Wczorajszy dzień, podobnie zresztą jak cały miniony tydzień, został zakłócony przez śmierć Vaclava Havla. Pisząc „zakłócony” mam na myśli to, że wszystkie główne media informacyjne zmuszone zostały do udostępnienia części swojego czasu zmarłemu prezydentowi i związanych z jego osobą i działalnością wspomnieniom, przez co interesująca się polityką część naszego społeczeństwa nie mogła już w pełnym wymiarze uczestniczyć w przyspieszonym kursie na temat Jarosława Kaczyńskiego, jego życia i politycznej działalności.
Domyślam się, że z tego punktu widzenia, śmierć Havla stanowiła dla Sytemu i jego służb medialnych bardzo wielkie rozczarowanie. Ja wprawdzie nie wiem, dlaczego ostatnie dni są tak bardzo skoncentrowane na Jarosławie Kaczyńskim, podobnie zresztą, jak nie mam pojęcia, co takiego specjaliści od politycznej propagandy widzą i czują, a co kazało im skonstruować ową pętlę informacyjną obejmującą całe minione dwudziestolecie, z Jarosławem Kaczyńskim i rzekomo paloną przez niego kukłą Wałęsy na pierwszym planie, i nadawać ją bez przerwy od rana do wieczora, ale biorąc pod uwagę determinację, z jaką ten proceder był realizowany, domyślam się, że niespodziewana konieczność podzielenia czasu antenowego na dwa tematy musiała tych państwa bardzo dużo kosztować.
Inna sprawa, że – jak to często bywa – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taki Vaclav Havel i jego polscy przyjaciele, w osobach Tadeusza Mazowieckiego, Jana Lityńskiego, Henryka Wujca, Janusza Onyszkiewicza, i paru mniej wybitnych osobistości, po długich dniach oglądania wykrzywionej nienawiścią twarzy Jarosława Kaczyńskiego, na stan emocji przeciętnego obywatela z całą pewnością musieli zadziałać jak buteleczka pierwszego gatunku somy. Zwłaszcza być może w momencie, gdy wspomniany premier Mazowiecki zechciał nam aż cztery razy w jednej krótkiej wypowiedzi przypomnieć, wydawałoby się, że już przynajmniej od śmierci Andrzeja Szczypiorskiego zupełnie zużyte, pojęcie „autorytetu moralnego”. A więc kogoś, kto gra na kontrabasie, zna się z Mickiem Jaggerem, nienawidzi krawatów i lubi czasem sobie zakląć.
Swoją drogą, ciekawa sprawa z tym „autorytetem moralnym”. No bo, jak się zastanowić, to można nawet zgadnąć, w jaki sposób autorytetem, zwłaszcza dla młodzieży licealnej, jest ktoś taki jak Władysław Bartoszewski, czy Leszek Kołakowski. Może nie od razu autorytetem moralnym, ale autorytetem w ogóle. Oni są autorytetami, bo mają tytuły profesorskie – autentyczne, czy lewe – obojętne – a przez to są w najbardziej popularnie rozumianym sensie, „mądrzy”. Natomiast z mojego punktu widzenia, autorytet moralny to ktoś, kto powie coś na temat wartości i w ten sposób zmieni nasze spojrzenie na świat. Na przykład autorytetem moralnym z całą pewnością dla wielu był Jan Paweł II, kiedy to, całkowicie rewolucyjnie, wbrew wielowiekowej tradycji Kościoła zasugerował, że kara śmierci jest zbędnym barbarzyństwem i wielu wiernych pod wpływem tych słów zmieniło swój pogląd na tę sprawę. Bo skoro ktoś taki jak Papież tak mówi, to tak ma być. I kropka.
Oczywiście, niewątpliwym autorytetem moralnym jest też dla wielu ktoś taki jak Janusz Palikot, czy niejaki Rozenek – z którym, w ramach stałego, totalnego i systematycznego upadku, przeprowadził w miniony weekend wywiad Robert Mazurek – kiedy to mówią zgodnie, że bycie kurwą i publiczna defekacja są zajęciem równie honorowym, jak każde inne, i znaczna część zainteresowanych przyjmuje tę naukę jako swoją. Co do Vaclava Havla mam tu poważne wątpliwości. W jakim sensie on mógł być dla kogokolwiek autorytetem moralnym? No przecież z całą pewnością nie mogło chodzić o to, że był ateistą. Kiedy się mieszka w Czechach, to naprawdę nie jest wielka sztuka.
Niektórzy mówią, że wielką zasługą Vaclava Havla było jego wystąpienie we wrześniu 2007 roku w Krakowie, kiedy to podczas konferencji prasowej, mocą swego autorytetu właśnie, zażądał od Polski, by rozpisała wcześniejsze wybory, i na wypadek, gdyby Kartofle (po niemiecku Kartoffeln) próbowały jakiś szachrajstw, zaprosiła międzynarodową grupę obserwatorów, którzy odpowiednio zadbają, żeby wszystko odbyło się jak należy. No ale, czy to rzeczywiście mogło świadczyć o tym, że Vaclav Havel był autorytetem moralnym? Nie sądzę. Ktoś powie, że może dla Tadeusza Mazowieckiego. Też nie. Jestem pewien, że Mazowiecki akurat to wszystko świetnie wiedział już wcześniej. Choćby od Adama Michnika. A więc jest jeszcze gorzej. Nie dość, że nie był Havel autorytetem moralnym, to nie był nawet autorytetem w sensie ogólnym, a więc kimś takim jak ja jestem dla moich dzieci, kiedy mówię, że mają poskładać gary i one to robią. On tu zdecydowanie przyszedł na gotowe.
Nieważne. Ważne jest to, że Vaclav Havel nie żyje i wszyscy bardzo przeżywamy jego stratę. Jest nam naprawdę przykro i wręcz nie wiemy, co powiedzieć. Jedyna pociecha, że w końcu wszyscy się z tego szoku jakoś pozbieramy i będziemy mogli wrócić do tych starych zdjęć z demonstracji roku 1992, kiedy to Jarosław Kaczyński, zamiast, jak każdy porządny Polak, pod czujnym okiem najróżniejszych autorytetów – moralnych i innych – próbować zapędzić Jaruzelskiego z Kiszczakiem przed Trybunał, zajmował się paleniem kukły naszego pana prezydenta Lecha Wałęsy.
Został jeszcze niecały tydzień do Wigilii, a więc dnia rozdawania prezentów. Jeśli ktoś kupi książkę o liściu dziś, to jestem pewien, że dostanie ją na czas. Jeśli nie – to może być gorzej. W każdym razie zawsze można wpłacać zwykłe solidarne pieniądze pod podanym obok numerem konta. Dziękuję
w życiu osobistym (znaczy si.ę w tym z kim chętniej poszedł bym na wódke czy piwo) to Havel wygrywa z Kaczyńskim - z drugiej strony w życiu politycznym - tam gdzie sympatie i antypatie nie powinny być brane pod uwagę a jedynie rzetelne obiektywne przesłanki - Kaczyński bije Havla na każdym polu.
OdpowiedzUsuńDodajmy jeszcze że śmierć Havla jest ciosem dla eurointegrastów - siła przeciwników Klausa bardzo spadła.
@MacBlacker
OdpowiedzUsuńW kwestii wódki, to ja bym nie szedł ani z Havlem, ani z Kaczyńskim. Bo wolę pić sam, ewentualnie z moją żoną. Tak jest bezpieczniej.
Natomiast jak idzie o tzw. życie towarzyskie, choćby sprowadzające się do pogadania od czasu do czasu przez telefon, zdecydowanie wybieram Kaczyńskiego. Havel to intelektualista, a mnie intelektualiści śmiertelnie nudzą.
@toyah
OdpowiedzUsuńCzy słowo "intelektualista" jeszcze coś znaczy? Nawet jeżeli znaczy, to na skutek działalności naszych mediów może być już wyłącznie odczytywane jako obelga.
Wczorajszy wieczór to znowu była doskonała okazja do polansowania się różnych koncesjonowanych opozycjonistów, takich jak Mazowiecki, Onyszkiewicz czy Wałęsa. Dzisiaj podobno Michnik na pierwszej stronie GW rozpisuje się o SWOIM wielkim przyjacielu Havlu. Już sobie wyobrażam, jakie tam wybrzmiewają najwyższe tony ekscytacji.
Ja mam szacunek do Havla za jedno: niedawno uwalił uhonorowanie Putina jakimś orderem (nie pamiętam dokładnie niemieckim czy europejskim?). Na jedno wychodzi.
@Marion
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Tak brzydko potraktował Putina? To jego kumpel Michnik musiał być bardzo zawiedziony.
Pech jest jeszcze większy, bo miejscowo znacznie większy autorytet moralny havlove show ukradł.
OdpowiedzUsuńW komercyjnym świecie własności intelektualnej takie nadużycie nazywa się chyba "rozwadnianiem".
Tylu Drogich Przywódców pracuje "w warunkach wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego".
@orjan
OdpowiedzUsuńA kto to taki? Bo się nie znam.
@orjan
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, śmierć koreańskiego autoryteta przyćmiła wszystko. Swoją drogą pokazało to, jak niewiele znaczą wszyscy europejscy przywódcy i politykierzy.
To trzeci świat dzisiaj kształtuje historię, a zaścianek europejski jeszcze tego nie pojął i buńczucznie pręży muskuły. A najlepszym obrazkiem tego prężenia jest Sarkozy w swoich obcasikach.
@orjan i Marion
OdpowiedzUsuńNo patrzcie tylko, jak sprawy się szybko dzieją. Człowiek ani się nie obejrzy, a tu news za newsem.
Chyba nasi specjaliści od mieszania ludziom w głowach będą musieli poczekać na lepsze czasy.
Toyahu,
OdpowiedzUsuńWstrzasnely mna dzis 2 obrazki.
Pierwszy to kolejka Czechow do oddania holdu zmarlemu b.Prezydentowi Czechoslowacj i Czeskiej Republiki.
Porownujac ja z tym co dzialo sie pod palacem prezydenckim w W-wie po smierci naszego Prezydenta poczulem dume z bycia Polakiem.
Drugi to histeria koreanczykow z polnocy po smierci Kim-cos tam.
Nie mam pojecia czy te obrazy byly rezyserowane czy moze niekoniecznie-wstrzasajace.
Ty się Toyah nie martw.
OdpowiedzUsuńSystem ma plan b), c), ... itd.
Przez tego Havla trzeba było odpuścić kaczora, ale za to dziś ze wzmożoną siłą zabrano się przy pomocy zaprzyjaźnionych prokuratur, za Maciarewicza i za Kaminskiego.
A jak będzie potrzeba, to i za resztę się zabiorą.
A ty nie masz immunitetu ;)
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że na pornograficznych stronach w Internecie hitem są filmy z udziałem młodych Czeszek, przypadkowo zerwanych na ulicy? Pomysł jest zawsze ten sam. Ci gangsterzy im proponują pieniądze, one idą z nimi gdzieś w krzaki i się kręci. Mówią mi, że to są zawsze i tylko Czeszki. Młode dziewczyny spotkane na ulicy, w klubach, czy gdzieś tam.
Przepraszam bardzo, ale w tej sytuacji to ja już wolę tych Koreańczyków.
Bożesz ty mój, ale tu radosne lizanie po zadkach odchodzi!
OdpowiedzUsuńJest w tym coś z seksualnego zapamiętania- jakiś pierwotny amok.
Dlatego nie złośćcie się, że dla relaksu czasem tu wpadnę.
Ot, tak, jak do zoo.
A wasz M-świrus będzie siedział, gwarantuję.
Peace
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńMieli cztery lata na to żeby nas wszystkich pozamykać. Skoro tego nie zrobili dotychczas, to znaczy, że uznali, że nie ma potrzeby. I to oczywiście jest temat do rozmowy.
Patrz mamo - mop się znowu pokazał.
OdpowiedzUsuńI dziwy, dziwy, on coś wie o życiu seksualnym. A na takiego prawiczka wygląda.
Jak cała jego partia co o seksie tylko gadać może.
My nie dansjory panie RL, my jebaki.
@RLeszczyński
OdpowiedzUsuń'If you're so very entertaining,
Why are you on your own tonight?'
Doniesiono mi (niestety bez szczegółów), że w dzisiejszych wieczornych "Wiadomościach" mówiono coś o topiarzach fryt.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że raczej nie wyjaśniono społeczeństwu, co takiego ci "specjaliści od politycznej propagandy widzą i czują"...
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńTo jest idealny przykład tego, kiedy się nie wie, co się mówi.
Swoją drogą, udało mi się z tym topiarzem. Prawda, proszę Księdza?
@Don Paddington i Toyah
OdpowiedzUsuńByło, było o topiarzach fryt w kontekście jakiejś wrzutki o różnych dziwnych zawodach - czymś trzeba wypełnić ten czas antenowy.
Ja sobie myślę, że jednak pod nickiem RLeszczyński ukrywa się jakiś trollik frustracik.
@Kozik
OdpowiedzUsuńMyślisz, że prawdziwy Leszczyński nie miałby czasu, by się tu nami zajmować, czy że prawdziwy Leszczyński pisałby na wyższym poziomie?
@Kozik
OdpowiedzUsuńTo on, czuję jego pazur.
Topiarz fryty, a także taboreciarz – to wielkie pańskie językoznawcze osiągnięcia, bardzo dobrze opisujące rzeczywistość, w której żyć nam przyszło.
OdpowiedzUsuńOwa rzeczywistość lubi nas jednak ciągle zaskakiwać, czego dowodem jest pewna reklama, którą da się spotkać choćby na S24 (np. u Coryllusa).
Jest to reklama noży kuchennych i poręcznego na te noże stojaka.
Jeśli klikniemy na tę reklamę, to uwidoczni nam się następujący tekst:
„Spędzasz dużo czasu w kuchni? Codziennie przygotowujesz różnorodne smakołyki dla swoich bliskich? A może lubisz kupować nowoczesne dodatki do swojego mieszkania lub szukasz pomysłu na oryginalny prezent? Zamów zestaw noży (…) z kolorowym stojakiem w ciekawym kształcie!”
A teraz o owym oryginalnym stojaku:
„Wykonany jest z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Kształtem przypomina on laleczkę VooDoo. Możesz wybrać jeden z czterech kolorów stojaka - czarny, czerwony, zielony i różowy. Nowoczesne wzornictwo oraz soczyste barwy sprawiają, że zestaw noży będzie prawdziwym, designerskim dodatkiem do każdej kuchni.”
Trzeba to zobaczyć, by oryginalność stojaka docenić.
I tak się tylko – patrząc na to – zastanawiam, jak nazwać człowieka, który tego rodzaju gustowny design jest w stanie wymyślić, a przede wszystkim jak nazwać kogoś, kto w kontekście prezentów na Boże Narodzenie, gotową do akcji laleczkę VooDoo promuje.
Umysłowości zdolne do wytworzenia tego rodzaju produktów, określenia „topiarz fryty”, czy „taboreciarz” zbyt dokładnie nie opisują. Pasuje tutaj „autorytet moralny” zwłaszcza, jeśli rzeczona laleczka symbolizuje kogo trzeba. Może jednak da się znaleźć na tych opętańców jakąś inną, bardziej precyzyjną nazwę?
@Don Paddington
OdpowiedzUsuń.
Może "trendziarz" proszę księdza?
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńPewnie że on. Gubi nas wiara w człowieka. Tak trudno uwierzyć, że nie ma granic upadku.
@@
OdpowiedzUsuńMam osobiste doświadczenie.
Wczoraj zjeździłem całe Trójmiasto w poszukiwaniu, co jak się później okazało szkaradztwa na miarę laleczki voodoo, mianowicie zamówionego u Mikołaja przez moją 6 - letnią wnuczkę, gadżetu o nazwie Monster High. W 5 Smykach i paru innych zabawkarskich patrzyli na mnie z politowaniem: - Panie, wszystko sprzedane już dawno!
6 letnie dzieci! A topiarze fryt, czy trendziarze pracują pełną parą!
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńPowiem uczciwie, że jestem bezradny.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńTrendziarze? E tam! Słabe. By zostać klasykiem, trzeba się bardziej namęczyć, a nie dodać -arze do pierwszego lepszego słowa.
@Toyah
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie wysiliłem się. ;(.
Trzeba będzie popracować...
#Toyah
OdpowiedzUsuńA - Aparatowy produkcji wyrobów maczanych?
jazgdyni,
OdpowiedzUsuńkoncz Wasc.....:)
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńNie mam pomysłu na nazwę dla tych popętańców ...
a może właśnie: "popętańcy"?
Natomiast ten ładunek surrealizmu przemawia za tym, aby firma nazywała się:
"Zbawiciel Dalij Sp. z o.o."
Nie trzeba będzie wydawać osobnych pieniędzy na slogan reklamowy.
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńProszę wybaczyć, to jest oficjalny spis zawodów w Polsce na literę A
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńFantastyczne. Niestety trochę za długie. 'Aparatowy ' brzmi znacznie lepiej.
@JazGdyni
OdpowiedzUsuńPonieważ pracuję w branży dziecięcej, odezwę się w temacie Monster High: to poważny i przerażający (w sensie zjawiska) syf. Przez reklamę telewizyjną i ogólny marketing ta lalka występuje w niemal każdym liście do Św. Mikołaja. Dzieci są bezbronne wobec reklamy i wcale nie jestem pewien, czy rodzice mogą coś tu wskórać, nie pomoże usunięcie telewizora z domu ani nawet mnóstwo czasu poświęcanego dziecku.
Firma Matell popełnia czyste skurwysyństwo. I gdy te dzieci będą potem leczyć się z depresji, psychoz czy też jeszcze gorszych zaburzeń, ze skwapliwą pomocą przyjdzie im jakiś spryciarz i zrobi dla nich kolejny film w stylu "Sala Samobójców". Business is business.
@Toyah
Przyznaję, nie pasuje mi ta składnia, w końcu to, cholera, dziennikarz. Jednak ani myślę polemizować - Ty akurat na tym polu już nieraz popisałeś się niebywałą intuicją i analizą.
Tylko po co on robi tutaj z siebie takiego ruskiego paździerza?
@all
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, popatrzcie sobie co to jest ten Monster High Link do Allegro. Warto też zwrócić uwagę, jak to się tam sprzedaje. A dedykowane to jest dziewczynkom w wieku wczesnoszkolnym.
@Kozik
OdpowiedzUsuńNo widzisz.
Winne jest przedszkole, skądinąd bardzo dobre, stare z tradycjami.
Staramy się izolować małą od takich reklam, ale zauważam, że to się robi coraz bardziej chorobliwe.
Miękim wejściem chyba była kreskówka Scooby Doo, a potem już idzie.
Jakiś czas temu wnuczka dumnie pokazała nam lalkę typu Barbie, lecz już z atrybutami horroru, o nazwie bodajże Draculina.
To są 5 - 6 letnie dzieci do kurwy nędzy (sorry).
Który dziadek nie chce mieć spokojnej wnuczki, małej księżniczki, a nie małoletniego puncka, czy gotha.
@Kozik
OdpowiedzUsuńAleż daj spokój. Z niego dziennikarz, jak z koziej dupy trąba. On jest zwykłym produktem czasów. Gdyby wszedł do Sejmu, to byłby politykiem, gdyby umiał grać na gitarze, byłby muzykiem, a gdyby miał podstawową umiejętność klecenia zdań, wydałby współczesną powieść i zostałby pisarzem.
To wszystko przypomina klasyczny komunistyczny awans, gdzie każdy mógł zostać każdym, tyle że w wersji sparodiowanej.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJa myślę, jeśli wolno mi doradzić, że Ty się powinieneś zająć swoimi dziećmi, a nie ich dziećmi. W końcu to rodzice mają wychowywać, a nie dziadkowie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTeoretycznie masz rację.
Ale pogadamy za parę lat, gdy zostaniesz dziadkiem :)))).
Blog Toyaha to potęga!
OdpowiedzUsuńWystarczył zamieszczony na tym blogu jakiś nędzny, zupełnie marginalny komentarz, by z S24 zniknęła reklama laleczki VooDoo.
Przepraszam, że tym komunikatem przerywam wymianę zdań między dziadkiem aktualnym, a dziadkiem potencjalnym, ale spieszę się do konfesjonału i nie wiem kiedy grzesznicy mnie puszczą...
@Kozik
OdpowiedzUsuńPodrzucam Ci do pracy chwytliwy slogan od Joachima Brudzińskiego:
"Bo dziś modne, bo dziś ładne, co zabójcze, co szkaradne".
@Don Paddington
Życzę Księdzu, by mało grzechów usłyszał.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że - jeśli oczywiście dożyję - będę mógł dziadkować dzieciom na tyle dobrze ułożonym, że nie będę musiał zajmować się ich wychowaniem.
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńBlog może i jest potęgą, nie zmienia to jednak faktu, że w tym wypadku to akurat nie słowo jego autora stało się ciałem.
Pozdrowienia dla braci w grzechu!
@Toyah
OdpowiedzUsuńZ wnuków jest większa radość niż z dzieciaków.
Ale, zapewniam, swoje 3 grosze do wychowania też będziesz chciał wtrącić. Ty przecież też się przykładasz, jak to mówisz, do dobrego ułożenia.
No, chyba, że będzie twe dzieci stać na guwernantkę.
@Kozik
OdpowiedzUsuńSzkaradne, znaczy ładne. Ładne, czyli szkaradne. Orwell.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńChodziło mi o to, że moim zdaniem to Twoje dziecko miało za zadanie wybić Twojej wnuczce z głowy te szkaradzieństwa. Ale faktem jest, że nie powinienem się wtrącać. Przepraszam.
Poprzedni komentarz też był do Ciebie, a nie do Kozika.
@Toyah
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci zgodnej rodziny.
Ja z moimi dzieciakami to raczej ciągle walczę.
Inne pokolenie, trochę inna kultura.
Uwierz, tak niestety jest we wielu rodzinach pływających.
Dobrze, że na chrztach byłem, na komuniach już nie.
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJasna sprawa. Mimo wszystko - a może tym bardziej - życzę powodzenia.
@Kozik, @jazgdyni
OdpowiedzUsuńNic nie rozumiem. Myślałam, ze mówicie o jakiejś nowej barbie, a z reklamy wynika, ze chodzi o jakąś bidę z nędzą, zwykłą spódniczkę plus niegustowną bluzkę z futerkiem plus jakiś bylejaki naszyjnik. Czy to trudno powiedzieć dziecku, że te ubrania mają rozmiar na dwa razy większą dziewczynke, a buty i inne akcesoria nie wchodzą do kompletu? Pomijając już to, że ona ma na pewno o wiele ładniejsze ubranka.
@Toyah
OdpowiedzUsuńKiedy Tyg. Solidarność rzucił pomysł pt. Wałęsa na prezydenta, i wyraziłam swoje wątpliwości (głównie z powodu bardzo archaicznych wyobrażeń o godnym reprezentowaniu narodu), ktoś mi odpowiedział: nie czepiaj się, jeśli taki Havel może, to co dopiero Wałęsa?
Teraz myślę, że ten rewolucyjny pomysł był początkiem tej koszmarnej rewolucji, w środku której się znajdujemy. Całemu światu się to spodobało. Jeśli Havel i jeśli Wałęsa, to czemu nie Sarkozy, Berlusconi i inne równie godne postacie? A dalej, czemu nie alkoholik, szpieg, kagebista?
@Marylka
OdpowiedzUsuńWiesz jak to jest. Gdyby to tylko chodziło o jedną brzydką lalkę. Problem w tym, że to jest zawsze kwestia całej kultury. Ja się akurat na tym nie znam, ale z tego co widzę, za tym stoi cały przemysł. A skoro przemysł, to oni wiedzą, o co chodzi.
@Marylka
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Z całą pewnością. Rozumiem, że pominęłaś tu Obamę z czystej delikatności.
@Toyah
OdpowiedzUsuńZ czystego gapiostwa.
Już Clinton był elementem rewolucji i przygotowaniem do Obamy.
@All
OdpowiedzUsuńNie na temat, ale muszę się podzielić: czy ktoś pamięta dziką nagonkę na Lecha Kaczyńskiego z czasów gdy był prezydentem Warszawy, o słupki chroniące chodniki przed parkowaniem samochodów? Kiedy (ku mojej satysfakcji) pojawiły się w Warszawie, zgodnie zawyły wszystkie media. Najpierw, że to zbrodnia przeciw kierowcom, którzy przecież chcą i muszą parkować na chodnikach, a potem się zreflektowano i tematem wycia stał się kolor słupków, ich nieestetyczność i straszliwe koszty ponoszone przez podatników. Skończyło się tak, że, jak często bywało niestety - Prezydent machnął ręką i słupki (Bóg wie jakim kosztem) usunięto. Otóż od pewnego czasu widzę, że dokładnie te same słupki, zapewne wyciągnięte z magazynów i odświeżone, po cichutku wracają. Wczoraj stwierdziłam, że jest już ich chyba więcej niż wtedy. I co? I nic. Wszyscy najwidoczniej są szczęśliwi. Czyżby zaangażowani dziennikarze z tamtego czasu tak się wyczerpali swoją społeczną akcją, że wszyscy padli trupem?
Właściwie to ostatnie byłoby całkiem przyjemną wiadomością.
@Marylka
OdpowiedzUsuńSłuchaj, to jest obłęd (ta lalka). Kozik Ci to lepiej wytłumaczy.
Ja dostałem zamówienie na Monster High pamiętnik. Ale nie znalazłem. Wszystko wyprzedane.
I dobrze, bo cena tego szajsu to 180 zł !!!
Jeszcze w temacie upiornego pop.
OdpowiedzUsuńTeraz Toyahu, jak czytam, będziesz mógł wziąć rodzinę i kundla na spacer na skwer im.Stanisława Barei. Zazdraszczam;)
Mam przeczucie, że i tam, a może tam przede wszystkim będziesz mógł spotkać upiory sprzed lat... Oczekuję relacji.
Najwyraźniej nie ma Pan pojęcia kim był Vaclav Havel, więc może się Pan dokształcić pod tym linkiem
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/V%C3%A1clav_Havel
@Marylka
OdpowiedzUsuńOczywiście. Facet z cygarem i saksofonem. Pewna moja amerykańska koleżanka mówiła mi w dodatku, że Clinton miał bardzo irytujący wieśniacki akcent. Ja tego akurat nigdy nie słyszałem, ale to mi właśnie powiedziała.
@Marylka
OdpowiedzUsuńTego akurat zawsze było mnóstwo. Ja na przykład pamiętam, jak wkrótce po tym, kiedy to Jarosław Kaczyński rzucił, że głosowanie przez Internet jest do bani, bo głupio pozwalać głosować komuś kto robi to między kolejnym piwem i kolejnym filmem, i rozpętało się piekło, w Newsweeku pojawił się okładkowy artykuł, że Internet to głównie pornografia i przemoc. I też nic.
@zawiślak
OdpowiedzUsuńWypraszam sobie! Nasz piesek nie jest kundlem, lecz najprawdziwszym labradorem.
Co do Barei, jakoś sobie poradzę. Znacznie gorzej będzie, jak połowa ulic, parków i skwerów w mieście uzyska dumne imię Kazimierza Kutza.
@W.G.
OdpowiedzUsuńOwszem. Świetnie wiem, kto to taki Vaclav Havel. To człowiek, który we wrześniu 2007 roku przyjechał do Polski i najpierw publicznie wezwał polskiego prezydenta do rozpisania przyspieszonych wyborów, a następnie do zorganizowania międzynarodowej ochrony przed ich sfałszowaniem. A więc człowiek, który, nie będąc nawet Polakiem, demokratyczną Polskę oskarżył o ruskie zdziczenie.
@ All
OdpowiedzUsuńHappy Holidays!!!
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńMerry Christmas
http://www.kamilianie.eu/10/boze_narodzenie_2010.jpg
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńMarry Christmas to you!
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńMerry Christmas and Happy New Year
@ALL
OdpowiedzUsuńZwracam się z najlepszymi życzeniami i Bożym Błogosławieństwem na cały Nowy - 2012 Rok
Już myślałem, że omyłkowo jestem na blogu Dembinskiego. Wtedy pojawił się Zibik i uspokoił mnie...
OdpowiedzUsuń@zawiślak
OdpowiedzUsuńTo wszystko przez Tobiasza. Ale on mieszka w Anglii, więc już tak ma.
@All
OdpowiedzUsuńChyba na ogólne składanie życzeń mamy jeszcze czas.
Zostawmy to Gospodarzowi.
All,
OdpowiedzUsuńAle z Was ponuraki.Gdzie przenikliwosc i poczucie humoru?
Happy Holidays-to zyczenia na ktore nadziewam sie co krok w tej omszalej Anglii.Sa firmy w ktorych zakazano wieszac banery z tradycyjnymi zyczeniami-Merry Christmas.Pomieszalo im umysly kompletnie.
A teraz moge juz z lekkim wyprzedzeniem zyczyc Wam wszystkim Zdrowych i Spokojnych Swiat Bozego Narodzenia!
A w nadchodzacym Nowym Roku wiecej usmiechu i pracujcie nad poczuciem humoru!
Romek z Gdyni(bo jamzgdyni).
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńDlaczego Romku myzgdyni tak się tułamy po świecie?
Pojęliśmy tą polityczną poprawność w tym nie-naszym życzeniu.
Ich już totalnie powaliło z tym podlizywaniem się wszystkim drażliwcom.
My mamy poczucie humoru jak jasna cholera. Tyle ze przy okazji jesteśmy nadzwyczaj delikatni w stosunku do przyjaciół. Wyobrażasz sobie, jaka to by była przykrość, gdybyś Ty to "Happy Holidays" napisał na poważnie, a my byśmy Ci dali jakąś super nagrodę za super żart?
OdpowiedzUsuń