Myślę, że większość bardziej uważnych czytelników tego bloga zdążyła zauważyć, że moja cierpliwość do Tomasza Terlikowskiego wyczerpała się już jakiś czas temu i efektem tego jest już wyłącznie omijanie tego dziwnego człowieka szerokim łukiem. Osobiście zauważyłem u siebie ów stan podczas kwietniowych Warszawskich Targów Książki Historycznej, kiedy to nagle przed naszym stoiskiem pojawił się rzeczony Terlikowski, a ja zupełnie odruchowo, odwróciłem się do niego plecami i zacząłem nerwowo przestawiać książki na półce, w obawie, że on zauważy moją minę, zapyta co mi się stało i będzie nieszczęście. To wszystko oczywiście nie zmienia faktu, że od czasu do czasu tego Terlikowskiego usłyszę w telewizji, albo przeczytam jakąś wypowiedź i naturalnie czuję pokusę, by się odezwać, no ale jakoś sobie daję radę.
I oto dziś, prawdopodobnie przez to, że akurat przygotowuję kolejny felieton do „Warszawskiej Gazety” trochę w temacie, pomyślałem sobie, że się Terlikowskim jednak zajmę, mam nadzieję, że dla wspólnego dobra. Otóż, jak może już część z nas wie, przewodniczący Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx powiedział przy jakiejś okazji, że „katolicy winni są przeprosiny osobom homoseksualnym, ponieważ przyczynili się do ich marginalizacji”. Ja nie wiem akurat, czy to są dokładnie słowa Kardynała, ani tym bardziej nie znam kontekstu owej wypowiedzi, poza tym, że miała ona w jakiś sposób nawiązywać do masakry w Orlando, no ale to akurat jest mniej ważne. To co nas interesuje, to to, że kiedy papież Franciszek wracał do Rzymu z pielgrzymki do Armenii, poproszono go o komentarza do słów kardynała Marxa, a on powiedział, co następuje:
Kościół musi przeprosić za to, że nie zachowywał się wiele razy tak, jak powinien. Kiedy mówię „Kościół”, mam na myśli chrześcijan, ponieważ Kościół jest święty. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Wszyscy musimy przeprosić – odparł Franciszek. Jak tłumaczył, „Kościół powinien przeprosić nie tylko homoseksualistów, których obrażał, ale także biednych, wykorzystywane kobiety, a także każdego, którego nie obronił, kiedy mógł”.
Wedle doniesień mediów, Ojciec Święty podkreślił, że Katechizm jasno podkreśla, że nie należy nikogo dyskryminować, należy to respektować, duszpastersko temu towarzyszyć i zapytał: Jeśli jest gej, który ma dobrą wolę i szuka Boga, kim jesteśmy, żeby to oceniać?
Jak już wspomniałem przy okazji wypowiedzi kardynała Marxa, nie znam całości tej wypowiedzi, ani pełnego jej kontekstu, zdaję się całkowicie na doniesienia mediów, jednak przyjmuję każde z tych słów z pełnym spokojem. Natomiast nie czuję śladu spokoju, kiedy głos nagle zabiera nasz czołowy ekspert od spraw Wiary i Kościoła, Tomasz Terlikowski i mówi:
Chciałem tylko przypomnieć, że nie istnieje magisterium samolotowe. Nauczanie Kościoła w sprawie homoseksualizmu i osób homoseksualnych jest zupełnie jasne i się nie zmienia. Ono nas obowiązuje! W nauczaniu Kościoła jasno zapisano, że katolik ma obowiązek bronić małżeństwa i rodziny, odrzucać manipulowanie przy nich, potępiać grzech aktów homoseksualnych, które są obrazą Boga i otaczać miłością osoby homoseksualne. Miłość oznacza jednak także prawdę o grzechu i jego skutkach, także wiecznych.
Najprościej oczywiście byłoby mi skomentować wystąpienie Terlikowskiego, przypominając, że wedle niektórych doniesień, zabójca z Orlando sam był homoseksualistą i w jakiś przedziwny sposób to właśnie owa skaza wzbudziła w nim ten poziom nienawiści do homoseksualistów właśnie, że postanowił ich wszystkich wymordować, no ale sprawa jest zbyt poważna, by się ograniczać do tanich złośliwości. Rzecz bowiem w tym, że moim zdaniem papież Franciszek, mówiąc to co powiedział, zrobił dokładnie to, co zrobiłby na jego miejscu Jezus. Proszę spojrzeć, jaką mamy sytuację. Przychodzą do Franciszka dziennikarze, mrugają sprytnie oczkiem, cytują Marxa i pytają: „No i co powiesz na to, nauczycielu?” Jaki ma wybór Papież? Może oczywiście się dać wciągnąć w tę prowokację i powiedzieć, jak Terlikowski, że pedałów należy tępić. Kochać, ale tępić. Może też zrobić to, co – powtarzam, moim zdaniem zrobiłby, i często robił, Jezus – odejrzeć się owej zaczepce i wezwać do modlitwy i pokuty. Szczerze zachęcam do tej refleksji. Proszę przyjrzeć się Jezusowi i przypomnieć się, jak On reagował na tego typu zagadki, które stawiali przed nim faryzeusze i inni cwaniacy. On nigdy – z tego co pamiętam, nigdy – nie udzielał odpowiedzi ani prostych, a ni tym bardziej takich, jakich oni od Niego oczekiwali.
Tymczasem, co robi Terlikowski, a za nim, jak się obawiam, cała masa tak zwanych „prawdziwych katolików”? Po raz kolejny padają na kolana i modlą się o to, by ten cały Franciszek wreszcie abdykował i zrobił miejsce dla któregoś z „naszych”. I proszę zwrócić uwagę na ten syk – właśnie tak, syk! – jaki dochodzi z ust Terlikowskiego:
W nauczaniu Kościoła jasno zapisano, że katolik ma obowiązek bronić małżeństwa i rodziny, odrzucać manipulowanie przy nich, potępiać grzech aktów homoseksualnych, które są obrazą Boga i otaczać miłością osoby homoseksualne. Miłość oznacza jednak także prawdę o grzechu i jego skutkach, także wiecznych.
Proszę zwrócić uwagę na to „w nauczaniu Kościoła” Terlikowskiego. Przecież to jest dokładnie to, z czym do Jezusa przychodzili uczeni w Piśmie – „Napisano, że…”. A na to Jezus niezmiennie im odpowiadał: „A ja wam mówię…”. Albo jeszcze dobitniej – „Idź precz, Szatanie”.
Ponieważ ja tu jestem zaledwie skromnym blogerem, który nie ma nic za wyjątkiem owej odrobiny talentu i codziennych emocji, no a przez to wolno mu znacznie więcej, niż Terlikowskiemu, czy – że już nie wspomnę – papieżowi Franciszkowi, zwrócę się do Terlikowskiego tak, jak mi nakazuje serce: „Idź precz, Szatanie”.
Przypominam, że moje książki są do kupienia w księgarni na stronie www.coryllus.pl.
Przypominam, że moje książki są do kupienia w księgarni na stronie www.coryllus.pl.
Witam, czy pojawią się jeszcze listy Pani Gilowskiej. Myślę, że nie tylko ja czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krzysztof
Panie Krzysztofie.
OdpowiedzUsuńCzy nie wydaje się Panu, że to co mówi Ojciec Święty podczas takich konferencji może być zinterpretowane jako niezgodne z nauczaniem Kościoła? Prosty przykład: homoseksualiści. Homoseksualizm jest grzechem wołającym o pomstę do nieba (podobnie jak ucisk wdów i wstrzymywanie zapłaty robotnikom; może tych co nie płacą za wykonaną pracę też powinniśmy przepraszać?). Wiadomo jest, że grzesznik który nie nawróci się (choćby tuż przed śmiercią) nie dostanie się do nieba i całą wieczność będzie obcował z TymKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. Z takiego nauczania samolotowego grzesznicy bardzo łatwo wyciągną wniosek, że mogą hulać do woli a Kościół zamiast ich nawracać powinien w najlepszym przypadku siedzieć cicho. Nauczanie to prowadzi do zacierania prawdy głoszonej w Ewangelii, że w końcu staną wszyscy na sądzie i Bóg oddzieli owce od kozłów. A zadaniem Kościoła (czyt. naszym zadaniem) jest zbawić jak najwięcej ludzi (nadrzędnym także nad pomocą doczesną dla słabszych i biedniejszych).
Skoro posiłkuje się Pan Ewangelią przypomnę że nie należy wyciągać jej fragmentów i dowolnie ich interpretować. Kiedy faryzeusze mówią że "Mojżesz kazał nam takie kamienować", a Jezus Chrystus odpowiada "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem", scena nie kończy się słowami "i Ja cię nie potępiam" tylko "idź i nie grzesz więcej".
@KątemOka
OdpowiedzUsuńNie ma więcej. Wszystkie ukażą się w książce jesienią.
@amersand
OdpowiedzUsuńOwszem, wydaje mi się. Ludzie głupi i gnuśni mogą to tak zinterpretować.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@toyah
OdpowiedzUsuńA Ojciec Święty powinien tak głosić naukę, żeby i głupi i gnuśny i mądry zrozumieli to tak samo. Nie ma dwóch punktów widzenia. Wiara jest jedna, święta i katolicka. I tego, moim zdaniem, powinien trzymać się papież. Jak troszczyć się o owce, skoro narażamy swoimi wypowiedziami głupich i gnuśnych na wieczne potępienie?
@amersand
OdpowiedzUsuńJasne. Nie może być tak, żebyśmy wciąż musieli powtarzać: "Trudna ta mowa".
Brawo Panie Krzysztofie, to jest spojrzenie miłości.
OdpowiedzUsuń@Sara K
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciał.