czwartek, 15 maja 2014

Dlaczego pop nie polubił brodatej kiełbasy?

Bloger Alex Disease, jak każdy zdeklarowany liberał, jest mi obcy pod każdym niemal względem i nie mam żadnego powodu, by się jego ideowymi przemyśleniami przejmować, natomiast przyznaję, że ostatnio trafiłem na któryś z jego tekstów, w którym wyraził myśl moim zdaniem niezwykle ciekawą. Otóż zauważył on po stronie tak zwanego mainstreamu szczególne nasilenie otwartej wręcz niechęci do wszelkich wynaturzeń, w taki czy inny sposób związanych z ideologią gender, i wyraził przypuszczenie, że możemy mieć do czynienia z falą, której nie da się powstrzymać. On akurat w swoim tekście powoływał się na jakąś wypowiedź aktora Cezarego Pazury, natomiast ja od razu sobie przypomniałem i niedawne wystąpienie aktorki Szczepkowskiej no i ostatni wywiad piosenkarza Maleńczuka, i nagle sobie uświadomiłem, że Alex Disease może mieć rację; że może się okazać, że owa paroletnia już agresja środowisk gender zaczyna wywoływać reakcję, której oni się w najmniejszym stopniu nie spodziewali, a która musiała nastąpić choćby z tego względu, że istnieją pewne kulturowe i cywilizacyjne bariery, których przekraczania normalny człowiek tolerować nie jest w stanie.
I proszę nie myśleć, że ja tu sugeruję jakieś nowe przebudzenie elit. Mam nadzieję, że nikt mnie nie będzie podejrzewał o to, że ja od dziś zacznę się emocjonować tym, że kolejna gwiazda filmu, estrady, czy mediów oświadczyła, że się nie wstydzi Jezusa, lub znalazła sens w macierzyństwie. Nie ma takiej możliwości, bym ja się miał przejąć nawet tak egzotyczną sytuacją, jak wspólnym oświadczeniem Moniki Richardson i jej nowego męża, że oni właśnie postanowili skorzystać z usług egzorcysty, a następnie wstąpić do Duszpasterstwa Rodzin, natomiast, uważam, że jeśli on albo ona nagle publicznie oświadczą, że homoseksualizm jest dla nich zjawiskiem nieestetycznym, a poseł Grodzka to wstyd dla polskiego życia publicznego, to wystąpienie będzie miało znaczenie. Dlaczego? Bo ono nie tyle będzie świadczyło o tym, że tych dwoje dziwnych ludzi się nagle opamiętało, ale że któreś z nich dobrze wyczuło nowe trendy.
Ja już bardzo dawno temu, kiedy ten blog ledwo co powstawał, napisałem serię felietonów, w których wyraziłem opinię, że podstawowe uderzenie wszelkiej propagandy Systemu prowadzone jest przez kulturę pop. Cokolwiek nam ma System do zaproponowania, robi to albo wysyłając nas do sklepu, albo pokazując, w jaki sposób ta propozycja jest akceptowana przez kulturę popularną. Mogliśmy to bardzo wyraźnie obserwować na przykładzie przez całe lata podtrzymywanej społecznej nienawiści, czy to do Jarosława Kaczyńskiego, czy ojca Rydzyka, ale przecież nie tylko. Dokładnie każdy rodzaj kulturowego, politycznego, czy choćby tylko estetycznego przekazu był do nas kierowany przez pop, i nie ulega wątpliwości, że skuteczność tej metody sprawdzała się w każdym możliwym wymiarze. Przykłady można mnożyć.
I do pewnego momentu bardzo skutecznie realizowana była propaganda związana z najszerzej pojętą ideologią gender. Te wszystkie parady równości, te tęcze, homoseksualne małżeństwa i adopcje, in vitro, aborcje, eutanazje i diabli wiedzą co jeszcze, było z dużą otwartością przyjmowane przez wszystkich, dla których świadomość przynależności do tak zwanego „otwartego społeczeństwa” stanowiła jednoznaczną atrakcję. I oto nagle, najpierw pojawia się ta Szczepkowska, po niej starszy Pazura, a po Pazurze przychodzi Maleńczuk i wali już naprawdę z grubej rury, że dla niego „pedały są obrzydliwe”. A ja nie mam najmniejszej wątpliwości, że większość środowiska, które on reprezentuje w najmniejszym stopniu nie poczuło się ta wypowiedzią obrażone. Jestem pewien, że co byśmy nie powiedzieli o jakimś Olbrychskim, Jandzie, czy nawet dziennikarzach TVN-u, oni na temat „pedałów” mają dokładnie takie same zdanie, jak na temat estetycznych walorów tak zwanej posłanki Grodzkiej. Oni publicznie mogą mówić co im się każe, albo co uważają za konieczne, ale w gruncie rzeczy są tylko ludźmi i nikim ani mniej ani więcej. I mam wrażenie, że swoją wypowiedzią Maleńczuk jedynie im wszystkim pokazał, że można, i że można bezkarnie.
Oczywiście może się okazać, że się mylę i że od dziś Maleńczuka już nie ma. Może się okazać, że System w żaden sposób nie zamierza dopuścić do tego, by została uruchomiona jakaś lawina, ja jednak – wprawdzie tylko z widzenia – ale trochę znam to środowisko i wiem, że dla nich pokusa udziału w jakimś drobnym ekscesie może być naprawdę nie do pokonania, i jest bardzo możliwe, że już za chwilę pojawi się kolejny celebryta, który postanowi dorównać Maleńczukowi. A jeśli tak się stanie, to owe antygenderowe demonstracje najpierw staną się modą, a już po chwili zaczną wypełniać pop… a wtedy – sky’s the limit.
Niedawno czytałem informację, że rząd Danii postanowił zrezygnować z emisji spotów reklamowych zachęcających młodych Duńczyków do udziału w majowych wyborach europejskich. Okazało się bowiem, że ich porażający idiotyzm zaskutkował tym, że zamiast zachęcać do głosowania, ludzi od udziału w wyborach odstręczał. No i widząc co się dzieje, władza natychmiast tę kampanię przerwała. Co to dokładnie były za spoty, tego nie wiem, bo sprawdzać ani nie miałem czasu, ani ochoty, natomiast mogę się tego domyślać, widząc choćby to, co szykują nam nasi politycy, zwłaszcza ci zorientowani najbardziej proeuropejsko. Mam wrażenie, że oni wszyscy przez tę całą nowoczesność tak daleko zgłupieli, że nie są w stanie niczego dłużej kontrolować, a już z cała pewnością ludzkich emocji. I że to się powoli staje zjawiskiem globalnym.
Powtórzę to raz jeszcze; ja biorę pod uwagę taką ewentualność, że System ma się naprawdę dobrze i tego, co jego, z rąk już nie wypuści, natomiast naprawdę się nie zdziwię, jeśli się okaże, że jego dotychczasowy najwierniejszy sojusznik, czyli pop, właśnie postanowił go zdradzić. Popatrzmy choćby na to, jak pop właśnie zareagował na konkursowy sukces tego przebranego za kobietę Austriaka o nazwisku Muszelka Kiełbasa. I wcale niekoniecznie tu tylko, w tej naszej zapyziałej Polsce.

I tym miłym akcentem chciałbym przejść do informacji, że nasze książki są jak zwykle do nabycia w księgarni Coryllusa na stronie www.coryllus.pl. Tam wszystko jest tak jak było, i jeśli się będzie zmieniać, to tylko na lepsze.
No i jednocześnie z bólem serca informuję, że skutkiem pewnych doraźnych egzekucji znaleźlismy się w prawdziwie dramatycznej sytuacji, która musimy w ciągu paru dni wyczyścić, bo inaczej jest już po nas. Dlatego bardzo proszę o wsparcie dla tego bloga pod podanym obok numerem konta. Mam nadzieje, że to juz po raz ostatni w tak rozpaczliwej formie. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...