Mam oczywiście świadomość, że ze względu
na podstawową naturę tego bloga, wypadałoby mi w końcu jakoś skomentować stan
spraw między panią poseł Joanną Lichocką, a prezesem Jackiem Kurskim, czy może jeszcze
bardziej między rządem Beaty Szydło, a sędzią Rzeplińskim, ale tak się
niefortunnie składa, że albo gdzieś ktoś kogoś zastrzeli, albo ktoś inny
podniesienie dwustukilogramową sztangę i ja już nie potrafię się skupić ani na
Rzeplińskim, ani na Kurskim, by już nie wspomnieć o Lichockiej i jej
samochodach. Oto przeczytałem na przykład wczoraj na portalu tvn24.pl
wiadomość, że już za parę dni w Teksasie zostanie wykonany wyrok śmierci na
człowieku nazwiskiem Jeffrey Lee Wood. Wydawałoby się, że my akurat nie mamy
jakiegokolwiek powodu, by się zajmować tym, że stan Teksas dokona egzekucji na
kolejnym mordercy, jednak szefowie TVN24 uznali, że warto nam trochę głowę
pozawracać, a zrobili to tak sprawnie, że nie dali nam innego wyjścia, jak się sprawą
zainteresować. Mamy więc przed sobą ogromne studio, w tle dwie wielkie flagi
Stanów Zjednoczonych, między flagi wkomponowane zdjęcie owego Wooda podpisane
bardzo zabawnie „Jeffery Lee Wood”, a na tle owej dekoracji niejaki Michał
Sznajder, opowiadający nam w owym komicznym stylu Maxa Kolonki, historię owego
nieszczęśnika.
Czego zatem się dowiadujemy? Przede
wszystkim już sam tytuł artykułu robi wrażenie: „Nie zabił, został skazany na karę śmierci. Matka: to dziecko w ciele
dorosłego”.
Reszty dowiadujemy się już od samego Sznajdera
słowo w słowo:
„Jeffrey
[przepraszam – Jeffery] Lee Wood
zostanie stracony, mimo że sam nikogo nie zabił, nie ma nikogo na sumieniu”.
„Doszło
do śmierci sprzedawcy w sklepie, ale to nie Jeffrey [przepraszam – Jeffery]
Lee Wood pociągnął za spust. Nie. To jego
znajomy, albo, mówiąc dokładnie, współlokator. Oni razem mieszkali i nawet
umówili się, że dokonają napadu, ale Wood się rozmyślił i nawet nie znajdował
się w tym samym budynku, gdzie doszło do zbrodni”.
„Niestety amerykańskie prawo stosując
zasadę pod nazwą ‘law of parties’ zakłada, że prokuratura nie musi udowodnić,
że oskarżony miał jakikolwiek udział w popełnieniu przestępstwa lub że miał
zamiar je popełnić. Przysięgli muszą tylko uznać, że miał miejsce plan by
popełnić przestępstwo i że oskarżony powinien był przewidzieć, że przestępstwo
nastąpi. Jeffrey [przepraszam – Jeffery] został skazany na karę śmierci, bo
ewidentnie nie przewidział. Ale powstaje pytanie, jak on w ogóle mógł
przewidzieć? W takiej sytuacji, powiedzmy zwyczajniej, trudno się było tego
spodziewać. Dodatkowo, Jeffrey [przepraszam – Jeffery] był w sytuacji o tyle trudnej, że stan jego intelektu jest taki jaki
jest: IQ – 80, na pograniczu niesprawności intelektualnej, a teraz zostanie
stracony, mimo że do cudzej śmierci się nie przyczynił”.
No, no! Ciekawe rzeczy dzieją się w tej
Ameryce. Policjanci mordują Bogu ducha winnych Murzynów, prawo skazuje na karę
śmierci osoby niewinne, w dodatku o współczynniku inteligencji na poziomie 80
punktów, no i jeszcze ten Trump, cholera jasna. Sprawdziłem więc tego Jeffreya
i co się okazuje? Otóż z powszechnie dostępnych informacji wynika, że oni dwaj,
Jeffrey i jego dziś już słusznie nieżyjący kumpel Daniel Earl Reneau, zanim
dokonali swojego ostatniego w życiu skoku, byli zwykłymi bandytami. W
mieszkaniu, w który wspólnie mieszkali, przechowywali całą kupę różnego rodzaju
broni, zarówno pochodzącej z kolejnych napadów, jak i do owych napadów
wykorzystywanej. A sprawa, która nas dziś zajmuje wyglądała tak, że dnia 2
stycznia 1996 podjechali obaj na stację benzynową Texaco, Wood został w
samochodzie, podczas gdy Reneau wszedł do środka i zażądał od sprzedawcy,
31-letniego Krisa Lee Keerana pieniędzy.
Kiedy Keeran się na moment zawahał, Reneau strzelił mu prosto między oczy, zabijając
go na miejscu. Wtedy do środka wszedł Wood, obaj zabrali kasetkę z pieniędzmi
plus kamerę wideo i odjechali. Obaj zostali aresztowani następnego dnia,
postawieni przed sądem, skazani solidarnie na karę śmierci, a Renaau pewnego
letniego poranka roku 2002 został stracony.
Taka jest ta historia, jak się zdaje,
nie kwestionowana nawet przez samego Wooda, jego mamę i całą rodzinę. Wygląda
na to, że dziś już tylko TVN24 i red. Michał Sznader utrzymują, że biedny
„Jeffery” ze swoim 80-punktowym IQ nie mógł ani niczego przewidzieć, ani się
spodziewać. Oczywiście, ponieważ termin egzekucji Wooda zbliża się wielkimi
krokami, i wszystko wskazuje na to, że on jednak po tych dwudziestu latach
wreszcie za to co zrobił odpowie, cały tak zwany „cywilizowany” świat wstrzymał
oddech i próbuje moment egzekucji po raz nie wiadomo który odwlec. I ja to
oczywiście rozumiem. Rozumiem ludzi, którzy poświęcili całe swoje życie na
walkę o delegalizację kary śmierci. Ja nawet staram się zrozumieć te ich
pokręcone ścieżki moralne, które każą im chronić ludzkie życie, pod warunkiem,
że jest to życie człowieka, któremu da się zmierzyć poziom IQ. Nie jestem
natomiast w stanie w ogóle zrozumieć kogoś, kto słysząc, że jakichś dwóch
zbirów bez kropli litości zamordowało biednego pracownika stacji benzynowej, w
pierwszym odruchu zaczyna coś ględzić o 80-punktowym IQ, które rzekomo jednemu
z nich uniemożliwiło zrozumienie, że pistolety strzelają, a jeśli strzelają do
kogoś, to się tego kogoś zabija.
W tej sytuacji, ja bardzo potrzebuje
podzielić się pewną refleksją. Otóż niedawno rozmawialiśmy sobie z Coryllusem
na temat wszelkiego rodzaju testów sprawdzających różnego rodzaju umiejętności
i Coryllus przyznał, że on jakiś czas temu dostał do rozwiązania test
określający jego poziom inteligencji i uzyskał 90 punktów. Ośmielony tym
wyznaniem, ja Coryllusa przebiłem i przyznałem, że ja też kiedyś próbowałem
rozwiązać ów tekst i zdobyłem zaledwie 70 punktów. Na swoje usprawiedliwienie
mam to, że przede wszystkim, ja w większości wypadków nie rozumiałem poleceń, a
poza tym testu nie ukończyłem skutkiem zmęczenia, niemniej fakt jest faktem.
Mój iloraz inteligencji wynosi 70 punktów.
Gdyby ktoś w tym momencie zaczął się
obawiać, że ja się w związku z tym zamierzam na kogoś zasadzić i tworzę sobie
alibi, już teraz proszę o najwyższy wymiar kary.
Przypominam, że na youtubie można
oglądać wypowiedź, jakiej udzieliłem organizatorom Bytomskich Targów Książki. A
jeśli ktoś będzie zainteresowany to zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupować moje
książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.