poniedziałek, 6 czerwca 2016

Zyta, czyli świat znieruchomiał część 11

Targi bytomskie zakończyły się, a ja nie mam wątpliwości, że jeśli uda się zachować ten poziom, no i organizatorzy nie stracą zapału, to w ciągu paru lat będziemy tu na Śląsku mieli dwa wydarzenia o randze ogólnopolskiej. Więcej na ten temat z pewnością napisze Coryllus, a ja wracam do listów śp. Zyty Gilowskiej. Zapraszam:

Oczywiście, że czytałam [notkę, o którą Pan pytał – przyp. mój] i bardzo mi się podobało, zresztą to nic nowego, ponieważ wszystkie Pana teksty mi się podobają. Są świetnie napisane i uczciwe. Jest Pan jak aparat rentgenowski. Nicuje Pan ten Matrix. Teraz to już i ja jestem wstrząśnięta. Wiadomo, że pornografia rozpanoszyła się na całego (Onet, Wirtualna, nawet Dziennik) ale dzisiejszy news „Fakt-u” jest przerażający - zoofilia! Chyba coś się ostro załamuje, bardziej niż ktokolwiek mógłby sobie życzyć, bo wprawdzie „zawirowania” finansowe bywają użyteczne, a obyczajowe ekscesy zawsze się przydadzą, ale dekoracje przewracają się za szybko i chyba już bez kontroli. Niebezpieczna sytuacja. Kiedy spod ozdóbek wychyla się brutalna machina dziejów, ludziska tracą azymut, niekiedy na całego. Trzeba zwrócić się do Opatrzności, pamiętać o Przodkach i łapać dystans. W takich przypadkach cytuję sobie świętego Augustyna - „Ziemia jest naszym okrętem, nie siedzibą”. Zresztą, „Wszystkie włosy na naszej głowie są policzone”. To fakt. I broń Panie Boże bym Pana podpuszczała. Zresztą, jak Pan chce, to niech Pan cytuje, proszę bardzo. Ale rzecz w tym, że ja wcale nie czuję się wybitna, miałam kilka dobrych okresów i wiedziałam co mnie ogranicza. To wszystko. Natomiast problem grzechu pierworodnego zajmuje mnie naprawdę serio. Nic o tym nie czytałam, a już broń Panie Boże żadnych dzieł teologicznych. Zwyczajnie, miałam w życiu dużą amplitudę doświadczeń, to musiałam się nad tym fundamentalnym felerem zastanawiać. To jest problem naprawdę frapujący - dotrzeć do istoty swojej słabości jako konkretny human being, bo przecież to nie jest słabość konstrukcyjna (w to nie wierzę, zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo) ale nabyta „gatunkowo”. Ale zostawmy to, dobrze że opisuje Pan nastroje. W długiej perspektywie tylko to się liczy, pamięta Pan tę „różyczkę” Orsona Wellesa? Tylko ta różyczka pozostała, tylko nastrój.
Serdecznie pozdrawiam, dobranoc,
Zyta Gilowska

Przypominam, że moje książki są do nabycia na stronie www.coryllus.pl. Z tego co wiem nakład „Listonosza” jest wyczerpany, ale proszę sprawdzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...