wtorek, 11 marca 2008

Dożynanie demokracji



Z zapowiedzi ministra Sikorskiego dotyczących "dożnięcia watahy" jakoś nic nie wychodzi. Wprawdzie sondaże ciągle PiSowi nie służą, ale ogólnie patrząc "wataha" ma się zupełnie dobrze i wygląda na to, że przed nią droga dość prosta.
Minister Pitera obiecywała, że pod koniec lutego społeczeństwo ujrzy prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi, bo wtedy to właśnie Julia Pitera ujawni efekty swojej pracy. Luty minął, a na froncie cicho. Laptopy zamilkły, karty kredytowe zniknęły; wprawdzie mecenas Piotrowski wspomniał ponownie coś o grupie przestępczej, ale nawet TVN24 podekscytował się tą informacją równie serio, jak swoim własnym śledztwem w sprawie Kaczmarka.
I tu dochodzimy do tzw. meritum. Otóż właśnie ogłoszono, że tak ważne redakcje, jak Newsweek, TVN i osobiście redaktor Kittel odkryli, że były prokurator i minister Kaczmarek jest osobą mało wiarygodną. Że w związku z tym rewelacje pana posła Grasia o Stasi i Securitate i stan "porażenia" u części dziennikarzy i polityków z jesieni zeszłego roku są łagodnie rzecz ujmując niewiele warte. Że mówiąc najzupełniej już poważnie, kiedy premier Kaczyński ogłosił praktycznie upadek swojego rządu to w tym samym momencie oddał władzę i wystawił się na najbardziej brutalny dla każdego polityka atak w imię - jak się okazuje - najzwyklejszych zasad.
I co? I nic. Od kilku dni jedyny raz, kiedy pojawił się w TVN24 czerwony pasek, to była chyba infomacja o tym, że ojciec Jasia uznał go za swoje dziecko. Cisza, spokój, życzliwość, serdeczność, może nawet i miłość wypełzają z każdego słowa panstwa redaktorów, z każdej linijki gazetowych artykułów. Premier Pawlak biednieje, pielęgniarki głodują, policjanci strajkują, premier Tusk męczy siebie i innych swoimi napowietrznymi fanaberiami, a tu idealna harmonia i zaufanie. Gdzie te czasy, gdy jeden wieśmak potrafił wzbudzić moralne społeczne oburzenie na całe tygodnie?
Ktoś powie: "To standard; media lubią Platformę, więc ją oszczędzają". Problem jest jednak inny. Dlaczego media zaczęły oszczędzać PiS?
Odpowiedź jest bardzo przykra. Wygląda bowiem na to, że specjaliści od zapewnienia Platformie Obywatelskiej wiecznych rządów uznali, że na Kaczorów chyba jednak się nic już nie znajdzie. Można oczywiście coś tam grzebać, ale w pewnym momencie jałowość tego grzebania może okazać się przeciwskuteczna. Poza tym ludzie będą oglądać rożnych ministrow, patrzeć jak ktoś się z kimś kłóci i jest jakoś nieprzyjemnie, a przecież już Kasia Tuskówna prosiła swojego tatę, by zrobił tak, żeby ona nie musiała znać się na polityce. Więc lepiej wszystko spowolnić, przykryć różową migiełką błogości (jak w Brave New World). Rząd pracuje, premier załatwia, złotówka rośnie, wiosna w pełni, a obywatele zarabiają na weekendowe zakupy w supermarkecie.
Zostawiamy więc tylko supermarkety... no i Szkło Kontaktowe, jako rozrywkę dla osób lubiących się pośmiać. Reszta przestaje istnieć. Nie udało się zamordować watahy, może uda się zniszczyć demokrację.
Módlmy się, by się im nie udało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...