Nie bardzo wierzę w to, że próba
wyeliminowania z polskiej sceny medialnej tworów takich jak TVN kiedykolwiek
się powiedzie, niemniej jednak z zaciekawieniem wyczekuję każdej nowej
informacji na temat tego, jak ów plan się miewa. Ponieważ, jak już wspomniałem,
nie mam tu szczególnych złudzeń, bardziej od podstawowego tematu zainteresowała
mnie wypowiedź jednego z posłów Konfederacji, który ni mniej ni więcej
oświadczył że on będzie się zdecydowanie sprzeciwiał pozbawieniu TVN-u prawa do
udziału w rynku mediów Polsce, a to mianowicie wyłącznie ze względu na jego
wiarę w uniwersalną wartość wolnego rynku. Gdyby ktoś, kto zna sposób działania
informacyjnej odnogi Grupy, a więc stacji TVN24, doskonale wie, dlaczego w
momencie kiedy usłyszałem o owym „wolnym rynku” zaniemówiłem. Dotychczas bowiem
nie wierzyłem w to, że – pomijając oczywiście ambitną młodzież licealną –
ktokolwiek jeszcze jest w stanie traktować owo pojęcie poważnie, czy w ogóle
jako coś realnie istniejącego. Tymczasem jeden z wyróżniających się posłów
Konfederacji, człowiek dorosły i, jak sądzę, wykształcony, twierdzi że nie
wolno TVN-owi przeszkadzać w zatruwaniu naszej polskiej przestrzeni nieludzką
propagandą, bo w końcu rynek to rynek, czyli, jak rozumiem, ostatni bastion
normalności w tym skorumpowanym świecie. Tymczasem prawda jest taka, że, jak
wszyscy wiemy, a jeśli nawet nie wiemy, to się dowiadując o tym absolutnie nie
dziwimy, już wiele tysięcy lat temu ów pierwszy człowiek, który postanowił coś
wyprodukować, a następnie to coś sprzedać z zyskiem, został zwyczajnie
zamordowany, jego interes został przejęty, a dalej juz poszło wszystko z górki
i tak przetrwało do dzisiaj. No, tyle może że nie koniecznie przy użyciu tępego
narzędzia.
Niedawno usłyszałem, że tu i ówdzie
krąży pogłoska, że gwiazda wspomnianego TVN-u, Kuba Wojewódzki, za udział w
telewizyjnej reklamie otrzymał 2.5 mln złotych. Jak słyszę, dobrzy ludzie
dyskutują nad tym, czy 2,5 mln dla Wojewódzkiego to nagroda sprawiedliwa czy
nie. Jedni twierdzą, że on absolutnie nie powinien tyle zgarniać za było nie
było parę minut wygłupu, inni natomiast że rynek to rynek i nam nic do tego.
Rzecz natomiast – dla mnie absolutnie oczywista – jest taka, że te całe dwa i
pół miliona to bujda na czternaście fajerek. Kto bowiem jest taki głupi, by
Wojewódzkiemu dawać 2,5 mln, skoro jemu wystarczy tysiąc na dziwkę z Ukrainy?
No i kto jest w stanie uwierzyć w taką scenę, że do Wojewódzkiego przychodzi
jakiś umówiony, prosi go o występ w reklamie, daje 10 tys. zł, a Wojewódzki mu
mówi: „Żartujesz, stary. Poniżej dwóch i pół bańki nie mamy o czym rozmawiać”.
Moim zdaniem jednak wcale nie chodzi o
to, że jemu tych dwóch i pół miliona nie pokazano. Owszem, on je zobaczył, ale
wyłącznie na podpisanym przez siebie rachunku, z osobnym oświadczeniem, że jest
zadowolony i nie zamierza się o nic nigdy upominać. No ale, jak się domyślamy, nie chodzi wcale o
tego nieszcześnika, ale o tak zwany kapitalizm. Otóż ów kapitalizm to fejk,
który nigdy nie był niczym innym jak tylko fejkiem. To natomiast co stanowiło
zjawisko jak najbardziej realne, to coś co w języku angielskim funkcjonuje pod
nazwą „block busting”. Opowiem krótko, bo to jest rzecz nadzwyczaj ciekawa.
Otóż jest sobie dzielnica, na którą chrapkę ma jakiś inwestor. Zanim jednak
przedstawi ofertę – korzystając naturalnie z sobie tylko znanych sposobów –
rozpuszcza informację, że już wkrótce do dzielnicy mają się wprowadzić Murzyni,
Cyganie, czy, normalnie, uchodźcy z Erytreii, w tym momencie ludzie zaczynają
na gwałt sprzedawać mieszkania – bo informacje są jak najbardziej wiarygodne – ceny
spadają, no a ów kapitalista i, jak rozumiem, pełną gębą wolnorynkowiec, kupuje
całość za bezcen.
To jest oczywiście, podobnie jak
wcześniejsza historia o Kubie Wojewódzkim i jego milionach, tylko anegdota,
niemniej jednak chciałbym bardzo, żeby ona pokazała, jak bardzo to co nam się
wydaje, wcale nie jest tym, ale czymś kompletnie innym. Ale też, konsekwentnie,
byśmy zechcieli zrozumieć – bo o tym przecież jest ten mój dzisiejszy tekst –
że tak naprawdę od zawsze do dziś był tylko i wyłącznie ów „block busting” i
nic więcej.
W mojej książce, dziś już wyłącznie tonącej
w odmętach zapomnienia, zawierajacą moją korespondencję ze śp. Zytą Gilowską,
wspomniana Pani Premier pisze tak:
„Nie wiem,
co to jest ‘kapitalizm’. To jakaś propagandowa zbitka. Na pewno wrogiem
Kościoła Powszechnego jest korporacjonizm, ale tenże przyjmuje postać państw!
Proszę popatrzeć na Chiny – to olbrzymia korporacja, bardzo złożony holding nie
odwołujący się do żadnej religii – ‘ubóstwione”’ są tylko ogólnikowe
‘niebiosa’, no i przodkowie. Bardzo pierwotne podejście – kult przodków jest
przecież archetypiczny.
Nasz Pan
Jezus Chrystus nauczał w epoce niewolnictwa, Kościół najlepiej sobie radził (na
razie!) w feudalizmie, natomiast my zmierzamy do jakiegoś ‘niewolnictwa bis’.
Może tym
poszukiwaczom prostych wskazówek chodzi tylko o lichwę? Z lichwy wywiodło
się sporo zła. Ale islam – usuwając lichwę – pozwolił temu złu eksplodować w
inny sposób. Przyznam, że nie umiem zinterpretować takich bon motów. Proszę
zrozumieć, naprawdę nie czuję się kompetentna. Ja się znam tylko na kilku
wzorach (ekonometria) i finansach publicznych (też głownie współczesnych)
Proszę
mnie nie cytować – gawędzimy prywatnie. Wymądrzających się jest aż nadto”.
Jak być może wiadomo, ja z owym cytowaniem
zaczekałem do czasu aż Pani Profesor od nas odeszła, i – o czym już może nie
każdy wie – moment kiedy te jej słowa zostały upublicznione, to był też moment
kiedy zarówno ona, jak i pamięć o niej, zostały wrzucone na półkę z napisem
„vaporized” (kto wie, ten wie). Wygląda na to, że nikt tak dobrze jak ona nie
wiedział jak bardzo to co nam się wciska jest jednocześnie zwykłym fejkiem i
jak bardzo też odkrycie tej prawdy może być dla niektórych groźne.
Ja wiem, że inaczej być nie mogło,
niemniej jednak trochę szkoda. Gdybyśmy choć trochę mogli o tym porozmawiać,
przynajmniej posłowie Konfederacji i jej wyborcy nie musieliby robić z siebie
błaznów.
Skąd ta zadyma? Temu tefałszenu po prostu kończy się koncesją. Jest więc "po prośbie" do
OdpowiedzUsuńodpowiedniej władzy. A ten tefałszen huzia na PiS, że koncesją się należy, bo się należy, a postępowanie koncesyjne, to giewałt sam w sobie. Na złodzieju czapka gore?
Ciekawe, czy przynajmniej złożyli wniosek o nową koncesję i co tam określili jako swoje powołanie medialne? Co tam "napisali"?
Na te kontuzje wokół rozumienia kapitalizmu śp. Z. Gilowska właściwie odpowiedziała. Rzecz w tym, że kapitalizm nie jest ustrojem, lecz tylko metodą finansową. Dzisiaj lepiej, niż dawniej widać, że kapitalizm funkcjonuje w różnych ustrojach. Czy Chiny i USA mają ten sam ustrój? Nawet cywilizację mają inną, ale tak samo stosują kapitalizm jako metodę finansową.
OdpowiedzUsuńSkoro mamy teraz różne ustrojowe aplikacje kapitalizmu, to za jakiś czas zobaczymy, który ustrój jest najlepszą nadbudową kapitalizmu determinując, czemu, komu kapitalizm ma służyć. Bo metoda, to nie jest cel.
Możemy np. wylądować w niewolnictwie. A na koniec zagadka, którą śp. Z. Gilowska na pewno doceniłaby. Mianowicie, czy w Mad Max'ie funkcjonuje kapitalizm, albo w Wodnym Świecie?
Te smartfony... KonFuzje a nie kontuzje.
OdpowiedzUsuń@orjan
UsuńSpokojnie. Wszystko jasne. Od razu wiedziałem, że nie kontuzje.