Z socjologiem Markowskim miałem w swoim życiu tyle do czynienia, że ile razy on się pokazywał w TVN24, a ja akurat siedziałem przed telewizorem, to go, owszem, zauważałem. I od razu powiem uczciwie, że nigdy nie miałem okazji wysłuchać od początku do końca tego co on mówi, bo sam jego wygląd angażował moje zmysły tak bardzo, że na część merytoryczną już zwyczajnie nie miałem siły.
O co chodzi z tym wyglądem? Otóż tak jak nie bardzo lubię wpadać tu na tym blogu w nastrój zbyt metafizyczny, tak też nie mam możliwości nie zauważyć, że twarz tego Markowskiego jest tak karykaturalnie jednoznaczna, że gdybym ja akurat podlewał na balkonie kwiatki, i zobaczyłbym że ów Markowski podchodzi do któregoś z moich dzieci, choćby tylko po to, by zapytać, jak dojść do dworca, to bym zeskoczył z trzeciego piętra w taki sposób, by trafić dokładnie w punkt, gdzie on stoi.
A zatem, to już mamy załatwione. Ów Markowski, socjolog, a jak się dziś dowiaduje, również profesor, wygląda tak, że Jerzy Urban z Waldemarem Kuczyńskim i Stefanem Bratkowskim mogliby w szkolnym przedstawieniu o narodzeniu Pana Jezusa grać role Trzech Króli, a i tak wszyscy by uznali, że to przedstawienie jest zbyt przesłodzone. Jak mówię, kiedy on występował w telewizji, a więc oprócz głosu, mieliśmy też jego twarz, ja nie byłem w stanie go słuchać, i moje myśli szły tak daleko, że coś mnie powstrzymało przed tym, żeby nawet poświecić mu fragment swojego „Elementarza”. A daję słowo, że bardzo chciałem. Skąd mi jednak przyszło do głowy pisać o nim dziś? Otóż ów Markowski udzielił wywiadu dziennikowi „Polska – The Times” i w pewnym momencie powiedział co następuje:
„Prawie trzykrotnie więcej ludzi z wyższym wykształceniem jest zazwyczaj w elektoracie Platformy w stosunku do PiS. Jest to elektorat wielkomiejski, dobrze sytuowany i zadowolony z własnych osiągnięć. Można na to spojrzeć jeszcze inaczej: zarówno rządzący, jak i opozycja budują dwie Polski. W dużym uproszczeniu – jedna Polska to kraj ludzi zapracowanych, wstających z rana i biegnących do roboty, zatroskanych o swe przedsiębiorstwa i ekonomiczne interesy.
Ludzie ci zarabiają, ale też płacą ogromne podatki. Oni mają swoje warsztaty, ciężarówki, restauracje, pracują po 16-18 godzin na dobę, a później ich ciężko zarobione pieniądze trafiają do budżetu. Naturalnie, mamy też elektorat opozycji, który składa się z ludzi starszych, żyjących z emerytur. W PiS jest też zawsze nadreprezentacja grupy rencistów. W Polsce – jak wiemy – w tej grupie są ludzie autentycznie schorowani, ale połowie nic nie dolega. Są tam ludzie niezwykle ‘zaradni’, którzy nie bardzo palą się do pracy, chociaż nie zawsze jest tak, że nie ma gdzie zarabiać. Kiedy PiS wychodzi z hasłem solidaryzmu, to tak naprawdę zwraca się do elektoratu PO, bo jej własny elektorat nie ma się czym solidaryzować z innymi; większość elektoratu PiS – poza wsparciem duchowym – nie może pomóc niedołężnym, schorowanym i pozostającym bez pracy, bo dość kiepsko zasila budżet”.
Ponieważ słowa te wypowiada socjolog, i to socjolog z tytułem profesorskim, wypada mi się w choćby podstawowym stopniu odnieść się do tego co on mówi, merytorycznie. A zatem chciałbym zwrócić uwagę na słowo „zazwyczaj”, tam gdzie on mówi o tym, że elektorat Prawa i Sprawiedliwości, to leniwa i bezużyteczna hołota. Ja się na socjologii, podobnie zresztą jak na niemal każdej innej dziedzinie zycia kompletnie nie znam, natomiast wydaje mi się, że jeśli pojawia się socjolog, który na pytanie o jakieś szacunki odpowiada, że coś się dzieje „zazwyczaj” to znaczy, że on gówno wie. A już na pewno on gówno wie, kiedy przy pomocy tego słowa chce określać socjologię poparcia dla partii politycznych. No bo co to znaczy, że coś jest prawdą zazwyczaj? Tylko tyle, że czasem jednak nie jest. A jeśli czasem nie jest, to równie dobrze może się już za chwilę okazać, że jest zupełnie na odwrót. A zatem, po co się w ogóle odzywać? Oto socjolog – kretyn.
Ale ja dziś nie chcę mówić o Markowskim jako o socjologu, ale jako o typowym przedstawicielu elektoratu Platformy Obywatelskiej, wydelegowanym przez System na pierwszą linię frontu propagandowego. Proszę mianowicie zwrócić uwagę, co on mówi. Otóż ów Markowski, chyba jako pierwszy z tamtej strony, zgodził się odkryć najgłębsze pokłady tej nienawiści, jaka stoi za tak zwaną „polityką miłości”. Wydaje mi się, że nikt inny przed Markowskim nie zaryzykował czegoś takiego, by zupełnie jednoznacznie, bez najmniejszych oporów i bez wstydu wyznać, że jego zdaniem, elektorat Prawa i Sprawiedliwości to śmierdząca bezużyteczna hołota, która gdyby nie pracowici i uczciwie płacący podatki wyborcy Platformy Obywatelskiej, dawno by zdechła w smrodzie, który sama sobie wyprodukowała.
Oczywiście dla kogoś kto wystarczająco dużo czasu spędza na blogach, tego typu opinie nie robią większego wrażenia, natomiast wydaje mi się, że jeśli przejrzeć wszystkie dotychczasowe wypowiedzi tak zwanych osób publicznych, czegoś takiego dotychczas-śmy nie mieli. Ani Sławomir Nowak, ani Rafał Grupiński, ani nawet Donald Tusk – choć zdarzały im się różne koncepty – tego akurat powiedzieć się nie odważyli. A tu – proszę bardzo. Przychodzi socjolog Markowski i wali równo to co mu serce każe: wyborcy PiS-u to ludzie w znaczniej części schorowani, jednak połowa z nich to zwykli symulanci, którym „nic nie dolega”, tyle że nie chce im się pracować, więc gniją przed telewizorami, które wyłudzili za jakieś kredyty, i żebrzą u wyborców Platformy Obywatelskiej o wsparcie. A później, zamiast choćby okazać im wdzięczność, głosując w wyborach jak należy, pyskują. Oto socjolog, kurwa jego mać.
I oto też sytuacja, w jakiej znalazła się Polska przed nieuniknioną – jak wszystko na to wskazuje – zmianą politycznej sytuacji. Z jednej strony mamy Naród, w znacznej części przez elity rządzące sprowadzony do pozycji ubogiego petenta, a drugiej władzę, patrząca na ów Naród z pogardą i obrzydzeniem. Bo nie oszukujmy się – kiedy socjolog Markowski mówi owej trzykrotnej przewadze, on doskonale wie, że kłamie jak bura suka. On świetnie wie, że jeśli już mówić o trzykrotnej przewadze, to ów wektor skierowany jest w przeciwna stronę. I on doskonale też wie, że jedyne co mu pozostaje, to się zesrać ze strachu. I jeśli on jako pierwszy ujawnił owe pokłady przerażenia, to wyłącznie dlatego, że mało kto z nich nie jest aż tak zdesperowany.
Markowski wie, co przed nim. Wie to bardzo dobrze. A ja myślę sobie, że ponieważ przed nami z kolei, jak by nie patrzeć, jeszcze pozostało jeszcze trochę czasu na ostateczne rozstrzygnięcia, wielu z jego kumpli szybko się zorientuje, że należy koniecznie zmienić ton myśli i wypowiedzi. I zostanie zaledwie paru tych najgłupszych. Wśród nich Markowski. Za niego więc weźmiemy się w pierwszej kolejności. Co wcale nie znaczy, że reszcie ujdzie na sucho.
Gabriel Maciejewski, kolega mój, a przy okazji wydawca obu moich książek, wciąż nalega, bym tu u siebie publikował listę miejsc, gdzie można kupować nasze książki. Z tego co obserwuje, to głównie działa na jego sprzedaż, niemniej, proszę uprzejmie, i wszystkich zachęcam do tego, by się tam zgłaszać. Również, informuję, że jak idzie o moje książki, obie można kupować też tutaj. Z dedykacją w bonusie i bez kosztów wysyłki. Ponieważ jednak życie idzie swoją ścieżką i zmienia się niechętnie, bardzo też namawiam do finansowego wspierania tego bloga pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
Powiem szczerze, że kiedyś, gdy jeszcze oglądałam telewizję, ten pan "wpadł mi w oko" i mocno zarysował się w mojej pamięci.Przyznaję, miałam bardzo podobne odczucia, o których i Ty wspominasz. Doprawdy, niezwykły okaz.
OdpowiedzUsuńMam tylko wątpliwości co do tego, czy on faktycznie ma czego się obawiać. Takim personom chyba nic nie grozi. Niestety.
@Eliza
OdpowiedzUsuńAleż on się boi jak najbardziej. Boi się tego, że PiS wygra i władze w Polsce przejmie brudne robactwo.
Ok., rozumiem, że on się boi wygranej PiS i na pewno bardzo tego nie chce, ale wcale to nie oznacza, że coś złego z tego powodu mu grozi. Wszak już raz PiS wygrał. Wtedy dopiero brylował po salonach jak ta lala.
OdpowiedzUsuń@Toyah
OdpowiedzUsuńNo boją się. Ledwo co wypalił Hartman, teraz Markowski. Ja podejrzewam, że oni tam stoją jak spadochroniarze w samolocie przed skokiem. Tyle, że zamiast spadochronu przypięty nocnik. No i te skoki będziemy teraz obserwować. Śpiewaka rzucili na inny odcinek frontu i pozwolili jeszcze robić geszefty. Taka Rotkiel rozgrywa na odcinku obyczajowym. Ale w gotowości bojowej są jeszcze tacy Rychard z Krzemińskim, Szyszkowska. Może Staniszkis? O, a na deser Lew-Starowicz z Bralczykiem! Na końcu przyjdą prawnicy z katedry falandyzacji, mówiący o prawnym aspekcie powstrzymania totalitarystów, idt., itp. Niektórzy cwanie zagrali i są już niepokorni, nasi (Mistewicz). Ja oczywiście nie ograniczam tych kreatur wyłącznie do socjologii. Tam jest cały przekrój nauk społecznych. Poza tym mam wrażenie, że oni są tacy lepcy. Do nich wszystko przywiera i oni do wszystkiego.
@Eliza
OdpowiedzUsuńTyle wystarczy. Że on straci władzę.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze ta świadomość, ze tę władzę stracą na rzecz tej śmierdzącej hołoty.
A Markowski jest idiotą, bo to powiedział ot tak. Bo mu to przyszło do głowy.
@Toyah
OdpowiedzUsuńIdiota, owszem. Ale tego bąka nie wypuścił ot tak, bo mu się wypsnęło. Dla mnie to preludium do nowej narracji. Sondują przestrzeń.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńNie mam wątpliwości, że to był bąk.
"- Kiedyś przeklinałam, teraz mam ochotę bić za to ludzi parasolką - mówi Dorota Masłowska, zwyciężczyni plebiscytu "Gazety" na najlepszego polskiego pisarza przed czterdziestką"
OdpowiedzUsuń@toyah
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tę uwagę, ale otworzyłem ten tekst w niedzielny poranek i pozułem, że przeklinanie lepiej zostawić Nicponiom. Ja wiem, że jak się przeklina, to uderzenie młotkiem w palec mniej boli, a nas tu nie tylko boli, ale i płakać się chce i wyć, jednak nie chciałbym dawać satysfakcji tym padalcom. Tak więc Szczęść Boże>