niedziela, 10 maja 2015

Leżajszk i Kwiczajsk, czyli glory be!

No więc wiemy, co przed nami. Druga tura. Jeszcze będziemy mieli okazję sobie porozmawiać, natomiast dziś chciałbym przedstawić piątkowy felieton z „Warszawskiej Gazety”.

Kiedy nazwisko Andrzeja Dudy w kontekście prezydentury pojawiło się po raz pierwszy, reakcja była jednoznaczna. Z jednej strony szyderstwo, że do wyborów, które stanowią dla partii ostatnią szansę na polityczne przetrwanie, PiS wystawia człowieka, którego nazwisko kojarzyć się będzie tylko z pasztetem drobiowym, a wściekłość po stronie tych, którzy nie potrafili pojąć, że partia takich politycznych gigantów, jak Antoni Macierewicz, Andrzej Nowak, czy może przede wszystkim Jarosław Kaczyński, decyduje się wysyłać w ów bój człowieka o rozpoznawalności zerowej. Minęło pół roku i strach przed tym, że Andrzej Duda zmierza ku zwycięstwu już w pierwszej turze, jest tak wielki, że przed nami już chyba tylko seria rytualnych samobójstw.
By wobec tego, co musi nastąpić już w najbliższą niedzielę, uzyskać odpowiednią perspektywę, przypomnę fragment refleksji, które przedstawiłem na blogu dzień po tym, gdy Jarosław Kaczyński ogłosił kandydaturę Andrzeja Dudy. Posłuchajmy:
Oto Prawo i Sprawiedliwość wystawia do tej walki Andrzeja Dudę i wszyscy wybuchają perlistym śmiechem. Przepraszam bardzo, ale z jakiego to powodu? W czyją to stronę ów śmiech jest skierowany? Czy naprawdę w stronę Dudy? A niby z jakiego powodu? Powiedzieliśmy już sobie, że, obiektywnie rzecz biorąc, od Komorowskiego lepszy jest każdy, a więc oczywiście też Duda. Jednak Duda jest też lepszy od wielu innych chętnych do tego, by kandydować w tych wyborach. Z tego co wiem, Duda wygląda nienajgorzej, jest bardzo elokwentny, inteligentny, jak się zdaje stosunkowo uczciwy, politycznie bardzo kompetentny, krótko mówiąc prezentuje się jako ktoś, przy kim wielu kandydatów w normalnej demokratycznej walce nie miałoby szans. A my tu mówimy o Bronisławie Komorowskim? Przepraszam bardzo, ale w jaki sposób Komorowski jest w stanie wygrać z Dudą, jeśli przyjmiemy, że te wybory będą uczciwe? Ktoś powie, że nie będą. Ktoś powie, że propaganda Systemu rozbije Dudę w proch. No i zgoda. Ja to bardzo poważnie biorę pod uwagę, tyle, że kogo nie rozbije? Nowaka? A czemu niby Nowak byłby się jej w stanie oprzeć, skoro w lipcu roku 2010 oni pokazali, co są w stanie zrobić z samym Jarosławem Kaczyńskim?
Sprawa polega na tym, że przede wszystkim – podkreślam, z tego co o nim wiem – Duda jest dobry. Po prostu. To nie jest George Clooney, nie jest to też Ronald Reagan, czy Margaret Thatcher, ale jest dobry. Przede wszystkim jednak, jak już wcześniej się umówiliśmy, na Komorowskiego dobry jest każdy, tyle że nam nie jest potrzebny każdy, ale ktoś przynajmniej na te smutne czasy – adekwatny. Jeśli System uzna, że dość już tej oszustw, Duda wygra i to wygra w pierwszej nędzy. Jeśli nie, nie wygra ani Jarosław Kaczyński, ani nikt, kogo sobie wymyślimy. Jedno powinniśmy pamiętać, by nie dać się aż tak zaczarować. Trzymajmy się rzeczywistości”.
I głosujmy. Jak ktoś chce, może się wcześniej przeżegnać.

Zapraszam do księgarni Coryllusa pod adresem www.coryllus.pl. Tam jest sześć moich książek i nie umiem powiedzieć, która jest lepsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...