przyszła do głowy, i doszło do ugody, w wyniku której ja Łazarewicza
obiecałem przeprosić odpowiednim wpisem na platformie X (dawniej Twitterze), a
on zgodził się znacznie obniżyć swoje nie tylko finansowe wobec mnie oczekiwania.
Przeprosiłem więc bardzo szczerze
Łazarewicza i wpłaciłem Jerzemu Owsiakowi, Łazarewiczowi i jego adwokatowi w
sumie niemal 1800 zł., w szczerym przekonaniu, że w rzeczy samej zarzucić komukolwiek,
a zwłaszcza osobie bez winy, jakiekolwiek konszachty z Jerzym Urbanem,
Czesławem Kiszczakiem i Wojciechem Jaruzelskim to potwarz wołająca o pomstę do
nieba. To co mnie dziś naprawdę cieszy i daje mi szczerą satysfakcję, to fakt,
że chyba po raz pierwszy w historii III RP, oficjalnie, z wyroku sądu
Rzeczpospolitej Polskiej, zostało potwierdzone, że wymieniona wcześniej trójka
złoczyńców, to nie dość że złoczyńcy, to w dodatku ludzie do tego stopnia pozbawieni
honoru, że kojarzenie kogokolwiek z którymkolwiek z nich zasługuje na
potępienie z mocy prawa.
Niniejszym więc postanawiam, że już
nigdy, tak jak dotychczas Hitlera, Stalina, Kaliguli, Putina, Heroda, czy Pol
Pota, również nazwisk Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Jerzego
Urbana nie będę przywoływał, nawet wtedy, gdy będę chciał coś powiedzieć o
ludziach, których nie lubię.
***
Jeszcze raz bardzo proszę o modlitwę z
naszą Zosię.
Oczywiście.
OdpowiedzUsuńCały czas pamiętam o modlitwie.
Tak, zdecydowanie. Modlimy się!
OdpowiedzUsuńCodziennie prosimy w intencji naszych chorych. Ich imiona są Bogu znane.
OdpowiedzUsuń