sobota, 10 kwietnia 2010

Zdjęcia. Te zdjęcia.



Taki to jest ten dzień, że myśli kotłują się po głowie i trzeba wciąż coś mówić. Oglądam więc – podobnie jak pewnie wielu z nas – telewizję i przed oczyma mam wciąż te zdjęcia. Zdjęcia prezydenta Kaczyńskiego i jego Żony. Zmarłego Prezydenta i Jego zmarłej żony. I patrzę na tę czarno-białe zdjęcia – czarno-białe, bo taka jest atmosfera, a też i media doskonale wiedzą, co wypada, i jak wypada – i po raz pierwszy od czterech już ponad lat widzę, że są zdjęcia, i nie ma ich aż tak mało, gdzie Prezydent nie wygląda jak najczystszej wody głupek, lecz jest po prostu zwykłym, miłym człowiekiem. Polakiem. I patriotą.
I słucham też tych wspomnień. I nagle się okazuje, że nie ma człowieka, który by wspominał zmarłego prezydenta źle. Nagle się okazuje, że on był dobrym, inteligentnym i sympatycznym człowiekiem. Nawet red. Rymanowski w zupełnie nieprawdopodobny sposób przyznał, że „my dziennikarze” nie pokazywaliśmy Prezydenta takim jakim on naprawdę był. Że ten kto go znał, znał go jako kogoś zupełnie innego, niż myśmy pokazywali…
I jest mi przykro, a jednocześnie czuję satysfakcję. Bo wiem, że to wszystko, co o Nim sobie myślałem, to nie było złudzenie. To nie była chwilowa utrata przytomności, spowodowana krótkimi, politycznymi zakłóceniami. Dziś wiem, że kiedy nie słyszałem tego bełkotu, tego stękania, kiedy nie widziałem tego alkoholizmu i tego Alzheimera – to się nie łudziłem, ale widziałem prawdziwego człowieka. Z drugiej jednak strony jest mi przykro. Bo wiem, że kiedy dziś pojawia się coraz więcej ludzi, którzy mówią, że ta pani Maria Kaczyńska, to była kobieta z klasą, i udają że nie ma znaczenia, co ona – ta przez nich tak szanowana kobieta – czuła, gdy słyszała te wszystkie kłamstwa o swoim mężu, to coś jest zdecydowanie nie tak.
Patrzę na te zdjęcia. Na te krótkie czarno-białe migawki. I zastanawiam się, skąd oni je wzięli. Czy red. Rymanowski – skoro akurat o nim wcześniej wspomnieliśmy – ich nie znał? Czy on nie wiedział, że te zdjęcia gdzieś są.? Że to w nich leży prawda? To on. A inni?
Powiem szczerze, że nie zazdroszczę tym, którzy dziś musza się z tym nieszczęściem męczyć. Męczyć w nieco inny sposób niż Ty i ja. Powiem jak najzupełniej szczerze, że gdyby ta katastrofa miała miejsce kilka dni temu, to ja bym sobie z tym wszystkim pewnie nie poradził. Czuję ten żal za zmarłym posłem Karpiniukiem. Autentyczny żal i ból, ale i tak wiem, że byłoby mi bardzo ciężko. A zatem wiem, że nie ma czego zazdrościć.
Ale wiem coś jeszcze. Gdyby jakimś niezwykłym cudem okazało się, że Lech Kaczyński jednak ocalał i gdyby doszło do tych wyborów, a On by w nich wystartował, dziś by wygrał w pierwszej turze. Zdecydowanie. Ot tak. Po prostu.

2 komentarze:

  1. Jak sie dzis czuja ci, co przez ostatnie 5 lat podniecali sie roznymi "borubarami", "irasiadami" i "benhauerami", a na swoich stronach umieszczali niekorzystne zdjecia Prezydenta oraz rozne zegary odliczajace czas do konca jego kadencji. Mnie by bylo glupio.

    t.l.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...