sobota, 20 kwietnia 2013

Jarosław Gowin - człowiek z sercem po prawej stronie

Poniższy tekst ukazał się wczoraj w „Warszawskiej Gazecie”, jako kolejny z felietonów, które dzięki zainteresowaniu Piotra Bachurskiego mam okazję publikować tam od kilku miesięcy. Umieszczam go tu, raz, ponieważ zwykle dzielę się tym, co robię poza tym blogiem, a dwa, że, moim zdaniem, temat, który tu poruszyłem, z każdym dniem staje się coraz bardziej aktualny, i szkoda by było go ograniczyć tylko do jednego miejsca. Proszę o uwagę.
Jeśli ktoś powie, że w dniach po 10 kwietnia 2010 roku, demonstrowane przez oficjalną opinię publiczną żal i poruszenie, były większe, niż to, co obserwujemy dziś, kiedy to w wyniku eksplozji w Bostonie zginęły trzy osoby, nie będę się upierał i twierdził, że było inaczej. Niemniej to, co właśnie obserwuję, każe mi podejrzewać, że te różnice nie są jakoś szczególnie rażące.
Weźmy choćby jedną z pierwszych informacji, jakie do nas dotarły, kiedy już policzono straty i mniej więcej uprzątnięto teren ataku, a mianowicie, że cała kupa gwiazd amerykańskiego popu, takich jak Justin Bieber, Oprah Winfrey, czy Britney Spears wzięła udział w akcji pod hasłem „Modlitwa za Boston”. A to przecież nie wszystko. Wspomniana Britney Spears na przykład dodatkowo na Twitterze napisała: „Wysyłam moje myśli i modlitwy do Bostonu, moje serce jest z wami wszystkimi”.
Ja akurat nie przypominam sobie, żeby, skoro już mówimy o Twitterze, by taki Radek Sikorski w niedzielę 11 kwietnia napisał, że on swoje myśli i modlitwy wysyła do Smoleńska. Nie pamiętam też, żeby to zrobiła piosenkarka Dąbrowska, czy ktoś o podobnej pozycji. W ogóle, nie bardzo potrafię sobie przypomnieć nic, poza tymi biednymi ludźmi siedzącymi przed telewizorami i przecierającymi oczy ze zdumienia, widząc, jak toczy się debata, czy Wawel to dobre miejsce dla kogoś tak marnego, jak Lech Kaczyński i ta maszkara, jego żona. A tu, proszę. Łzy leją się jakby niebo się otwarło. Trzy osoby.
Ktoś powie, że to, co robię, to demagogia, że gdzie Polska, gdzie Ameryka, że Amerykanie zawsze lubili takie akcje, a my Polacy czcimy pamięć swoich zmarłych w samotności. No i dobrze. Jak już wspomniałem, jestem dziś bardzo zgodny.
Jednak nie mogę nie zauważyć, że wśród tych wszystkich reakcji na owo bostońskie nieszczęście, jest też jedna, która robi autentyczne wrażenie. Oto odezwał się minister Jarosław Gowin, ostatnio coraz częściej wymieniany, jako nowa nadzieja polskiej prawicy, i ogłosił, że „Wszyscy jesteśmy Bostończykami”.
No a ja znów nie przypominam sobie, by ów wybitny mąż kiedykolwiek po 10 kwietnia oświadczył, że „dziś wszyscy umarliśmy w Smoleńsku”. Z tego, co zdążyłem zauważyć i zapamiętać, on wówczas najczęściej albo robił miny, albo – jeśli już mu się udało zwalczyć gnuśność – to wzywał, by nie grać katastrofą, i nie szerzyć nienawiści. Czy jakoś tak.
Ktoś mi powie, że niepotrzebnie się czepiam tego człowieka, bo przecież mogło być znacznie gorzej. On równie dobrze mógł zamiast tego opowiedzieć żart o podmienionych nogach, lub o pijanym generale, a jak wiemy, tego nie zrobił. No i dobrze. Niech więc i tak będzie. Od czasu, gdy Lech Wałęsa wybrał czerwonych i prawica pozostaje wciąż bez nowych bohaterów, możemy przynajmniej liczyć na Gowina. Tygodnik „Sieci” już nawet zaczął przygotowywać teren pod przyszłe zwycięstwa. Polecam. Prawdziwa fantazja. Nasi atakują.

No i jak? Dzieje się, czyż nie? Na koniec wiadomość. Otóż otrzymałem pełny – a więc znacznie wykraczający poza to, co można obejrzeć w Internecie – zapis rozmowy, jaką jeszcze w zeszłym roku ja, Gabriel i Kamiuszek odbyliśmy wspólnie z Józefem Orłem w studio „Gazety Polskiej” na temat Diabła i jego ścieżek. Mam w związku z tym propozycję. Każdy, kto zakupi u mnie komplet w postaci książki o liściu, oraz „Elementarza” za 60 złotych, bez dodatkowych kosztów pocztowych, otrzyma dodatkowo płytkę z zapisem tej rozmowy. Jeśli ktoś książek nie potrzebuje, natomiast ma ochotę na płytkę – co łaska, w pełni wystarczy. Dziękuję i polecam.

29 komentarzy:

  1. Niestety, nie sprecyzowali do kogo się modlili. Ja nie byłbym pewien, czy to ma większą wartość niż brak modlitwy naszego estbliszmętu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wiktoriańskiej skarbnicy:

    http://photographicmemorydotme.files.wordpress.com/2011/10/img_7578.jpg

    OdpowiedzUsuń
  3. @SilentiumUniversi
    Oni się modlą do Nikogo. Chodzi tylko o to, by to powiedzieć. Przez to oni się czują bardziej ludźmi. A i tak są lepsi od tych tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  4. @orjan
    Bardzo ładne. Umbleness. To jest to.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem cała siła USA tkwi właśnie w takim podejściu do swojego państwa. Cała reszta, łącznie z krzemową doliną to pochodne. Mogą sobie być scjentyści, mogą babtyści, nie chodzi mi w tym miejscu o religię, która może być powierzchowna. Nawet ich patriotyzm i wiara we własne państwo może być powierzchowna. To nic nie zmienia. Ważne jest to, że oni są propaństwowo wychowani w rodzinach i w każdej nawet najbardziej systemowej szkole. To może się nam wydawać napuszone czy pompatyczne ale tak nie jest. Oni tacy są. To my jesteśmy zaszczuci i biegamy po tych piwnicach jak szczury. Nasz establiszmęt (z akcentem na ostatnią sylabę) jest taki jaki jest bo taki dokładnie ma być. Gdyby Dąbrowska czy insza Doda w ten sposób się wyraziła o tragedii Smoleńskiej to zanim by dojechała do domu już by miała kilka maili i faxów z odwołanymi imprezami. Oni o tym wiedzą i świadomość tego że biorą w czymś takim udział powoduje dalszą degrengoladę człowieczeństwa. Później już nie ma innej drogi, bo tenktórynieomija... bierze wszystko. Im zostawia tylko raty do spłaty w dowolnie wybranym banku i o dowolnie wybranej porze. Dla nas mają oni do pokazania tylko te swoje przekrwione oczy i zachrypłe głosy. Jak stare zepsute lalki, których nie stać na żaden nawet najmniejszy ludzki gest. To nawet nie satanizm, to jakaś trupiarnia za życia.

    OdpowiedzUsuń
  6. @crimsonking
    Pamiętasz - pisałem o tym - jak w 2011 roku chyba Time Magazine opublikował listę 10 najważniejszych wydarzeń minionego roku na świecie? Tam było chyba 10 kategorii: polityka, nieszczęścia, człowiek, cuda przyrody i takie tam. Smoleńska nie było. W zadnej z kategorii.
    Moge się założyć, że w przyszłym roku Boston znajdzie się na jednym z pierwszym miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  7. Toyahu:
    Moim zdaniem źle postrzegasz rzeczywistość. Uważam , że każdy ma prawo do wyrażania swojego bólu (żałoby) tak jaj ją czuje. Nie sądzę by jakikolwiek komentarz Radka lub kogokolwiek innego wyStarczył zwolennikom szalonego Antka M. Kolejne pytanie: kto rozpoczął dyskusję o pochówku na Wawelu? Co do Amerykanów to jak dla mnie to wszystko to pić na wodę i fotomontaż. Prawdziwe emocje (ból, żal, współczucie) były po 10.04. Aautentyczne i bez picowania .
    Ps. Ciekawy jestem czy pan moderator umieści ten komentarz. Po włączeniu moderacji spada ilość komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Seve Steven
    By określić zależność między włączeniem moderacji, a liczbą komentarzy, musiałbyś mieć znacznie więcej danych, niż te, które Ci się udało zebrać od wczoraj. Jeśli sytuację w Polsce analizujesz w taki sam sposób, jak sytuację na tym blogu, to mnie zupełnie nie dziwi, że to co piszesz w w swoich komentarzach jest tak słabiutkie.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Steve Steven
    Ten blog działa od trzech lat. Przez ten czas zamieściłem tu niemal tysiąc notek, z których znaczna część miała zaledwie parę, lub wręcz zero komentarzy. Moderację komentarzy włączyłem tu dopiero wczoraj. Jakie masz więc dane, by badać zależność między włączeniem moderacji i liczbą komentarzy?
    Jeśli sytuację polityczną w Polsce również oceniasz na podstawie tylko tego, co Ci akurat pozwolono zobaczyć, Twoje uwagi na temat "Radka" i "szalonego Antka M." są nic nie warte.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja dodam tylko, że jeśli ktoś pisze o Macierewiczu per "szalony Antek M." to cała reszta to betka. Całej reszty może nawet nie być bo to format wbity w łeb, który codziennie obserwujemy i którego symptomy omawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Porównania danych sytuacji między Polska a USA powinny uwzględniać, zbyt odmienne warunki; nie da się zastosować zasady ceteris paribus.

    Zupełnie drugorzędne są jednak ekonomiczne elementy sytuacji, jak zamożność, organizacja, itp. One są już wtórne. Nie będziemy przecież ponownie staczać się w lewicowe rozpoznanie, iż to byt określa świadomość. Różnice tkwią (m.zd.) wyłącznie w kategoriach społecznych. To te powinny być każdorazowo porównywane i dopiero na ich tle porównywane powinny być zachowania np: Smoleńsk a Boston.

    Po Smoleńsku doświadczyliśmy wszyscy, że są tutaj siły zainteresowane nie tylko podżeganiem do społecznej niezgody, ale także, co zauważa się rzadziej, siły zainteresowane oderwaniem władzy od społeczeństwa.

    To drugie zainteresowanie raczej pomijamy, bo to jest skutek (być może nawet cel) wypromowania społecznej niezgody. Spróbujmy zatem przeanalizować Smoleńsk i Boston. Okaże się wtedy, że pierwsze poruszenie i zjednoczenie było porównywalne. Jednak posmoleńskie szybko zostało zaatakowane (należy zapamiętać prowodyrów ich środowiska i kręgi ich paputczyków). Atak ten został natychmiast poparty, lub choćby tolerowany przez prominentne władze państwowe, samorządowe, a nawet prominentni hierarchowie Kościoła oraz kościołów nie przeciwstawiły się temu w sposób stanowczy.

    Czy taka sytuacja na styku: tragedia - społeczeństwo - władze byłaby do pomyślenia w USA?

    Wyżej pominąłem media i hołubiony przy nich motłoch zwany celebrytami. Trzeba jednak zauważyć, że w USA i on próbował tej sztuczki w czasach Wietnamu i - owszem - odniósł wtedy sukcesy. Jednak drugi raz nie zdołał tego powtórzyć. W Polsce analogiczny motłoch powtarza te sztuczki ile razy chce.

    Już dzisiaj widoczna jest podstawowa różnica: Boston wywołał absolutne i bezkompromisowe dążenie władz do wyjaśnienia zbrodni, czyli poznania prawdy. Smoleńsk jest zaś tworzywem używanym przez władze wyłącznie do zarządzania podziałami społecznymi wywołanymi wokół żądania prawdy. Do obowiązku ustalenia prawdy władze nie poczuwają się. Celem jest ten podział społeczny (divide et impera) i dlatego społeczny odbiór Smoleńska i Bostonu nie nadają się do porównań.

    OdpowiedzUsuń
  12. @crimsonking
    Rzecz w tym, że oni doszli już do takiego stanu, że, kiedy używają tego epitetu, nie czują żadnej niestosowności. Ja wręcz myśle, że gdyby on napisał "Macierewicz", albo chocby tylko "Antek", w jednej chwili poczułby się chory.
    Dałem mu szansę, bo się wczoraj pozytywnie wyróżniał na tle tych dwóch wariatów. Niestety przez to, że najpierw mnie wciągnął w rozmowę, a teraz już drugą godzinę zastanawia się nad odpowiedzią, ja go równiez skreślam. Jak to mówią: "Czas minął, walizka stracona".

    OdpowiedzUsuń
  13. @Steve Steven

    Twoje postrzeganie rzeczywistości wydaje się, delikatnie ujmując, ambiwalentne.

    Skoro każdy ma prawo do wyrażania swojego bólu (żałoby) tak jak ją czuje, to nie powinno być żadnego miejsca na spór o Wawel, a z Antkiem M. świń nie pasłeś.

    Jeśli Toyah zarządzi tu głosowanie, to ja już skłaniam się do oddania głosu za zmoderowaniem Ciebie.

    Za niezdarnie ukrywaną złość i uprzedzenia. To one spychają Twoje wypowiedzi w coraz wyraźniejszy prymitywizm, a to już zaśmieca ten blog. Tracę nadzieję, abyś się tu nadawał na rozmówcę.

    Z robaczywego serca usta mówią.



    OdpowiedzUsuń
  14. @orjan
    Piszesz, że pierwsze poruszenie było porównywalne. A ja ciekawy jestem, czy byłoby ono nadal porównywalne, gdyby i tu i tam doszło do porównywalnego nieszczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  15. @orjan
    Jak już napisałem crimsonowi, on już się sam wykluczył.

    OdpowiedzUsuń
  16. @toyah

    Porównywanie skali nieszczęścia (Smoleńsk a Boston) w ogóle nie wchodzi w rachubę. Ale porównywać możemy jedynie te pierwsze odruchy społeczne. One są najciekawsze, a dopiero na ich tle ciekawe jest, jak stanęły odpowiednie władze.

    Pierwsze odruchy są najszczersze i wtedy ujawniają co jest "pod tą skorupą". Gdy skorupa pęka i ujawnia się dobro zawarte w społeczeństwie. Bywają jednak władze, które w tak rozdartą skorupę oferują jedynie wbijanie larsenów i zaczopowanie betonem.

    Wtedy dobre odruchy społeczne się kończą. Miarą wartości i dojrzałości społeczeństwa staje się wtedy wyłonienie się opozycji społecznej (nie partyjnej!) względem takich władz. Miarą wartości społeczeństwa jest wtedy odmowa akceptacji postępowania władz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak, gdyby on napisał Macierewicz to raz że by go rozbolał brzuch i noc nieprzespana, a dwa że cały czas by się oglądał do tyłu czy ktoś mu nie zagląda przez ramię i nie czyta jego słów. Ciemna noc, sam w swoim domu i lękliwe spojrzenia czy aby jakiś kumpel z roboty nie czai się za plecami. Gdyby się ktoś dowiedział to koniec. Nazwali by go pisiakiem i pozamiatane, życia by już nie miał, nikt już takiego fajką nie poczęstuje, nikt nie zaproponuje piwka czy kieliszka wódki po pracy. Zgroza. Ja nie ogarniam tego amoku choć wiadomo, że najlepsze i tak jeszcze przed nami.

    OdpowiedzUsuń
  18. @orjan
    Gdyby w Polsce jakiś wariat zamordował trzy osoby, a TVN24 nie zrozbiłby z tego tematu, sprawa by umarła po dwóch dniach. Ameryka robi temat ze wszystkiego co dotyczy Ameryki. A teraz pomyślmy jeszcze raz o Gowinie i tym idiotyzmie, że niby wszyscy jesteśmy Bostończykami. Co do reszty, się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  19. @crimsonking
    To jest dokładnie ten sam rodzaj obsesji, którą można zauważyć u tych "naszych", którzy o Komorowskim muszą nieodmiennie mówić "Komoruski", albo "Rezydent". Jakby się bali, że w momencie, jak o tym zapomną, to towarzystwo uzna ich za tchórzy, albo wręcz za zdrajców.

    OdpowiedzUsuń
  20. No właśnie, my mamy monopol mediów, rodzaj kartelu, jak TVN24 nie pokaże to znaczy że tematu nie było. W USA każdy stan ma swoje media i one są niezależne od reszty. Ja widziałem na tubie jak w sprawie WTC media przepytywały przedstawicieli rządu. Tam padały grube tematy i ciężkie pytania i nikt nawet nie próbował głupkowato się uśmiechać. Do tego ktoś przylatuje z innego stanu nawet z małej gazetki i robi co chce jeśli tylko wbije się na spotkanie a sala była pełna pismaków i to nie takich dup śliskich jak u nas tylko same harty z marszu rzucające się do grdyli. Czegoś takiego komisja Millera nawet gdyby z tyłu stał Tusk z obstawą i psami nie mieli by prawa przetrwać. Odruchy ludzkie to my mamy normalne, cała reszta jest nienormalna.

    OdpowiedzUsuń
  21. @toyah

    o 23:12 gdyby w Polsce ...

    Absolutnie tak i właśnie tu jest różnica, że - w odróżnieniu - media amerykańskie nie pozwolą sobie na zignorowanie społecznie poruszającego lub tylko intrygującego tematu.

    Gdyby przyłożyć tu kryteria wolnorynkowe, to już samo istnienie tej - wg słownictwa nieodżałowanego Stevena S. - "sekty Antka M." w sposób oczywisty tworzy odrębny rynek dla mediów. Rynek odbiorców, czytelników itd.
    Ten rynek jest wystarczająco obszerny, ale manifestowany w nim popyt medialny w ogóle nie jest zaspokajany.

    Ja tu pomijam motywy wykreowania się, czy potrzebę, a nawet społeczną wartość istnienia tego popytu. Po prostu zauważam, że on obiektywnie jest i nie jest zaspokajany w głównym nurcie mediów. Nawet jest tam niszczony.
    Dowód na brak wolnego rynku w polskich mediach tkwi właśnie w ignorowaniu oczywistego popytu, bo jest skoncentrowany w wyraźnie określonych tematach.

    Powyższy dowód jest niepodważalny co do stanu faktycznego!

    Gdyby przyczyną tego stanu były jakieś naciski władzy, lub jakieś zapisy autocenzury w mediach, to znaczyłoby, iż wolnego rynku nie ma wskutek zniewolenia mediów. Mielibyśmy zatem dowód na odwrót od demokracji.
    Ja w każdym razie na funków medialnych patrzę jak na niewolników, bo to wyjaśnia co się tam u nich dzieje, że wychodzi z nich to, co widać.

    Nie ma zaś szansy, aby wyszło z nich cokolwiek w celu integrowania społeczeństwa. Zadaniem jest dezintegracja przez wywoływanie alienacji. Media tutejsze są całkowicie wyalienowane i służą jako aparat alienacji.

    OdpowiedzUsuń
  22. Gdyby ktoś nie zauważył:
    http://niepoprawni.pl/blog/3/bal-u-redaktora

    OdpowiedzUsuń
  23. Na marginesie:

    Ciekawe są wyniki uzupełniających wyborów do Senatu w Rybniku. Wygrał kandydat PiS Bolesław Piecha. Osiągnął miażdżącą przewagę nad każdym kontrkandydatem, w tym ponad 10 % nad kandydatem PO Mirosławem Dużym, dopiero trzecim na mecie.

    Co jest ciekawe: Piecha zdobył 28,48% głosów, co - mniej więcej - odpowiada procentowym enuncjacjom wszelkich sondażowni względem poparcia w kraju dla PiS.
    Natomiast Duży uzyskał zaledwie 18, 01 %, co ma się nijak do peowskiego poparcia u tych samych sondażowni.

    No więc jak? Wybory potwierdziły szacunki poparcia w kraju, czy należy zweryfikować sondażownie? Ciekawe, jakie dołowanie PiS pokażą bezpośrednio po rybnickich wyborach.

    OdpowiedzUsuń
  24. @crimsonking

    Odruchy ludzkie to my mamy normalne, cała reszta jest nienormalna.

    No właśnie. W dodatku nienormalni opisują i oceniają odruchy normalnych.

    I to ma być normalne?

    OdpowiedzUsuń
  25. @crimsonking
    No więc właśnie. Mamy kwestię samoorganizacji społeczeństwa. Oczywiście System tam też robi wszystko, by ludzi rozproszyć, jednak przez silne zorganizowanie ludzi na dole, to się staje automatycznie nie do przeprowadzenia. A przynajmniej nie na tyle, na ile byłoby skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
  26. @orjan
    Ja próbuję dziś cos na ten temat napisać, ale nie wiem, czy mi się uda.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Eliza
    Owszem, ja nie zauważyłem. Wszystko jest na swoim miejscu. Jestem pełen podziwu dla tego szyku.

    OdpowiedzUsuń
  28. @orjan
    Bardzo mi się ten margines podoba.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...