czwartek, 20 stycznia 2022

Don Paddington: „Rób zawsze to, co daje szczęście!” – czyli piekło na nas chuchnęło. (część 3: sheepworld)

 Dziś trzecia i ostatnia część refleksji ks. Krakowiaka. Bardzo proszę:



Jak już o tym wspomniałem w kazaniu zawartym w części drugiej (bo to było kazanie, a nie blogerska notka), skłonność do grzechu nie buja w powietrzu. Ona wrosła w naszą naturę, a tym co ją z nami spaja jest pragnienie szczęścia. Owo pragnienie, choć samo w sobie nie jest złe, to jednak jest wykorzystywane przeciwko nam przez TegoKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. Rzekłbym nawet, że diabeł wręcz pielęgnuje to nasze pragnienie szczęścia, chucha na nie i dmucha, byśmy czasem nie odpuścili i nie powiedzieli sobie, że to chyba nie ten kierunek.

 

Kwiaciarnia. Wróćmy do niej.

Kupuję bukiet kwiatów dla pewnej bardzo zacnej niewiasty. Kwiaciarka ów bukiet komponuje, a ja – czekając na ostateczny efekt jej wysiłków – kręcę się po kwiaciarni usiłując zawiesić oko na czymś w miarę ciekawym. Co może być w takim miejscu ciekawego poza kwiatami i bardzo zazwyczaj urodziwymi i miłymi paniami kwiaciarkami? Oczywiście, kartki z życzeniami. Kartki na urodziny, imieniny, zaślubiny, chrzty, pierwsze Komunie Święte, jubileusze małżeńskie, walentynki i jakiekolwiek inne okazje, a także na te okoliczności, gdy żadnej okazji nie ma. To jest cały, osobny świat, w którym spełniają się graficy i wymyślający teksty życzeń copywriterzy. Graficy umieszczają na tych kartkach fotografie kwiatów, luksusowych samochodów i alkoholi, atrakcyjnych dziewczyn, przystojnych chłopaków, zabawnych piesków, kotków i słoników, a także rysują całe historie opowiadające np. o zadowolonym facecie patrzącym w zachwycie na wypełnioną piwem lodówkę, albo o sex bombie, po którą podjeżdża super sportowe auto, prowadzone przez super wysportowanego kierowcę. To jest w ogóle coś pięknego!

Godna podziwu jest także twórczość literacka copywriterów umieszczona na kartkach. Bardzo często jest to bardzo spokojny, wręcz klasyczny standard:

Zdrowia, szczęścia, pomyślności!

Wszystkiego najlepszego! 100 lat!

 

Bywa, że ten standard jest wyrażany mową wiązaną:

Przy dzisiejszym dniu radości

Życzę 100 lat pomyślności.

Niech Ci życie w szczęściu płynie,

Niech Cię radość nie ominie!

 

Dość dużo jest życzeń luzackich:

Wszystkiego najlepszego!

Śmiej się szczerze godzinami!

Żyj na całego!

Gdy masz ochotę rób coś szalonego!!!

LOL.

100 lat!

Nie brakuje także życzeń nasyconych czułością i tęsknotą:

Na całym świecie nie ma nikogo takiego jak Ty!

Jesteś po prostu wyjątkowy!

 

Bez ciebie wszystko jest głupie!

 

Cały wielki segment zajmują życzenia lekko świntuszące, ironiczne i mobilizujące:

W dniu urodzin życzę by się darzyło,

By się w życiu wiodło, by się miło żyło.

Niech by piwko zawsze chłodne było,

A dziewczę cycate uśmiechało się miło.

Dziś jest stary Twoje święto!

Więc raz, dwa!

Wypijmy browarki do dna!

 

Żeby się żyło, żeby się wiodło!

Żeby się chciało i żeby się mogło!

 

Niezależnie od wieku,

ciesz się z życia człowieku!

 

Trudno też nie zauważyć życzeń dających do myślenia:

Extra życzenia dla najfajniejszej SUPER DZIEWCZYNY!

Jesteś mądra, piękna i dajesz radę.

Ale musisz wiedzieć, że w życiu najważniejsze są…

 

Przepraszam, że opis tych kartek wyszedł taki trochę prześmiewczy. Nie było to moim zamiarem. Jestem bowiem jak najdalszy od tego, by śmiać się z popkultury. A przecież to co opisałem to popkultura w stanie czystym. Popkultura o wielkim zasięgu i wielkiej sile rażenia. Jeśli ktoś lekceważąco wzrusza w tym miejscu ramionami, to może warto go zapytać, czy ma wyobrażenie jak wielki jest  nakład owych kartek, czy zdaje sobie sprawę, że ich produkcja nie jest działalnością chałupniczą, że ich „wymowa ideowa” jest zgodna ze schematem, trendem obecnym w dominujących dzisiaj treściach kulturowych, a kwiaciarnie są znakomitym, choć niepozornym kanałem dystrybucji tych treści?

Kwiaciarnie, popkultura, dominujące trendy kulturowe? To jakiś żart? Przecież to są tylko niewinne kartki z życzeniami? „Wymowa ideowa” życzeń? Dobre sobie… Co ten ksiądz gada?!

… … … … …

Ja rozumiem, że być może niektórzy z Czcigodnych Czytelników sądzą, że mi odbiło. Trwa pandemia, są w związku z tym rozmaite trudności i nie można się dziwić, jeśli – jak gdzieś Toyah zauważył – „wielu z nas tego nie wytrzyma i przez tę zarazę oszaleje”. Dostał na głowę także Don Paddington, bo na jakiejś kartce z życzeniami zobaczył tekst o – pardon – cyckach. Pewnie będzie teraz w całym kraju pikietował kwiaciarnie i zachęcał do palenia kartek na stosie. A już gadanie w kontekście kwiaciarni i kartek z życzeniami o tej całej popkulturze, jest kompletnym odjazdem!...

 

Dobra. Niech będzie. Odpuszczę sobie te pikiety i stosy. Nie odpuszczę popkultury. Dlaczego?

Otóż ze względu na pewną, dość już dzisiaj oczywistą regułę, o której nasz Gospodarz często mówi, a którą na swój użytek określam mianem Prawa Toyaha. Reguła ta brzmi następująco: „Podstawowy, najbardziej powszechny i najbardziej skuteczny przekaz kulturowy, historyczny, społeczny i polityczny dokonuje się poprzez popkulturę.”

Co nam kultura pop przekazuje? Wszyscy wiemy, że z upodobaniem promuje cycate dziewoje z długimi nogami, nadużywa słowa „super” i „extra”, pochwala tych, którzy „robią coś szalonego”, czyli tych, którzy są cool, bo są bogaci, dowcipni, pewni siebie – słowem: potrafią cieszyć się z życia. I generalnie (podobnie jak zapewne większości Czytelników) owe popkulturowe promocje i pochwały nic a nic mi nie przeszkadzają. Tak naprawdę napisałem o tych wszystkich kartkach, a wcześniej trudziłem się nad Historyjkami i próbą wyjaśnienia czym jest skłonność do grzechu i jaki ma ona związek z pragnieniem szczęścia, ze względu na jedną, jedyną kartkę, która wygląda tak: 



Jak o tym w części pierwszej napisałem, gdy zobaczyłem to „cudo” poczułem na karku oddech piekła. Bardzo to było niemiłe. Stałem jak wryty patrząc na tę rozradowaną owieczkę (bo to owieczka jest; owieczka!) i pomyślałem sobie o TymKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. Kwiaciarnia, niewinne kartki z życzeniami i jasny, bezpośredni w swej dosadności przekaz pokazujący czego nam szatan życzy i jak bardzo czule pielęgnuje w nas związek pragnienia szczęścia ze skłonnością do grzechu. On na ten związek chucha i dmucha, a owe życzenia są tego dowodem. Tak… Jedna mała kartka, w której zawarta jest kwintesencja zachęty do zła.

Co by nie powiedzieć, TenKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji okazuje się być mistrzem, a jego mistrzostwo wyraża się w tym, że wśród kanałów popkulturowych, dzięki którym można docierać do dzieci Bożych, zauważył także kwiaciarnie.  Ile jest kwiaciarni w Polsce i w ogóle w tzw. cywilizowanym świecie? Całe mnóstwo? Czy we wszystkich kwiaciarniach – à propos kartek z życzeniami – jest to samo? Mniej więcej. Linia sheepworld, do której należy interesująca nas kartka (firma SHEEPWORLD AG, z siedzibą w Ursensollen w Bawarii), jest bardzo popularna w całej Europie. Te kartki są powszechnie znane. Skoro tak, to tym samym „pod strzechy” całej Europy, bez internetu, bez telewizji, bez jakichś śmiesznych, scenicznych satanistów dociera ten przekaz: „Chodzi człowieku tylko o to, byś był szczęśliwy. Odrzucaj to, co jest właściwe i dobre, jeśli to co właściwe i dobre utrudnia ci osiągnięcie szczęścia”.

 

Oczywiście wnikliwi Czytelnicy zaraz zaczną zadawać pytania, co mamy na myśli mówiąc o szczęściu, oraz o tym co właściwe i dobre. Nie mam zamiaru dawać się wciągać w tę dyskusję, ponieważ można się do owej kwestii odnieść dość krótko: dla chrześcijanina, szczęście jest tożsame ze zbawieniem (choć pragnie on także zaznać chwil szczęścia w życiu doczesnym), a to co właściwe i dobre sprowadza się do postępowania w zgodzie z Dekalogiem i ewangelicznymi nakazami.

Interesujące jest tutaj coś innego. Czy my możemy w jakiś sposób przeciwstawić się popkulturowej biegłości TegoKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji?

Możemy, jeśli nie będziemy popkultury lekceważyć, jeśli będziemy dobrze ją rozumieć, jeśli pozbędziemy się złudzeń, że nasze popkulturowe produkcje w dającym się przewidzieć czasie będą miały techniczny i realizacyjny poziom NETFLIXA bądź MARVELA, jeśli zaczniemy od małych rzeczy, np. od zaprojektowania i wydania kartki, na której będą życzenia o treści następującej: Rób zawsze to, co jest właściwe, a przekonasz się, że osiągniesz szczęście!

 

P.S.: Dziękuję Toyahowi za udostępnienie miejsca. Dziękuję Czytelnikom za cierpliwość i wyrozumiałość. DP

15 komentarzy:

  1. ... i mimo, że kazanie nie kończy się tradycyjnym Amen, to szepnąłem na koniec "Panie Boże zapłać".

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy motto z kartki można objaśniać słowami "właściwie jest żeby robić to co daje szczęście, a niekoniecznie to co jest właściwie"?

    OdpowiedzUsuń
  3. @2,718

    Wymowa motta jest jasna: szczęście (wszystko jedno jak definiowane) ponad wszystko, a więc także ponad "Czcij ojca i matkę", "Nie zabijaj", "Nie cudzołóż" itd. Treść tej kartki jest bezpieczna tylko wtedy, gdy szczęście utożsamimy ze zbawieniem, choć oczywiście językowo wyjdzie nam wtedy niezły bełkot.

    OdpowiedzUsuń
  4. @don Paddington
    Owszem, wymowa motta jest jasna, jednak zastrzeżenie na jego końcu przekonuje mnie, że jest ono fałszywe. Skoro podmiot zastrzega, że "niekoniecznie mam robić to, co jest właściwie", a wcześniej wskazuje mi co w jego mniemaniu jest właściwie (szczęście ponad wszystko), to oznajmia, że niekoniecznie muszę dążyć do szczęścia ponad wszystko. Domyślając się jednak intencji copy writer'a pokazuję, że stworzył zdanie logicznie fałszywe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy okazji naszej owieczki przypomniałem sobie pewien rysunek z Puncha: widzimy elegancki salon odzieżowy, tam klienta przed ogromnym lustrem, krytycznie przyglądającego się sobie w kolejnym futrze i grupę sprzedawców znoszących mu te futra. Futra są owcze bo klientem jest wilk.

    OdpowiedzUsuń
  6. @2,718

    Tu chodzi o to, co ma być dla mnie ważniejsze, gdy dokonuję jakichś życiowych wyborów: czy jakże bliskie i jakże pożądane szczęście (w postaci pieniędzy, przyjemności, poczucia władzy itp.), czy też odległe, mgliste i może w ogóle nie-istniejące szczęście wieczne (zbawienie, które osiąga się - nie bez łaski Bożej - poprzez praktykowanie tego co właściwe). Z punktu widzenia złego ducha jesteśmy niestety kształtowani w postawie szacunku wobec tego co właściwe (czyli wobec zasad moralnych) i choć nie zawsze nam się udaje właściwie postępować, to ów szacunek postrzegamy jednak jako coś koniecznego (stąd dopadają nas wyrzuty sumienia, gdy ów szacunek ignorujemy), ponieważ dążenie do zbawienia jest naszym moralnym obowiązkiem (czyli czymś koniecznym). Dlatego też jesteśmy gotowi (z punktu widzenia złego ducha: niestety gotowi) do ofiar (poświęceń), tzn. do rezygnacji z przynajmniej części wspomnianego wyżej bliskiego i jakże pożądanego szczęścia, w sytuacji gdy istnieje konflikt między np. pragnieniem zaznania przyjemności (uszczęśliwię się robiąc tzw. "skok w bok") a wykonaniem tego co konieczne, bo służące zbawieniu (postępuję właściwie dochowując wierności żonie).
    Omawiana przez nas kartka jest zachętą, by nie przejmować się szacunkiem wobec tego co właściwe. Ten szacunek - z punktu widzenia diabła i tych, którzy za nim poszli - nie jest konieczny.

    OdpowiedzUsuń
  7. @don Paddington
    Dziękuję serdecznie za drobiazgowe wyjaśnienie i zapewniam, że przesłanie płynące z tej kartki jest dla mnie jasne. Ze swojej strony dodam tylko, że to przesłanie zbudowane na fałszu. Ono bowiem stara się trafić z przekazem: "uznaj za właściwe to, co mówię do ciebie ja, owieczka, a nie to, co do tej pory uznawałeś może za właściwe". Ponieważ jednak miał ten przekaz zostać elegancko opakowany, a był pakowany kopytami (owieczki oczywiście) to wyszło jak wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  8. @don Paddington

    Jedną ze zjawiskowych przyczyn zła i związanego grzechu związał Ksiądz z „powierzchownością”. Ta mnie najbardziej ciekawi, bo uważam ją za obecnie wybijającą się i powodującą chyba najgorsze konsekwencje cywilizacyjne. Na swój osobisty użytek ja nazywam tę przyczynę „spłyceniem”. Nie tyle bowiem uwagę moją zwraca, co dzieje się na powierzchni, tylko jak bardzo do powierzchni zbliżyło się dno.

    Z zamiłowania jestem mazurskim żeglarzem. Jest tam jezioro Nidzkie. Można nim dotrzeć do miejscowości Jaśkowo z tym, że po drodze jest obszerne spłycenie. Podobno urządził je człowiek spławiając tamtędy drewno i odpady z przygotowania pni do spławu. Dna tam nie widać, ani nie da się go zmacać. Za płynącym jachtem kotłuje się powierzchnia przedziwnego płynu składającego się z mieszaniny wody, podwodnego kurzu i gazowych banieczek o takim sobie zapachu. No, ale płynie się; ciągle jeszcze płynie się.
    Mnie się to kojarzy z praktyką współczesnego poruszania się człowieka zanurzonego w przestrzeni informacji. Porusza się bez przewodnika, bo odrzucił wiarę. Dzisiaj niepotrzebnym wydaje się nawet Anioł Stróż! A nauka nie jest już przewodnikiem. Jest najwyżej naganiaczem na co chętnie zgodziła się.

    No to jak ma być?


    OdpowiedzUsuń
  9. @orjan

    Nie tyle chodzi o to, "co dzieje się na powierzchni, tylko jak bardzo do powierzchni zbliżyło się dno". Świetne ujęcie sedna rzeczy. Tyle tylko, że w przypadku tego co dzieje się z człowiekiem mamy do czynienia z trzema aktywnościami: pierwsza aktywność, to niechęć człowieka do pogłębienia swej wiary (albo, jak mówił Pan Jezus, zakorzenienia się w wierze; Mt 13); druga aktywność to działanie Boga, by tę niechęć jakoś przełamać (łaska Boża udzielająca się poprzez Słowo Boże, sakramenty, zachętę i przykład dobrych ludzi); trzecia aktywność to działanie złego, który przybliża dno nie po to, by człowiekowi łatwiej się było zakorzenić, lecz po to by miał złudzenie, iż jest zakorzeniony (pogłębiony), czyli miał złudzenie, że wszystko jest w porządku, oraz zadowolenie, że osiągnął to stosunkowo małym kosztem (bez wysiłku, bez poświęceń).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w tej niechęci do pogłębienia swojej wiary przede wszystkim mieści się lenistwo. Poza tym mniej więcej te motywy, które od zawsze prowadzą do podatności na werbunek przez wroga. Oczywiście przez, a przynajmniej z udziałem TegoKtóry...

      Lenistwo skierowane jest na wszystko, w tym wobec wiary jako przewodnika, bo wymaga.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  10. @orjan

    Lenistwo? Tak. Ale również pycha, a być może także inne z grzechów głównych.

    OdpowiedzUsuń
  11. @toyah

    Ze dwa dni męczyło mnie, że jest pewne ciekawe skojarzenie, ale nie mogę ustalić jakie. Wreszcie, zwyciężyłem tę sklerozę i oto jest.

    Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych:

    "Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia."

    ... dążenia do szczęścia ... Ale parafrazując pewnego Rzymianina: co to jest szczęście? Nasz Ksiądz uważa, iż na szczycie projektów dążenia do szczęścia jest dążenie do zbawienia. Możliwe, że wielu ówczesnych też tak uważało, ale co na tym szczycie umieszczają dzisiejsi Amerykanie?

    Przy okazji, przejrzawszy tę Deklarację bodaj pierwszy raz od liceum, w oczy rzucił mi się jeden z zarzutów przeciwko królowi:

    ... starał się podporządkować nas obcemu sądownictwu, którego nie uznaje nasza konstytucja i które nie zostało zatwierdzone przez nasze prawo; ...

    Czy komuś się to z czymś kojarzy?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...