Nie wiem ile razy tu o tym pisałem, ale
ile by tego nie było, jestem pewien, że wciąż nie tak często, jak się od lat ową
kwestią zadręczam w swoich własnych myślach. Jest bowiem tak, że dla kogoś komu
zawsze zależało na tym, by Polska triumfowała w każdej dziedzinie życia, fakt
że czy to w sztuce, czy w literaturze, czy w muzyce, w filmie, czy nawet w
czymś tak niepoważnym jak sport, leżymy na obu łopatkach jest dla mnie czymś nie
do zniesienia. Można by było tu omawiać każdą z tych dziedzin naszej porażki osobno,
ale wystarczy wspomnieć muzykę rozrywkową. Jak to bowiem jest, że czy to weźmiemy Duńczyków, Australijczyków, Belgów, Islandczyków, Norwegów, Ukraińców, a nawet tak mały i wydawałoby się
pozbawiony jakiegokolwiek znaczenia kraj jak Albania, oni nas muzycznie
biją na głowę? Jak to się dzieje, że od lat 60-tych, gdy chodzi o muzykę
popularną, nie powstało w Polsce nic co by pozwoliło nam się pokazać nawet nie w szerokim
świecie, ale zwyczajnie przed sobą?
Jak to się dzieje, że nawet dziś,
kiedy na naszej scenie pojawił się prawdziwy geniusz muzyczny w osobie gitarzysty
Marcina Patrzałka, on pozostaje dla Polski jako narodu i państwa zjawiskiem
kompletnie nieznanym, mimo tego nawet że jako prawdopodobnie jedyny z nich
wszystkich zagrał w londyńskiej Royal Albert Hall, jego filmy na youtubie rejestrują dziesiątki milionów wyświetleń, dzięki czemu on dziś jest prawdopodobnie polskim artystą o najwyższej warości netto? Co się stało, że na
wiadomość o tym, że ów niezwykły artysta podbił świat, nie zareagował choćby
minister Gliński, że już nie wspomnę o Wiadomościach TVP?
Kiedy tak się nad tym wszystkim
zastanawiałem, z coraz mniejszą nadzieją, że znajdę dla tej zagadki jakieś sensowne
rozwiązanie, trafiłem na ukraiński rockowy zespół pod nieznaną mi kompletnie
nazwą Okean Elzy i na koncert jaki się odbył w roku 2014 na Stadionie Olimpijskim
w Kijowie z okazji rocznicy odzyskania przez Ukrainę niepodległości. Nie będę tego
co zobaczyłem opisywać, bo każdy z nas będzie mógł sobie na własne oczy i uszy obejrzeć
choćby fragmenty, powiem tylko że owa demonstracja ukraińskiego patriotyzmu
może się już tylko mierzyć z tym co obserwujemy dziś podczas tej strasznej
wojny. Ale nie tylko mam na myśli patriotyzm, lecz w ogóle poziom tego
wydarzenia pod każdym innym możliwym względem: muzycznym, artystycznym,
wykonawczym, no i wreszcie realizacyjnym. Powiem zupełnie szczerze, że
pomijając może koncerty Rolling Stonesów, czegoś podobnego w życiu nie
widziałem. Więcej, pomijając najlepsze występy Nicka Cave’a, Pearl Jamu, czy bardzo
wczesnego U-2, nie słyszałem muzyki bardziej powalającej na kolana. Oglądałem ów
występ, przeżywałem nieprawdopodobne zaangażowanie wszystkich jego uczestników,
pozostawałem kompletnie ogłuszony eksplozją owego patriotyzmu i nagle sobie
uświadomiłem, że to jest właśnie to, czego brakuje nam Polakom. Ukraińcy,
Belgowie, Islandczycy, Norwegowie, Hiszpanie, Francuzi, że już nie wspomnę o
Brytyjczykach, czy Amerykanach, oni wszyscy mają jeden cel: stworzyć coś
absolutnie najlepszego, tak by pokazać się światu jako ktoś absolutnie
najlepszy. Czy jest dziedzina sztuki, która tak jak muzyka mogłaby to
umożliwić?
Oglądałem ów występ, a potem mnóstwo
innych ich wystąpień dostępnych na Youtubie i uświadomiłem sobie nagle, że to
jest właśnie to, na czym nam tu w Polsce nie zależy. Naszym artystom, pisarzom, filmowcom, aktorom w ogóle
nie zależy na tym by być najlepszym, by się pokazać, by zrobić wrażenie na
kimkolwiek. W końcu zawsze ktoś powie, że może dajmy sobie spokój, nie wymachujmy tą smutną szabelką, pamiętajmy, że nie
jesteśmy nikim więcej jak brzydką panną na wydaniu. Nie pchajmy się tam gdzie
nas nie chcą. Trzymajmy się lepiej owej starej, strasznej jak jasna cholera
zasady, że wprawdzie helikoptera sobie nie kupimy, ale na rower może starczy. A
jak nie na rower, to na flaszkę.
Oglądałem ów koncert ukraińskiej
rockowej kapeli Okean Elzy i pomyślałem sobie, że zarówno oni, jak i
zgromadzona publiczność, organizatorzy tego koncertu, ale przede wszystkim może
ci, którzy zrealizowali to wydarzenie w taki sposób, by świat oniemiał, mieli
na myśli jedno: pokazać im i sobie, że nie wypadli sroce spod ogona i należy im się szacunek. Bo potrafimy być najlepsi. Bo Ukraina jest najpiekniejsza.
Minął własnie długi weekend, a wraz z
nim Święto Flagi oraz rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja. Tuż obok, na mojej
ulicy, jedna z nielicznych flag to flaga Unii Europejskiej. Zwróciłem na to coś
uwagę na Twitterze, a na mój komentarz zareagował jeden z katowickich radnych
Platformy Obywatelskiej, informując mnie, że się bez sensu czepiam, bo
przecież mamy rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, więc niec dziwnego że ktoś postanowił ten dzień uczcić. Koncert zespołu
Okean Elzy miał miejsce w roku 2014, czyli tuż po tak zwanym Majdanie, zorganizowanym,
jak wiemy, na rzecz wstąpienia Ukrainy do Europy. Oglądam dziś ten koncert
ponownie i nie widzę na stadionie ani jednej flagi Unii. Same ukraińskie. A
wokół rozbrzmiewa zawołanie „SławaUkrainie, gierojom sława”.
I jeszcze coś. Byliśmy w minioną sobotę w Krakowie i kiedy już wracaliśmy pociągiem do domu. postanowiłem trochę pozabawiać taką może 10-letnią dziewczynkę z Ukrainy. Na zakończenie podróży, kiedy jej mama podziękowała mi za pomoc, powiedziałęm do niej "Sława Ukrainie", na co ona najpierw zareagowała standardowym "Gierojom sława", a potem dodała: "Sława Polszi".
I w tym momencie wpadam w nastrój
baaaardzo ponury.
Przypuszczam, że to może wynikać z tego, że nasz kraj został najbardziej przeorany przez komunizm. Niektórzy przez wiele lat pocieszali się "najweselszym barakiem", ale to było tylko złudzenie. Komuniści(i postkomuniści) tak bardzo bali się narodu polskiego że polskość wypalili do gołej ziemi, tak że nastąpiło odcięcie Polaków od jakichś wyższych pozycji w kraju na rzecz "towarzystw wzajemnej adoracji" i ci z "towarzystwa"(bez względu czy są z prawicy, czy z lewicy) bronią się rękami i nogami przed tym żeby nie dopuścić kogoś "nieswojego".
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o pop to jest to też domena imperiów i jak widać ani Amerykanom, ani Brytyjczykom nie bardzo zależy żeby dopuścić Polaków do tortu światowego popu. Oczywiście wśród osób pracujących w światowym showbiznesie są Polacy(John Krasinski, Elizabeth Dębicki, zespół Goo Goo Dolls), ale to są Polacy już całkiem zasymilowani, czyli tak naprawdę już w pewnym sensie anglosasi.
Moim zdaniem, komuna nie ma tu nic do rzeczy. Lata 60 i 70 nie były takie złe. Wszystko zaczął szlag trafiać potem, a prawdziwy spad zaczął się po roku 1989. Co do drugiej kwestii, dziś prawdziwy ruch w branży robią Belgowie, Islandczycy, Skandynawowie, no i oczywiście kraje naszego regionu. Nawet Rosjanie są lepsi od nas. Rzeznik z Goo Goo Dolls nawet nie mówi. po polsku.
Usuń@toyah
Usuń"Moim zdaniem, komuna nie ma tu nic do rzeczy. Lata 60 i 70 nie były takie złe. Wszystko zaczął szlag trafiać potem, a prawdziwy spad zaczął się po roku 1989."
Masz rację, bo po roku 89' nastąpił największy upadek, ale to też zależy jak na to patrzymy. Ja to widzę jako jedną ciągłość, że ta komuna PRLowska zrobiła podbudowę do tej rozwałki w latach późniejszych. No, ale nie upieram się, przyznaję że jest dla mnie zagadką jak to się stało, że w sferze polityki kulturalnej jesteśmy na poziomie jakiegoś afrykańskiego państwa krajów trzeciego świata.
"Rzeznik z Goo Goo Dolls nawet nie mówi po polsku."
Wiem, dlatego napisałem, że to są już praktycznie anglosasi.
Wszyscy którzy mi przychodzą do głowy to są Polacy w jakimś n-tym pokoleniu nie mający związków z Polską.
Na tej Ukrainie to jakieś ojczyźniane nudy na pudy. Nie umieją się bawić jak u nas. https://www.youtube.com/watch?v=-emPMxYMunE
UsuńNo właśnie...
UsuńPorażające.
Usuń