Moja starsza córka – ta którą wydymali biotechnodzy z Krakowa – otrzymała wczoraj telefon. Kobieta z drugiej strony spytała: „Czy mogę mówić z notariuszem?” Dziecko moje powiedziało grzecznie, że ani nie jest notariuszem, ani żadnego w okolicy nie widzi, na co kobieta spytała: „A z kim rozmawiam?” Ponieważ ona – o ile oczywiście akurat nie kłóci się ze mną – jest chorobliwie grzeczna, tak samo grzecznie się przedstawiła, i – ponieważ też ma jeszcze bardziej niż ja wyostrzoną intuicję – zapytała nieśmiało: „A może chciała pani rozmawiać z wolontariuszem?” No i okazało się, że tak. Że owa kobieta chciała rozmawiać z wolontariuszem, lub notariuszem – wszystko jedno – w sprawie wizyty, która się miała odbyć następnego dnia. No i wcale się nie pomyliła. Dzwoniła na jak najbardziej właściwy numer i chciała prosić o przesunięcie terminu, bo po południu ona idzie gdzieś sprzątać, czy coś, natomiast obiecuje, że rano będzie też jej syn, bo z okazji tej wizyty on nie pójdzie do szkoły.
Rzecz w tym, że najstarsza Toyahówna, przez to, że tej pracy jak nie było, tak nie ma, i nawet jeśli się coś pojawia na horyzoncie, to czasu na zbijanie bąków szkoda, postanowiła wziąć udział w projekcie dobroczynnym o nazwie „Szlachetna paczka”, a którego celem jest niesienie bardzo doraźnej pomocy ludziom w potrzebie. Pomysł jest bardzo standardowy: jeśli ktoś znalazł się na granicy nędzy, nie chce żebrać, i jego jedynym sposobem na przeżycie jest zwrócenie się o pomoc do jednostek tę pomoc organizujących, może aplikować do owej „Szlachetnej Paczki” i jeśli się okaże, że spełnia podstawowe warunki, ową pomoc otrzyma. Zadaniem wspomnianych wolontariuszy jest odwiedzanie owych rodzin i odebranie bardzo precyzyjnych informacji, które mają pomóc wyeliminować osoby, które nie gwarantują, że pomoc jaką otrzymają dobrze wykorzystają. Jednym z nich jest moje dziecko.
Pani która zadzwoniła do Toyahówny była niezwykle miła i bardzo wystraszona. Oczywiście, możliwe jest, że jej słowa „woluntariusz” i „notariusz” się pomyliły tylko dlatego, że całą sytuacja była bardzo skrępowana. Może tez być jednak tak, że ona nie wie, że to są dwie różne rzeczy i gdyby na przykład znała jeszcze słowo „kwestionariusz”, to by poprosiła o rozmowę z owym kwestionariuszem. I mam wielką nadzieje, że wśród czytelników tego bloga nie ma nikogo, komu by przyszło do głowy sądzić, że ja sobie w tej chwili stroję żarty. Bo w tym co ja piszę nie ma śladu nie dość że drwiny, to nawet humoru. Tak się składa, że jestem w nastroju do tego stopnia poważnym, że za chwilę się pobeczę.
W swoim „Elementarzu” jedno z haseł poświęciłem liberalizmowi. Pozwolę sobie zacytować:
„System, który każe człowiekowi wierzyć, że jego powodzenie jest zasługą systemu właśnie, natomiast jego porażka, jego osobistą winą. Z tego właśnie powodu, jedni liberałowie, kiedy słyszą głos ‘poniżonych i bitych’, zatykają sobie uszy, a inni nachylają się nad tymi co proszą o zmiłowanie z zaciekawieniem i pytają: ‘A dlaczego wy uważacie, że wasze problemy są moimi problemami?’ Oczywiście, liberałowie twierdzą, że to nieprawda, że oni chcą tylko ludziom dać wędkę, i takie tam. Tyle że ja akurat nie widziałem jednego z nich, który by szedł z wędką. Może dlatego, że sami łowią na prąd”.
I oto teraz tak sobie myślę, że jeśli kiedyś dojdzie do procesu, gdzie na ławie oskarżonych usiądzie paru dziś najbardziej aktywnych polskich liberałów, i ja tam zostanę wezwany na świadka, to opowiem tę historię, i oni wszyscy pójdą siedzieć. A jeśli któryś spróbuje pyskować, to klucz od jego celi wyrzuci się do kibla.
Gabriel Maciejewski, kolega mój, a przy okazji wydawca obu moich książek, prosił mnie, żebym tu u siebie publikował listę miejsc, gdzie można kupować nasze książki. A więc proszę uprzejmie, i wszystkich zachęcam do tego, by tam się zgłaszać. Również, informuję, że i tu można kupić obie moje książki. Z dedykacją w bonusie i bez kosztów wysyłki. Ponieważ jednak życie idzie swoją ścieżką i zmienia się niechętnie, bardzo też namawiam do finansowego wspierania tego bloga pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
I oczywiście na stronie www.coryllus.pl
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
I oczywiście na stronie www.coryllus.pl
Ja się pobeczałam! A oni dalej: nie mamy pani płaszcza.Jak zmienić szatniarza??
OdpowiedzUsuń@kryska
OdpowiedzUsuńNaprawdę? To jest mi raźniej. Choć na tę chwilę.
Smutna historia...
OdpowiedzUsuńDzisiaj u Coryllusa FRD cytował wypowiedź pana socjologa, Radosława Markowskiego. To co on wygaduje to czyste skurwysyństwo.
wiadomosci.gazeta.pl/.../1,114883,12742674,Prof__Markowski__To...
Wyobraża Pan sobie jak on rży słysząc tę historyjkę z tą biedną kobietą? Bo ja tak.
I tylko nadzieję, że go już niedługo zaczną dowozić do studia opancerzoną półciężarówka. Z eskortą ochroniarzy od Zubrzyckiego.
@Peregrin Tuk
OdpowiedzUsuńJa na tego Markowskiego mam oko od lat. Dla mnie on jest postacią tak upiorną, że ja go z tego względu właśnie bałem się nawet umieścić w moim "Elementarzu". No wiesz... że rzuci na mnie i moją rodzinę przekleństwo, albo diabli wiedzą co.
Nie dziwię się. Sam bym się bał, tym bardziej że to , nie uwierzy Pan, liberał i patriota!
OdpowiedzUsuńFilmik z uzasadnieniem mogę wkleić na pańskim blogu na salonie, bo tutaj nie potrafię:))
Ostatnio pan Rostowski tłumaczył na czym polega prawdziwy liberalizm.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy - czyli nie fałszywy.
O tuż proszę państwa, uwaga, trzymać się za krzesła:
prawdziwy liberał jest pragmatykiem a nie dogmatykiem, liberał dogmatyk nie jest prawdziwym liberałem.
Uważam że trafił w punkt.
Ja w kwestii samej końcówki Twojego tekstu. Nie widzę powodu, żeby wrzucać klucz od celi do sracza, dużo tańsze jest 9 gram ołowiu.
OdpowiedzUsuń@Peregrin Tuk
OdpowiedzUsuńPatriota? Poproszę o filmik z uzasadnieniem.
@Remo
OdpowiedzUsuńO tak. Podobnie jak socjalista dogmatyk, komunista dogmatyk i satanista dogmatyk. Szczególnie ten ostatni. My popieramy tylko satanistów pragmatyków.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńZa próbę obrony liberalizmu? Nie wiem, czy to by przeszło.
Rozmowa Kublik z Markowskim. Jest Pan pewien że radę przez to przebrnąć?
OdpowiedzUsuńJeżeli Pan płaci podatki, nie przeszkadza Markowskiemu w tramwaju, kiedy on przegląda GW i odgarnia śnieg z chodnika, gdy Markowski idzie ze swoim psem na spacer, to Pan też jesteś patriotą.
Aha! I jeszcze jedno, nie może Pan niszczyć więzi społecznych. To ważne.
Przepraszam.
OdpowiedzUsuńJest Pan pewien że da radę,
powinno być.
@Peregrin Tuk
OdpowiedzUsuńAch, to chodzi o cały wywiad? To nie. Nie chcę. Myślałem że to tylko ten patriotyzm.