piątek, 10 grudnia 2021

O dziewczynach gangsterów i starych fotelach za milion dolarów

 

      Jakiś czas temu przez głównie internetowe media przeleciał pewien bardzo dziwny filmik. Proszę popatrzeć:


       Gdy ja tę cizię po raz pierwszy zobaczyłem, uczony pewnym doświadczeniem, uznałem że to jest ktoś z owej najświeższej do-brytyjskiej emigracji, kto będąc tam, czuje się odpowiednio pewnie i gada co ślina na język przyniesie, z odpowiednim dodatkowo przytupem. Po pewnym czasie okazało się jednak, że mamy do czynienia z osobą mieszkającą w Polsce, a konkretnie w okolicach Wrocławia, i że pani ta za swoją dramatycznie bezmyślną gadkę stanęła przed sądem i wspomniany sąd przyłożył jej karę grzywny w wysokości 10 tys. zł., a więc przy uwzględnieniu tego, co kompletnie bezkarnie wyprawiają niektórzy tak zwani „aktywiści”, czy zaprzyjaźnieni z nimi dziennikarze, wydaję się być sumą znaczącą. Nie minęło wiele czasu, jak znalazłem w Sieci nazwisko owej damy i okazało się, że ona nazywa się dokładnie tak jak jej mąż, a więc Żukiewicz. Katarzyna Żukiewicz, żona Damiana, człowieka, który, jak sądzę, wraz ze swoim bratem, Bartłomiejem, stworzyli szereg piramid finansowych operujących na rynku tak zwanych „kryptowalut”, dzięki kórym orżnęli całą kupę naiwnych nieszczęśników na grube miliony złotych.

      Nie chciało mi się sprawdzać jak się miewa Bartek, natomiast Damian, mąż owej fanki Adolfa Hitlera, został ukarany przez nasz urząd ochrony czegoś tam karą pół miliona grzywny oraz obowiązkiem opublikowania na prowadzonej przez siebie firmowej stronie oświadczenia, że jest oszustem i żeby każdy, kto się jego ofertą podpali, brał ów fakt przede wszystkim pod uwagę. Jak czytam dalej, Damian się od wyroku odwołał i póki co w dalszym ciągu desperacko, na co liczę, prowadzi swój podły interes, no a, jak widzimy, jego Kasia, również próbuje znaleźć swoje miejsce na tym świecie. Jak się nagle okazuje – i to jest prawdziwy hit – za głupie dziesięć kawałków.

       Skąd mi przyszło do głowy, żeby pisać o tej neo-liberalnej patologii? Otóż przyznaję, że kiedy dotarła do mnie informacja o gangu Żukiewiczów, pomyślałem sobie że spróbuję jakoś zgrabnie nawiązać do występu Katarzyny, no ale po chwili machnąłem na to ręką i oto, proszę sobie wyobrazić, że przeczytałem gdzieś informację, że wedle bardzo poważnych badań, wśrod osób które rzygają na dźwięk słowa „Polska” i na swoje okna przyklejają kartki z napisem „Jebać PiS”, czy to w postaci znanych nam skądinąd ośmiu gwiazdek, które od niedawna są znakiem rozpoznawczym warszawskiego ratusza, czy w formie bardziej bezpośredniej, aż 70 procent to osoby powyżej 60 roku życia, co by świadczyło, że Katarzyna Żukiewicz z mężem i szwagrem stanowią tu wyraźną mniejszość. Podobnie zresztą jak ja, który przy swojej pełnoletności, w ogóle się do tej kategorii nie załapuję.

      Zafrapował mnie bardzo ów konflikt między wynikiem sondażu, a realnym stanem rzeczy, gdzie ja akurat mam już grubo ponad 60 lat, a mimo to Polskę kocham i jestem z niej dumny, a Żukiewiczami gardzę. Tym bardziej, że Żukiewiczowie to ludzie stosunkowo młodzi, a Polską – i przy okazji oczywiście mną – gardzą dokładnie tak samo jak cała banda emerytowanych nauczycielek i byłych pracowników PRL-owskich służb urzędniczych. Myślałem o tym długo i przeciągle, próbując się wcielić w socjologa-amatora, i znaleźć odpowiedź na pytanie, jak ów dręczący nas od lat polityczny konflikt się przedstawia, gdy przyjrzeć się społecznym grupom biorącym w nim udział. I proszę sobie wyobrazić, że po dłuższej analizie doszedłem do wniosku, że po stronie reprezentowanej przez Katarzynę Żukiewicz, jej rodzinę, oraz zapewne też sędziego, który – ewidentnie dla śmiechu – postanowił jej wlepić te smętne 10 tysięcy złotych kary, znajdują się niemal wyłącznie ci starsi państwo – najczęściej zapewne niedobitki po bardzo już dawno minionym PRL-u, oraz gangsterzy i ich mniej lub bardziej legalne kochanki, tu natomiast gdzie my zostaliśmy, mamy cały naukowo opisany społeczny wahlarz postaw... no może tylko bez wspomnianej patologii.

       Ktoś zapyta może, co ja się tak rzuciłem na tych starszych państwa, wśród których ja niby mam być jakimś wyjątkiem. Otóż czytałem kiedyś artykuł o człowieku, który kupił – o czym sam autor artykułu zaświadcza – za 1 100 000 dolarów fotel, który, jeśli się mu przyjrzeć, wygląda jak wyrzucony na śmietnik fotel naszej dopiero co zmarłej prababci. Autor artykułu próbował obsesyjnie wręcz dowiedzieć się, czy skoro ów człowiek zapłacił ponad milion dolarów za kompletnie dziadowski fotel, to on siedzi na tym fotelu, a kiedy się dowiedział, że człowiek wprawdzie na fotelu nie siedzi, bo go właśnie oddał do tapicera, ale gdy zacznie z nigo popijać drinki, to będzie je stawiał na stoliku, który nieco wcześniej zakupił w podobnej cenie. No i w tym momencie autor artykułu postawił kluczowe pytanie: Czy właściciel fotela i stolika to jakiś zbzikowany staruszek – jak ja rozumiem, w moim wieku. Okazało się że nie. Ów człowiek z fotelem miał zaledwie 40 lat.

       Przepraszam bardzo, ale mam dojmujące wrażenie, że gdyby on mieszkał we Wrocławiu i był Polakiem, to by Polskę kochał dokładnie tak jak ja. Mimo że ja już korzystam zarówno z trzynastej, jak i czternastej emerytury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...