Trudno mi powiedzieć, czy mamy do czynienia z jakąś starszą już wypowiedzią Roberta Mazurka, czy może to jest co, czym on postanowił się z nami podzielić dopiero na fali ostatnich wydarzeń, ale owa opinia dotarła do mnie dopiero parę dni temu, a dziś została nagle powtórzona na moim blogu w Salonie24 przez komentatorkę Ekwidystantę. Chodzi mianowicie o to, że wspomniany Mazurek określił aktorów, jako grupę zawodową jeszcze głupszą od dziennikarzy, co na pierwszy rzut oka robi wrażenie wyjątkowej ekstrawagancji, ale wszystko wskazuje na to, że Mazurek nie żartował.
Skoro już jesteśmy przy Mazurku, to zatrzymajmy się na nim, dziennikarzu z całą pewnością nie najmądrzejszym, ale też jednak nie takim, który intelektualnie mógłby się choćby zbliżyć do choćby takiego Macieja Knapika, by już nie wspominać o Knapika redakcyjnej koleżance Katarzynie Kolendzie Zaleskiej. A mimo to wystarczy spojrzeć na jego zdjęcie, które on z całą pewnością musiał osobiście zaakceptować i zatwierdzić, jakie w każdy poniedziałek publikuje tygodnik „W Sieci”, żeby widzieć, że jego opinie na temat aktorów są, nawet jeśli słuszne, to odrobinę bezczelne. Mam nadzieję, że czytelnicy tego bloga wiedzą, o co mi chodzi, bo nie bardzo wiem, jak inaczej mogę to, co chcę powiedzieć, wyjaśnić.
A przecież, jak mówię, Mazurek to typowy w tej branży przeciętniak, a kto wie, czy nawet nie ktoś mieszczący się wyżej przeciętnej. Skoro jesteśmy przy zdjęciach i tygodniku „W Sieci”, rzućmy okiem na jego wydanie z mijającego tygodnia, gdzie w pewnym momencie widzimy kolorowe, całostronicowe zdjęcie, nie, nie Jerzego Urbana, który ostatnio „autorom niepokornym” służy jako pierwsze źródło inspiracji, ale jak najbardziej „naszego” Krzysztofa Feusette. Stoi ten Feusette z wbitym prosto w obiektyw aparatu super-groźnym spojrzeniem, w pozie jakby za chwilę miał wysączyć przez zęby ów kultowy już w niektórych środowiskach tekst: „Na ziemię, psy! I morda w piach!”, a ja już się tylko zastanawiam, co go powstrzymało, by jeszcze sobie wsadzić między wargi zapałkę i spróbować wyglądać jak Brudny Harry. Czemu on tak się komicznie ustylizował? Otóż poszło o to, że inny dziennikarz, Tomasz Lis napisał, zdaje się, że na Twitterze, jakiś tekst, w którym wspomniał nazwisko Feusette, no i ów Feusette postanowił go wykończyć, a po to, by go w tej akcji jakoś wesprzeć, redakcja „W Sieci” uznała, że tak będzie dobrze. A więc oprócz Mazurka, mam tego Feusette, a przecież to też nie jest koniec.
Moja koleżanka z Salonu24 Ekwidystanta sugeruje, że Mazurek ma rację, i że aktorzy od dziennikarzy są głupsi. Już zamierzałem z nią podjąć w tej sprawie polemikę, ale ledwo zacząłem pisać odpowiedni komentarz, pomyślałem, że sprawa wymaga zdecydowanie więcej uwagi, a przez to i miejsca, no i stąd te refleksje. No bo popatrzmy na tych dwóch: Mazurka i Feusette, dziennikarzy oczywiście trzymających dość jednoznaczny standard, jednak raczej wyższy niż niższy. Kogo moglibyśmy im przeciwstawić spośród aktorów. Tak by nikt nam nie zarzucił, że nie jesteśmy niesprawiedliwi? Powiedzmy, że weźmiemy tu Cezarego Pazurę, lub nawet tego Holendra, którego nazwisko akurat wyleciało mi z głowy, ale który jest przez wielu z nas odpowiednio szanowany. Czy zatem Pazura i ten drugi są od Mazurka i Feusette głupsi? No, może od Mazurka tak, ale jak idzie o Feusette, wcale już takiej pewności nie mam. A Mazurek mnie przekonuje, że od niego też.
Ja wiem, że on tego bloga nie czyta, ale gdyby jednak jakimś cudem to robił, to zapewne by zaprotestował, krzycząc, że on wcale nie miał na myśli Pazury, tylko Olbrychskiego. A więc świetnie. Proszę uprzejmie. Weźmy Olbrychskiego. Weźmy choćby i Kondrata. No ale każdy chyba przyzna, że cokolwiek byśmy myśleli o Mazurku, czy nawet o Feusette, Olbrychski to zupełnie inna kategoria wagowa. Jeśli decydujemy się na Olbrychskiego, czy z aktorek Krystynę Jandę, to ja byłbym za tym, by w tej konkurencji dziennikarze nie wystawiali Mazurka, ale, powiedzmy, Tomasza Wołka, czy Kolendę-Zaleską. A jeśli już mówimy o Wołku, to czy nie znajdzie się ktoś, kto powie, że Łukasz Warzecha wcale nie jest gorszy? Albo, skoro pojawiła się postać Kolendy, to czy nie powie nam nikt, że jesteśmy niesprawiedliwi wobec Dominiki Wielowiejskiej? Zresztą, wszyscy pewnie zdajemy sobie sprawę z tego, że tu akurat możliwości jest znacznie więcej.
No dobra. Zapomnieliśmy o aktorach. Do ścisłej czołówki największych bałwanów w branży wybraliśmy – to znaczy ja wybrałem, ale myślę, że nikt się na mnie za to nie pogniewa – Daniela Olbrychskiego i Krystynę Jandę. Ustaliliśmy już, że Wołek i Kolenda mają bardzo mocną konkurencję; czy ma ją też tych dwoje? No dobra. Powiedzmy Maja Komorowska i Wojciech Pszoniak. O tak! Pszoniak zwłaszcza. No a dalej? Kto poza Pszoniakiem? Andrzej Chyra? Czy ja wiem? Jeśli nie brać pod uwagę tego, że on nie wie, jak ma na imię Prezydent RP, a to w końcu nie jest rzecz aż tak bardzo kompromitująca, to o nim wiele nie wiem. Zamachowski? Może. Jerzy Stuhr? Jan Nowicki? No dobra, oni by się z całą pewnością nadawali.
Muszą jednak Państwo przyznać, że nie jest aż tak łatwo. Aktorów znamy całą masę, ale nie jest tak prosto zacząć od Frączewskiego, przez Gajosa, by skończyć na Annie Seniuk i powiedzieć, że oni są głupsi od Macieja Knapika, Andrzeja Morozowskiego, Jarosława Kuźniara, Justyny Pochanke, czy Jacka Pałasińskiego, że wspomnę tylko przedstawicieli jednej jedynej stacji telewizyjnej. A gdzie Polsat? Gdzie TVP? Gdzie wreszcie Superstacja z jej czołową gwiazdą Janiną Paradowską?
Otóż moim zdaniem, Robert Mazurek, twierdząc, że aktorzy są głupsi od dziennikarzy, jest w bardzo dużym błędzie. Te wszystkie lata spędzone w zawodzie, który polega wyłącznie na tym, by się ćwiczyć w sztuce kłamstwa doskonałego, musiały uczynić w mózgach aktorów szkody niewyobrażalne. Nie da się zachować człowieczeństwa, jeśli owo człowieczeństwo zostaje niejako zakwestionowane już na samym początku tej kariery. Mam jednak wrażenie, że wielu aktorów, szczególnie tych zaczynających dopiero karierę, zdając sobie sprawę z zagrożeń, bardzo dba o to, by skoro już mają upaść, to żeby przynajmniej się przy tym za bardzo nie potłuc. Czemu tak jest? Nie wiem? Może dlatego, że jak by na nich nie patrzeć, oni mają pewien talent, który sprawia, że są jednak artystami. Oczywiście, jak idzie o ludzi takich jak Olbrychski, Pszoniak, czy Nowicki, dla nich nie ma już żadnego ratunku, ale kiedy czytam, czy oglądam jakieś występy któregoś z tych mniej zaawansowanych, odnoszę wrażenie, że z nimi można by było przynajmniej spróbować porozmawiać. Mam tu na myśli choćby Krzysztofa Majchrzaka, czy nawet tego lansera Lindę.
Jak idzie o dziennikarzy, ja nie jestem w stanie wskazać na jednego, z którym miałbym ochotę zamienić choćby jedno słowo. Tam już mamy czyste nieszczęście. Czy to jest Tomasz Terlikowski, czy Bronisław Wildstein, czy oczywiście Żakowski ze swoim bratem bliźniakiem Najsztubem, ja bym się im nawet bał podać rękę. A popatrzmy na tych wszystkim młodych, dopiero startujących w tym zawodzie, jak jakaś Arletta Zalewska, czy ta cizia z Polsatu, która regularnie twittuje z blogerem Wszołkiem. Przepraszam bardzo, ale to ja już chyba wolę towarzystwo Moniki Olejnik.
O tak! Robert Mazurek pewnie bardzo by chciał wierzyć w to, że on i jego koledzy są w jakikolwiek sposób lepsi od Janusza Gajosa, Piotra Fronczewskiego, czy Anny Seniuk, ale nic z tego. Tu nawet nie ma porównania. Jak już bardzo chcą, niech się próbują potykać z jakimiś politykami, choć też im nie wróżę wielkiego powodzenia. No, najwyżej, jak trafią na tego dziwnego człowieka w sukience i doczepionym biustem, bo już Palikot może się okazać zbyt twardy.
Chciałbym jakoś ładnie i możliwie spektakularnie zakończyć tę, samą w sobie spektakularną, bo aż ociekającą celebrytami, notkę, i nie przychodzi mi do głowy nic poza tym, by wstawić tu pewne zdjęcie. Już może bez komentarza. Bo ono komentuje się samo zupełnie dobrze. Proszę się mocno złapać krzeseł, nabrać głęboko powietrza, i do dzieła:
Trochę się mylisz według mnie. Bo o ile aktor z założenia gra, czyli odwzorowuje jakąś postać - to tu trudno mówić o kłamstwie. To jest pewien fach, pewne rzemiosło - do którego trzeba mieć jakieś tam predyspozycje.
OdpowiedzUsuńNatomiast dziennikarze, zwłaszcza komentatorzy polityczni, o to jest dopiero składnica oszustów.
Sofizmaty, erystyka, i inne chwyty, które maja przekonać czytelnika i/lub widza, że dany osobnik ma rację. Wykazać, że się jest zwycięzcą w dyskusji niezależnie od prawdy obiektywnej.
Chyba najlepszym przykładem tego, że dziennikarze to oszuści to Maria Przełomiec, która była "prawicowa", aż jej ktoś gdzieś wytknął plagiat. I co. I nic, teraz robi w Superstacji.
Tu, czyli u dziennikarzy, umiejętność kłamania a'vista stoi na pierwszym miejscu.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńMożliwe, że stoi na pierwszym miejscu, ale ponieważ nie jest immanentną cechą profesji, większość z nich kłamać nie potrafi. W odróżnieniu od aktorów.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że praca aktora polega na kłamstwie. Im lepiej kłamie, tym lepszym jest aktorem. A zatem wszystko się zgadza. Dziennikarz też może za to doskonały w fachu dziennikarskim, ale jak pokazuje ten pełen ironii tekst, naszym dziennikarzom daleko do tego.
Początkowo nie mogłem rozpoznać, ale w tych pląsach chyba uczestniczy najbardziej niepokorny z niepokornych, sam Wildstein, a jego partnerka w tej okropnej sukni to chyba sama "Stokrotka"! Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDoszło do tego, że "niepokorni" zdewaluowali i ośmieszyli to słowo. Niech czym prędzej przestaną się tak nazywać. Także dla własnego dobra. Bo niedługo ludzie zabiją ich śmiechem.
@filozof grecki
OdpowiedzUsuńSłabą ma, cholera, to zdjęcie rozdzielczość. Mogłem go tak nie powiększać, ale wtedy by wyglądało głupio, takie malutkie.
Ale dobrze sobie poradziłeś. To on i ona.
Tylko, że w przypadku aktora wszyscy odbiorcy wiedzą, powinni wiedzieć, że jest to bujda od początku do końca. Fikcyjna postać nakreślona przez autora, próbowanie nieraz setki razy żeby wypaść przekonująco.
OdpowiedzUsuńTo jest zupełnie coś innego.
A kłamiący dziennikarz to przeciwieństwo, wszak dziennikarz ma wpisane teoretycznie do profesji informowanie ludzi - informowanie o rzeczywistości, czyli mówienie prawdy.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńNie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale moim zdaniem dobra gra polega na tym, że odbiorca zapomina o tym, że ogląda przedstawienie czy film. Służy do tego cały warsztat aktorski czy filmowy. Nie bałbym się słowa 'kłamstwo' w odniesieniu do gry aktorskiej, nawet jeśli chodzi o kłamstwo w ramach pewnej wzajemnej umowy. Idąc dalej, nie należy też lekceważyć kosztów dobrego aktorstwa. Trzeba wczuć się w aktora, który odgrywa pasję, namiętność, miłość, nienawiść itd. - tak że nie wygląda to głupio i śmiesznie, ale w pełni naturalnie.
Inna sprawa, że równie szkodliwe dla wszystkich stron jest przepłacanie aktorów, czynienie z nich celebrytów i autorytetów. Zwłaszcza uznanie aktora, nawet dobrego, za autorytet moralny, to całkowite nieporozumienie, pomieszanie pojęć.
Kolejnym piętrem głupoty jest jednak to, by uczyli nas o tym różni skundleni dziennikarze. Czym w końcu różni się dla nas aktor-celebryta, który odruchowo i bezmyślnie popiera wszystko, co podsunie mu salon, od koniunkturalnego dziennikarza, który swój mocno przeceniony talent wykorzystuje tylko do tego, by wiecznie stać w rozkroku i w tej pozycji wypadać wiarygodnie?
PS. Trochę to wkurzające, więc powtórzę, to co kiedyś tu w komentarzu napisałem. Co to za niepokorni dziennikarze? Gdzie oni są? Bo w tych wszystkich tygodnikach o dziwnej ortografii nie widać ani jednego.
OdpowiedzUsuńMielą w kółko tematy przebrzmiałe, dobre kilka lat temu. W kwestii Smoleńska - do słowa zamach podchodzą jak pies do jeża. To co mówią dziś trzeba było mówić 10 kwietnia 2010. Mniej więcej po 2-3 miesiącach można było już - przynajmniej na poziomie publicystycznym - zamach przyjąć na pewnik (ja to zrobiłem otwarcie na swoim blogu na Blogpress i wszystkich do tego zachęcałem). To badacze, posłowie, reprezentanci itp. mogą i muszą używać eufemizmów i określeń asekuracyjnych. Jest to w pełni zrozumiałe. Ale nie dziennikarze. Nie mam nic do Gmyza, ale wystawiają go jako tak naprawdę jedynego niepokornego. Można jednak tego biedaka porównać do pieska pokojowego wypuszczonego między bestie. A tam powinny iść wściekłe ogary, pitbulle i wilki.
Tyle niepokornych tygodników, rosną nowe niepokorne media, a ja nie mogę doczekać się postawienia na porządku dziennym tematów:
- zamach w Smoleńsku (to jest temat na stałą rubrykę!) - gdzie wyjazdy na miejsce zdarzenia, zdjęcia, śledztwa dziennikarskie, nacisk na rząd
- wszystkie tajemnicze zgony związane ze Smoleńskiem - temat na kolejne śledztwa dziennikarskie, ale nie dla tych, którzy preferują grilla z Giertychem i ciepłą pierzynę
- temat banków - dlaczego do dziś nie wprowadzono do społecznej świadomości prawdziwej natury pieniądza, czyli pieniądza kreowanego przez banki z kredytów - ten mechanizm leży u podstaw współczesnego niewolnictwa; jest on dość wyrafinowany, ale nie na tyle, by kilka kolorowych tygodników nie mogło tego obrazowo wyjaśnić
Tę listę można długo ciągnąć. A "nasi" dają się wciągać - a to w debatę o Gierku a to o tym czy Palikot odwoła marszałka czy nie i czy wstawi tam kobietę z brodą. Przecież to jest cyrk albo i sabotaż!!!
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chodzi. Dziennikarz zasadniczo ma mówić prawdę, a aktor ma z zasady kłamać. Mój tekst nie dotyczył jednak różnic między nieuczciwymi aktorami, a nieuczciwymi dziennikarzami, a aktorami głupimi i głupimi dziennikarzami. Powiem szczerze, że ja nawet nie bardzo wiem, czemuś Ty w ogóle wyskoczył z kwestią dziennikarstwa reżimowego. Przecież to się ma do tematu mojej notki, jak pięść do nosa. Dziennikarz Mazurek z reguły mówi prawdę, a aktorka Seniuk zawodowo kłamie. A ja wolę towarzystwo Seniuk.
@Andrzej.A na pewno chodzi o Marię Przełomiec a nie Elizę Michalik?
OdpowiedzUsuńCo do dziennikarzy to Coryllus kiedyś zwrócił uwagę że w III RP w ogóle nie ma dziennikarzy bo ci istnieć mogą tylko we w miarę wolnych państwach. Tam gdzie nie ma dostępu do informacji nie ma dziennikarstwa, po prostu.
@Toyah
OdpowiedzUsuńWolę aktorów. Oni przynajmniej czasem lepiej mówią po polsku. Np. kiedy wystawiają jakieś "Dziady" czy innego Fredrę.
Zdjęcie Olejnikowej mocne. Jak z opisów Hugo albo Dickensa.
Rewanżuję się czymś takim:
http://1.bp.blogspot.com/-HYHLNaoUk2M/Tob5CjI-7-I/AAAAAAAALxY/7dQyNhycHks/s400/Janina%2BParadowska.jpg
Był kiedyś taki wywiad z Barcisiem i on opowiadał o tych wizytach CBA o 6 nad ranem i pyta się go dziennikarz, bał się pan wtedy, a Barciś...bałem :D:D:D:D
OdpowiedzUsuń@zawiślak
OdpowiedzUsuńCo to ma być?
@Toyah
OdpowiedzUsuńZa Wiki, bo nie byłem:
"Wyróżniona także doroczną nagrodą Grand Press – tytułem najlepszego dziennikarza 2002. Z inicjatywy Renaty Gluzy z miesięcznika „Press” dodatkową nagrodą był występ aktorski. Janina Paradowska wystąpiła 13 i 14 stycznia 2007 w warszawskim teatrze Kwadrat w farsie Raya Cooneya i Johna Chapmana "Nie teraz kochanie" jako pani Frencham (w miejsce Barbary Rylskiej)."
Na fotografii widać m.in. Aldonę Orman, Wojciecha Pokorę i Renatę Dancewicz. Ta ostatnia, niestety, się nie zdjęła.
No nie wiem, z takim Wołkiem to przynajmniej o piłce latynoamerykańskiej można pogadać, jak kogoś interesuje. A taki Daniel Olbrychski zdaje się osiągnęła stan pozagraniczny, niemożliwy do pobicia. Ciężko to rozstrzygnąć. Nie wiem czy brałeś pod uwagę, że teraz to wszystko się wymieszało i może całkowicie bezzasadne są te ustawienia? Ot aktorzy wcielają się w role komentatorów, a dziennikarze grają dziennikarzy jak profesjonalni aktorzy. Vide ostatni serial „Czy premier odwoła Gowina?” to wskazywałoby niby, że dziennikarze tu zwyciężają z aktorami w większej głupocie. Z drugiej strony jednak się zastanawiam, że może być to tylko taki blef. Że owszem durnym i głupim można być ale nie aż tak. Mieli odegrać ten serial z Gowinem, to graj. Stroją poważne miny no al eto tylko przedstawienie.
OdpowiedzUsuńNa bonusik dokładam kandydaturę Adama Hofmana. Co prawda to inna niby branżą, bo niby polityk, ale on się świetnie odnajduję. Dziś np. znów nie zawiódł i tvn zdradzał swoje mądrości na temat „odwołania Gowina”. Hofman to mój czarny koń. Głupi, próżny, idiota.
ps. Czy na fotce tam jest Wildstein?
@zawiślak
OdpowiedzUsuńZałożę się, że jej wmówili, że z niej jest wciąż niezła dupa, a ona im oczywiście uwierzyła. Ciekawe, czy ją do tego trzeba było upić
@JSW
OdpowiedzUsuńTy naprawdę byłbyś gotów pójść z Wołkiem na wódkę i słuchać jak on gada o argentyńskiej piłce? Ciekawy z Ciebie gość?
Ja? Skądże znowu! I to z przyczyn zasadniczych. Skąd Ci to przyszło do głowy? Jeśli przypuszczam, że Kolenda-Zalewska może kiedyś napisze książkę, jak to Jan Paweł II zmienił jej życie i jak stała się wierna jego nauczaniu. To zaraz podejrzewanie, że pobiegnę po te dzieło do księgarni jest nadużyciem.
OdpowiedzUsuńW sumie to na dwoje wróży, bo ględzenie Wołka o piłce, można odbierać jako wątpliwą zaletę, a z drugiej strony jako potwierdzenie jego durnowatości. Piłką się nie interesuję to nie przesadzam. Wyobrażam sobie po prostu, że jakiś fan footballu mógłby znaleźć wspólny język z Wołkiem?
Co do dziwność to kolacja Bielana, Kamińskiego, Olejnik w 10.04.2010 jest chyba niedościgniona.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńTo trzeba koniecznie sprostować. Przemo ma rację. Chodzi o Elizę Michalik to jest przykład całkowitego skundlenia jej oraz ogólnie naszych mediów. Ale widać w III RP nie ma takiej kompromitacji, która wykluczałaby z zawodu dziennikarza.
Na marginesie cała sprawa miała miejsce na początku istnienia s24. Tam robiła plagiaty i tam też została zdemaskowana. Dziś pan Janke zadbał o to miejsce odpowiednio, ze takie rzeczy nie wydarzyłby się. Plagiaty są zbędne, wystarczy czerwony nazwisko a jest się na pudle.
Mara Przełomiec kiedyś pracowała dla sekcji polskiej BBC, ma pewną zasługą mianowicie jako jedna z nielicznych informowała o pijaństwie Kwaśniewskiego w Charkowie.
@JSW
OdpowiedzUsuńJa mam bardzo ciężkie podejrzenie, ze rozmowa z Wołkiem o piłce może być równie stymulująca jak z Marcinem Kydryńskim o jazzie.