niedziela, 17 czerwca 2012

Zdjęcia nie będzie, czyli jeszcze raz o znakach

Wracaliśmy rano z kościoła, patrzymy, a tu na trawniku, pod drzewem, pod samym domem leży biało-czerwona flaga, taka jaką przez ostatnie dwa tygodnie przyczepiali do szyb samochodów nasi futbolowi patrioci. Widok tej chorągiewki, takiej brudnej, zmiętoszonej i znienawidzonej, zrobił na mnie takie wrażenie, że popędziłem do domu po aparat, z myślą taką, że zrobię jej zdjęcie, napisze o tym tekst i go właśnie tym zdjęciem zilustruję. Zdjęciem tej nikomu już dziś niepotrzebnej biało-czerwonej flagi.
Kiedy wychodziłem ponownie z domu, wpadłem akurat na jakiegoś pana z małą dziewczynką, która niosła tę właśnie chorągiewkę, a jej ojciec – bo to był niewątpliwie ojciec – mówił do niej „Przyjdziemy do domu, to ją wypierzemy. Żeby była czysta”.
W niedawnym swoim tu tekście pisałem o tych mistrzostwach i o całej tej histerii, która została w sposób tak oczywiście przemyślany wykreowana wyłącznie po to, by nam choć na parę tygodni odebrać rozum, a serca przerobić na gulasz, że aż głupio ów czarny projekt dłużej analizować. Pisałem o tej agresji, a jednocześnie bardzo jasno sugerowałem, że ktoś kto dobrze życzy Polsce, nie ma absolutnie żadnego innego wyjścia, jak liczyć wyłącznie na to, że polska reprezentacja zakończy swój udział w tych mistrzostwach jak najszybciej i to w sposób jak najbardziej upokarzający. Dlaczego? Dlatego, że od czasu jak w tym całym przerażającym pakiecie, skradziono nam również i nasz patriotyzm, jedynym sposobem na to, by go odzyskać, jest wykazanie, że jemu tam gdzie on dziś się znajduje, jest niezwykle źle. Że on tam cierpi i gnije. Jak ta, symboliczna niewątpliwie dziś już, samochodowa chorągiewka, wciśnięta gdzieś w odruchu zimnej wściekłości pod to drzewo.
Ale nie tylko o to chodzi. Nie tylko o to, że nie ma absolutnie takiej możliwości, by – życząc dobrze Polsce – przebywać w tym samym sektorze, co Bronisław Komorowski z Grzegorzem Lato. To jest jednoznaczne i oczywiste. Jednak nie tylko o to chodzi, i nie o to przede wszystkim. Jak niektórzy zdążyli się zorientować, wczoraj zmarł generał Sławomir Petelicki. Zakładam, że jeśli ktoś już czyta ten tekst, to z całą pewnością nie potrzebuje dodatkowych wyjaśnień co do tego, czym ta śmierć jest, i co ona dla nas może oznaczać. A więc słowa więcej na ten temat, zwłaszcza że ani ja, ani nikt, poza może osobami najbardziej zainteresowanymi, nie mamy pojęcia, co się tak naprawdę stało. Jest jednak coś co powiedzieć należy – nieco obok samej tej śmierci – bo w sytuacji kiedy pozostają nam już tylko znaki, nie wolno nam pod żadnym pozorem tracić czujności. Wczoraj zmarł gen. Petelicki, dziś to dziecko podniosło z ziemi polską flagę, aby ją wyczyścić i w pewnym sensie odkupić. Oto dwa zdarzenia, niemal równie znaczące, a jednak skazane na wieczną niepamięć. Dlaczego? Dlatego, że to co się liczy, to zaledwie to zawiedzione pragnienie, by polscy piłkarze wygrali. By polscy piłkarze wygrali, i w ten sposób załatwili nam to wszystko, czego ani sami nie jesteśmy w stanie sobie załatwić, ani tak naprawdę nie mamy głowy do tego, by o tym myśleć. Bo jedyne co jesteśmy w stanie z siebie wydusić, to reakcja na bodziec.
Zmarł gen. Petelicki, i fakt jest taki, że nie ma dziś dla nas żadnego znaczenia, czy ta śmierć była wynikiem samobójstwa, czy wypadku, czy zabójstwa. To co się liczy, to fakt, że on zmarł, a w reakcji na tę śmierć nie podniosło się nawet jedno westchnienie. Dlaczego? Bo wszyscy zostaliśmy tak zaprogramowani, by coś tak nieistotnego jak śmierć jakiegoś Petelickiego nie miała dla nas najmniejszego znaczenia. By w sytuacji, kiedy zdarzy się coś naprawdę znaczącego dla nas i dla Kraju, nasze myśli i serca były skoncentrowane na czymś innym. Czymkolwiek, byle nie tym co ważne.
Rozglądam się troszeczkę po okolicy i widzę, że większość z nas, jeśli już zauważyła tę tragedię, zajmuje się wyłącznie albo dociekaniem, kto i za co Petelickiego zabił, albo tym by dowieść, że za tą śmiercią stoją wyłącznie jakieś rodzinno-biznesowe interesy. A ja powtarzam. To nie ma żadnego znaczenia. Dziś to jest kompletnie nieistotne. W końcu, cóż może na nas zrobić wrażenie od tego strasznego doświadczenia, jakiego byliśmy bezradnymi świadkami tamtego sobotniego poranka? To co się dziś liczy, to to że ta śmierć pokazała nam, najbardziej jak tylko to jest tylko możliwe dobitnie, jak wygląda i jak potrafi być skuteczne umiejętne odwracanie uwagi. I jeszcze coś. Jak ciężkim grzechem jest beztroska, którą tak się szczycimy.
Zaglądam na stronę internetową stacji telewizyjnej TVN24. Wiadomość o śmierci gen. Petelickiego znajduje się na piętnastej pozycji. Wyżej jest tylko i wyłącznie futbol. I oczywiście nie ma ani słowa ani o tej porzuconej przez któregoś z zawiedzionych patriotów chorągiewce, ani o tym dziecku, które ją podniosło i zabrało do domu, by ją umyć z tego zła. A ja mam nadzieję, że, tak czy inaczej, to ona zwycięży. Co tam – myślę? Jestem tego pewien. To ona zwycięży, a nie jakiś Smuda i banda gangsterów z firmy pod nazwą UEFA.

Jeśli komuś powyższy tekst przyniósł choć odrobinę satysfakcji, gorąco proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. No i zapraszam do księgarni Coryllusa, gdzie można kupić moje obie książki. Naprawdę warto. Dziękuję.

12 komentarzy:

  1. Opisałeś to pięknie.
    Nie mogłam wczoraj dojść do siebie po komunikacie, podanym tak trochę od niechcenia.Przez cały mecz klikałam na Info(nie mam Twojej ulubionej stacji), by sprawdzić czy "leci na pasku". Oczywiście- nic z tych rzeczy. Ciągle skład drużyny,Euro, Euro, Euro... Nie wiem właściwie dlaczego mnie to aż tak poruszyło, wszak to nic dziwnego w naszym deptanym kraju.Kto następny?
    A jutro zobaczę, czy choragiewki jeszcze są na samochodach, czy już ich nie ma....
    A jeśli chodzi o wczorajszy hit dnia, to przyznaję, że ostatnio bardzo rzadko układa się "po mojej mysli". Są na szczęście wyjątki....Dobre i to.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Eliza
    Niewykluczone że te chorągiewki jednak zostaną. Oni są tak bezczelni, że dziś od rana wzywają, by tę histerię podtrzymać do końca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że najbardziej rzucały mi się w oczy te chorągiewki przyklejone do wypasionych samochodów, których właściciele nigdy wcześniej nie "zhańbili się" podobnym gestem, gdy chodzi o któryś z ważnych dla nas dni. Obserwuję ich od kilku lat i wiem o kim/o czym mówię. Teraz nagle stali się patriotami.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Eliza
    Dlatego tak się martwię. Ową tendencją przejmowania patriotyzmu w tej skarłowaciałej wersji. Boję się, że po tych wszystkich latach on wróci w formie parodii. Jak tyle innych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    Nigdy bym nie przypuszczała, że widok biało-czerwonych chorągiewek będzie dla mnie tak przykry. Pop.

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba właśnie tak ma być.
    Kolory biały i czerwony nie mają się kojarzyć z państwem, narodem tylko z głupawą rozrywką.
    Najbardziej mnie zniesmacza malowanie twarzy. Nie wiem do końca dlaczego ale jakoś mi się to nie widzi wcale ani ani.
    Ogólnie mi to wszystko przypomina "walentynki" - produkcja kolorowych gadżetów bez głębszej refleksji.

    Choć przyznaję jednocześnie że lubię pewnego producenta butów :)
    A dlatego ponieważ oni czasem na tych swoich butach dają malutką polską flagę :)
    http://wojas.pl/files/photo/2012/937791.png

    OdpowiedzUsuń
  7. @Marylka
    Właśnie o to chodzi. Moment jak kampanie piwne wzięły się za uczenie nas patriotyzmu - a więc Warka przy pomocy Hymnu, a Tyskie Flagą - stanowił bardzo duży krok w tę czeluść. Daje słowo, że nie wiem, jak z tego wyjść.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Remo
    To wszystko byłoby okay, gdyby to nasz patriotyzm służył do wspierania polskiej drużyny. Tak jak to jest w przypadku Irlandii czy Grecji. Wtedy nawet te pomalowane twarze byłyby tylko dodatkiem. Tu jest niestety odwrotnie. To piłka buduje nas patriotyzm. A skoro tak, to nie ma mowy o jakimkolwiek patriotyzmie. Zostają tylko te twarze.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Toyah

    Trzeba przestać kupować i pić piwa koncernów piwowarskich. Są lokalne Polskie browary, które warzą bardzo dobre piwa: Ciechan, Lwówek Śl.,Czarnków, Zawiercie itd.
    Koncerny produkują sikacze i reklama wychowują sobie odbiorców.
    Inna sprawa to cena a ta niestety zawsze będzie wyższa w przypadku lokalnych browarów a jak ktoś chce się nawalić to i tak kupi piwo z koncernu za 2 PLN.

    OdpowiedzUsuń
  10. wiecie co, rozumiem Wasze intencje, ale sądzę, że to może, wbrew intencjom tej bezkarnej hołoty, wpłynąć pozytywnie na postrzeganie polskiej flagi, zobaczymy..
    zobaczymy już niebawem, ile będzie flag np 1 VIII, ile 15 VIII, ile 17 IX, itd

    we Francji francuska flaga wisi na każdej szkole, od podstawówki na Sorbonie kończąc, na każdym urzędzie, i wisi przez cały rok!
    to jest kształcące

    a czy to Twoje poranne spotkanie Toyahu, nie było właśnie takim znakiem wbrew? wbrew wcześniejszym myślom o tej sponiewieranej i nikomu niepotrzebnej fladze?

    czasami jeden gest potrafi przywrócić dawno straconą nadzieję..

    niedawno poszedłem z dzieciakami na plac zabaw, na koszulce miałem czerwony prostokącik z wystylizowanym napisem "gówno prawda", od razu zaczepił mnie jeden tatuś pytaniem: gdzie można takie koszulki kupić? kupuję takich 100 i rozdam zanjomym! za chwilę następny.. to samo!
    zaznaczam, że było to dzielnica "porządna", wkoło same panie apartamenty, w życiu bym się nie spodziewał! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie bardziej interesują zbiegi okoliczności i zachowanie Toyaha. Otóż zamiast chorągiewkę podnieść i utulić, Toyah pobiegł do domu po aparat, gdy wrócił akurat rozegrała się ta wzruszająca scena, której ekspresji nie odda żadne zdjęcie wiec zdjęcia nie ma. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że na tym świecie żyją dobrzy ludzie, zaskoczył mnie, że odruchy tak przez Toyaha wysoko oceniane u niego nie występują, a jeśli już to nie na pierwszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno znalazłem taką mała flagę.
    Chyba spadła komuś z auta bo niedaleko leżał ten biały patyczek.
    Też zabrałem do domu i wyprałem żeby była czysta. (choć nie była b. brudna, poszarpana przez wiatr tylko była)
    Przyczepiłem ją w moim pokoju, dziwny widok jest..

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...