Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale nagle sobie pomyślałem, że przy okazji Świąt Bożego Narodzenia nie zaszkodzi udzielić wszystkim bliskim choć jednej, porządnej lekcji języka angielskiego. Zachęcam do odrobiny wysiłku, bo naprawdę warto. Choćby po to, by pokazać tej bandzie idiotów, że, wbrew temu co im się zdaje, my sobie radzimy zupełnie dobrze pod każdym względem.
Wprawdzie sam tego nie wymyśliłem, natomiast, owszem, osobiście przełożyłem na język angielski dla dobra wspólnego. Jeśli jednak kogoś to przerasta, proszę się zwrócić do córki, syna, siostrzeńca, lub sąsiada i poprosić o pomoc. Jestem pewien, że w końcu się uda.
Once upon a time, in a far away village there lived a wicked woman. She was so wicked that people who saw her walking by crossed the street instantly. No one ever tried to speak to her because even a minute with her was a waste of time, and always left you with the feeling of deep sadness. That wicked woman naturally didn`t have any friends and lived all alone by herself. She didn`t even have a pet because animals she hated as much as other people.
No one had ever seen her smiling, let alone doing something nice to her fellow villagers. She was not really a bad looking person on the outside. Some could probably even say that she was quite pretty. Even when she was very old she looked nice enough, and if you had seen her out by her cottage you could have said to yourself, ‘What a nice old lady.’ But even then her inside was rotten indeed.
One day though that mean and nasty woman died. When she found herself at the gates of Heaven she was summarily turned away, and got right into Hell. But then Good Lord heard about what had happened, checked his files and found one day in the life of that nasty lady, when for some obscure reason she had given a spring onion to some poor child begging on the pavement. And God sent his angels out over the edge of Hell, they leaned out in and descended a long spring onion in to the dark and gloomy hollow.
The wicked lady spotted the onion, held on to it tightly, and the angels started pulling her up. When other people, suffering their fate in the fires of Hell, saw what was going on, they also got hold of the onion trying to take advantage of that fortunate breeze…
Szczerze powiedziawszy, ta historia oryginalnie wcale się dobrze nie kończy, ale w końcu mamy Święta, więc uznajmy, że oni wszyscy się jakoś stamtąd wygrzebali; że w tej cebuli było tyle miłości, że starczyło dla każdego.
Bardzo proszę wszystkich przyjaciół tego bloga o przyjęcie podziękowań za każdy dobry gest, którego doświadczyłem w mijającym roku. Za Waszą stałą obecność i za tę przyjaźń, dzięki której wiem, że to wszystko jest warte każdego wysiłku. Proszę też wszystkich o przyjęcie najlepszych życzeń, by Łaska Pana Naszego, rozjaśniała nasze ścieżki przez wszystkie dni, które przed nami.
I Twoja i Gabriela opowieści wigilijne bardzo piękne. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńWszystkim przyjaciołom tego miejsca życzę magicznych, pięknych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia!
I pozwolę sobie jeszcze przypomnieć Twój świąteczny wpis sprzed 3 lat: http://toyah1.blogspot.com/2009/12/dym.html?m=0. i jego filmową ilustrację http://www.youtube.com/watch?v=Ijq9RkX4VVs&sns=em. (Czy może to było odwrotnie).
Wesołych Świąt!
Tutaj chyba lepiej będzie pasować komentarz z poprzedniej notki
OdpowiedzUsuńJa może trochę nie na temat, ale to pozory... bo dziś Wigilia a jutro Boże Narodzenie. Czyż przy całym tym szambie dookoła nie jest to iście anielska wiadomość i perspektywa...
Jutro obchodzimy Narodzenie Naszego Wybawiciela by za 4 miesiące przeżyć kulminację Jego Jestestwa w Śmierci i Zmartwychwstaniu i tak do skończenia tego świata. To jest ta perspektywa która doprowadza System, jego władcę i sługi do szału i wycia...
Czyż nie piękna to perspektywa!?
Niech te nasze święta będą dla Gospodarza, Jego Rodziny i dla Nas Czytelników przesycone tą Boską Perspektywą...
Gloria in excelsis Deo!
@Toyah
OdpowiedzUsuńTwoja opowieść wigilijna jest z pewnością piękna ale moja znajomość angielskiego jest zbyt podła by ją przetłumaczyć samodzielnie już teraz tuż przed Tą Wieczerzą.
Poproszę o pomoc syna lecz nie może to mi przeszkodzić złożyć tą drogą, Tobie i całej Twojej rodzinie samych Bożych Błogosławieństw, na te dni i na następne.
Niech ta Boża Dziecina ma Was wszystkich w opiece - wszystkich również tych odwiedzających ten blog.
Szczęść Boże Toyah'u, szczęść Boże wszystkim!
Zawsze się znajdą tacy, co się będą chcieli załapać...
OdpowiedzUsuńŻyczmy i im (no cóż, to "załapywanie się" tak bardzo przecież ludzkie) i sobie pogodnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia.
Zrozumiałem piąte przez dziesiąte, ale nie szkodzi: bo skoro jest Good Lord, i jakieś angels, to choć onion wyciska łzy z oczu (bo to i Hell i wicked woman), to owa historia musi się - zwłaszcza dzisiaj - happy skończyć.
OdpowiedzUsuńDrogi Toyahu i wszyscy wierni czytelnicy toyahowego bloga: oby i wasze życiowe historie, zakończyły się szczęśliwie.
Niech Wam Pan Jezus błogosławi!
Blogoslawionych Swiat dla Pana, panskiej Rodziny i wszystkich czytelnikow. Takze dla Coryllusa, bo zyczenia skladam tutaj, a nie na poganskim Salonie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.