niedziela, 27 stycznia 2013

Nie udało się z Tuskiem - bierzemy się za Gierka

Kiedy w przestrzeni publicznej ni stąd ni z owąd pojawiła się postać Edwarda Gierka, powiem szczerze, że zdębiałem. I to zdębiałem, mimo że jego tu przyciągnęli najprawdziwsi komuniści z Leszkiem Millerem na czele, czyli pozornie nie stało się nic szczególnego. W końcu, kto ma dbać o pamięć o Gierku jak nie ta banda ruskich szpiegów?
A mimo to, jak mówię, zdębiałem, bo co bym sobie o nich nie myślał, to wśród tych myśli nie pojawia się choćby podejrzenie, że oni są jakoś szczególnie tępi. Jakiż bowiem może mieć to towarzystwo interes w tym, by nagle rozpoczynać kampanię na rzecz robienia z Edwarda Gierka narodowego bohatera, kiedy wiadomo, że to jest zwyczajnie nie do zrobienia? Jaki jest sens rozpoczynanie ogólnonarodowej dyskusji na temat zasług Edwarda Gierka dla Polski, podczas gdy wiadomo, ze to nie zadziała nawet na poziomie doraźnej propagandy? Po ciężka cholerę wprowadzać do publicznej przestrzeni to nazwisko, skoro każdy bałwan powinien wiedzieć, że jedyną na to reakcją będzie przede wszystkim kompletna obojętność społeczeństwa, dla którego ogromnej większości Gierek dziś to wyłącznie jakaś mumia, a na poziomie medialnym – oburzenie niemal całej klasy politycznej. Co im nagle strzeliło do tych czerwonych łbów?
Otóż, moim zdaniem, podobnie zresztą jak to się dzieje w większości tego typu sytuacji, mamy do czynienia z klasyczną prowokacją, i to prowokacją ściśle polityczną, gdzie najmniej już chodziło o to, co sobie o tym pomyśli społeczeństwo. O ile dobrze oceniam sytuację, jest bardzo możliwe, że za ową prowokacją wcale nie stał ani jakiś Napieralski, czy nawet Miller, lecz sam maestro System, a chodziło wyłącznie o to, by dać polskiej prawicy coś co pozwoli jej choć na moment zająć ręce, i oderwać się od spraw codziennych. Jeśli się nie mylę – a mam bardzo mocne przekonanie, że się nie mylę – plan był taki, że komuna nagle wyskoczy z tym swoim Gierkiem, a nasi prawicowcy natychmiast zaczną sobie wzajemnie wyjaśniać, że cokolwiek byśmy nie mówili o tym, cośmy dostali w tym pakiecie pod nazwą „Nowa Polska”, co do jednego wszyscy chyba musimy się zgodzić – Gierka na szczęście już nie ma.
Dlaczego myślę, ze tu musiało chodzić wyłącznie o to? Przede wszystkim mam oczy i uszy, i wiem bardzo dobrze, jakie były dalsze losy owej wrzutki. Wystarczyło zaledwie parę dni, by komuniści zajęli się codziennymi sprawami, zupełnie jakby chcieli powiedzieć: „Gierek? A cóż on nas obchodzi?”, władza jak zwykle nawet nie podniosła oczu znad swoich kwitów, natomiast całość tematu została przejęta przez „naszych”. I dziś sytuacja wygląda tak, jakby trwał konkurs na najlepszy tekst o PRL-u, a organizatorzy nie są w stanie się wygrzebać spod lawiny zgłoszeń.
W miniony piątek kupiłem pierwszy numer tygodnika „Do Rzeczy”, a tam – o czym jestem przekonany – przyszły zwycięzca owego konkursu, nie kto inny jak nasz człowiek w IPN, czyli Piotr Gontarczyk, który w wielostronicowym tekście ujawnia najbardziej pikantne rewelacje dotyczące budowy domu dla sekretarza Gierka, jaką zainicjowała i przeprowadziła Partia. Od razu muszę przyznać, że nie widzę sposobu, by ten tekst w jakikolwiek sposób omówić. To są bite trzy strony najbardziej solidnej relacji krok po kroku – wspartej jak najbardziej wszelkimi możliwymi, odnalezionymi przez IPN dokumentami – z przekrętu, który zarówno dla bezpośrednich spadkobierców tamtych lat, jak i zwłaszcza dla tych, co w tej akurat branży udowodnili, że są mistrzami nad mistrzów, ale też, jak najbardziej, dla tych, do których Gontarczykowi głupio się wydaje, że mówi, stanowi coś co może tylko przypominać obowiązkowy udział w pokazie filmu „Pancernik Potiomkin”.
A my? My poważni komentatorzy. Obserwatorzy tego, co się dzieje na naszej politycznej scenie. My, to co innego. W końcu mówi do nas sam nasz dr Gontarczyk, i to nie byle gdzie, bo na łamach naszych, prawdziwe wolnych i niepokornych mediów. A w końcu nie po tośmy o nie walczyli, by teraz się do nich odwracać plecami. Powinniśmy się wstydzić.

Wszystkim przyjaciołom tego bloga przypominam, że jutro w Klubie Ronina odbędzie się mój wieczór autorski, w którym udział wezmą też moi kumple Coryllus i Kamiuszek. W związku z tym, ani jutro, ani pojutrze nie będzie żadnego nowego tekstu, i będę wyłącznie odpowiadał na komentarze. Proszę mimo to o mnie pamiętać, i w miarę indywidualnych możliwości wspierać to, co tu staram się robić.

6 komentarzy:

  1. Późnym latem roku 1981 wracałem pociągiem do Katowic. W przedziale, oprócz mnie, jechał jeszcze pewien, cokolwiek wczorajszy obywatel. Cały czas powtarzał: Ja towarzysza Gierka poważam. On skompromitował socjalizm

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy Pan nie bierze pod uwagę, że całe to nasze społeczeństwo pamięta, ze Gierek "chciał dobrze" i było dobrze. Co najmniej 10% głosów więcej dla SLD - prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. @SilentiumUniversi
    Ciekawe. Skoro takie są zasługi Gierka, to jakie są Gomułki, Jaruzelskiego i Tuska?

    OdpowiedzUsuń
  4. @zolodu
    Przede wszystkim, nie sądzę, żeby "całe społeczeństwo" pamiętało Gierka jako człowieka dobro czyniącego. Co do tych natomiast tak go właśnie pamiętających, im z całą pewnością SLD kojarzy się bardziej z Tuskiem niż z Gierkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    To jest chocholi taniec z tym Gierkiem. Trudno mi zrozumieć, że uczestniczy w tym dr Gontarczyk. Nie dostrzegł tego co Ty? Może po prostu jako "nasz" historyk przyjął zamówienie na artykuł historyczny na konkretny temat od szefa niepokornych i zrealizował je najlepiej jak umiał...

    Ostatnio dużo mówi się o "prawicowych" tygodnikach. Nb. "Uważam Rze" zaliczają do prawicowych tylko ci z kręgów Polityki/GW, więc chyba z Uważam Rze system przeliczy się tak jak z NE. Ale wracając do tygodników: Dochodzę do przekonania, że jeśli już ktoś koniecznie chce się intelektualnie dowartościować lekturą tygodnika, to godne polecenia są tylko "Gazeta Warszawska" i "Gość Niedzielny". "Gazeta Warszawska" mimo całej, pewnie słusznej, krytyki okazała się jak na razie najbardziej uczciwa i autentyczna.

    OdpowiedzUsuń
  6. @filozof grecki
    Myślę że tak właśnie się stało. Oni go poprosili, żeby napisał coś o Gierku, żeby ludzie przypomnieli sobie, jaki on był okropny. On więc napisał o tym domu. Ty byś widział ten dom! Nawet nie ma o czym mówić.
    Jak idzie o Warszawską Gazetę, ja od tego piątku będę tam miał stały kącik. Polecam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...