piątek, 20 lutego 2015

Gdy System popuścił.

Temat ten wprawdzie był już tu na blogu poruszany w odpowiednim czasie, jednak dziś chciałbym może troszeczkę do sprawy wrócić, przedstawiając felieton, jak dziś ukazuje się w „Warszawskiej Gazecie”. Nie powinno zaszkodzić.

W odpowiedzi na dewastującą dla Systemu kampanię Andrzeja Dudy, po kilku dniach wypełnionych pełnego przerażenia stuporem, zareagował wreszcie sztab Bronisława Komorowskiego i o wsparcie zwrócił się do Systemu właśnie, na co ten z kolei polecił dwóm śląskim politykom, Piotrowi Uszokowi i Marcinowi Krupie, by w sali NOSPR-u w Katowicach zebrali prezydentów miast od Rzeszowa przez Tychy, Wrocław, Wałbrzych, Łódź i Gdańsk i wszyscy poparli kampanię Bronisława Komorowskiego. Jak System kazał, tak ci dwaj zrobili i doszło do zdarzenia, które, kiedy wreszcie oprzytomniejemy spod owego propagandowego ciśnienia, które nas najwidoczniej pozbawiło choćby podstawowej wrażliwości, sprawi, że zaczniemy krzyczeć z przerażenia.
Oto bowiem za pieniądze pochodzące ewidentnie z budżetu miasta, System zorganizował urzędującemu prezydentowi konwencję wyborczą, podczas której zwrócił się do nas, byśmy jeszcze tym razem, w imię zachowania niezidentyfikowanego do końca porządku publicznego, zrezygnowali z podstawowych demokratycznych praw i wbrew własnemu sumieniu, w nadchodzących wyborach poparli kandydata Systemu. A gdyby ktoś miał wątpliwości, co do prawnych podstaw owej manifestacji państwowej przemocy, głos zabrał sam zainteresowany i poinformował, że nie ma mowy ani o żadnej konwencji, ani nawet o kampanii wyborczej, za to mamy do czynienia ze zwykłą obywatelską inicjatywą i skromnym obywatelskim spotkaniem, do którego prawo ma nawet władza.
Mam nadzieję, że wszyscyśmy widzieli, jak owa demonstracja systemowej agresji została zorganizowana i przeprowadzona. Mam nadzieję, że mieliśmy okazję choć przez chwilę zobaczyć wszystkich tych urzędników zgromadzonych na scenie w katowickim NOSPR-ze, jak najpierw podpisują się na tablicy poparcia dla Ukochanego Przywódcy, Pana Prezydenta, a następnie każdy z nich podchodzi staje przed Jego Obliczem, by Go uściskać i życzyć Mu zwycięstwa w jak zwykle demokratycznych wyborach.
I powiem szczerze, że mimo ciszy, jaka zapanowała wobec tej hucpy zarówno w mediach mainstreamowych, jak i w internetowej niszy, a może właśnie w związku z tą ciszą, ja bym zwyczajnie wyszedł na ulicę i zaczął wrzeszczeć, gdyby nie to, że nagle uświadomiłem sobie, że ona, owa cisza niesie zarówno ból, jak i nadzieję. Bo proszę zwrócić uwagę na fakt, że przerażony ową niezwykłą kampanią Andrzeja Dudy, wpadając w ów dotychczas chyba niezaobserwowany typ histerii, System zaczyna de facto działać wbrew sobie, i okazuje się, że tak naprawdę nikt tego co się stało nawet nie raczył zauważyć, a jeśli nawet zauważył, to nie uznał za stosowne uznać tego za wydarzenie warte choćby wzruszenia ramion.
W Katowicach, w miejscu jak najbardziej publicznym, doszło do spotkania prezydenta Komorowskiego z prezydentami polskich miast, podczas którego to spotkania prezydenci udzielili Komorowskiemu swojego poparcia i pies z kulawą nogą nawet na to nie zwrócił uwagi. Co ja mówię pies? Nawet propagandowe służby Systemu zaledwie się poszły wyrzygać. I to też, jak się zdaje, czymś sprzed dobrych paru dni.
Bądźmy więc dobrej myśli. Nadchodzi nowy dzień.

Przypominam, że w księgarni na stronie www.coryllus.pl można wciąż jeszcze kupić ostatnie egzemplarze moich dwóch pierwszych książek, „O siedmiokilogramowym liściu” i „Twój pierwszy elementarz”. One dziś idą po 15 zł. plus przesyłka, więc nie sądzę, by się było nad czym zastanawiać. Dodruk nie jest planowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...