wtorek, 20 lipca 2021

"Für Deutschland", czyli o metodzie skutecznego uprawiania polityki

      Oglądaliśmy wczoraj trochę Wiadomości TVP i, tak jak można się było spodziewać, w pewnym momencie pokazał nam się były minister Jacek Rostowski i powtórzył już po raz chyba tysięczny znaną nam kwestię: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”, a córka moja nagle zapragnęła wiedzieć, co ów człowiek aktualnie porabia. Zastanowiłem się przez chwilę i pomyślałem sobie od razu, że prawdopodobnie odpowiedź na to pytanie – podobnie jak i na to, co się dziś dzieje z Ryszardem Kaliszem, Markiem Migalskim, Włodzimierzem Cimoszewiczem, Grzegorzem Kołodką, Joanną Kluzik-Rostowską, Kazimierzem Marcinkiewiczem, Pawłem Kowalem, Stanisławem Cioskiem i wieloma innymi zapomnianymi bohaterami – znają dziś już tylko ci z nas, co w miarę regularnie oglądają stację TVN24. No i wtedy też nagle uświadomiłem sobie, że ja sam nie włączam tej stacji praktycznie od jakichś pięciu już lat.

      Skąd taka decyzja? Otóż muszę powiedzieć, że konkretnej decyzji nigdy tu nie było, natomiast z całą pewnością od pewnego momentu świadomość, że oglądanie TVN-u w sposób nieunikniony wiąże się z koniecznością oglądania wspomnianych twarzy i wysłuchiwania sączących się z nich ekspertyz, a ja tego rodzaju doświadczenia zwyczajnie sobie nie życzę. No bo zastanówmy się, po co mi tu gdzie dziś jestem głos takiego Grzegorza Kołodki?

      Czy jednak w związku z tym, ktoś spyta, nie jest tak, że przez owo zaniedbanie ja nie mam pełnego obrazu tego co się dzieje w Polsce i na świecie? A ja chętnie przyznam, że to jest bardzo prawdopodobne, tyle że dla mnie tak zwana „pełna” wiedza na temat stanu rzeczy jest dokładnie tak samo potrzebna jak – o czym również dziś dowiedziałem się z publicznej telewizji – dla polityków oraz sympatyków opozycji, tak zwany „program”. Zarówno owi politycy, jak i ich wyborcy, rzeczony program – że już nie wspomnę o pełnej informacji – mają głęboko w nosie, bo jedyne co ich tak naprawdę interesuje, to odsuniecie Jarosława Kaczyńskiego od władzy. Za wszelką cenę. A zatem, mnie również do niczego nie są potrzebne mądrości ekspertów stacji TVN-24. Ja mam tylko jedno marzenie, to mianowicie żeby oni wszyscy się udusili tą swoją tak dziś dramatycznie eksponowaną histerią.

      Ale jest jeszcze coś. Otóż, jak pewnie wielu z nas zauważyło, od czasu gdy do Polski wrócił Donald Tusk, praktycznie nie było dnia, by telewizja publiczna nie poświęciła mu odpowiednio dużo miejsca w swoim przekazie. Zauważyliśmy to, a jednocześnie też zwróciliśmy uwagę na to, że znaczna część owego przekazu to powtarzane w kółko bardzo krótkie fragmenty z jego słynnego już, wygłoszonego w języku niemieckim, wystąpienia do Niemców właśnie. Wielu z nas też zapewne mocno się irytuje, kiedy widzi, jak redaktorzy Wiadomości potrafią podczas jednego tylko wydania nawet kilkukrotnie ograniczyć informacje o aktywności Donalda Tuska do sekwencji „Für Deutschland”, dodatkowo czasem ubarwiając ową sekwencję zdaniem „Danke für alles”. A ja, co może niektórych zdziwi, ile razy jestem świadkiem owego zagrania w wykonaniu naszych kochanych propagandzistów, nie mogę się nim nacieszyć. Otóż moim zdaniem, to jest wszystko, czego wymaga dzisiejszy poziom politycznej debaty. Sposób w jaki ona została w ostatnich latach zniszczona zarówno przez polityków, jak i różnego rodzaju aktywistów, dziennikarzy, ale również – i to wcale w nie najmniejszym stopniu – wszelkiego typu internetowe grupy, ostatecznie i nieodwołalnie unieważnia wspomnianą debatę. To co wcześniej nazwaliśmy sobie „pełnym obrazem”, czy nie daj Boże „obiektywnym spojrzeniem”, to już tylko czysty mit i bzdura. To co się obecnie liczy, to wyłącznie kilka stworzonych na potrzeby bieżącej propagandy memów, najczęściej zbudowanych na najbardziej bezwstydnych kłamstwach. Ponieważ strona reprezentowana dziś przez ów przedziwny powrót Donalda Tuska w owych kłamstwach i sztuce przerabiania ich na owe memy, nie ma sobie równych, ja dziś czepiam się niemal jak pijany płotu tego „Für Deutschland” i życzę sobie by ono było powtarzane choćby tak długo i często jak pamiętny „Borubar”, czy „Kaczy Führer”.

     I niech nikt nie myśli, że mi tak bardzo na tym zależy, bo liczę na to, że dzięki temu zachowam swoje dotychczasowe morale. Nic podobnego. Moje morale pozostanie już na zawsze niewzruszone, niezależnie od tego, jak mnie będą nakręcać czy to Maciej Knapik, czy Michał Rachoń, Ryszard Legutko, czy Roman Giertych. Szczerze powiedziawszy, gdy chodzi o nie akurat, dziś już nawet Jarosław Kaczyński nie musi się mną zajmować. Ja już mam tylko jeden cel: władza dla Prawa i Sprawiedliwości, i to włądza możliwie pełna, tak długo jak to tylko będzie konieczne. A przy, jak już wspomniałem, dzisiejszym stanie debaty, nie widzę nic bardziej skutecznego niż powtarzanie w koło Macieju tej frazy „Für Deutschland”. Reszta to już jest zaledwie dodatek. A skoro tak, to mam też głębokie przekonanie, że te słowa i ich obsesyjne nagłaśnianie przez publiczną telewizję, doprowadzi w końcu samego ich autora do stanu takiej wściekłości, takiego wybuchu, że telewizyjne kamery ów wybuch odpowiednio zarejestrują i wtedy dopiero Wiadomości TVP będą mogły zamienić przekaz na nowy. A my wtedy dopiero będziemy mieli prawdziwą frajdę.



1 komentarz:

  1. Jest! JEST! Odkryto ukryty program platformy. Na razie tylko wersję w językach, ale tę na spędy wiecowe mową wiązaną. Chodzi o Zdrowie Narodu!

    Zachodzi domniemanie, że na razie nie udaje się odzwyczaić frontmena od grasejowania. Wymowa też jest problematyczna. Na jego prawykonanie wersji angielskiej trzeba więc poczekać. Ale kto by taki wiecowy skarb dłużej kisił:

    https://www.youtube.com/watch?v=Cs1CniCOXRI

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...