Skończyły się targi książki katolickiej w Warszawie i przyznać muszę, że choć dla mnie akurat były one źródłem pewnej satysfakcji, rację ma Coryllus, kiedy pisze, że pod względem sprzedaży – i nie dotyczy to wcale tylko Kliniki Języka – tak źle jeszcze nie było. Mam tu kilka moim zdaniem interesujących refleksji, którymi będę chciał się podzielić, jednak to dopiero jutro. Wróciliśmy z Warszawy bardzo późno, dziś od rana mam codzienne obowiązki i zwyczajnie nie mam jak pisać. Chciałbym może tylko zostawić nas z tym, co zrobiło na mnie na zakończenie dnia wrażenie największe, a było związane z obchodami rocznicy Smoleńska. Chodzi mi o tak zwane drugie wystąpienie Marty Kaczyńskiej. Ci, którzy mieli okazję obserwować przebieg wydarzeń, czy to w telewizji, czy na miejscu, pewnie to zauważyli. Oto najpierw wyszedł prezes Jarosław Kaczyński i wygłosił swoje główne przemówienie, w większości poświęcone podziękowaniom za minione 6 lat. Wymieniał wszystkich, poczynając od księży, a kończąc na Anicie Gargas. I wówczas pojawiła się ponownie Marta Kaczyńska i najpierw wyjaśniła, że ponieważ jej stryj ma już swoje lata i swoje przyzwyczajenia, jego perspektywa jest mocno skrzywiona, a potem podziękowała tym wszystkim anonimowym i często bardzo dzielnym internautom, bez których ani księża, ani Sakiewicz z Gargas, ani obrońcy krzyża, zwyczajnie nie dali by rady. I to są nie moje, ale jej słowa. I to jest coś, co stanowi dla mnie i zaskoczenie i zagadkę. Ja bowiem nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ktoś taki jak Marta Kaczyńska, w takiej akurat sytuacji, kiedy ona akurat ani nie musiała tego mówić, ani, przyznajmy to, nie za bardzo jej wypadało, wyszła do tłumu i tak naprawdę przeprosiła za gapstwa swojego stryja. Mamy te uroczystości, mamy tych bohaterów, ten bardzo staranie ułożony program, a tu nagle wychodzi i w gruncie rzeczy przeprasza internautów za to, że jej stryj o nich zapomniał. Jaka to jest wartość, że ona uznała za konieczne złamać ten program? Bardzo to jest dla mnie dziwne i naprawdę godne najwyższego szacunku. Gdyby ktoś nie widział, bardzo proszę sobie to obejrzeć. A więcej i o tym i o tamtym jutro.
Zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić nasze książki.
Zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić nasze książki.
Przyznam że gdyby nie ta notka nie widziałbym tego wystąpienia - widziałem pierwsze, przed odsłonięciem tablicy. To zamieszczone tutaj jest oczywiście szalenie ważne i dające (przynajmniej komuś takiemu jak ja) sporo do myślenia, ale ten moment kiedy p. Marta mówiła bezpośrednio po Prezydencie dosłownie mnie powalił. Nawet treść mi wtedy umknęła, bo dostałem w łeb na jakimś zupełnie instynktownym poziomie. Bo oto po Prezydencie, który siłą rzeczy musi tam być i musi przemówić (a ja z góry wiem, że zrobi to świetnie), podchodzi do mikrofonu Marta Kaczyńska i mówiąc do ludzi, walcząc z tym łamiącym się głosem, prawie chowając się za statywem, ale jednak będąc i mówiąc, pokazuje coś tak cholernie ważnego i wielkiego, że moją jedyną odpowiedzią na takie momenty jest wbicie wzroku gdzieś obok i zbieranie szczęki z podłogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
+
@Jakub G
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że i dla mnie to było coś absolutnie porażającego. Póki co, niewiele z tego wystąpienia rozumiem.