środa, 5 marca 2008

O nienawiści w czasach pop kultury raz jeszcze



Pewien brytyjski, popowy oczywiście, artysta, swego czasu śpiewał:

It's so easy to laugh, it's so easy to hate. It takes guts to be gentle and kind
Być grzecznym i uprzejmym nie jest łatwo. O wiele prościej jest wskoczyć na onet.pl i sobie poużywać. Najlepiej to widać, gdy poobserwujemy ciężką pracę moderatorów usuwających pracowicie posty, które napływają po czyjejś śmierci, lub po jakiejś katastrofie.
Specjaliści od zachowań społecznych doskonale wiedzą, że jeśli chce się zachęcić człowieka, czy grupę ludzi do jakiś działań, najlepiej zaapelować do ich instyktów najniższych. Jeśli chcemy, by ludzie poszli do kina, należy wylać na ekran nieco krwi i trochę seksu (moga być wesołe rozmowy o seksie). Jeśli chcemy, żeby ludzie coś przeczytali, należy dać duże, kolorowe zdjęcie, a pod zdjęciem celny, nie więcej niż parozdaniowy komentarz (nie wolno przy tym zapomnieć, że w zdaniu nie może być więcej niż 15 słów). Jeśli chcemy, by ludzie kogoś nienawidzili, należy go wyśmiać, a jeśli chcemy tę nienawiść podtrzymać, należy ją ubrać w opakowanie pod nazwą "kultura popularna".
Co zrobić, by obywatel coś pokochał? To akurat jest zadaniem bardzo trudnym. Przecież to nie jest tak, że miłośnicy sztuki Kuby Wojewodzkiego uwielbiają pana Kubę. Oni tylko lubią razem z nim porżeć. Miłość bowiem nie jest pop; a już na pewno jest o wiele mniej pop, niż nienawiść.
Więc nienawidzimy. Ostatnio Prezydenta i jego Matkę. Mniej wybredni z nas nienawidzą Ojca Rydzyka. Jeszcze mniej wybredni nienawidzą posła Gosiewskiego. Dlaczego? Czy dlatego, że coś przeciw niemu mają? Oczywiście, że nie. Cóz może mieć do Gosiewskiego człowiek czytający tylko sms-y wyświetlane na pasku w czasie Szkła Kontaktowego? On go nienawidzi, bo jest mały, niezgrabny, a poza tym na drugie ma Edgar, a to już jest bardzo śmieszne. Można nawet dać trzy złote za przypinkę z napisem Uwaga Zły Edgar, albo wszystko jedno jakim.
Nawet teleturniej Milionerzy stał się ciekawszy od czasu, jak pojawiły się w nim pytania dotyczące psa Saby i stacji kolejowej o nazwie Włoszczowa.
Więc tak właśnie trzeba dbać o społeczeństwo. Pokazać ludziom, że opócz codziennych, zwykłych radości, mają jeszcze inne, bardziej wysublimowane. Takie jak na przykład dowcipy o dwóch grubaskach i ich kocie.
To na codzień. A później jeszcze tylko jedno. Zachęcić ich do udziału w wyborach. Najtrudniejsze, ale do wykonania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...