Ledwo co wczoraj opublikowałem w Salonie24 tekst poświęcony moralnej i intelektualnej sytuacji w jakiej znajdują się dziś tak zwane elity prawicowe. Temat ten przyszedł mi do głowy po tym, jak nagle sobie uświadomiłem, że po zbliżającym się nieuchronnie wyborczym zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości i ponownym objęciu stanowiska premiera przez Jarosława Kaczyńskiego, będzie musiała nastąpić jakaś, mniejsza czy większa, wymiana elit, i znaczna większość tych, którzy dziś występują to tu to tam jako tak zwani „nasi” opuści swoją niszę i utworzy najzwyklejszy mainstream. I od tego momentu to oni właśnie będą nas reprezentować w przekazie oficjalnym i o nas świadczyć. I w ten sposób rozpoczną ów proces stopniowej kompromitacji tego, co popularnie jest nazywane obozem patriotycznym.
Kiedy pisałem ten tekst, wydawało mi się, że problem jest tak ponury i tak dramatycznie wołający o zastanowienie się, że w ten sposób uda się mi rozpocząć jakąś dyskusję. Zwłaszcza po stronie tych z nas, którzy owszem, widzą, że nie jest najlepiej, ale wolą nie panikować i wierzyć, że jakoś to będzie. Niestety, tak jak to już niestety bywało wielokrotnie wcześniej, okazało się, że wszystko to rozpłynęło się albo w jakichś beztroskich żartach, albo w głupich złośliwościach, lub wręcz w przesunięciu tematu na boczny zupełnie tor. Sam zresztą się w znacznej mierze do tego przyczyniłem, sugerując dowcipnie jak cholera, że po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości, kiedy już dojdzie do odpowiednich zmian w TVP, „Wiadomości” otrzymają nazwę „Uważamy Rze”, a główną prowadzącą zostanie żona pana redaktora Rafała Ziemkiewicza.
Mam do siebie o ten żart pretensje, ponieważ przede wszystkim on jest bardzo prostacki w tym sensie, że gdybym tylko zechciał, mógłbym w ten sposób ciągnąć przez kilka bitych akapitów i z każdym nowym nazwiskiem byłoby jeszcze zabawniej. Ale też uważam, że lepiej było z nim nie wyskakiwać, bo widok pani Ziemkiewiczowej czytającej wiadomości dnia jest głównie zabawny, a temat zabawny przecież w żaden sposób nie jest. Ta zmiana jest bowiem nie do uniknięcia, a jej efekt może być dramatycznie nasze wysiłki i pragnienia unieważniający.
Wydaje mi się zatem, że powinienem sprowadzić ten temat na oryginalny tor, i skoro tak, to również zacząć z pułapu najbardziej poważnego. Myślę tu mianowicie o blogerze i działaczu patriotycznym Sowińcu. Jak wiemy, opinie na temat Sowińca są bardzo różne. Wiem, że przez wielu jest on traktowany jako człowiek jak najbardziej godny szacunku, jako bohater – wprawdzie głównie na szczeblu lokalnym – ale jednak naszej wspólnej walki, w dodatku człowiek nauki, a więc ktoś, kto już przez to tylko, jest kimś kogo lekceważyć nie należy. Są też jednak i tacy, którzy uważają, że Sowiniec to, nawet jeśli nie agent, to z całą pewnością człowiek chory. I świetnie. I niech tak zostanie. Niech będzie sobie Sowiniec do końca świata postacią kontrowersyjną i tajemniczą jak jasna cholera, problemem natomiast jest to, że w przypadku politycznego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości to on prawdopodobnie zastąpi Pawła Śpiewaka, czy Jana Hartmana w programach TVN24, lub co gorsza, będzie wystawiany do dyskusji z nimi w kolejnych programach. To on – co bardzo przecież prawdopodobne – trafi do notatnika asystenta Moniki Olejnik. I to on będzie opowiadał światu, jaka ta polska prawica jest fantastyczna.
Czemu się czepiłem akurat Sowińca? Żeby to wyjaśnić, pozwolę sobie wrócić do czasów zamierzchłych. Otóż kiedy jeszcze ten blog był wyłącznie w Salonie24, Sowiniec należał do największych jego fanów i wiernych czytelników. Relacje więc między mną a nim przez długie miesiące układały się tak, że ja wstawiałem kolejny tekst, Administracja dawała go jako swój Numer Jeden, a jednym z pierwszych komentatorów był Sowiniec właśnie, który mi wpisywał swoje „bingo”, albo coś nieco bardziej konkretnego, lecz w równie entuzjastycznym nastroju. I to był standard. Raz chyba się zdarzyło, że on mi zasugerował, żebym pisał krócej, ale generalnie, jak mówię – „bingo”. No i pewnego dnia stało się tak, że ja przy jakiejś okazji nazwałem Jerzego Skoczylasa, krakowskiego dziennikarza, „ruskim bucem”, a on wlazł na mój blog i zażądał moich danych, bo mnie będzie za tego buca skarżył. Na to przyszedł Sowiniec i zaczynając od „a co ty tu Jurku porabiasz”, zaczął mu pić z ust. Ja Sowińca najpierw skląłem, a później zbanowałem, no i on od tego czasu, gdzie i kiedy ma tylko okazję, głosi, że ja jestem grafomanem i kabotynem, a moje teksty są gówno warte.
Ktoś powie, że jego twarz, jego sumienie, jego sprawa. A ja sobie myślę, że nie do końca. Proszę sobie wyobrazić, że wczoraj też, w reakcji na mój tekst o elitach, pewien bloger o nicku Pantryota poświęcił mi osobny tekst, po to by tak jak tylko potrafi, mnie powykpiwać. Ja tego Pantryoty wcześniej akurat nie znałem, ale ponieważ lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia, trochę sobie go poczytałem i już wiem. Otóż jest to jeden z przedstawicieli tego szczególnego gatunku ludzi, dla których szczytem intelektualnego kunsztu jest napisać, że z tej Marty Kaczyńskiej to niezła dupa, i że ponieważ podobno ona właśnie rozeszła się z mężem, jest do wzięcia. To w ramach doraźnej publicystyki. Pantryota jest jednak nie tylko publicystą, ale również pisarzem. Przeczytałem kawałek jego prozy. Otóż jest to historia o pewnej niezbyt ładnej dziewczynie, która sterroryzowana przez swoich ultra-konserwatywnych rodziców, nie dość że nie zgoliła sobie włosów łonowych, to jeszcze zrezygnowała z życia seksualnego i ogranicza się do onanizmu przy pomocy gumowej kaczuszki. Kluczowa scena jest taka, jak ona leży w wannie i się onanizuje, a do łazienki się dobija jej ojciec, któremu się chce bardzo kupę i zaraz eksploduje.
Ktoś powie, że ten Pantryota to jakiś wariat. Otóż nie. Na ile mogę sytuację ocenić po tym co przeczytałem wczoraj, to jest przede wszystkim człowiek dość dobrze wykształcony, o pewnej chyba dość znacznej pozycji towarzyskiej i zawodowej, no i bloger przynajmniej w Salonie24 niezwykle popularny. Jego teksty mają pewną dość znaczną czytalność, a wśród jego stałych czytelników są takie gwiazdy Salonu jak pewien ustosunkowany Żyd nazwiskiem Eli Barbur i właśnie Sowiniec. I proszę sobie wyobrazić, że to nie jest tak, że Sowiniec tam siedzi tylko po to, by się na mnie mścić za ów nieprzyjazny gest sprzed lat. On tego Pantryotę autentycznie ceni, a kolejne odcinki jego powieści o gumowej kaczce i o trupie Lecha Kaczyńskiego po chamsku podrzuconemu Piłsudskiemu na Wawel (tak, tak – to też tam mamy) recenzuje w tonie maksymalnie entuzjastycznym.
Sowiniec – człowiek dla pewnych krakowskich patriotycznych środowisk wręcz symbolizujący polską walkę o prawdę i narodową niepodległość. Jak mówię, ja nie wiem, jak naprawdę wygląda pozycja Sowińca w tamtych rejonach i jak on jest postrzegany przez ludzi, którzy go znają. Może on jest tam traktowany jak jakieś dziwadło? Nie wiem też, czy ten typ postawy, jaki on prezentuje na blogach, jest czymś wyjątkowym, czy może te nasze elity są wręcz przesiąknięte tym czymś co on ma tak wyraźnie w sobie, a czego ja nawet nie potrafię nazwać. Mając jednak już pewne doświadczenie, obawiam się, że może być znacznie gorzej niż się nam wydaje. I jeśli mam rację, jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra te wybory i obejmie władzę, to siłą rzeczy tacy ludzie jak Sowiniec się najzwyczajniej w świecie rozpanoszą po całej publicznej przestrzeni. A jeśli oni, to również ich kumple, z otrzymanymi od nowej władzy certyfikatami lojalności. I wtedy nas już nic nie uratuje.
Dlatego bardzo wszystkich proszę, nie dajmy się zwieść tej atmosferze karnawału, która już gdzieniegdzie dziś występuje, a z całą pewnością ogarnie nas już bardzo niedługo z całą swoją mocą. Bo jeśli moje obawy są choć w dziesięciu procentach słuszne, to co Sowiniec z kumplami nam szykują dopiero nam pokaże, jak to kiedyś było fantastycznie.
Przypominam o obu moich książkach, które od pewnego czasu można kupować równiez bezpośrednio u mnie. Jeśli ktoś ma ochotę, polecam. Wystarczy przesłać na konto umieszczone obok odpowiednio – 40, albo 30 złotych, a ja natychmiast wszystko ładnie zadedykuje, i wyślę na wskazany adres. No i oczywiście, zawsze liczę na dodatkową pomoc. Ostatnio znów bardziej niż zwykle. Dziękuję.
Ten padalec, z którym kumpluje się Sowiniec, nazywa się Skoczylas.
OdpowiedzUsuńZ Sowińcem zetknąłem się kiedyś na S24, kiedy napisałem notkę pod tytułem "Krew jak Coca-Cola", a dotyczyła jakiegoś gamonia, rzecznika MON, który jarał się tym, że Wojsko Polskie będzie miało nowe logo, jak Coca-Cola właśnie. Notka była dobra i ozdobiona mojego autorstwa "logiem" bardziej odpowiednim dla branży FMCG, z którą to branżą chyba ten gamoń służbę Polsce pomylił. Pod tę notkę przylazł Sowiniec i napisał coś w stylu "To ciekawe, że też ja na to nie wpadłem" i natychmiast wysmarował swój tekst, w którym napisał dokładnie to, co ja, w części tylko własnymi słowami i nadał mu formę adresu do ministra ON. I z tym sucharem lansował się po gazetach i telewizjach dłuższy czas. Słowem nie wspomniał, gdzie ten koncept znalazł.
Zauważyłem, że jest to znana i sprawdzona metoda pewnwgo gatunku "naszych", niemal każdy tekst Ziemkiewicza budzi we mnie wrażenie, że już go wcześniej czytałem na blogach. Podobnie działa Twój kumpel, który podaje się za terapeutę od narkomanów, ten co wymyślił "galerianki" i o którego kiedyś się posprzeczaliśmy.
Nie mam złudzeń, tacy ludzie rozwalą każdą inicjatywę, nie mam pojęcia, jak się przed nimi bronić.
@redpill
OdpowiedzUsuńPomyliło mi się. Juz poprawiłem. Zaraz do Ciebie wrócę.
@redpill
OdpowiedzUsuńJaki mój kumpel od "galerianek"? Nie pamiętam, cholera. Ja nie mam kumpli terapeutów chyba.
A numer z Sowińcem jest przedni. Ja go od tej strony nie znałem.
@Toyah
OdpowiedzUsuńI dlatego trzeba się przygotować na dłuuugą drogę, której końca my możemy nie doczekać. No i martwić się przede wszystkim o siebie, żeby nie upaść. To banalne, ale tak to dziś widzę. Ty jesteś starszy i pamiętasz to dobrze. "Nasi" mieli przecież już swój złoty róg. Niesioł, ten Zawisza, Moczulski w parlamencie. Wołek w "Ż". I co?
Pytanie jest tylko kiedy Polacy odrzucą fałszywych proroków, bo że przyjmą ich ponownie tym razem to wiemy. I zobacz, my się właściwie opieramy teraz tylko na tym Kaczyńskim. A jak jego zabraknie? Myślałeś o tym? To jest maraton, stary. I to w wersji ultra.
Ten co zdemaskował jedną dziunię z telewizji, że pali marihuanę.
OdpowiedzUsuń@redpill
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie jest mój kumpel. Ja go nie znam. Nawet nie wiem jak on wygląda.
Broniłeś go jak niepodległości, ale dobra, nie czepiam się, dałeś się nabrać i już.
OdpowiedzUsuń@zawiślak
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak go zabraknie, to będzie tak jak teraz, tylko o stopień gorzej. Co, biorąc pod uwagę fakt, że lepiej już było, wiele nie zmienia. Ja w tej chwili już tylko czekam na sprawiedliwość.
@redpill
OdpowiedzUsuńMowy nie ma, żebym tu się cofnął choćby o centymetr.
Ja to rozumiem, ten gość to lepszy cwaniak, wciska coś bezwartościowego ludziom, którzy tego nie potrzebują.
OdpowiedzUsuń@Zawislak:"Ty jesteś starszy i pamiętasz to dobrze. "Nasi" mieli przecież już swój złoty róg. Niesioł, ten Zawisza, Moczulski w parlamencie. Wołek w "Ż". I co? "
OdpowiedzUsuńTeraz jest trochę lepiej. Większość starych polityków (kombatantów:) zrzuciła maski "naszych" i spaliła za sobą mosty. Sam się nabrałem na kilka nazwisk (np. Pitera, która tak pięknie mówiła o walce z korupcją). Dodatkowo, przynależność tych polityków do jakiejkolwiek partii (nawet na głębokim zapleczu) dyskwalifikuje taką organizację w moich oczach. W przyszłości także nie da się uniknąć błędów, ale może nie będą tak powszechne jak dotychczas. Niepokoi tylko fakt, że młody narybek (dziennikarze, działacze, ...) to są często dzieci i wnuki tych samych oszustów.
Więzi środowiskowe, być może też biznesowe są silniejsze od poglądów czy zasad. To znaczy mamy swoje poglądy, owszem, ale gdy stoimy wobec konfliktu nasze środowisko - nasze zasady, wybieramy środowisko.
OdpowiedzUsuńZdaje się ten Sowiniec jest z Krakowa, a ten Skoczylas też. No i masz babo placek! Jak nie stanąć w obronie kogoś, kogo codziennie spotyka się w kawiarni przy Rynku? Zasady zasadami, ale przecież nie można pozwolić by swojakowi stała się jakaś krzywda, choćby ten swojak był "ruskim bucem".
Taka postawa jest bardzo zakorzeniona w polskiej obyczajowości. Sowiniec choćby był największym patriotą nie da zrobić krzywdy renegatowi Skoczylasowi boć to przecie swojak.
Znam od znajomych realizatorów z TV (pracownicy techniczni) opowieści o tym jak poseł Niesiołowski z innym posłem na wizji kłócili się, Niesiołowski pluł swoim jadem, ten drugi się odgryzał jak mógł, a po wyłączeniu kamer klepali się po plecach i umawiali na wódkę. (nie podam nazwiska tego drugiego, bo zwyczajnie nie zapamiętałem, ale to ktoś, kto już się w polityce nie liczy, bo pewnie zapamiętałbym).
A my malutcy patrzymy na ten teatrzyk nie zdając sobie sprawy ze ze stopnia sfraternizowania tych naszych "elit".
@Jan
OdpowiedzUsuńMożesz mieć rację z tym środowiskiem. To podobno jest bardzo mocno realizowane właśnie jak idzie o Kraków.
Piszesz o Sowińcu: "Może on jest tam traktowany jak jakieś dziwadło? Nie wiem też, czy ten typ postawy, jaki on prezentuje na blogach, jest czymś wyjątkowym, czy może te nasze elity są wręcz przesiąknięte tym czymś co on ma tak wyraźnie w sobie, a czego ja nawet nie potrafię nazwać."
OdpowiedzUsuńSądzę, że słowem, którego Ci brakuje jest ojkofobia.
Ojkofobia to niechęć, nienawiść do własnego środowiska, w najszerszym rozumieniu do własnego narodu.
@Sowiniec
OdpowiedzUsuńMyślę, że go przeceniasz.
Przemo już nic tu nie napisze...
OdpowiedzUsuń[*]
Przemo, odpoczywaj w pokoju...
OdpowiedzUsuńPS. Chciałem, coś napisac o bohaterze dzisiejszej notki Sowińcu ale mi odeszło. Zamieszczę tylko informację jaką on sam zamieszcza o sobie na portalu wpolityce.pl:
// Jerzy Bukowski
Filozof, autor "Zarysu filozofii spotkania", piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju.//
Po prostu kryształ, Dr Jekyll i Mr Hyde.
@redpill
OdpowiedzUsuńMódlmy się więc o spokój wieczny dla Przema... Wstrząsająca wiadomość.
Ja już wczoraj na Salonie chciałem przypomnieć te już wyświechtane "Mury" i że "Śpiewak także był sam".
Nie ma szans, żebyśmy się zidentyfikowali z tymi przyszłymi elitami, nie ma szans. No popatrzcie na ten przykład na posła Hoffmana. No i na tych wszystkich "naszych". Tam na pewno nie chodzi o Polskę.
Ale nie rozwijam już tego tematu. Wieczny odpoczynek dla Przemysława Gintrowskiego. Bardzo go nam będzie brakować.
Na Niezależnej.pl ktoś napisał w komentarzu "Jesteś w raju".
OdpowiedzUsuńŁadnie napisał
[*]
@redpill
OdpowiedzUsuńDobrze że mieliśmy go choć tyle.