Mój stosunek do Jana Marii Rokity
determinowany jest przez jego jedną, bardzo dziś już zapomnianą, wypowiedź z
czasów gdy pełnił on jeszcze funkcję szefa gabinetu Hanny Suchockiej, a celem
systemu było – nie bójmy się tego słowa – zamordowanie Jarosława Kaczyńskiego,
a najlepiej obu. Oto ledwo co upadł rząd Jana Olszewskiego, Porozumienie
Centrum znalazło się w kompletnej politycznej izolacji i w momencie gdy
Jarosław Kaczyński i związani z nim politycy próbowali zwrócić uwage świata na
to co się w Polsce aktualnie od – że tak brzydko powiem – pierdala, ów Jan Maria Rokita
publicznie ogłosił, że „Polskie Państwo użyje całej swojej siły by zniszczyć
jego wrogów”. Możliwe, że on użył innych słów, ale sens był właśnie taki i stąd
moje wyjątkowo zimne uczucia w stosunku do Jana Marii Rokity.
To był ów pierwszy raz i nie były w
stanie go przebić wszelkie kolejne wybryki tego dziwnego człowieka, zaczynając na pamiętnym adresie, w którym ów ogłosił, że dla opuszczającego szeregi PiS-u Antoniego
Meżydły Paltforma Obywatelska gotowa jest postawić specjalny Łuk Triumfalny,
może jeszcze bardziej pamiętne wrzaski: „Ratunku, Niemcy mnie biją!”, czy
ostatni wybryk w postaci upozowania się na owego ruskiego mędrca z powieści
Dostojewskiego i w owym anturażu cotygodniowego dzielenia się swoimi mądrościami
w tygodniku „Sieci”.
Jednak, przyznać muszę, że to właśnie
felietony pisane przez Rokitę dla tygodnika braci Karnowskich sprawiły, że
pomyślałem sobie, że ów ekspert, określany przez niektórych z jego znajomych
mianem „piekielnie inteligentny”, chyba jednak wspiął się na wyższy poziom
bałwaństwa. Oto parę tygodni temu, tuż po wizycie Joe Bidena w Polsce, we
wspomnianym tygodniku Jan Maria Rokita przedstawił felieton, który zaczął w
następujący sposób:
„Co w
sensie strategicznej przyszłości państwa polskiego obiecuje nam Ameryka? To że
odpuszcza wojnę z Rosją na terytorium Ukrainy po to, by być może w przyszłości
stoczyć tę wojnę na terytorium Polski. Pewnie dlatego tak trudno mi pojąć ową
erupcję polskiego samozadowolenia, które zdominowało klimat warszawskiej wizyty
Joego [sic] Bidena”.
Aby pokazać stan umysłu Rokity mógłbym
właściwie zacytować cały jego tekst, w którym od początku do końca wyjaśnia nam
jak to nie mamy co liczyć na Stany Zjednoczone – a przy okazji na resztę świata
– bo Ukraina wobec rosyjskiej agresji pozostaje niemal całkowicie osamotniona,
ale nie zrobię tego z dwóch powodów. Raz że jeszcze gdy czytałem tamten tekst,
pomyślałem sobie że nie ma o czym gadać, gdy naprzeciwko siebie mamy jeszcze
jednego ruskiego trolla, a dwa że zaledwie parę tygodni później, Rokita w
sprawie rosyjskiej agresji na Ukraine zabrał właśnie głos po raz drugi i jak
donoszą jego kumple z portalu wpolityce.pl napisał co następuje:
„Na naszych
oczach zmienia się właśnie amerykański plan dla Ukrainy. Po raz pierwszy
w swej historii Ukraina to dla Stanów Zjednoczonych obszar
geopolityczny, na którym możliwe stało się militarne pokonanie Rosji przez
Zachód oraz odepchnięcie jej daleko i na długo na wschód
od granic NATO. To dlatego jadą teraz przez Polskę czołgi,
transportery, ciężka artyleria, a za chwilę polecą być może także
bojowe samoloty.
Warto
pamiętać, że w kręgu politycznej amerykańskiej elity
wojskowo-politycznej związanej z obozem demokratów, presja
na zwiększenie zaangażowania militarnego USA na Ukrainie wywierana
była niemal od chwili wybuchu wojny
Wyraźnie
widać, iż w Waszyngtonie zaczyna być na serio traktowany
scenariusz militarnego zwycięstwa nad Rosją osiągniętego rękami Ukraińców”.
A zatem, jak widzimy, nie minęła więcej
jak chwila, gdy Jan Maria Rokita uznał że chyba jednak Ukraina tej wojny nie
przegra i postanowił się nagle pokazać nie dość jako „nasz człowiek”, to
jeszcze ktoś kto niemal jako pierwszy informował nas, jak to jest z tą wojną i
tą naszą Ukrainą.
Dziś
już nawet ślad nie pozostał po mądrościach typu:
„Dokładnie
w chwili, gdy w ubiegłą sobotę samolot Josepha [sic!] Bidena startował z
Okęcia w drodze powrotnej do Ameryki, prezydent Andrzej Duda udzielał wywiadu
telewizji TVN24. Przykry i smutny był to wywiad. A jednoczesność ujęcia obu
obrazów na przepołowionym ekranie telewizora tym silniej podkreślała, iż wywiad
polskiego prezydenta jest w istocie celnym podsumowaniem całej podróży Bidena
do Europa.
Z wyjątkową
jak na polityka otwartością Duda konstatował całkowitą rozbieżność pomiędzy
coraz bardziej nerowo zgłaszanymi prośbami Wołodymira Zelenskiego o pomoc i
coraz bardziej stanowczą odmową ze strony Zachodu”.
A ja się już tylko zastanawiam, ile temu cwaniakowi
Karnowscy płacą za jego popisy. I sam sobie odpowiadam, że diabli wiedzą, jakie
są tą pieniądze, ale z całą pewnością większe niż on swego czasu dostawał za
szczucie na Polskę. W końcu z punktu widzenia interesów globalnych, wojna na
Ukrainie to coś znacznie poważniejeszego niż próba zamordowania Jarosława
Kaczyńskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.