Moja ciocia, siostra mojej mamy, któregoś dnia, kiedy siedzieliśmy sobie u nas na wsi i oglądaliśmy telewizję, rzuciła następujące zdanie: „Popatrz na niego. Obraca tymi oczami, jakby chciał cos ukraść”. Opis ten dotyczył występującego akurat przy jakiejś okazji Donalda Tuska, natomiast na mnie zrobił takie wrażenie, że do dziś go pamiętam, nawet nie ze względu na swoją celność – on faktycznie wyglądał tak, jakby akurat kombinował, żeby coś zbroić – ale przez owo słowo „ukraść”. Pamiętam, że pomyślałem sobie wtedy, że jak to się stało, że w kulturze ludowej grzech kradzieży został uznany za coś tak strasznego, że wszedł do sfery symboli czegoś najgorszego.
Na blogu tym, ledwo co wczoraj, pojawił się nowy komentator, podpisujący się nie wiedzieć czemu Roman G, i zgłosił do mnie pretensje o to, że, chcąc dokuczyć kompozytorowi Preisnerowi, zelżyłem go od „pijaków”. Wedle argumentacji Romana G, ponieważ we wspomnianej wcześniej kulturze wiejskiej istnieje zbitka „pijak i złodziej”, ja w ten sposób tak naprawdę nie szkodzę Preisnerowi, ale samemu sobie, pokazując, że nie umiem skutecznie argumentować. Co miałem na ten temat do powiedzenia, napisałem już w kolejnych komentarzach pod tamtą notką, natomiast wciąż nie potrafię przestać myśleć o tych pijakach i złodziejach, i o tym, dlaczego te dwa pojęcia w ludowej mądrości zostały tak mocno uwypuklone.
I oto wydaje mi się, że znalazłem na ten dylemat odpowiedź. Mam bowiem bardzo silne wrażenie, że zarówno w tym wypadku, jak i w wielu innych, kiedy to nasi wieśniacy próbowali najkrócej jak się tylko da, przekazać nam coś bardzo podstawowego, stoimy przed czystą, niezwykłą zupełnie w swojej prostocie, prawdą. Z punktu widzenia ludzi żyjących w środowiskach wciąż jeszcze nieskażonych panoszącym się wokół nas kłamstwem, człowiek czyniący zło, czyni je, ponieważ uległ pokusie Szatana. I to jest początek i koniec wszystkiego. Jest Szatan i jest zło. Jest zło, ponieważ skusił nas Szatan. W jaki sposób owo kuszenie się odbyło? Tu oczywiście mogło być różnie. Dla wspomnianego wieśniaka, w sposób zupełnie naturalny, musiała być to wódka. Nie burdel, nie kokaina, nie hazard, nie banki wreszcie, ale zwykła wóda. A jeśli wóda, to zło. Jakie zło? Tu też, jak sądzę pewne cywilizacyjne ograniczenia nie pozostawiały wielkiego wyboru. Cóż złego bowiem mógł zrobić prosty wieśniak, który wpadł w alkoholizm? No, oczywiście mógł pobić żonę, ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że to ona by mu wlała najpierw. Mógł z całą pewnością kogoś zabić sztachetą, tyle że wówczas równie dobrze sam mógł oberwać, więc mieliśmy w pewnym sensie pojedynek równych sił. Mógł wreszcie, jeśli był wiejskim urzędnikiem, człowieka, który zwrócił się do niego o pomoc, oszukać. Wieś jednak to tylko wieś, i urzędnik jako taki mógłby być dla nas interesujący wyłącznie statystycznie, natomiast jak idzie o tak zwane życie – to nie o niego mogło tu chodzić. Chodziło mianowicie o zwykłego pijaka i złodzieja. Właśnie złodzieja. Kogoś, kto widzi coś, co ma ochotę mieć, więc to sobie bierze.
Pisałem o tym w swoim „Elementarzu”. Dziadek mój, ojciec Mamy i wspomnianej wcześniej cioci, miał piękny brzozowy las. Kiedy byłem dzieckiem, to był też mój las, moje życie i moje szczęście. Dziadek również ten las kochał i o niego dbał. Kiedy jednak był już na tyle stary, że nie był w stanie się nim ani zajmować, ani nawet go doglądać, las ów w ciągu zaledwie paru lat został całkowicie rozkradziony w ten sposób, że okoliczni mieszkańcy powycinali na swoje potrzeby wszystkie znajdujące się tam drzewa. Opowiedziałem tę historię pewnemu góralowi, u którego swego czasu lubiliśmy spędzać część wakacji. Proszę sobie wyobrazić, że ja, mimo że się bardzo staram, nie umiem powiedzieć, jaki inny występek mógłbym opisać, by zrobić na nim takie wrażenie, jakie zrobiła na nim historia o tym skradzionym lesie. O tym złodziejstwie. No dobrze. To było niemal już dwadzieścia pięć lat temu, więc gdybym mu opowiedział o tym, jak pewna matka z Sosnowca zamordowała swoje dziecko i dzięki temu stała się ogólnanarodową celebrytką, on by pewnie coś brzydkiego mruknął pod nosem. Nie sądzę jednak, by to nim tak poruszyło, jak ta kradzież.
Czy ludzie, którzy wycięli mojemu dziadkowi las byli wszyscy pijakami? Może tak, może nie. Tego nie wiemy, i chyba nie jest to dla nas dziś bardzo ważne. Natomiast nie mam wątpliwości co do tego, że każdy z nich musiał się wcześniej w jakiś swój szczególny sposób dać zniewolić. Zniewolić przez co? Przez kogo? Oczywiście nie przez Tego Który Niesie Wolność, ale Tego Który Niesie Kajdany. To jest bardzo oczywiste. A jeśli dał się zniewolić, reszta poszła już prosto z górki. Jak to mówiliśmy będąc dziećmi – na pazurki. Prosto w objęcia grzechu.
A zatem wracamy do myśli, która stała na początku tych refleksji. Mamy grzech i mamy zło. Cała reszta, to już wyłącznie kwestia słów i sposobu jak ich użyjemy, by ten grzech i to zło opisać. No i jeszcze coś. Co tego typu rozważania mają wspólnego z podstawowym celem tego bloga, który, jak wiemy, został powołany do tego, by komentować przede wszystkim politykę? Otóż, aby to wyjaśnić, a przy okazji się usprawiedliwić, pozwolę sobie lekko zmienić ów piękny moim zdaniem w swojej prawdziwości opis, i zamiast pijaków i złodziei, dać kurwy i złodziei. Jestem pewien, ze wciąż pozostaniemy w okolicach owych prawd podstawowych.
A skoro już nam się ostatnio zgadało na temat kompozytora Preisnera, a tylu jeszcze innych czeka w kolejce, gotów jestem się z tego pijaka wycofać. Tak naprawdę, ja nawet nie mam powodu myśleć, że on pije. Podobnie, jak nie wiem, czy chleje człowiek, o którym moja ciocia powiedziała, że patrzy jak złodziej. I niech mi nikt nie mówi, że jestem mało elastyczny.
Bardzo proszę o finansowe wspieranie tego bloga. Bez tego się nie wyratujemy. Dziękuję.
Bardzo proszę o finansowe wspieranie tego bloga. Bez tego się nie wyratujemy. Dziękuję.
@toyah
OdpowiedzUsuńWłaściwie, tutaj jest lepsze miejsce na mój komentarz ostatni przy poprzednim wpisie. Tam się jeszcze nie pokazał, daję więc tutaj. A tam, Toyahu zmoderuj, albo ja to tam zrobię, gdy się ukaże, a więc do rzeczy:
Ja myślę, że w tej "kwestii pijackiej" sprawa wygląda inaczej i ma głębokie korzenie w najlepszej substancji polskiej. Otóż wiekowa niewola, a i obecne zniewolenie przez to wszechobecne menelstwo, musiały wykształcić narzędzia samoobrony własnej godności.
Do tych narzędzi należy także - co w Polakach z nienawiścią zauważa np. Dostojewski - poczucie wyższości z tytułu posiadania wyższej racji niż knut, kula, szpadel. Dzisiaj jest to poczucie posiadania wyższej racji niż ją ma menelska opresja zorganizowana pod zewnętrznym pozorem demokracji.
Ta racja ulokowana jest w przywiązaniu do cywilizacji łacińskiej. Choćby bowiem była ona zburzona, to tęsknota pozostaje. I to właśnie ona się odzywa. Nawet u meneli, choć u nich na tym już tęsknota milknie, często właśnie przy kielonku, o czym dalej.
Zrusyfikowanie i zbolszewizowanie poczyniło jednak pewne zmiany i gdzieniegdzie - przeważnie przez nieuwagę - przyjmuje się wymaganie, aby ludzie byli "kulturnyje", tzn. kulturalni. To jednak oznacza coś zupełnie innego.
Na przykład, niewątpliwie kulturnym czieławiekam był ten zapracowany jegomość, który strzelał w Katyniu. Przecież nakładał gumowy fartuch i rękawice, żeby munduru nie pochlapać. Cóż za szacunek dla własnego państwa!
Gdy ktoś mówi w konwencji: ten tam musiał być nawalony jak stodoła, to wcale tamtego nie pomawia o pijaństwo, lecz w odruchu samoobrony, odcina się od czynu, którego u cywilizowanego człowieka akceptować niepodobna, a jakoś przecież trzeba ten czyn zrozumieć, choćby dla dania odporu.
Co ciekawe, Ruscy dla odmiany pijaków rozgrzeszają, bo: żizń - blad' praklataja. A może kwasniewskaja? Już nie pamiętam, jak to dokładnie szło, bo szkołę razem z j. rosyjskim ukończyłem dobrze ponad 40 lat temu.
Ale nie wiem czy mi się zdaje czy zauważyłem u Pana Donalda nową rzecz.
OdpowiedzUsuńI chcę zapytać czy też to widzicie.
Mianowicie Pan Donald ostatnio często używa słów takich jak "naród" "ojczyzna" "interes narodowy".
Ostatnio Pan Libicki namawiał Tuska żeby skręcił na prawo.
To może to jest to?
No nie mogę, kurcze.
Choć dalej w wiadomościach nie słyszymy nazwiska prezesa Europolgazu, tajemnica jakaś.
@Remo
OdpowiedzUsuńPodobno ze wzgledu na najlepiej pojęty interes narodowy, on jednak bedzi wyrzucał Gowina. Ja nie wiem, jak ja doczekam poniedziałku. Chyba sie nawalę, jak stodoła (pozdrowienia dla Orjana).
Zobacz jak oni idą za tymconieomija...
OdpowiedzUsuńhttp://vipnews.pl/2011/11/04/aukcja-charytatywna-znaki-zodiaku/
Czy będąc pod wpływem i jeszcze się z tego ciesząc można później obronić się przed "okazjami do grzechu"? Idą jak te szczury za grajkiem w radosnym i kolorowym korowodzie wprost do przepaści. Jak tu nie chlać jak człowiek raz na jakiś czas otrzeźwieje? Diabelskie perpetuum mobile.
Glossa do Toyaha:
OdpowiedzUsuńA gdy się mówi o drugim, że ma coś w oczach, jak złodziejstwo, lub pamiętne kurwiki, to wcale nie pomawiamy, że jest uczciwy lub obyczajny inaczej. Wówczas stosujemy bowiem następującą analizę par excellence naukową:
1) Od złego tylko zło jest; przy czym twierdzenie to jest prawdziwe w obie strony. Zło jest zaś pojęciem podstawowym (jako brak dobra).
Teraz następuje wyjaśnienie know-how stosowania powyższego twierdzenia, które to wyjaśnienie jest najtrudniejsze dla relatywnych racjonalistów. Ci bowiem naukową wartość poznania intuicyjnego selektywnie odrzucają z wyjątkami obejmującymi podejścia odtylcowe (sensu largo - proszę pana prokuratora - tu chodzi o cywilizację, a nie o sex).
Zatem, owo know-how, jako łaciński kamień węgielny, prowadzi tak:
2) Tylko nawalony*/ ze złym dyskutuje o złu. Złego i zło się po prostu odrzuca;
3) Zamiast ponosić ryzyko spóźnionego rozpoznania zła, patrzymy drugiemu uważnie w oczy przypominając sobie jego dotychczasowe uczynki i zaniedbania;
4) Jeśli owe uczynki i zaniedbania oceniamy jako złe, to w danych oczętach poszukujemy śladu skruchy;
5) Jeśli onej skruchy brak, to już nie szukamy chęci poprawy, lecz po samych oczach rozpoznajemy, że złodziej (tu ponownie sensu largo, tzn.: nie kradziej, że kradnie, tylko złodziej, że czyni zło).
To wszystko jest bardzo proste i - co w terenie badań nadal łatwo doświadczyć - dostępne jest nawet dla ludzi najprostszych. Lecz nie dla prostaków, bo dla zrozumienia potrzeba mieć w sobie pewien ładunek szlachetności.
Złodziej i prostak są sobie socjalnie bliscy i nawzajem tkwią w odtylcowym porozumieniu intuicyjnym (tzn jako obiektywni poplecznicy).
--------------
*/ W polskiej baśni (Coryllus potwierdzi) trzeźwy chłop lub trzeźwy szlachcic zawsze robią Złego na szaro. Ma on natomiast niezwykle skuteczny dostęp do pijarnych.
@crimsonking
OdpowiedzUsuńNie do wiary. Po prostu nie do wiary.
@orjan
OdpowiedzUsuńGabriel nic nie musi potwierdzać. Tak się składa, ze jak idzie o polskie basnie, ja wiem wszystko.
Do crimsonking
OdpowiedzUsuńAleś Pan wynalazł, normalnie szok, ja pierdzu.
"wybitne osobistości ze świata kultury, sportu, polityki, mediów i biznesu"
I kogo tam nie ma.
Jest i Bronek i Praizner i nawet Joanna Krupa.
I oni te diabełki sprzedają żeby ratować chore dzieci?
Dzieci będą szczęśliwe i na pewno im się polepszy.
No masakra totalna.
Ciekawe czy nabywcy tych figurek się do nich teraz modlą?
crimsonking, to jest przepyszny portal :)
OdpowiedzUsuńTak fundacja:
http://vipnews.pl/2011/12/04/15-urodziny-fundacji-polsat/
Ludzie tam się udzielają ale tak naprawdę ich to NIC nie kosztuje, NIC!
Oni tam pójdą, najedzą się, napiją i polansują przy Bronku.
I to wszystko dla dzieci.
Albo to:
http://vipnews.pl/2011/12/12/prezydent-i-premier-u-olbrychskiego-na-jubileuszu/
Donald z wizytą u braci Rosjan :)
itd itd
Pooglądam se to dziś wieczorem :)
@crimsonking
OdpowiedzUsuńNiby wiemy dobrze co i jak ale to naprawdę wstrząsające.
Weźmy choćby to: http://vipnews.pl/2011/12/12/nagrody-kisiela-dla-jandy-bienkowskiej-i-paradowskiej/
Ale już i po "naszej" stronie coś sie zaczyna dziać w tej области. Piotr Zarembisty & Friends wytyczają szlak.