Oglądaliśmy wczoraj trochę Wiadomości TVP i, tak jak można się było spodziewać, w pewnym momencie pokazał nam się były minister Jacek Rostowski i powtórzył już po raz chyba tysięczny znaną nam kwestię: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”, a córka moja nagle zapragnęła wiedzieć, co ów człowiek aktualnie porabia. Zastanowiłem się przez chwilę i pomyślałem sobie od razu, że prawdopodobnie odpowiedź na to pytanie – podobnie jak i na to, co się dziś dzieje z Ryszardem Kaliszem, Markiem Migalskim, Włodzimierzem Cimoszewiczem, Grzegorzem Kołodką, Joanną Kluzik-Rostowską, Kazimierzem Marcinkiewiczem, Pawłem Kowalem, Stanisławem Cioskiem i wieloma innymi zapomnianymi bohaterami – znają dziś już tylko ci z nas, co w miarę regularnie oglądają stację TVN24. No i wtedy też nagle uświadomiłem sobie, że ja sam nie włączam tej stacji praktycznie od jakichś pięciu już lat.
Skąd
taka decyzja? Otóż muszę powiedzieć, że konkretnej decyzji nigdy tu nie było,
natomiast z całą pewnością od pewnego momentu świadomość, że oglądanie
TVN-u w sposób nieunikniony wiąże się z koniecznością oglądania wspomnianych
twarzy i wysłuchiwania sączących się z nich ekspertyz, a ja tego rodzaju
doświadczenia zwyczajnie sobie nie życzę. No bo zastanówmy się, po co mi tu
gdzie dziś jestem głos takiego Grzegorza Kołodki?
Czy jednak w związku z tym, ktoś spyta, nie
jest tak, że przez owo zaniedbanie ja nie mam pełnego obrazu tego co się dzieje
w Polsce i na świecie? A ja chętnie przyznam, że to jest bardzo prawdopodobne,
tyle że dla mnie tak zwana „pełna” wiedza na temat stanu rzeczy jest dokładnie
tak samo potrzebna jak – o czym również dziś dowiedziałem się z publicznej
telewizji – dla polityków oraz sympatyków opozycji, tak zwany „program”. Zarówno
owi politycy, jak i ich wyborcy, rzeczony program – że już nie wspomnę o pełnej
informacji – mają głęboko w nosie, bo jedyne co ich tak naprawdę interesuje, to
odsuniecie Jarosława Kaczyńskiego od władzy. Za wszelką cenę. A zatem, mnie
również do niczego nie są potrzebne mądrości ekspertów stacji TVN-24. Ja mam
tylko jedno marzenie, to mianowicie żeby oni wszyscy się udusili tą swoją tak
dziś dramatycznie eksponowaną histerią.
Ale
jest jeszcze coś. Otóż, jak pewnie wielu z nas zauważyło, od czasu gdy do Polski
wrócił Donald Tusk, praktycznie nie było dnia, by telewizja publiczna nie poświęciła
mu odpowiednio dużo miejsca w swoim przekazie. Zauważyliśmy to, a jednocześnie
też zwróciliśmy uwagę na to, że znaczna część owego przekazu to powtarzane w kółko
bardzo krótkie fragmenty z jego słynnego już, wygłoszonego w języku niemieckim,
wystąpienia do Niemców właśnie. Wielu z nas też zapewne mocno się irytuje,
kiedy widzi, jak redaktorzy Wiadomości potrafią podczas jednego tylko wydania
nawet kilkukrotnie ograniczyć informacje o aktywności Donalda Tuska do sekwencji „Für Deutschland”,
dodatkowo czasem ubarwiając ową sekwencję zdaniem „Danke für alles”. A ja, co
może niektórych zdziwi, ile razy jestem świadkiem owego zagrania w wykonaniu
naszych kochanych propagandzistów, nie mogę się nim nacieszyć. Otóż moim
zdaniem, to jest wszystko, czego wymaga dzisiejszy poziom politycznej debaty.
Sposób w jaki ona została w ostatnich latach zniszczona zarówno przez polityków, jak i różnego rodzaju aktywistów, dziennikarzy, ale również – i to wcale w nie najmniejszym
stopniu – wszelkiego typu internetowe grupy, ostatecznie i nieodwołalnie unieważnia
wspomnianą debatę. To co wcześniej nazwaliśmy sobie „pełnym obrazem”, czy nie
daj Boże „obiektywnym spojrzeniem”, to już tylko czysty mit i bzdura. To co się
obecnie liczy, to wyłącznie kilka stworzonych na potrzeby bieżącej propagandy
memów, najczęściej zbudowanych na najbardziej bezwstydnych kłamstwach. Ponieważ
strona reprezentowana dziś przez ów przedziwny powrót Donalda Tuska w owych kłamstwach
i sztuce przerabiania ich na owe memy, nie ma sobie równych, ja dziś
czepiam się niemal jak pijany płotu tego „Für Deutschland” i życzę sobie by ono
było powtarzane choćby tak długo i często jak pamiętny „Borubar”, czy „Kaczy Führer”.
I
niech nikt nie myśli, że mi tak bardzo na tym zależy, bo liczę na to, że dzięki
temu zachowam swoje dotychczasowe morale. Nic podobnego. Moje morale pozostanie
już na zawsze niewzruszone, niezależnie od tego, jak mnie będą nakręcać czy to
Maciej Knapik, czy Michał Rachoń, Ryszard Legutko, czy Roman Giertych. Szczerze
powiedziawszy, gdy chodzi o nie akurat, dziś już nawet Jarosław Kaczyński nie
musi się mną zajmować. Ja już mam tylko jeden cel: władza dla Prawa i Sprawiedliwości, i to włądza możliwie pełna, tak długo jak to tylko będzie konieczne. A przy, jak już
wspomniałem, dzisiejszym stanie debaty, nie widzę nic bardziej skutecznego niż
powtarzanie w koło Macieju tej frazy „Für Deutschland”. Reszta to już jest
zaledwie dodatek. A skoro tak, to mam też głębokie przekonanie, że te słowa i
ich obsesyjne nagłaśnianie przez publiczną telewizję, doprowadzi w końcu samego
ich autora do stanu takiej wściekłości, takiego wybuchu, że telewizyjne kamery ów
wybuch odpowiednio zarejestrują i wtedy dopiero Wiadomości TVP będą mogły zamienić
przekaz na nowy. A my wtedy dopiero będziemy mieli prawdziwą frajdę.
Jest! JEST! Odkryto ukryty program platformy. Na razie tylko wersję w językach, ale tę na spędy wiecowe mową wiązaną. Chodzi o Zdrowie Narodu!
OdpowiedzUsuńZachodzi domniemanie, że na razie nie udaje się odzwyczaić frontmena od grasejowania. Wymowa też jest problematyczna. Na jego prawykonanie wersji angielskiej trzeba więc poczekać. Ale kto by taki wiecowy skarb dłużej kisił:
https://www.youtube.com/watch?v=Cs1CniCOXRI