czwartek, 4 kwietnia 2013

Kryjmy się! Idą nasi z kropidłem.

Ponieważ w ostatnich dniach znów tu i ówdzie po naszej, prawicowej, części sceny politycznej pojawiają się pojedyncze demonstracje utraty wiary, pragnę ogłosić dobrą nowinę: walka trwa, a co więcej, wszystko wskazuje na to, że pomału zdobywamy kolejne przyczółki. Oto jeszcze nie umilkły echa spektakularnego poszerzenia prawicowej oferty na rynku mediów papierowych aż o dwa nowe tytuły w postaci tygodników „W Sieci” i „Do Rzeczy”, jeszcze nie przestaliśmy się radować z faktu, że telewizja „Republika” otrzymała od prezesa Dworaka upragnioną koncesję, jeszcze nie zdążyliśmy otrzeć z naszych twarzy łez wzruszenia, jakie wywołała błyskawiczna akcja państwa Terlikowskich, rozbijająca od wewnątrz „Gazetę Wyborczą”, a oto, jak się dowiadujemy z prawicowego portalu wpolityce.pl, wrocławskie środowiska katolicko-patriotyczno-prawicowe powołały do życia ruch mający na celu niedopuszczenie do zapowiadanego na czerwiec koncertu irlandzkiej piosenkarki Sinead O’Connor.
Portal wpolityce.pl na szczycie swojej strony informuje o wydarzeniu wielkim tytułem „Najpierw podarła zdjęcie papieża, teraz chce koncertować we Wrocławiu. Katolicy mówią ‘NIE’!”, a niżej przytacza wypowiedź wrocławskiej radnej, niejakiej Zawartko z Klubu Radnych Rafała Dutkiewicza, o następującej treści:
Jest to artystka, która opluwa Ojca Świętego na scenie. Nie mogę się z tym pogodzić, żeby osoba, która w 1997 r. otrzymała tytuł Honorowego Obywatela Wrocławia, czyli Ojciec Święty Jan Paweł II, była szkalowana. To jest ktoś dla nas bardzo ważny i bliski. Chciałabym, aby kultura we Wrocławiu, która jest na dobrym poziomie, tego poziomu nie straciła i chciałabym, aby ten poziom był zawsze bardzo wysoki, żebyśmy byli dumni z tego. Tym bardziej, że przed nami Europejska Stolica Kultury 2016”.
Felieton niniejszy, jak zdążyliśmy się już pewnie zorientować, ma charakter mocno ironiczny, i powiem szczerze, że mój oryginalny plan był taki, by go w tym nastroju pozostawić do samego końca. Niestety, wygląda na to, że nie dam rady. Czytam bowiem po raz już kolejny opinię owej Zawartko na temat Sinead O’Connor i Jana Pawła II i jedyne co mi przychodzi do głowy, to myśl, że żartów nie ma. Jest tylko jak najbardziej poważne zidiocenie, w dodatku zidiocenie na oczywistych usługach Systemu. A więc nie żartujmy już.
Otóż ja świetnie pamiętam dzień, w którym Sinead O’Connor podarła to zdjęcie. Pamiętam też błyskawiczną reakcję aktora Joe Pesci, który chyba już tydzień później w tym samym programie, w którym O’Connor – nie po raz pierwszy zresztą i nie ostatni – zrobiła z siebie durnia, osobiście skleił podarte przez O’Connor zdjęcie i ogłosił, że gdyby w kluczowym momencie był na miejscu, „dałby jej zwyczajnie w pysk”. Pamiętam też Madison Square Garden i ową wielotysięczna publiczność, która całkowicie spontanicznie i bezlitośnie wybuczała tę kretynkę, doprowadzając ją do tego, że ona nie miała innego wyjścia jak się ze zdenerwowania wyrzygać. I pamiętam też wiele różnych innych sytuacji, kiedy to, co ona zrobiła dziś już ponad 20 lat temu, ją ostatecznie i na zawsze zdeterminowało.
Pamiętam to wszystko, ale też wiem – i powiem szczerze, że się nie potrafię nadziwić, jak takie rzeczy się mogą dziać – że jako kompozytorka, piosenkarka i artystka, Sinead O’Connor od tego czasu jest już tylko lepsza. Dziś ona jest już i stara i brzydka i prawdopodobnie jeszcze bardziej słabo przytomna, niż przed laty, natomiast, jak mówię, artystycznie ona nigdy nie była tak wybitna. A trzeba nam wiedzieć, że O’Connor nigdy nie była byle kim, i że na tę opinię zasługiwałaby nawet wtedy, gdyby na jej poparcie miała tylko tę jedną piosenkę, cover „Nothing Compares 2 U”Prince’a, którego wykonaniem – tak jak wcześniej przed nią Joe Cocker, czy Jimi Hendrix – przebiła mistrza. I oto kiedy nagle Sinead O’Connor przyjeżdża do Polski, na wieść o tym zdarzeniu, nagle aktywizuje się jakaś banda rzekomo ultra-pobożnych pajaców, którzy ogłaszają, że nie dopuszczą do profanacji, bo oni kochają Naszego Ojca Świętego, a ową deklarację nagłaśnia jeden z głównych prawicowych portali, czyniąc to w dodatku w imieniu podobno szalenie oburzonych polskich „katolików”. Przepraszam bardzo, ale ja sobie nie życzę, żeby za ochronę mojego katolicyzmu brali się redaktor Pyza z radną Zawartko. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że ja sobie bardzo dobrze radzę bez ich usług, a poza tym, mam bardzo poważne podejrzenia, że ich walka z Sinead O’Connor jest mniej więcej tak samo brudna jak intencje, jakie za tym stoją.
O co chodzi? Otóż, wbrew pozorom, wcale nie najbardziej o to, że ja uważam, że fakt iż O’Connor to wybitna artystka, a wybitni artyści podlegają szczególnej ochronie, choć z drugiej strony – czemu nie? To co mnie w tym wszystkim rusza, to jedno jedyne zdanie z wystąpienia Zawartko, mianowicie to: „Chciałabym, aby kultura we Wrocławiu, która jest na dobrym poziomie, tego poziomu nie straciła i chciałabym, aby ten poziom był zawsze bardzo wysoki, żebyśmy byli dumni z tego”.
Otóż ja nie jestem aż tak bardzo dobrze zorientowany odnośnie tego, jaki konkretnie poziom reprezentuje kultura we Wrocławiu, i jaki stosunek jej wybitni przedstawiciele mają do Ojca Świętego, podobnie jak nie wiem, jaki poziom reprezentuje kulturalna oferta Poznania, Warszawy, Gdańska i Krakowa, by wymienić zaledwie symbole tego co w Polsce najlepsze i najbardziej wystawne, ale mam poważne przekonanie, że jak idzie o poziom artystyczny, żadna z tych propozycji nawet się nie umywa do tego, co ma do pokazania Sinead O’Connor. To jeśli idzie o poziom artystyczny. Jak idzie natomiast o wymiar moralny, to jestem nawet jeszcze bardziej przekonany, że tu musi być znacznie, znacznie gorzej.
I nikt niech w tej chwili nie liczy, że padną jakieś nazwiska. Bo to nie jest tekst o satanizmie, ale zaledwie o paru zakłamanych durniach i jednej biednej wariatce, która niewykluczone, ze któregoś dnia poszła na ów deal z Diabłem, dzięki któremu otrzymała niezwykły talent i poharataną duszę do kompletu. To jest tekst o niej i o tym, że ona przyjeżdża do Polski, by nam pośpiewać, natomiast nie widzę najmniejszego powodu, by przy tej okazji brać udział w autoryzowaniu czegoś, co Zawartko nazywa kulturą na poziomie, a co się sprowadza do lokalnych odpowiedników czystego płuca Daniela Olbrychskiego, czarnego języka jakiejś Wójciak, zięciny Agnieszki Holland, a już, pewnie przede wszystkim – skoro już jesteśmy przy polityce – tego całego gówna, które się tak fatalnie rozlało, że normalny człowiek boi się już zrobić choćby krok w obawie, że się poślizgnie i wywali na pysk.

Coś mnie ostatnio nosi, ale to pewnie przez tę nędzę, która mnie znów zaczęła straszyć. Słuchajcie! Jest tak, że ja mam jutro trzy bardzo ważne terminy i niemal grosza przy duszy. Gdybym mógł prosić o jednorazowy wysiłek, będę bardzo zobowiązany. Jak zawsze zresztą. Gdyby ktoś nie wiedział, numer konta jest tuż obok. Przepraszam i dziękuję.

14 komentarzy:

  1. @Toyah

    Powiem Ci, że to jednak dobrze, że wróciłeś na S24. Tam w ciągu godziny masz tyle komentarzy co tutaj przez cały dzień. Blogspot jest kameralny, ja go lubię, jednak ten "response" to nie w kij dmuchał.

    A do adremu... Staram się, naprawdę się staram unikać stereotypów. Ale no żesz jak tu nie mówić o tym piekiełku. Przecież w tej sytuacji ta Zawartko załatwiła już np. mi brak możliwości wyjazdu na ten koncert. Bo tam już tylko będzie kto nasz a kto nie nasz.
    No chyba, że Ty jedziesz - wtedy umówmy się, że pojedziemy razem a spanie załatwię u mojego kumpla we Wrocławiu super leminga co to nawet swoją karierę zawodową zaczynał wiele lat temu, jak Gabriel, w Gazowni.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    Tu odsłon jest mniej więcej tyle samo, co tam, z tą różnicą, że tu raczej nie ma wejść przypadkowych. Jak idzie o komentarze, my tu sobie na ogół milczymy. A to że oni są równie wzruszeni, co ja, wiem skądinąd.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kozik
    Co do koncertu, bardzo chętnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Toyah

    Super! :) To jutro pozwolę sobie zadzwonić.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah

    I jeszcze taka refleksja na dobranoc. Biedna Sinead choćby nie wiem na ilu koncertach i nie wiem jak sprofanowała portret Jana Pawła II nie uzyskałaby tego efektu co paru cwaniaków co Jego nauczanie sprowadzili do nart i kremówek. Ale tutaj na panią Zawartko (swoją drogą, cholera, te nazwiska) nie możemy liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Kozik
    Przepraszam, ale jedyne co mi przychodzi do głowy, to "bingo!".

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze gościówa dowaliła Europejską Stolicą Kultury 2016, gdzie każdy rozgarnięty widzi że to kolejna imprezka do utylizacji publicznej kasy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedawno, w dość prymitywny sposób, kokietowałeś Czytelników tego blogu. Pisałeś, że teksty tu zamieszczane są inne niż te, które zamieszczasz w S24 - że wyjątkowe, że dla grona wiernych czytelników-przyjaciół, i takie tam blebleble :-)
    Nieprawda. Zamieszczasz prawie zawsze te same teksty, różnią się jedynie datą wklejenia.
    Wstydu nie masz, gnuśny człowieku.
    Ciekawe dlaczego na s24 nie żebrzesz? Boisz się, że Jankes kopnął by cie w to tłuste dupsko (copyright pan Osiejuk)i wyrzucił z jakże "znienawidzonego" przez ciebie saloonu? Chyba byś tego nie przeżył :-)
    Poszedłeś tam wspierac kumpla? Walczyc z Szatanem? A może pobrylowac, znów zaistnieć? Tego kopnąć w ryj, tamtemu powiedzieć "won", innemu powiedziec "precz". Ot, wirtualny mężczyzna, twardziel, a w życiu podszyty tchórzem grubasek :-)
    Ty przez 2 lata sobie w brodę plułeś, że stamtąd odszedłeś. W końcu nieśmiało wróciłes, tym razem pod nazwiskiem.
    No bo jak by to wyglądało gdybys wrócił znów jako toyah. To byłoby spektakularne przyznanie się do porażki, taki powrót z podkulonym ogonem :-)
    A tobie się wydaje, ze taki cwany jesteś i ludziom oczy zamydlisz. Wróciłem walczyć ze Złym - no niezłe :-)
    Dziś różki ci odrosły i czujesz sie na s24 jak w domu. Nareszcie u siebie, co nie, toyah?

    OdpowiedzUsuń
  9. @Remo
    Oczywiście. Tym bardziej należy ją tępić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co z książką o zespołach? Coryllus dzisiaj napisał o planach wydawniczych na ten rok i pańskiej książki nie wymienił.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Peregrin Tuk
    On to robi nagminnie. Ja mu zwracam uwagę, on obiecuje, że się poprawi, a później znów to samo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pan Go wytarga za uszy! Ja po zajawkach o muzyce w "Markach i dolarach..." ostrzę sobie zęby na tę książkę. Serio.

    OdpowiedzUsuń
  13. "On to robi nagminnie. Ja mu zwracam uwagę, on obiecuje, że się poprawi, a później znów to samo."

    Niedawno ktos zapytał cię o to czy G. Maciejewski mógłby z tobą pisać u WSI-Bachurskiego.
    Zignorowałeś pytanie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...