Tragedia, która miała miejsce ostatnio w Norwegii budzi oczywiście grozę, jednak – tak jak to zwykle jest z tego typu zdarzeniami – daje nam szansę zastanowić się nad światem i miejscem, jakieśmy sobie w tym świecie znaleźli. Jedni wykorzystują tę szansę tak, inni inaczej, a jeszcze inni – jeszcze inaczej. Dziś chciałem trochę na temat właśnie wykorzystywania szans.
Jak idzie o mnie, całe to norweskie wydarzenie, budzi we mnie refleksje natury, że tak powiem, globalnej. A więc nie chodzi mi o to, czy za tym, co zrobił ten jakiś Breivik, stała czysta nienawiść, czy może jakieś romantyczne poświęcenie, lub czy on jest bardziej chory od każdego z nas, czy może tylko w takim stopniu, w jakim nas widzi każdy psychiatra. Tym bardziej zupełnie mnie nie obchodzi, czy ta zbrodnia miała na celu oczyszczenie świata z muzułmanów, chrześcijan, czy żydów, czy też może nie miała oczyszczać niczego z nikogo, ale chodziło tylko o to, by – tak jak twierdzi ten nieszczęśnik – zabić jakąś minister, czy wicepremier, ale akurat padło na kogoś innego? To wszystko jakoś mnie nie interesuje, a nawet jakby mnie miało zainteresować, to wiem, że nic tu nie wskóram, bo ani on mi nie powie, o co tak naprawdę mu chodziło, ani też jego słów media zgodnie z prawdą nie przekażą.
Powiem zupełnie szczerze, że kiedy się zastanawiam nad tym, co tam się stało, i kiedy przy okazji patrzę na to zdjęcie, gdzie ów Breivik stoi taki lśniący w swoim eleganckim płaszczu i wygląda, jakby właśnie wyszedł z Downing Street 10, bardziej już myślę o jego ojcu, który, jak słyszę, mieszkał gdzieś we Francji i do czasu, gdy się dowiedział o tym, co się stało, nie miał pojęcia, co słychać u jego syna. A jak się dowiedział, to udzielił wywiadu telewizji TVN24 i oświadczył, że to bardzo źle, że to jego dziecko nie popełniło samobójstwa. Przyznać muszę, że choćby to stanowi dla mnie powód do refleksji znacznie poważniejszy. No ale nie tylko to. Weźmy wypowiedź pewnej pani, również przekazaną nam przez telewizję TVN24, gdzie ona opowiada, jak to Norwegowie masowo nie chcą uznać, że ten Breivik jest prawdziwym Norwegiem, bo prawdziwy Norweg czegoś takiego by nie zrobił. Dlaczego? A dlatego mianowicie, ze w Norwegii nie ma nienawiści. Nienawiść w Norwegii została skutecznie przez Nową Cywilizację wypleniona. W Norwegii jest już tylko miłość i tolerancja. Tam już, żeby uniknąć jakiegokolwiek ryzyka, usunięto nawet religię ze szkół. A zatem, skoro pojawił się nagle taki Breivik – to on z całą pewnością nie jest Norwegiem.
Ale myślę też jeszcze o czymś, o czym już tu rozmawialiśmy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Otóż w jednej z pierwszej reakcji na tę masakrę, premier Norwegii oświadczył, że niech nikt nie liczy, że tego typu akcje powstrzymają Norwegów od prowadzenia polityki miłości i tolerancji. Że droga cywilizacyjna, na którą weszła Norwegia, jest drogą tylko w jedną stronę. No i oczywiście, ja teraz nie wiem, co dokładnie ma na myśli norweski premier, mówiąc o tym, że nie ma odwrotu, bo, jak wiemy choćby z naszego własnego doświadczenia, to całe gadanie o miłości i tolerancji jest mniej więcej tak samo puste, jak, wedle teorii pewnych teologów, puste jest piekło. Nie mam pojęcia, czy jemu chodzi tylko o to, że nie ma mowy o powrocie religii do szkół, czy może o to, że Norwegia nie zrezygnuje z dumnego miana stolicy światowego satanizmu, czy może on jest tu bardzie praktyczny i ma na myśli tylko to, że Norwegia zawsze będzie otwarta na imigrantów ze świata muzułmańskiego. Tyle że to też już mnie mało interesuje. Bo, jak mówię, chodzi o kwestie uniwersalne, a nie jakieś bzdury, co do których i tak trudno jest się połapać. Chodzi tylko o to, że ma być jak jest, tyle że bardziej.
A więc to wszystko, w określonym oczywiście odpowiednio zakresie, jest dla mnie bardzo ciekawe. Niestety, wygląda na to, że, choćbym nie wiem, jak się starał koncentrować na tym, co moim zdaniem ta tragedia każe nam dostrzec i zapamiętać, nie mogę ani na chwilę przestać myśleć o tym, że akurat dla tych, których w swoim szaleństwie ów Breivik chciał napomnieć, nie liczą się ani ci zamordowani, ani okrucieństwo całej tej egzekucji, ani człowiek, który za nią stoi, lecz wyłącznie to, co by z tego zdarzenia można było wyrwać dla siebie. Zacznę od piwnicy.
Otóż jeszcze w sobotę, do Szkła Kontaktowego zadzwoniła pewna Barbara z Warszawy – jak się przedstawiła, psycholog i pedagog – i poinformowała nas wszystkich, że ona od poprzedniego dnia, a więc od dnia owej norweskiej masakry, nie może sobie znaleźć miejsca. A najbardziej w tym wszystkim chodzi jej o tę nienawiść. Że oto taki młody człowiek, ze zwykłej nienawiści, dokonuje aktu takiej destrukcji, a ona – mimo że psycholog i pedagog – nie jest w stanie pojąć tego typu zaplątania. A – wciąż mówi ta pani – przecież to, co się stało w Norwegii, nie jest tylko sprawą Norwegów. Ta nienawiść jest również obecna w innych miejscach świata. Również i u nas, w Polsce. I to zupełnie „niezależnie od politycznych barw”, choć trzeba przyznać – głównie jednak „po stronie Prawa i Sprawiedliwości”.
Bo weźmy na przykład – wciąż relacjonuję to, co mówi ta pani – ten „wypadek” w Łodzi, gdzie ów zdesperowany człowiek, przez tę całą pisowską nienawiść i te „wystąpienia różnych posłów”, został doprowadzony „do ostateczności”. Dokładnie tak. „Wypadek”, do którego doszło, ponieważ pewien człowiek został „doprowadzony do ostateczności”.
To nie moje są słowa, jak śpiewa Kazik Staszewski. To się dzieje naprawdę. Te słowa padły dopiero co w wieczornej audycji telewizji TVN24, a co jeszcze ciekawsze, prowadzący program, zamiast wyjaśnić owej pani pedagog i psycholog, że tam gdzie ona zaszła, jest już tylko płacz i zgrzytanie zębów, powiedział jej, że „zgadza się z nią w pełni”. Tak było. Ja niczego nie zmyślam. Oto sposób, w jaki szansa, jaka w tak – przyznaję – okropny sposób została nam dana, jest wykorzystywana przez Nowego Człowieka – Panią Barbarę z Warszawy i jej nauczycieli.
Właśnie – nauczycieli. Skoro o nauczycielach mowa, popatrzmy, co się dzieje piętro wyżej. Kiedy wydawało się, że to co się stało we wspomnianym wydaniu Szkła Kontaktowego, to zwykły wybryk, stanowiący zaledwie echo pewnych złych emocji, okazało się, że prawdziwe zło nie umiera nigdy. Że w momencie, gdy już zostało uruchomione, nie ma takiej fizycznej siły, która by je potrafiła zatrzymać. I dzięki temu właśnie procesowi, taka pani Barbara z Warszawy nigdy już nie będzie sama.
Oto Anne Applebaum, żona ministra Sikorskiego, na jego Twitterze wkleja następującą myśl: „Breivik zabił Norwegów, ponieważ uważał, że rząd norweski jest nielegalny. Kogo wam to przypomina?” Niezwykły jest ten wpis. Niezwykły nawet jak na standardy, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. Mamy człowieka – swoją drogą, ja wciąż nie mogę przestać patrzeć na to zdjęcie i kręcić głową z niedowierzaniem, bo, jeśli już trzeba nam czynić jakieś porównania, to widzę bardziej Radka Sikorskiego, niż jakąś babcię z Torunia w moherowym berecie – który najpierw starannie planuje, a następnie, równie starannie, egzekwuje akcję, w wyniku której ginie kilkadziesiąt osób. W odróżnieniu od wielu swoich poprzedników, nie popełnia ten człowiek samobójstwa, lecz oddaje się w ręce policji, oświadcza, że sam aż nie umie uwierzyć, że tak długo mu się udało mordować – no i też przeżyć – no i że jest bardzo chętny do współpracy. Później mówi różne rzeczy, z których – przynajmniej z mojego punktu widzenia – najbardziej znacząca jest ta, że lepiej jest zabić za dużo ludzi, niż za mało. I ja ani nie mam pojęcia, o co mu chodzi, ani – jak już zresztą wcześniej wspomniałem – nie bardzo chcę to wiedzieć. Choćby z tego powodu, że z perspektywy, jaka jest mi dostępna, i tak nie ma wytłumaczenia dla czegoś podobnego. Natomiast Anne Applebaum, a jak się domyślam, nie tylko ona, nie dość, ze akurat jest zainteresowana tylko tym aspektem sprawy, to na dodatek już zna odpowiedź. Breivik zabił, bo uważał norweski rząd za nielegalny. Jest wiele wersji, które tłumaczą, dlaczego on to zrobił. Jedna mówi, że chciał zabić wicepremier Norwegii, inna że chciał zaprotestować przeciwko muzułmańskiej emigracji, jeszcze inna, że był chrześcijaninem, a więc dla niego takie postępowanie jest jak najbardziej naturalne. Słyszałem nawet pewną panią psycholog, która twierdziła, że to wszystko przez to, że on nie miał ojca. Anne Applebaum ma swoją wersję. On zabił tych ludzi, bo uważał norweski rząd za nielegalny, a więc coś nam przez to przypomina. Oto odruch. Oto duch.
Dziś czytam, że „Anders Behring Breivik, autor zamachów w Oslo i masakry na wyspie Utoya, w swoim manifeście zamieszczonym w Internecie napisał, że zamierza ‘przeprowadzić drugą operację’, po tym jak ucieknie z więzienia. ‘W scenariuszu, gdy udaje ci się uciec z więzienia, ten sprzęt pozwoli ci wykonać drugą, bonusową misję’, napisał w formie poradnikowej Breivik podając listę rzeczy, które na taką ewentualność należy przygotować: broń, amunicję, żywność, stymulanty i gotówkę. Wszystko to, co Breivik nazywa ‘zestawem przetrwania’, należy ukryć w bezpiecznym miejscu. Zestaw ten miał przydać się samemu Breivikowi, który w swoim manifeście ‘Europejska Deklaracja Niepodległości’, zapowiada, że ucieknie z więzienia. Gdy to nastąpi, uderzy po raz drugi. Tym razem ma polować na indywidualne cele, które w manifeście nazywa ‘zdrajcami. Celów ma być ‘od trzech do pięciu’ i mają zginąć za bycie proislamskim”.
A więc teraz już wszystko jasne. Problemem jest Internet. To tam trzeba szukać źródeł tego zła. To tam powstają te plany. Wczoraj – to znów w telewizji TVN24 – któryś z dziennikarzy zasugerował, ze teraz dopiero widać, że akcja ABW w domu internauty prowadzącego stronę antykomor.pl miała jednak głęboki sens. Lepiej dmuchać na zimne. Zbrodnia na wyspie Utoya, pokazala nam to z brutalną jednoznacznością.
Na koniec, nie pozostaje nam nic innego, jak wrócić do Barbary z Warszawy. Z jej punktu widzenia, człowiek, który doskonal morderstwa w Łodzi, uczynił to nie przez swoją nienawiść, lecz przez nienawiść innych ludzi, którzy tą ich nienawiścią doprowadzili go „do ostateczności”. A zatem, należy podejrzewać, że kiedy Anne Applebaum weźmie się za nas, już nie przy pomocy jakichś intelektualnych refleksji, ale z całą mocą europejskiego prawa, to nie w ramach procedur obowiązujących w państwie totalitarnym, lecz z czystej troski o to, by nasza nienawiść nie doprowadziła porządnych obywateli „do ostateczności”. A więc, w gruncie rzeczy, kiedy oni się już za nas wezmą, to nie przeciw nam, ale w naszym własnym interesie, z troski, by nie stała nam się krzywda. Żeby nas któryś z tych zatroskanych zwyczajnie nie zamordował.
Już parę razy zdarzało mi się tu mówić, że przeszliśmy bardzo długą drogę, by się znaleźć tu, gdzie dziś jesteśmy. I zawsze przychodzi kolejny dzień, który każe nam zrewidować nasze przekonania, i uznać, że wciąż jesteśmy w drodze. Do zatracenia. Ktoś za to z całą pewnością będzie musiał odpowiedzieć. I chyba już wiem dokładnie, kto. A zatem, skoro spotkała mnie – właśnie mnie – taka troska ze strony Nowej Cywilizacji, to myślę, że nie pozostaje mi nic innego, jak się odwdzięczyć, i też wykazać pewne zatroskanie. Nie wiem tylko, do kogo się mam zwrócić bezpośrednio, ale niech już to będzie – skoro już się nam tak zgadało – ta Anne Applebaum. Proszę Pani, obawiam się, że Pani z tego co się stało w Norwegii, nie zrozumiała nic a nic. Bardzo proszę, niech się Pani zreflektuje. Bo kiedy już będzie późno – to zwyczajnie będzie za późno.
Jak już wszyscy mieli okazję się zorientować, nasz kolega Coryllus wydał moją książkę z wyborem tekstów zamieszczanych na tym blogu od marca 2008 roku do czwartku przed Katastrofą Smoleńską, i także rozpoczął już jej sprzedaż. Bardzo zachęcam do jej kupowania. Sam wciąż jej jeszcze nie mam, ale, z tego co widzę, wygląda porządnie, a wiem, że w środku jest co najmniej tak dobrze, jak powyżej. Ponieważ jest jednak tak, że wszystko musi trochę potrwać, w czasie tego „wszystkiego” żyć trzeba, a ja – jak wszyscy wiedzą – w tej chwili już utrzymuję rodzinę tylko z tego bloga, bardzo przy tej okazji proszę o jakiekolwiek wsparcie na podany obok numer konta. Dziękuję i obiecuję, że to już potrwa naprawdę bardzo niedługo.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że ci, których najbardziej ta norweska masakra powinna skłonić do refleksji, stosują swoją wypróbowaną taktykę załamywania rąk nad instytucjonalną już niemal nienawiścią jednej partii i jej zwolenników. Zresztą w wymiarze globalnym też specjalnego wstrząsu nie widać, może z wyjątkiem Norwegów, którzy tłumnie udali się w sobotę do kościołów - czy to nie jest jednak optymistyczne, nawet jak przełkniemy te baby w koloratkach?
A pani Appelbaum chętnie wysłałabym filmik z jej mężem skandującym "Były prezydent Lech Kaczyński". To dopiero był seans miłości!
Zawsze mi się wydawało, że ona tego Radka przewyższa intelektualnie, ale teraz widzę, że to ten sam poziom.
@Marion
OdpowiedzUsuńTo prawda. Na mnie ona też robiła wrażenie kogoś lepszego. Nic z tego. Oni muszą się tak wzajemnie inspirować.
@Toyah
OdpowiedzUsuń@Marion
No to teraz widzimy, że Applebaum w pełni zasłużyła sobie na takiego męża. Chyba że to on się podpisał jej nazwiskiem.
Wczoraj pracowałam cały dzień przy włączonym Polsacie News. Ta stacja zaczyna przewodzić w kampanii antypisowskiej. Nawet nie próbują udawać obiektywizmu. Szczególnie zaangażowali się w sprawę Blidy.
@Toyah
OdpowiedzUsuńA jednak przy całej grozie wiejącej od telewizora, jest w tym ich dziennikarstwie coś rozczulającego. Kiedy informują, że będzie padał deszcz, to przybierają dokładnie takie same miny i tragiczny ton jak w relacjach o tragedii Norwegów.
@Toyah i @Wszyscy
OdpowiedzUsuńDługo nie komentowałem, można by powiedzieć wakacyjna przerwa, ale tak dobrze to nie jest. Ogólnie zbierając rozmowy ze znajomymi, zasłuchując informacji i patrząc na własne konto - mówiąc krótko stoimy po szyje w gównie i robimy przysiady...
Otóż świat poszedł naprzód - jak w cytowanym kiedyś przez naszego Księdza wieloksięgu o Mrocznej Wieży. Nie jest to już tylko duch ale i materia. Wszystko dookoła się zwija.
Kiedyś znajomy ksiądz mówił mi że w Dani - tam gdzie posługuje - ok 70% młodzieży jedzie na prochach, przy których "prochy Kaczyńskiego" jawią się jak odpustowe dropsy.
Mówił, że jest nieciekawie bo jak nie głowa to jelita im wysiądą.
tzw Pokolenie z przetoką na horyzoncie.
Aż dziw bierze że w tej sytuacji mi wystarczy słowo robotnika budowlańca, by się uradować i odetchnąć - jak biegłem uliczką chcąc wypocić i "odpocząć" krzyknął: hej przyjacielu zejdź z nami tam na dół (wykop pod fundamenty) po 30 minutach napierdolisz tyle kilometrów że hej :)
Czyż czasami świat nie zaskakuje swym pięknem???
Mam tylko nadzieję, że w Norwegii też mają robotników budowlańców - mówiących po norwesku...
Moi mili.
OdpowiedzUsuńZachodnioniemiecki policjant, który zabijając z zimną krwią studenta zdetonował kontrkulturową rewolucję 1968 r. okazał się niedawno agentem Stasi.
To mi daje trochę do myślenia.
Być może i nam przyjdzie czekać na prawdę czterdzieści lat.
@piotruś
OdpowiedzUsuńTy bierzesz pod uwagę taką oto możliwość, że jesteś chory?
@Marylka
OdpowiedzUsuńNo wiesz, brzydka pogoda to poważny problem. Weź choćby taki grill. Człowiek dostaje dobrą pracę, bierze kredyt w tych frankach, kupuje dom z ogródkiem, a tu pada. I powiedz, jak tu żyć?
@Cmentarny Dech
OdpowiedzUsuńNo tak. To jest ciekawe. Co z nimi będzie za jakieś 50 lat? Czy tak ma wyglądać koniec świata?
@Rain
OdpowiedzUsuńTo już, niestety, beze mnie.
Jak wiecie, korzystając z cierpliwości toyaha, lansuję tu taką syntezę, że jesteśmy widzami, czasem statystami, a niekiedy nawet uczestnikami rozgrywającej się wojny:
OdpowiedzUsuńPrawda przeciw Przemocy.
Ostatnie wydarzenia zmuszają do bliższego przedstawienia antagonistów:
1) Z istoty rzeczy, prawda agresywna być nie może. Natomiast przemoc, agresywna być musi - też z samej istoty rzeczy.
2) Przeciwstawione prawda i przemoc mają przeciwstawne cele. Celem prawdy jest prawda, a celem przemocy jest przemoc. W szczególności, celem terroru jest terror.
3) Przemoc z prawdą walczyć musi, bo - jak wiadomo - prawda wyzwala. Natomiast prawda walczyć nie musi, bo ona jest nieśmiertelna i odradza się mimo przemocy (szkoda, że czasem zbyt dużym kosztem i czasem za późno).
Wniosek:
Niedorzeczne („oksymoroniczne”) są projekty typu: „wprowadzę prawdę przemocą”.
Takie projekty zdarzają się w różnych kombinacjach, dających się z grubsza podzielić na dwie grupy:
- typu lewackiego (np. hitlerowskiego, komunistycznego, multikulti, itd.), w którym wcale nie chodzi o prawdę, ale jak najbardziej i tym bardziej chodzi wyłącznie o przemoc. Dopuszczone fragmenty prawdy są wyselekcjonowane do kamuflażu przemocy.
- typu „brejvikowego”, w którym następuje sfałszowanie dążenia do prawdy poprzez przemoc, gdy ta jest obiektywnym wrogiem prawdy. Także w takim sensie, jaki jest zawarty w spostrzeżeniu: „pierwszą ofiarą wojny jest prawda”*/.
Nie wydaje mi się, żeby był sens cokolwiek więcej powiedzieć w sprawie tej ostatniej przemocy norweskiej i w sprawie jej wykorzystywania dla dalszej promocji przemocy (także w Polsce).
---------
*/ H.Johnson: The first casualty when war comes is truth.
To wszystko jest chore - z jednej strony morderstwo człowieka, który należał do PiS, usprawiedliwia się nienawiścią PiS'u, a morderstwa w Norwegii, które wynikały z sprzeciwu do niszczenia kultury Norweskiej wykorzystuje do oskarżania PiS o podobne intencje. A mąż Pani Applebaum może sobie o 'wyrzynaniu watach' gadać dowolnie.
OdpowiedzUsuńMentalność takich ludzi można porównać tylko do najgorszych hien ludzkich. A że prasa o tym nie trąbi, i oni czują się bezkarni, świadczy o tym jak zgnili oni wszyscy są. I pomyśleć, że nas wspólny znajomy na nich głosował. Czy jemu coś nie jest tak w głowie? Czy wpadł w jakiś obłęd? Oby tak, bo jedyna nadzieja to w tym, że da się człowieka z tego wyleczyć.
Ok - po rozmyśleniu się myślę, że trochę nie wyraźnie napisałem - chodzi o to, że ich nienawiść jest dobra i wolno im wszystko, nawet mordować, a nienawiść zła jest niedobra, i nazywanie ich zachowaniem złem to też niedozwolone.
OdpowiedzUsuńCo do znajomego też może przesadziłem ale po prostu widać słychać i czuć było od zawsze co za rodzaj człowieka oni przedstawiają i godzić się na nich to jakieś pomylenie - nawet jeżeli PiS potrafiło, z Ziobrą na czele, nieco przesadzić w niektórych sprawach.
@adthelad
OdpowiedzUsuńTo w istocie jest chore. Próbowałem kiedyś znaleźć dla tego wszystkiego jakiś obrazek i przyszła mi do głowy historia - którą zresztą opowiedziałem w tekście "My ludzie z Macondo" - Marqueza o tym, jak w Macondo zapanowała zaraza polegająca na tym, że ludzie stopniowo tracili pamięć, i w efekcie musieli wszędzie zostawiać kartki z napisami "to jest łyżka", "łyżka służy do jedzenia", "to jest krowa", "krowę trzeba doić", etc. I w końcu zaakceptowali ten dziwny świat i w nim żyli. A kiedy pewnego dnia, zaraza minęła, zobaczyli z przerażeniem, że są otoczeni jakąś absurdalną wystawą złożoną z całej kupy tych karteczek. I zrobiło im się głupio.
Myślę, że zarówno on, jak i wielu innych, naszych przyjaciół, znajomych, członków naszych rodzin, kiedy to szaleństwo minie - aż podskoczą z przerażenia.
Chrześcijański fundamentalista Anders Behring Breivik zabił 76 osób.
OdpowiedzUsuńJego idolem był Amerykanin polskiego pochodzenia o nazwisku Kaczynski.
Znany również jako Unabomber.
Chrześcijańscy fundamentaliści stanowią zagrożenie również w Polsce.
Ich idolem - tak jak w przypadku Breivika - jest gość o nazwisku Kaczynski!
Spotykam ich 10-ego dnia każdego miesiąca.
Gdzie? - W Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu.
Konrad Lesiak na swoim blogu pisze o potrzebie zwalczania prawicowego ekstremizmu:
http://ideowerefleksje.blogx.pl/
@OstrowskiR
OdpowiedzUsuń'Spotykam ich 10-ego dnia każdego miesiąca.'
Taaa. Ekstremalnie czczą pamięć zmarłych i oplutych, modlą się o godne traktowania ludzi, o państwo polskie, o prawdę, i o to by ich pozostałych przedstawicieli nie mordowano. Strach pomyśleć, co nie?