Oto,
proszę sobie wyobrazić, dotarła do mnie informacja, że w kwietniowym wydaniu
niemieckiego „Der Spiegela” ukazał się artykuł o tak porażającej treści, że
najpierw z pomocą przyjaciół na internetowej stronie „Spiegel International”, trafiłem
na jego angielską wersję a następnie postanowiłem go dla dobra wspólnego
przetłumaczyć i zamieścić tu na naszym blogu w kilku odcinkach.
Już
wyjaśniam w czym rzecz. Otóż już na samym wstępie, autor wspomnianego tekstu
pisze tak:
„Zwykle jest
tak, że jedynie eksperci podnoszą głowę na wiadomość, że oto Niemiecki Instytut
Historii Współczesnej Liebnitza opublikował kolejny tom tzw. ‘Dokumentów na
temat polityki zagranicznej Federalnej Republiki Niemiec’. Powodem tego braku
emocji jest fakt, że zazwyczaj mamy tam do czynienia z nieznośnie opasłą
kolekcją dokumentów Ministerstwa Spraw Zagranicznych Niemiec i niemal nie
zdarza się, by można tam było znaleźć coś szczególnie ciekawego dla czytelnika.
Tym razem
jednak, wydaje się że stanęliśmy wobec czegoś zupełnie wyjątkowego. Oto
najnowszy tom ujawnionych dokumentów jeszcze z roku 1991 i lat kolejnych,
zawiera zapiski, notatki i listy z wcześniej nieznanymi szczegółami na temat
wschodniej ekspansji NATO, upadku Związku Sowieckiego, oraz niepodległości
Ukrainy. I już od samego początku możemy przewidzieć, że ujawnione dokumenty
mogą nadać przyspieszenia debacie dotyczącej polityki Niemiec wobec Związku
Sowieckiego i Rosji przez te wszystkie lata aż do dnia dzisiejszego”.
Tak to
„Der Spiegel” zapowiada swój niezwykły artykuł, by już chwilę później przejść do
szczegółów. Proszę uważać, bo będzie się paliło:
„W samym sercu niemieckiej polityki wobec
Europy Wschodniej oraz Związku Sowieckiego – powszechnie znanej jako
‘Ostpolitik’ – znajdowało się dwóch gigantów powojennej historii Niemiec: przez
16 lat pełniący urząd kanclerza Niemiec, Helmut Kohl, oraz Hans-Dietrich
Genscher, z politycznie zaprzyjaźnionej
Partii Wolnych Demokratów (FDP), Minister Spraw Zagranicznych i wicekanclerz w
rządzie Kohla. Zarówno jeden jak i drugi mieli zaledwie nieco ponad 60 lat, a
przy okazji tak zwanego „nosa” do władzy. A po zjednoczeniu Niemiec międzynarodowa pozycja obu osiągnęła szczyty.
W roku 1991, wciąż jeszcze, mimo że
wiele państw wchodzących w skład Związku Sowieckiego zaczęło wstawać z kolan
przed Moskwą, państwo komunistyczne trzymało się bardzo mocno. W tym czasie
Kohl, jak wskazują ujawnione dokumenty, uważał, że upadek państwa sowieckiego
będzie oznaczać „katastrofę”, a każdy kto tego pragnie, jest „durniem”. W
konsekwencji, nieustannie naciskał na kraje Zachodu by sprzeciwiały się
ogłoszeniu przez Ukrainę oraz kraje bałtyckie niepodległości.
Estonia, Łotwa i Litwa zostały anektowane
przez Stalina w roku 1940, i Niemcy od tego czasu oficjalnie aneksji nie
uznały. Teraz jednak, gdy Kohl stanął wobec dążenia owych krajów do uwolnienia
się spod wpływów Moskwy i wyjście ze Związku Sowieckiego, podczas wizyty w
Paryżu na początku roku 1991, w rozmowie z francuskim prezydentem Mitterrandem,
wyraził opinię, że to „bardzo zła droga”. W kwestii zjednoczenia Niemiec, Kohl
działał nadzwyczaj szybko, co do Łotwy, Estonii i Litwy jednak, mocno zachęcał
by wszystkie trzy państwa zachowały „cierpliwość” odnośnie ewentualnej niezależności.
Stwierdzał ponadto, że do owej zmiany nie powinno dojść wcześniej niż za 10 lat,
a nawet wtedy, twierdził Kohl, wspomniane kraje „wzorem Finlandii” powinny
zachować nautralność i w żadnej mierze nie dążyć do członkowstwa ani w NATO ani
w Unii Europejskiej.
Co do Ukrainy, uważał Kohl że powinna ona
pozostać częścią Związku Sowieckiego, tak by nie narażać na niebezpieczeństwo istnienia
sowieckiego państwa. Kiedy jednak stało się już jasne, że Związek Sowiecki
upadnie, Niemcy nalegały by Kijów wraz z pozostałymi republikami utworzyły z
Moskwą coś na kształt konfederacji. Jak wynika z notatki z rozmowy jaką Kohl
prowadził z Jelcynem podczas podróży Jelcyna do Bonn w listopadzie 1991 roku,
obiecał Kohl sowieckiemu prezydentowi,
że będzie „naciskał na ukraińskich przywódców”, by zgodzili się na powołanie
tego rodzaju wspólnoty. Niemiecka dyplomacja była wówczas przekonana, że Kijów
„wykazuje tendencję w kierunku stworzenia państwa autorytarno-nacjonalistycznego”.
Dopiero gdy ponad 90% obywateli Ukrainy
w powszechnym referendum wypowiedziało się za pełną niepodległością, Kohl z Genscherem
zmienili kurs i Niemcy jako pierwszy kraj Unii Europejskiej uznały
niepodległość Ukrainy.
Mimo to, ujawnione materiały, w
sytuacji dzisiejszej agresji Rosji na Ukrainę, mogą powodować w Kijowie przynajmniej
uniesienie brwi”.
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.