środa, 30 kwietnia 2014

1 maja, czyli liberałowie wszystkich krajów, łączcie się!

Ostatnie dni upłynęły nam na debatowaniu na temat wyższości liberalizmu nad socjalizmem, lub odwrotnie – nie bardzo się umiałem połapać – i efekt tego jest taki, że wszyscy, poza jednym czytelnikiem, który zadeklarował, że się dał przekonać i na Korwina głosować już nie będzie, pozostali na dotychczas zajmowanych stanowiskach. Trochę więc dla nabrania oddechu przed kolejnymi rozważaniami, trochę dla podkreślenia swoich bardzo silnych uczuć w stosunku do projektu określanego, jako „Rynek”, ale też dla uczczenia jutrzejszego święta pierwszego maja, które, czego jestem pewien, musi w końcu zjednoczyć wszystkich miłośników wolnej konkurencji na całym świecie, chciałbym przedstawić wręcz emanację praktycznego liberalizmu, w postaci błyskawicznie rodzącej się gwiazdy polskiej muzyki popularnej Marianny Linde.
Kim jest Marianna Linde? Otóż najprościej byłoby powiedzieć, że jest to wnuczka starego Lindy, córka młodego Lindy i jego byłej żony, artystki estradowej Katarzyny Groniec, która zapragnęła iść w ślady rodziców i dziadka i również odnieść sukces artystyczny. Jednak ten opis, wobec niezwykłego talentu młodej gwiazdy, to zbyt mało. Trzeba więc powiedzieć coś więcej, a mianowicie to, że przede wszystkim tempo, w jakim Marianna robi karierę jest bezprecedensowe. Ona jeszcze w marcu tego roku włączyła w swoim osobistym dziewczęcym pokoiku kamerę, wzięła do ręki gitarę, zaśpiewała piosenkę PJ Harvey „C’mon Billy” i umieściła ją na youtubie, a dziś jest już ma za sobą pierwsze profesjonalne nagranie pod intrygującym tytułem „Bitch is Back” i opisywana jest, jako polska odpowiedź na PJ Harvey.
Nie robię tego nigdy, bo ani nie mam jak, ani mi się nie chce, ale dziś chciałbym zrobić wyjątek w tej zasadzie i zapowiedzieć nowe polskie zjawisko muzyczne. Mogę się założyć o swoją reputację, jako muzycznego eksperta, że Marianna Linde już wkrótce podbije polski rynek muzyczny. W końcu to on tu rządzi. Rynek właśnie. I niech nam jego wrogowie nie próbują tu wpychać swoich socjalistycznych paluchów.
A jeśli ktoś sądzi, że ten tekst już do końca będzie taki niepoważny, niech, proszę, wysłucha tej opowieści. Oto w jednym z ostatnich „Gościów Niedzielnych” przeczytałem rozmowę z kobietą, która przeszło przez piekło niemieckich obozów koncentracyjnych. Oto wspomina ona, jak to pewna kobieta, czy to esesmanka, czy żona esesmana – nieważne – miała zwyczaj, mijając pracujące kobiety informować je, że one strasznie śmierdzą, i to dla nich było strasznie upokarzające.
Otóż ja znam pewną panią, która pracuje jako obsługa cateringowa dla sieci hoteli tu na Śląsku pod nazwą „Style Hotels”. Pisałem już o niej a propos tego, że ona i jej koleżanki za 17 godzin niewyobrażalnie ciężkiej pracy otrzymują 80 złotych. Właściciel tych hoteli, ile razy im przyjdzie do głowy ponarzekać, mówi im, że jeśli im się nie podoba, to won. I oto ostatnio moja znajoma opowiedziała mi, że kiedy one już są tak zarobione, że ledwo żyją, on się niekiedy pojawia i rzuca: „Ale wy cuchnięcie!”. Zapytałem znajomą, czy ona się przez to czuje upokorzona, a ona mi odpowiedziała, że ma to w dupie, a swoje na jego temat i tak wie.
A zatem ja mam pytanie do czytelników tego bloga wyznających idee liberalne: jaka jest różnica między sytuacją tamtych kobiet i tych kobiet, zakładając, że jedne i drugie przeżyły? No i jeszcze jedno: czy właściciel sieci hoteli „Style” jest klasycznym liberałem, czy zaledwie uzurpatorem? No i jeszcze jedno – ciekawe, swoją drogą, jak te pytania się mnożą – kiedy już zwycięży prawdziwy liberalizm, jak wy sobie poradzicie z wypaczeniami?
A teraz posłuchajmy już córki aktora Lubaszenki:



Jeśli komuś spodobał się powyższy tekst, bardzo prosze o wsparcie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Bez tej pomocy, on nie byłby w stanie funkcjonować. Dziękuję.

6 komentarzy:

  1. czesc Krzysku, wpadłem jedynie, by sprostować, ze piszesz o Lindzie starym i młodym, a chodzi pewnie o Lubaszenków

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zrozumiałem tylko jednego, dlaczego córka Lindy na koniec zamienia się w córkę Lubaszenki. Co do "teledysku" wytrzymałem 28 sekund i nie chcę tego więcej oglądać ani słuchać. To jest przerażające.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Sebastian Sobociński
    Masz rację. Tamci funkcjonują jako Linde-Lubaszenko, ale bardziej jak Lubaszenko, a ona jako Linde- Lubaszenko, ale bardziej, jako Linde. Ja się w tym w ogóle nie rozumiem, ale, jak mówię, masz rację.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Janosik
    Ona nie jest córką Lindy, tylko córką Linde. A to jest różnica podstawowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. @goldenfeeder
    Jest bardzo dobra! Miło Cię widzieć.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...