Nie wiem, czy poniższy tekst będzie najkrótszym, jak dotychczas napisałem, ale biorę bardzo mocno pod uwagę, że tak – ten będzie najkrótszy. No, ale są rzeczy, które – a już na pewno na tym blogu – nie dość, że nie wymagają dodatkowych słów, to od niepotrzebnych komentarzy wręcz cierpią.
Otóż moja młodsza córka opowiedziała mi coś, co się jej przydarzyło, a ja od razu sobie pomyślałem, że byłoby najlepiej gdyby ona to mogła opowiedzieć tu na tym blogu. Ponieważ jednak jest to niemożliwe, to ja postaram się, najlepiej jak potrafię, odtworzyć tę historię.
Proszę posłuchać, co mi opowiedziała moja młodsza córka. Postaram się być możliwie dokładny:
„Szłam sobie po Mariackiej, a przede mną szła pani z malutkim, takim może trzyletnim chłopczykiem. Nagle chłopczyk zapytał: ‘Mamusiu, a gdzie my idziemy?’, na co ta mama zaczęła na niego ryczeć: ‘Ile razy mam ci powtarzać? Idziemy zapłacić rachunki i wymienić mamusi kolczyk w języku! Zapłacić rachunki i wymienić mamusi kolczyk w języku!!! Czy ty w ogóle rozumiesz, co się do ciebie mówi? Zapłacić rachunki i wymienić kolczyk w języku!!!! Co za dziecko! Co za dureń!!! Ile razy mu trzeba powtarzać najprostsze rzeczy?'”
I tak bez końca.
Zapytałem moje dziecko o coś, co akurat dla mnie zawsze stanowi kwestię podstawową – jak wyglądała ta kobieta? Na co usłyszałem: „No właśnie tak”.
A zatem tak. Jak? No tak. Ile razy trzeba powtarzać tę jedną, jedyną rzecz. Trzeba zapłacić rachunki i wymienić kolczyk w języku.
Jutro zaczynamy kolejny tydzień. Dla wielu z nas czas wypoczynku i chwili odprężenia. Dla mnie jednak, przede wszystkim, czas bez pracy. Po prostu bez pracy. A zatem, proszę wszystkich, którzy są w możliwościach, o wsparcie tego bloga. Może uda nam się wyjechać choć na jeden dzień w góry. Powiedzmy do Rycerki. To tam, gdzie kiedyś, jeszcze w złotych latach PRL-u, kupiliśmy ten cholerny biustonosz. Dziękuję.
Jutro zaczynamy kolejny tydzień. Dla wielu z nas czas wypoczynku i chwili odprężenia. Dla mnie jednak, przede wszystkim, czas bez pracy. Po prostu bez pracy. A zatem, proszę wszystkich, którzy są w możliwościach, o wsparcie tego bloga. Może uda nam się wyjechać choć na jeden dzień w góry. Powiedzmy do Rycerki. To tam, gdzie kiedyś, jeszcze w złotych latach PRL-u, kupiliśmy ten cholerny biustonosz. Dziękuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdbywam podróż sentymentalną.
OdpowiedzUsuńCierpisz na złe komentarze?
I nie wiesz, jak wygląda pani z kolczykiem w języku?
Pozdrawiam
Odbywam podróż sentymentalną (kupiłem książki).
OdpowiedzUsuńCierpisz na złe komentarze?
Nie wiesz, jak wygląda pani z kolczykiem w języku!?
Pozdrawiam
@papista
OdpowiedzUsuńNiestety, link, który podałeś się nie otwiera.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuń1. Nie cierpię na złe komentarze.
2. Nie wiem, jak wyglądała ta pani, bo jej nie widziałem, natomiast widziała ja moja córka i powiedziała mi, że ona wyglądała stadardowo.
3. Wiem jak wyglądają panie z koleczykiem w języku i z dzieckiem pod nogami, idaće zapłacić rachunki.
4. Pamiętam Cię, jak tu kiedys komentowałeś. Robiłeś wrażenie kogoś znacznie bardziej bystrego.
Cóż starzejemy się...
OdpowiedzUsuńJa w każdym bądź razie na pewno.
Pań z kolczykiem w języku nie spotyka sie u nas za wiele. Lecz tak, jak opisałeś, to ją sobie natychmiast akuratnie wyobraziłem.
W Katowicach jest ich cała masa. Myslę, że większość.
OdpowiedzUsuńNo popatrz...
OdpowiedzUsuńDziwny kraj te Katowice.
A co jest złego w kolczyki w języku.?
OdpowiedzUsuń@Steve Steven
OdpowiedzUsuńTo samo, co w kolczyku na napletku lub w łechtaczce. Ich posiadacze częściej niż inni tłuczą na smierć swoje dzieci.
Skąd taka pewność. Masz jakieś statystyki w tym temacie?
OdpowiedzUsuń"Ich posiadacze częściej niż inni tłuczą na smierć swoje dzieci."
OdpowiedzUsuńA każdy pijak to złodziej :)
I tak pewnie tego też nie puścisz.
To sie nazywa "wolność słowa".
Wstyd
@Steve Steven
OdpowiedzUsuńKtórego Twojego komentarza nie puściłem, co? Jak mnie natychmiast nie przeprosisz, to dam Ci tę satysfakcję, i żaden Twój komentarz się tu więcej nie ukaże.
@Steve Steven
OdpowiedzUsuńNie. Statystyk ani nie prowadzę, ani też nie sądzę, żeby były prowadzone gdziekolwiek. Kożystam z własnej intuicji. Wolno?
Odpowiedz..
OdpowiedzUsuńCzy są jakies statystyki, które potwierdzaja, że ludzie z kolczykami w różnych dziwnych miejscach popełniaja więcej zbrodni na dzieciach niż "normalni".
To tak samo jak mówic, że grubi maja gorszą pozycje zawodową bo są grubi.
Dzięki, że puszczasz moje komentarze.
Nie denerwuj się bo cholesterol Ci skoczy :)
Wracam jutro. Pora spać
OdpowiedzUsuńToyahu
OdpowiedzUsuńOstatnia sprawa
"Nie. Statystyk ani nie prowadzę, ani też nie sądzę, żeby były prowadzone gdziekolwiek. Kożystam z własnej intuicji. Wolno?"
Oczywiscie, że wolno ale.....
Twarde dane, twarde dane....
Pozdrawiam
@Steve Steven
OdpowiedzUsuńO mój cholesterol się nie martw. Mam go pod pełną kontrolą. Natomiast jeśli będziesz próbował być w stosunku do mnie nieuczciwy, to mnie do siebie zniechęcisz, i na tym Twoja przygoda z tym blogiem się skończy.
Co do statystyk, słuchaj, co do Ciebie mówię, dobrze? Nie prowadzę żadnych. Korzystam z intuicji. Ona właśnie daje mi bardzo silne przekonanie,że wszyscy ci opętańcy, którzy w ciągu ostatnich kilku lat zatłukli na śmierć swoje dzieci, mieli tatuaże, albo koczyki w najbardziej niestandardowych miejscach.
@Steve Steven
OdpowiedzUsuńTwarde dane, twarde dane.
Nie sądzę, aby chodziło Ci o statystykę. Nie można być aż tak pomieszanym.
Z tym kolczykiem na języku wcale nie chodzi o to, czego się dotychczas dopuścił, lub zaniedbał inny zakolczykowany język. Dlatego dane od wcześniejszych kolczyków są bezprzedmiotowe.
Istotne jest jednak, dlaczego ktoś sobie kolczykuje język, czy coś tam innego? Jaki rodzaj manifestu chce nadać do otoczenia, lub jakie własne wnętrze chce odreagować?
Jeżeli zaś kolczykujący nic z powyższego nie chce, to rezerwowo można zapytać, czy przypadkiem zachodzi bezmyślność.
Po zadaniu delikwentowi powyższych pytań, wypadałoby zapytać siebie samego w zakresie np.: czy, mając inny wybór, akurat jemu powierzyłbym opiekę nad moim dzieckiem, ewentualnie mój portfel (zależy, co kto ma cennego)?
W razie odpowiedzi twierdzącej, najwyższa pora iść zakolczykować własny język. Albo lepiej po tatuaż na mózgu.
Jak widzisz Steve'nie, ja Ci proponuje tylko pomyśleć o doświadczeniu. Po co Ci:
http://www.youtube.com/watch?v=BatOYL7TH8k
"Kożystam z własnej intuicji. Wolno?"
OdpowiedzUsuńKoŻystać nie wolno i to pod RZadnym pozorem.
Po co kłuć oczy i zakłócać czytanie.
Rozumiem zaperzenie z Stevenem, ale Prezydęt też był podniecony pisząc o "bUlu",
więc czy można się z niego naigrawać?
Pozdrawiam
@zolodu
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że gdybym wpisywał się do księgi kondolencyjnej w ambasadzie, w dodatku, jako prezydent szanującego się państwa, nie zdarzyłaby mi się ta pomyłka.