O
ile czegoś nie przegapiłem, to mogę się pochwalić, że o pośle Marku Suskim nie
napisałem tu dotychczas ani jednego marnego słowa. A to mimo faktu, że powodów
było co niemiara, czy to przy okazji jak on się bił w korytarzu sejmowym z
posłem Olszewskim z Platformy Obywatelskiej, czy kiedy wspólnie z Ryszardem
Petru wyrywali sobie mikrofon z rąk, czy wreszcie wtedy, gdy się kompromitował
podczas obrad komisji w sprawie Amber Gold. Co ja mówię Amber Gold? Ja na jego
temat nawet nie pisnąłem, kiedy Jarosław Kaczyński zażyczył sobie, jak
najbardziej skutecznie, by premier Morawiecki powołał Suskiego na stanowisko
szefa swojego gabinetu politycznego, a ten z tej okazji zaczął się prowadzać w
czarnym kapeluszu.
Czemu
tak? Pewności nie mam, ale wydaje mi się, że powodem mogło być moje przekonanie,
że są osoby i tematy, którymi zajmowanie się byłoby dla tego miejsca
upokarzające. No ale wreszcie stało się. W przeddzień nauczycielskiego
protestu, który może doprowadzić do najcięższego od trzydziestu lat szkolnego
kryzysu, gdy cała Dobra Zmiana siedzi grzecznie jak mysz pod miotłą udając, że
do nauczycieli nie czuje nic poza szczerym szacunkiem i pragnieniem, by im się
powodziło jak najlepiej, i nawet minister Marczuk poszedł na lekarskie
zwolnienie, udzielił Suski wywiadu „Super Expressowi”, w którym powiedział
zupełnie otwartym tekstem, że pensje nauczycielskie w Polsce wynoszą niewiele
mniej od tego, co zarabiają on i jego kumple posłowie.
Od
razu muszę się zastrzec, że ja nie mam do Suskiego pretensji, że jest durniem i
oszustem. Ten jego tekst jest tak głupi i łatwy do przejrzenia nawet dla kogoś,
kto podobnie jak on wierzy w to, że podstawowa pensja dyplomowanego polskiego
nauczyciela w Polsce wynosi brutto 5,5 tys. zł, jeśli tylko zechce się temu
komuś sprawdzić, ile Suski jako poseł otrzymuje w postaci poselskiego
uposażenia, diety, oraz dodatku na prowadzenie biura, że tu nawet nie ma się co
oburzać. Jeśli w dodatku wiemy, że w tym akurat wypadku mamy do czynienia z absolwentem
Pomaturalnego Studium Zawodowego Technik Teatralnych oraz kierownikiem gminnego
domu kultury, na te wyliczenia Suskiego możemy tylko machnąć ręką. Problemem
jest natomiast to, że nawet u takiego durnia jak Suski bezczelność owego
wystąpienia poraża. A bezczelność ową może docenić już tylko nauczyciel, taki
jak choćby moja żona – nauczycielka, owszem, dyplomowana, z wszelkim możliwym
doświadczeniem oraz certyfikatami, prawdopodobnie jedyny egzaminator matury międzynarodowej w Polsce, ucząca w najbardziej prestiżowym liceum w
mieście, również w klasach IB, które są znacznie lepiej płatne niż klasy zwykłe
– która w zeszłym roku, przy całej kupie nadgodzin, z trzynastą pensją i
wakacyjnymi oraz świątecznymi dodatkami, zarobiła ciut ponad 80 tys. zł brutto i stwierdziła, że znów nie udało
się z tego nic odłożyć. Wystarczyło jej bowiem, że zajrzała do oświadczenia majątkowego posła Suskiego,
gdzie stoi jak byk, że ten w zeszłym roku z tytułu wykonywania zawodu posła
otrzymał od polskiego państwa niemal 200 tys. zł. Mało tego. Jako rzekomo
biedny poseł, zarabiający niewiele więcej od nauczyciela, Marek Suski od roku
2011 do dziś zanotował wzrost oszczędności z 5,5 tys. zł. do ponad 60
tys., nie licząc paru tysięcy euro, papierów wartościowych na sumę niemal 80 tys. zł, oraz
dwustumetrowego domu o deklarowanej wartości 350 tys. zł.
I
teraz ten perukarz, który od ponad dwudziestu lat nie splamił się żadną pracą,
poza zadawaniem szyku w sejmowych korytarzach i pyskowaniem w telewizji, ma czelność skarżyć się publicznie, że zarabia niewiele więcej od nauczyciela?
Ale
i to nie jest jeszcze najgorsze. Przez większą część dnia miałem nadzieję, że
ten jego wybryk jakimś cudem przejdzie niezauważony przez zajęte wyłapywaniem księży-pedofilów media. Zaglądałem co chwilę na portal tvn24.pl
oraz do Onetu, i tam – kompletna cisza. Zupełnie jakby oni sami uznali, że ten
Suski wreszcie zrobił coś mądrego i przywalił nauczycielom tak jak sobie na to
zasłużyli. Niestety już pod wieczór zaczął się ruch, a ja już tylko czekam na
konferencję prasową tego komucha Broniarza.
Jeśli
Jarosław Kaczyński nie kopnie tego pustaka w jego tłusty zad, to czarno widzę
nadchodzące miesiące.
Brak słów.
OdpowiedzUsuńTo są momenty rzeczywiście zastanawiające. O ile cel może być nieodgadniony lub nieustalony (= dopiero zobaczymy, jaki cel wyjdzie), to nic nie dzieje się bez przyczyny. A w pewnych przypadkach także bez odpowiedniego uprawnienia.
OdpowiedzUsuńZgodnie z powyższym, za pozbawione sensu uważam poszukiwanie suskiego sensu. Za nieciekawe uważam też pytanie, kto mu pozwala tak uroczo wierzgać? To przecież wiadomo. W ten zaś sposób dochodzimy do kluczowego pytania, co się właściwie dzieje?
Ja tego dokładnie nie wiem i widzę w tym pole do przyjaznych spekulacji. Na ich rozruch z głupia frant zapytam: właściwie dlaczego mielibyśmy odmawiać PiSowi prawa do grzechotania kijem po prętach cudzej klatki?
O ile się nie mylę, to poseł Suski, ma w tym kierunku opinię dobrze wypracowaną i zgodną z jego osobowością od urody aż po jego temperament. Raczej nie odzywa się kiedy bądź, ale wtedy, kiedy trzeba.
Teraz wejdę w rolę: Weźmy twarde liczby: poseł S. zarobił 200 tys. czyli po 22,83 zł za godzinę (200000; 24 : 365).
Dla porównania maksymalne pensum dla nauczyciela specjalisty wynosi teraz, zdaje mi się, 22 godziny tygodniowo. Zatem 80000 : 52 : 22 daje 69,93 zł za godzinę. Przy takiej różnicy stawek kto by się tam zajmował szczegółami ...
@orjan
UsuńBardzo ładnie to wyliczyłeś. Mała poprawka. Te 80 patyków to suma brutto z nadgodzinami i wszystkimi dodatkami. Co do Suskiego, obawiam się, że on gada co mu serce podpowiada.
U posła nadgodzin nie liczę, bo rok nijak chce mieć więcej, niż 365 x 24 godziny (przestępnego nie licząc).
UsuńAle, żarty na bok, on ma za stanowisko (funkcję), a nie za pracę. Jego praca jest pro bono (ten kij w pręty).
Poza tym sądzę, że nauczyciele powinni mieć zakazane zrzeszanie się w związki zawodowe i w podobne stowarzyszenia. Relacja nauczyciel - uczeń jest bowiem relacją osobistą.
OdpowiedzUsuń@orjan
UsuńW szkole nie ma relacji uczeń nauczyciel, poza nieustanną wojną i zasadą realizowaną jednocześnie po obu stronach: Dobra ściema podstawą wychujki.
Gdy ja chodziłem do szkół to jeszcze taka relacja była.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbo się sam przeformatował.
UsuńPierwszy raz się z Panem zgodzę.
OdpowiedzUsuńSuski jednak to wierzchołek góry lodowej.Proszę zauważyć wcześni3jsze Chamskie teksty Pana Szczerskiego,jak i ironiczne Pani Zalewskiej,że oto po wypłaceniu nauczycielom 5 procentowej podwyżki,owo nauczyciele zaczną godnie żyć...
Szanowny Panie,wszystkie ich słowa dobitnie pokazują całościowy stosunek tej ekipy do nauczyciela.
Będę dosadna-pokazują jak bardzo mają nas w dupie.
Nie zostały wystosowane żadne przeprosiny,nie została w ostatnim czasie zmieniona retoryka wobec tej grupy zawodowej.Czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu nauczyciel zwisa,dynda i powiewa.I chyba Pan już to wie.
Chamstwo i buta wobec największej grupy zawodowej w tym kraju jest przerażająca.Rząd nastawia opinie publiczną przeciwko nauczycielom,widzi to Pan? I jeżeli teraz odpuścił,to już nigdy niczego nie wywalczyły.Bo ten rząd nie rozumie argumentów merytorycznych,tylko argumenty siły.Nie dostrzega,chyba jak poprzednicy także naszego znaczenia,a także siły.
Pozdrawiam Ania
@Belfer
UsuńNie rozumiem. Z czym Pani się zgadza?
@belfer
OdpowiedzUsuń"... Jarosławowi Kaczyńskiemu nauczyciel zwisa, dynda i powiewa." A może to Jarosław Kaczyński nauczycielowi dynda i powiewa?
Polityka jest sportem brutalnym, zatem ile % Kaczyński / PiS / Dobra Zamiana mogą ewentualnie zyskać, gdyby przed wyborami (tj. poza planem) szurnęli nauczycielom pieniądze?
Ale po co dopóki nauczyciele akceptują przywództwo tego Broniarza?
Piszesz, że "obecny rząd nie rozumie argumentów merytorycznych, a tylko argument siły". No to głosujcie w wyborach na rząd PO+, który ŻADNEGO argumentu nie rozumie. Dobra Zmiana jest przecież niczym wobec "dobrej ściemy podstawy wychujki".
Z czym nauczyciele idą dzieci uczyć, skoro tak oczywistych spraw nie kojarzą, że lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu?
To jeszcze raz, Krzysztofie, bo to ważne: partie polityczne w Polsce to garstka ludzi, PO i PiS liczą po trzydzieści kilka tysięcy, co oznacza, że jeden na tysiąc Polak jest członkiem PiS. To jest margines. Struktura w tych organizacjach przypomina gangi, a żeby pełnić jakieś funkcje, nie trzeba się zasłużyć realnym dorobkiem, wystarczy zdobyć zaufanie szefa. Jak popatrzymy na te wszystkie kreatury pełniące funkcje partyjne i publiczne, jasnym się staje, że ani wiedza, ani dorobek, ani postawa moralna, nie mają żadnego znaczenia. Liczy się tylko zaufanie i lojalność. Kaczyński być może rzeczywiście kopnie Suskiego w tłusty zad, ale nie dlatego, że ten jest bezczelny i głupi, tylko dlatego, że wymusi to sytuacja i ten cały TVN.
OdpowiedzUsuń@redpill
UsuńCzy mogę Cie prosić, żebyś się ode mnie grzecznie odpieprzył?
Prosić zawsze możesz, ale ja nie mogę obiecać, że pod wpływem nastroju nie zajrzę jeszcze kiedyś na Twój blog i poczuję potrzebę wyrażenia opinii. Może powinienem to wtedy zrobić pod inną ksywką? Dobrze więc, redpilla już tu nigdy nie zobaczysz.
Usuń@redpill
UsuńA to figiel! Wygląda na to że jesteś jeszcze bardziej bezczelny od Suskiego.
Bardzo Cię przepraszam, umieszczenie kilku komentarzy rocznie na publicznie dostępnym blogu nazywasz bezczelnością?
OdpowiedzUsuń@redpill
UsuńTak. Gdy chodzi o Ciebie, jak najbardziej
Wracając do naszego ulubionego adremu, proponuję rozważyć alegorię filmowej sawanny. Mamy na niej m.in. Pumbę który nam tu nadzwyczajnie pasuje do alegorii.
OdpowiedzUsuńI tu właśnie pojawia się pytanie tzw. rozjaśniające: czym byłaby hakuna matata bez Pumby?
W PiS wielu jest takich ciołków. Mierni ale wierni. Czegóż więcej potrzeba?
OdpowiedzUsuń@Elżbieta Połomska
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaka jest Twoja opinia o ciołkach w PO? Są tam, czy ich nie ma? Po drugie, jak wg Ciebie wyglądałoby międzypartyjne porównanie zastępów miernot?
Pytania te są coraz bardziej zasadne, bo wybory coraz bliżej wraz z ewentualną wymianą siekierki na grabie, bo nawet nie na kijek.
W kwestii materialnej: ocena "mierny, ale wierny" jest oceną pozytywną. Wierność jest bowiem sprawą absolutnie podstawową wszędzie, gdzie chodzi o zaangażowanie. Brak talentu i kwalifikacji wykonawcy może być zastąpiony przywództwem i właściwym przydziałem zadań. Natomiast deficytu wierności nie da się zastąpić.
Negatywna staje się dopiero ocena: "bierny, mierny, ale wierny", bo bierność unieważnia cechę wierności a istnienie talentu, czy kwalifikacji czyni bezprzedmiotowymi. Wręcz przeciwnie, bierność czyni te cechy niebezpiecznymi.
Zatem, jeśli zgodzimy się, że podstawową cechą jest wierność, to w klasyfikacjach międzypartyjnych pozostaje pytanie: na co wierność jest skierowana w PiS, a na co w PO? Nie na kogo, ale na co?
Możliwe bowiem, że w roku wyborczym wcale nie stoimy przed alternatywą wymiany siekierki na niewinny kijek, ale na grabie grabiące od nas a nie do nas. To jest rzeczywista stawka.
PO mnie nie interesuje. Nigdy na nich nie zagłosuję. Im więcej tam ciołków - tym gorzej...bo to oznacza, że będą istnieli do końca świata. Mierny, ale wierny jest oceną negatywną. Oznacza koniunkturalizm i konformizm. A partyjna wierność - ma niewiele wspólnego z pozytywnym zaangażowaniem, o jakie chodzi ciągle naiwnym wyborcom, którzy wierzą w to, że będą realizowane obietnice wyborcze.
OdpowiedzUsuń@Elżbieta Połomska
UsuńNie. Mierny ale wierny nie jest ocena negatywną. A już z całą pewnością nie oznacza koniunkturalizmu i konformizmu. Wierność jest zaprzeczeniem koniunkturalizmu i konformizmu. Aż się dziwę, że tego Pani nie wie.
a wierność w złym?
UsuńProszę się nie dziwić. Pan też wielu rzeczy nie wie.
Usuń@Elżbieta Połomska
UsuńWierność w złym też nie jest ani konformizmem, ani koniunkturalizmem. Koniunkturalizmem jest niewierność Natomiast zło, owszem, jest złe.
@Elżbieta Połomska
UsuńA co do zdziwień, proszę się nie gniewać, ale odpowiedź "Pan też wielu rzeczy nie wie" na uwagę "Jak można tego nie wiedzieć" jest taka sobie.
Nie dbam o to
Usuń@Elżbieta Połomska
OdpowiedzUsuń1. Ludzie wybitni są mniej więcej tam (i tylu), gdzie rozkład Gaussa łapie poziom. Należy działać takimi ludźmi, jacy są do prawdziwej dyspozycji i właśnie tu pojawia się potrzeba wierności (obustronnej).
2. Wierność jakiejś idei lub przywództwu wyłącza koniunkturalizm i konformizm.
3. Zaangażowanie zawsze jest pozytywne. Udzielenie, albo odmowa zaangażowania jest kwestią własnego stanowiska wobec wartości. Natomiast bierność wobec wartości jest zawsze negatywna.
Oj, prawie się z Krzysztofem zderzyliśmy z tym samym komunikatem :)
UsuńW zasadzie moja odpowiedź może być tylko jedna- a co w takim razie z wiernością i zaangażowaniem hitlerowców? Lub - co z bardzo wielkim zaangażowaniem i wiernością chorym ideom, które pozbawiają życia chrześcijan w niektórych krajach muzułmańskich?
Usuń@Elżbieta Połomska
UsuńPowtarzam. Nawet o najbardziej zaangażowanych w swoją robotę mordercach nie można powiedzieć, że byli koniunkturalistami. Powiem więcej: oni bezwzględnie byli wierni i w żaden sposób nie mierni.
Wydawało mi się, że jednak rozważamy pojęcie "wierni". No chyba, że zaczynamy rozróżniać: "wierni" i "bezwzględnie wierni"
OdpowiedzUsuń@Elżbieta Połomska
OdpowiedzUsuńJa nie napisałem, że oni byli "bezwzględnie wierni", ale że "bezwzględnie byli wierni". Apeluję o większy spokój i skupienie.