czwartek, 10 czerwca 2010

Monika Olejnik - dziennikarz wciąż idealny



O Monice Olejnik pisałem tu raz, może dwa. Raz na pewno. Jeszcze dwa lata temu, w kwietniu roku 2008 poświęciłem jej cały wpis, w którym nazwałem ją dziennikarzem idealnym. Chodziło mi o to, że ona nie musi już ani kłamać, ani manipulować, ani kręcić; wystarczy że jest sobą. Ale to mało. Wielu dziennikarzy jest sobą. Weźmy choćby Jana Pospieszalskiego z jednej strony, czy Jacka Żakowskiego z drugiej. Oni też są sobą, a mimo to nie powiedziałbym że są dziennikarzami idealnymi. Brakuje im bowiem tego czegoś co ma tylko Monika Olejnik. I wcale nie mówię o tej szczerości, a z nią tej wolności. Im brakuje tego pełnego utożsamienia się ze swoją publicznością. Ja wiem że ludzie którzy oglądają programy Jana Pospieszalskiego lubią go i na ogół się z nim zgadzają, ale należy wiedzieć, że Pospieszalski jest przy tym wszystkim od nich jakoś tam niezależny. A przez to, w końcu przyjdzie taki moment, że i nawet publiczność Pospieszalskiego może uznać, że on ich jakoś tam zdradził i od niego odejdzie. Podobnie od Żakowskiego. Ci co nakręcają Olejnik i których ona nakręca, są z nią w pełnej symbiozie i nawet jeśli z nich wszystkich zostanie już tylko ona i ten jeden jej sojusznik, oni będą jednym. A jeśli zostanie ich tylko dwoje, to nie dlatego, że ona ich zdradzi, ale z tej prostej przyczyny, ze świat się zmieni, a ona zostanie tam gdzie jest. A przez to, ona nadal będzie dziennikarzem idealnym. Bo całkowicie tożsamym ze swoim odbiorcą. Nawet tym jednym.
Piszę o tym, jakby to była kwestia bieżąca. Jakby przez te dwa lata nic się nie zmieniło. Otóż tak nie jest. Przyznaję. Przez dwa lata z górą faktycznie nic się nie zmieniało, ale akurat mniej więcej w tym czasie, kiedy mijały dwa lata od tej mojej refleksji, stało się coś, że Monika Olejnik nagle straciła całą swoją moc. Trochę przez to że straciła znaczną część swojej publiczności, a więc przy okazji znaczną część siebie samej, ale przede wszystkim przez to, że się przestała mieścić w nowych czasach. Tuż po katastrofie ona doprowadziła się wręcz do tego stanu, że się nawet publicznie niemal pobeczała, a i to nie raz, później popadła w swoisty stupor, a dziś próbuje odzyskać dawną sprawność. Niestety nic z tego. Wśród tych wielu pociągów, które odjechały, jest też i jej. Właśnie obejrzałem jej rozmowę z Adamem Bielanem. Przyznaję że nawet ja byłem poruszony. Nawet mnie Monika Olejnik poraziła. Patrzę na nią, słucham ją i widzę, że z tego wszystkiego co ona miała przed jeszcze paroma miesiącami zostały już jedynie te buty. Zdaje się, że wczoraj kupiła sobie nową parę. I wygląda na to, że ta akurat była najdroższa. Ona autentycznie musi być zdesperowana. Przypomnijmy sobie ten stary wpis. To dopiero były czasy!
Wśród osób zatroskanych o intelektualny porządek w mediach utarło się przekonanie, że media są nieuczciwe, manipulują i służą nie społeczeństwu, lecz jakimś dziwnym siłom. Według tej teorii, również część bardziej eksponowanych dziennikarzy oskarżana jest o brak obiektywizmu i służalczość wobec właścicieli. Przyznaję, że i ja miałem takie chwile, gdy martwiłem się postawą zawodową, czy to pani Moniki Olejnik, czy to Grzegorza Miecugowa, czy to nawet red. Wróbla z naszego ulubionego Dziennika i mniej już ulubionej Superstacji.
Wczoraj jednak, po obejrzeniu w TVN24 rozmowy pani Moniki Olejnik z senatorem Ryszardem Benderem, doszedłem niespodziewanie do wniosku, że pani redaktor Olejnik jest wbrew wszelkim pozorom, stuprocentowo niezależna i szczera w swojej pracy. Po prostu nie wyobrażam sobie, żeby ktoś o takiej pozycji medialnej, zawodowej i społecznej pozwolił sobie na uleganie tak potężnej manipulacji. Nie mieści mi się w głowie, żeby ktoś red. Olejnik mógł powiedzieć “Niech no pani zrobi z siebie pośmiewisko, bo jest szansa, że da to pożądane efekty. Poza tym interes firmy... no, sama pani rozumie”.
Uważam, że pani redaktor Olejnik, sama będąc częścią części społeczeństwa, a na dodatek będąc tej części liczącym się przedstawicielem, stara się realizować swoje zobowiązania wobec tej w właśnie części społeczeństwa w sposób jak najlepszy. Wobec tych wszystkich obywateli, a nie wobec swojego pracodawcy. Jeśli więc zaprasza do studia senatora Bendera, nie robi tego po to, żeby się czegoś dowiedzieć, albo nawet, żeby coś interesującego panu senatorowi powiedzieć, ani nawet, żeby się popisać swoją sprawnością dziennikarską przed publicznością, lecz aby spełnić oczekiwania klienteli kanału TVN24, czyli tak zwanych wykształciuchów (nie mylić z ludźmi, którzy odebrali w życiu jakiekolwiek wykształcenie). Wykształciuchy bowiem nie chcą nic wiedzieć. Wykształciuchy znają parę słów kluczy, mają już wiedzę gotową, swoje emocje, swoje wymagania, a pani Monika Olejnik, jako wybitna przedstawicielka i emisariuszka tej grupy społecznej, potrafi te wymagania zaspokoić.
Kiedy jakiś czas temu Jarosław Kaczyński zarzucił pani redaktor Kolendzie-Zalewskiej, że reprezentuje swoją stację, a ona się oburzyła, że nieprawda, bo ona reprezentuje społeczeństwo i siebie, to oczywiście rację miała ona, a nie prezes Kaczyński. Kolenda-Zalewska jest po prostu szczerym wysłannikiem głosu tego ludu, któremu służy, głos ten słyszy od rana do nocy i głosowi temu jest wierna.
Podobnie jest na przykład ze wspomnianą tu już Superstacją. Jeśli redaktorzy tam występujący wyglądają tak jak wyglądają, mówią tak jak mówią, a cały image Superstacji przypomina raczej taki bardziej ruski Polsat, niż normalny kanał telewizyjny, gdzie trzeba coś tam mieć i coś tam umieć, to nie dlatego, że właściciele Superstacji są głupi, a w środku panuje bezhołowie, ale dlatego, że specjaliści ustalili, że taki jest tzw. target i tak właśnie ma być.
Więc pani Monika Olejnik rozmawia z Ryszardem Benderem, poświęcając pierwszą część swojej kultowej audycji najpierw na to, by dostarczyć wykształciuchom informację, na które oboje - i ona i oni - czekają: Bender odchodzi z PiSu; a kiedy to się nie udaje, to kolejną: Bender gardzi Prezydentem. Kiedy i z tej próby wychodzą przysłowiowe “nici”, pani Monika zmienia temat i już do końca wylewa cały asortyment bardziej starych i mniej starych kompleksów i mitów, takich jak: dlaczego Bender był kiedyś komunistą, dlaczego Bender popierał Jaruzelskiego, dlaczego wspierał okupację sowiecką, czemu popierał kłamstwo oświęcimskie, czemu się przyjaźni z niejakim Kobylańskim, etc. etc.
Ktoś naiwny mógłby sądzić, że pani Olejnik pyta o to, co jej każą, że sprzeniewierza się etosowi, że generalnie rzecz biorąc jest nieprofesjonalna i nieuczciwa. Prawda jednak jest zupełnie inna. Pani redaktor Olejnik jest jak najbardziej wierna zasadom. Ona służy widzowi, pytania zadaje w imieniu widza, ona wie, że to widz jest na pierwszym miejscu, a nie jakaś doraźna ideologia, czy interesy.
Jeśli któregoś dnia pani Olejnik zaprosi Ryszarda Bendera i zacznie z nim rozmawiać, jak powiedzmy z profesorem Bronisławem Geremkiem, albo powiedzmy z Julią Piterą, czy Jadwigą Staniszkis, to szczery wykształciuch poczuje się zdradzony, zawiedziony, a może i nawet i zraniony w swym poczuciu inteligencji.
Stąd właśnie red. Monika Olejnik jest jaka jest, a właściciele stacji TVN24 ją szanują i odpowiednio nagradzają.

4 komentarze:

  1. Spowodowałeś interesujące skojarzenie : grupa dziennikarzy tvn-u, najprawdopodobniej wspólnie szkolona,Durczok, Olejnik,Pochanke, Kuźmiar czy Lis (zawsze będę zaliczał go do tvn-u, niezależnie gdzie jest), dostosowuje styl i poziom wywiadu do osoby z którą rozmawia (u Olejnik - którą przesłuchuje). Nie ma pewnego, stałego poziomu szacunku do interlokutora, co na przykład było podstawą świetnych bibisowskich Hard Talk. I tak pan Durczok z Kwaśniewskim rozmawia na kolanach, a z Lepperem za pomocą połajanek, godnych typowego dzielnicowego. Nie jest to dla mnie dobre dziennikarstwo niestety. Pewnie tak jak zaczęła się post-polityka to za tym nadchodzi post-dziennikarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za to co wyzej banuja na salonie 24.
    "... am 28. Mai von einem konspirativem Postenverteilungstreffen polnischer Politiker am Rande der Feierlichkeiten zur Verleihung des umstrittenen Karlspreises an Donald Tusk berichtet. Hieran nahmen u.a. auch der ehemalige Präsident Aleksander Kwasniewski und sein damaliger Premier und IWF- Europachef Marek Belka teil, die beide Offiziere des ebenso umstrittenen "Bilderberger Clubs" sein sollen. Zwei Tage nach diesem Treffen warf Belka seinen hochbezahlten Job beim Bilderberger- Währungsfond hin. Gleichzeitig verbreitete Polens Interimspräsident Bronislaw Komorowski die Nachricht, dass Belka auserwählt worden sei, den am 10. April bei Smolensk getöteten Chef der polnischen Nationalbank (NBP) Slawomir Skrzypek zu ersetzen. Am Mittwoch Abend erfuhr dann "Polskaweb" (wenig überraschend) vom zweiten Streich. Demnach soll laut "Rzeczpospolita" nun auch Aleksander Kwasniewski den Posten eines Opfers des Flugzeugabsturzes von Smolensk übernehmen. Es handele sich hierbei um die vakante Stelle des Präsidenten vom polnischen Olympischen Komitees, welche zuletzt Piotr Nurowski besetzte."

    Ten tekst zostal umieszczony pod ostatnim wpisem ody tzw ktora zdaje sie kpic z
    oszolomow zarzucajacym Niemcom destrukcyjny wplyw na sytuacje Polski.
    Chodzi z grubsza o spotkanko z okazji nagradzania Tuska -Karlspreises.
    Oto na imprezce byli i Kwasniewski i Belka.
    Chodzi o rozdzielenie stanowisk po ofiarach
    ze Smolenska.
    Jakaz "niespodzianka" Belka i Kwasniewski
    sa beneficjentami aktualnie rozdzielonych stanowisk.
    A Polakom pod nos sie wciska Palikota.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oda to, o ile się orientuję, jakaś zdrada. Po cholerę tam wchodzić?

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi Toyahu
    proszę, nie denerwuj się, że to nie na temat, ale wydaje mi się, że jest to w kręgu twoich zainteresowań, przynajmniej zawodowych.
    Gdy myślę o bohaterze na pewno nie mojej opowieści, panu Komorowskim, to wyskakują mi słowa: impostor, impersonator, pretender, wannabe. Które według ciebie najbardziej pasuje? Mam podobne odczucia co do paru innych osób, jak panowie Tusk, Lis, Olbrychski, Nowak i jeszcze paru.
    Dlaczego mam taki dyskomfort, że cała ta scena jest taka dyzmowata (od Nikodema)?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...