W ostatnich dniach pewną karierę w
Internecie oraz w tak przez niektóych zwanych „mediach reżimowych” zrobił plakat, jakim
warszawski ratusz przyozdobił miasto w związku z nadchodzącymi Świętami Bożego
Narodzenia. Podczas gdy, wydawałoby się, każdy z nas wie, o czym mowa, to ja z
kolei wiem, że wśród cztelników tego bloga, jest wielu takich, którzy nie dość
że nie oglądają telewizji, a z wiadomości które docierają do nas każdego dnia,
interesują się wyłącznie tymi, które mogą mieć znaczenie dla ich życia, a więc
oni właśnie mogą zwyczajnie nie wiedzieć o jakim plakacie jest mowa. A zatem
bardzo proszę, oto plakat który Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy,
porozwieszał w zarządzanym przez siebie mieście.
Jak się możemy łatwo domyślić, plakat
został powszechnie uznany za skandaliczny z kilku powodów, z których główny był
taki że z niego w żaden sposób nie wynika, czego ma dotyczyć owo „wszystkiego
dobrego”. Znaczenie też miał fakt, że na nim nie ma choćby śladu Świąt, nie
mówię że od razu szopki z uchodźcami z Afganistanu i Jezusem Murzynem z
homoseksualnymi rodzicami, ale choćby Świętego Mikołaja z reniferami, czy
niechby i tylko jednej marnej bombki. Nic. Mamy tylko to szkaradzieństwo, tych
łyżwiarzy i wielki napis Warszawa. No i jeszcze to, że on jest zwyczajnie
brzydki.
Jest jednak coś jeszcze, na co –
internauci oczywiście, bo któżby inny – zwrócili uwagę, a mianowicie fakt, że w
tle tego wszystkiego widzimy osiem gwiazdek podzielonych w ten sposób, że trzy
z nich są czarne, a pięć jasnych, co w sposób całkowicie oczywisty sugeruje, że
one stanowią do dziś odzwierciedlenie bojowego zawołania politycznej
opozycji, czyli „Jebać PiS”, tradycyjnie demonstrowanego przy pomocy owych
ośmiu gwiazd. Internauci zauważyli, natomiast część polityków, a za nimi wspomniane
media powtórzyły, ja jednak mam wrażenie, że – mimo iż w moim odczuciu, ów
gest stanowi skandal nieporównywalny z niczym wcześniejszym tego typu – ten
element akurat jest traktowany z pewnym dystansem, tak jakby większość
komentatorow bała się oskarżenia o uleganie teoriom spiskowym.
I w pewnym sensie jest to zrozumiałe, bo
oto, zapytana przez któregoś z dziennikarzy rzecznik Ratusza oświadczyła, że
nie ma mowy o jakichkolwiek tego typu aluzjach, wszystkie materiały publikowane
przez Miasto są starannie weryfikowane, a urzędnicy mają bardzo stanowczy zakaz
ujawniania swoich politycznych, religijnych, czy społęcznych poglądów. A zatem i
owe osiem gwiazdek stanowią wyłącznie całkowicie obiektywny element sztuki
plastycznej i jeśli ktokolwiek doszukuje się tam czegoś ponad wyraz czystej
artystycznej ekspresji, zaświadcza tylko o swoich obsesjach.
Dla nas tu się spotykających jest oczywiste,
że rzeczniczka Prezydenta albo kłamie jak bura suka, albo jest tak głupia, że
faktycznie patrzy na ten plakat i myśli, że ona też by sobie chętnie pojeździła na
łyżwach, tyle że nie ma kiedy. I właściwie na tym można by było zamknąć temat,
gdyby nie dwie rzeczy. Przede wszystkim, jak już wcześniej wspomniałem, to co
się stało, to skandal nad skandale, zwłaszcza w świecie, który ma ambicje
uchodzić za jakoś tam cywilizowany. Druga to ta, że faktycznie – zarówno wcześniej,
zanim pani rzecznik powiedziała co powiedziała, ale już szczególnie potem – o
tych gwiazdkach mówi się dziś zdecydowanie nieśmiało. Doszło do tego, że portal
TVP Info – albo wpolityce.pl, wszystko jedno – więcej miesjca poświęcił na dowodzenie,
że ci łyżwiarze to są rzekomo Murzyni (sic!).
Otóż mamy sytuację jasną. Niejaka
Aleksandra Jesionowska zatrudniona w biurze marketingu Urzędu Miasta jest od
lat znaną działaczką wszelkich możliwych antyrządowych ruchów. To ona
prowadziła w zeszłym roku kampanię świąteczną, gdzie również świątecznych
elementów było tyle co kot napłakał. To ona też jest autorką słynnego dziś już
logo Strajku Kobiet. Jej społęczne i polityczne poglądy stanowią wiedzę
publiczną. Dziś na wspomniany temat wypowiada się ona tak:
„To przykre,
że gwiazdki na plakacie kojarzą się z polityką, a idąc tym
tokiem myślenia, powinniśmy ocenzurować noc i zjawiska atmosferyczne.
To trochę śmieszny fikołek logiczny, żeby mi przypisywać obsesję.
Miłego adwentu, amen!”
A więc tu mamy coś jeszcze. Lewackie
bydle, które w, wydawałoby się wystarczająco niezręcznej dla siebie sytuacji,
czuje się na tyle pewnie, że rzuca nam prosto w twarz owym „Miłego adwentu,
amen”, a nam w sumie pozostaje już tylko się dziwić, że ona się jakimś cudem powstrzymała
przed dorzuceniem do tego swojego „Jebać PiS”, by już w następnej chwili oburzyć
się, że my ją oskarżamy o jakieś paskudztwa. No ale znów, nie chodzi o tę
niedoroboioną idiotkę, ale o to, że, jak wiele na to wskazuje, udało się jej
sterroryzować znaczną część tych, których wręcz obowiązkiem jest po tym co zrobiła
wdeptać ją w świętą ziemię.
Wśród naszych czytelników jest jeden,
człowiek o naprawdę niezwykłej z mojego punktu widzenia wiedzy matematycznej.
Mam więc dziś do niego pytanie. Wychodząc z tak zwanego rachunku
prawdopodobieństwa, jaka jest szansa że polska artystka, o poglądach w sposób
oczywisty skrajnie lewicowych, prezentuje plakat świąteczny w całości
pozbawiony jakichkolwiek świątecznych symboli, umieszcza na nim dokładnie osiem gwiazdek, podzielonych równo na pięć i trzy, co
bezpośrednio – i to w sposób podwójny –
koreluje z aktualnie przeżywanym napięciem politycznym, jaka jest
szansa, że to do czego doszło, jest jedynie dziełem przypadku?
Ja z matematyki jestem tak zwana noga,
ale zwykła przytomność umysłu każe mi uznać, że owo nieszczęście, rysując te
gwiazdy i trzy z nich malując na czarno, z emocji się aż posrało. To po raz
pierwszy. Drugi raz natomiast, gdy służby prezydenta Trzaskowskiego ów plakat
zaakceptowały i wypłaciły jej to, na co się z nimi umówiła. Czemu tak trudno
jest to zrozumieć mądrzejszym ode mnie?
OdpowiedzUsuńGdy nawiedzony prymityw uzewnętrznia swoją wenę twórczą, to dochodzi do przedziwnych coming out’ów (a może cuming out’ów – nie jestem anglistą). Mnie pierwsze rzuciło się w oczy wezwanie artystki do wojny: z wybuchu rozkwita WAR. Patrzę niżej, a tam jacyś nacierają na prawo. Oni nie bawią się na ślizgawce, ale właśnie nacierają! Z lewej na prawo. I jeszcze za każdym jakaś czerwona szmata powiewa. Gwałtownicy!
Niezręczność i prymitywizm autorki z jej miejskim mecenasem demaskują życzenia: „Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego”. Totalny subiektywizm. Każdy, indywidualnie, bez wyjątku, faschystów nie wyłączając, doświadczyć ma tego, co ON za dobro przyjmuje. Z którejkolwiek zaś perspektywy oglądać tę okazję, czy ten czas, w którym Chrześcijanie oczekują i cieszą się z Narodzin, to wszak wygląda się przyjścia dobra uniwersalnego, a nie prymitywnego według upodobań.
No, ale przecież właściwie nie wiadomo, ku czemu (poza kasą) skierowany jest ten plakat? O co ślizga się ta wojna z lewej na prawo?
@orjan
UsuńSzczerze powiedziawszy, w ogóle na to wszystko nie zwróciłem uwagi, ale nie mam wątpliwości, że masz w stu procentach rację.
Cieszę się, że wreszcie mogę czytać Twoje teksty na komórce. Modyfikacja interfejsu poskutkowała
OdpowiedzUsuń@SilentiumUniversi
UsuńCo mam powiedzieć? I ja się cieszę. Nie odchodź.