Jak pewnie stali czytelnicy tego bloga
doskonale wiedzą, od samego jego początku starannie unikałem pisania w
jakikolwiek sposób o Rosji, a jeśli już to bardzo, bardzo niechętnie. Czemu
tak? Powód jest bardzo prosty: otóż ja Rosji ani nie pojmuję, ani pojmować nie
mam ochoty, ani też, w konsekwencji, nie wiem o niej nic. Nie rozumiem, czym to
coś jest, czym było przez całe wieki, a tym bardziej nie wiem, czym to coś jest
dziś. Interesuję się natomiast bardzo tym co się dzieje na świecie, tym swoim
zainteresowaniom daje tu upust, i to pewnie dlatego dziś, gdy cały świat
zachodzi w głowę, co Putin i jego szajka kombinują z tą biedną Ukrainą, co
chwilę prosi mnie ktoś, bym wyraził swoje zdanie w owej kwestii. Chcąc więc nie
chcąc, zdecydowałem się przedstawić w tym temacie parę – dosłownie parę –
myśli.
Otóż muszę dziś, gdy na Ukrainie mamy
do czynienia z realną wojną, przyznać, że przez te wszystkie dni ją
poprzedzające, byłem szczerze przekonany, że z tego nic nie będzie, a to z tej
prostej przyczyny, że, myśląc logicznie, Putin nie ma żadnego interesu, by
występować przeciwko całemu światu. Ktoś powie, że interes jest prosty:
odbudowanie sowieckiego imperium. No świetnie, tyle że ja wciąż nie rozumiem,
po jasną cholerę? Jaki praktyczny interes ma Putin i jego ferajna, by mieć na
Ukrainie, Litwie, Estonii, Łotwie, czy nawet w Polsce, sprzyjający sobie rząd,
w czasie gdy świat został już odpowiednio i jak najbardziej skutecznie
podzielony, i w wyniku tego podziału również Rosja, a już zwłaszcza każdy z jej
kolejnych prezydentów, dostał wszystko czego mu potrzeba.
Muszę się w tym momencie podzielić pewną
bardzo osobistą refleksją. Otóż mam uczennicę, której mąż jest jednym z
osobistych ochroniarzy najbogatszego – jak wszyscy rozumiemy, poza Putinem –
człowieka w Rosji, niejakiego Aliszera Usmanowa. Ów Usmanow, jak już wiemy,
jest najbogatszym człowiekiem w Rosji, a przy okazji, według danych Forbesa, z
majątkiem 17 miliardów dolarów, jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie.
Dziś sytuacja jest taka, że, jak mi mówi moja uczennica, ów Usmanow w ciągu
tygodnia najprawdopodobniej będzie miał zablokowane wszystkie swoje aktywa na
Zachodzie, zostanie zmuszony wrócić do Rosji, a moja uczennica wreszcie będzie
miała przyjemność mieć swojego ukochanego męża na miejscu. I teraz zastanówmy
się, ilu jest więcej takich? I jeszcze coś: ilu jest jeszcze takich, z punktu
widzenia których Usmanow jest zaledwie symbolem, a dla których taki Putin ze
swoimi szaleństwami jest wyłącznie przysłowiowym wrzodem na dupie?
Jak już wspomniałem, mimo że w sposób
przemyślany nie zajmuję się tematem tak zwanej „ruskiej duszy”, Rosję mam wciąż
na oku i wiem, że – mam nadzieję że tu nic nie pomyliłem – od czasu Breżniewa
nie było tam choćby jednego przywódcy, który by zmarł niepokonany. Wszyscy inni
poza nim, czy to Gorbaczow, czy Jelcyn, czy Andropow, w ten czy inny sposób
zostali usunięci. Nie w drodze wyborów, bo tam – jak ostatnio często słyszymy,
podobnie jak w Polsce – nie ma demokracji, i nawet nie ma sposobu, by się zorientować,
jaka partia tam aktualnie rządzi, a która walczy o władzę, ale w drodze tak
zwanego „puczu”, mniej lub bardziej przejrzystego. Był wprawdzie czas gdy
Rosjanie zdecydowali, że tam premierem i prezydentem będą na zmianę Putin i
Miedwiediew, ale ten pomysł szybko upadł i dziś jest już tylko Putin i, diabli
wiedzą kto – kogo zresztą to obchodzi – jako premier.
Jest więc jak jest, i w tej oto sytuacji
wspomniany Putin decyduje się wypowiedzieć wojnę całemu światu, a ja się
zastanawiam, po ciężką cholerę? Żeby napić się wódki z Usmanowem? No, nie
żartujmy.
Otóż myślę dziś sobie, że jedynym
sensownym wytłumaczeniem tego co się stało i tego co się póki co dzieje, jest
to że z jakiegoś powodu Putin popadł w stan ciężkiej desperacji i wojna z Ukrainą,
z punktu widzenia jego interesów, była dla niego jedynym ratunkiem. On, widząc
co się wokół niego dzieje, uznał że nadszedł czas by pokazać kolegom, kto tu
jest szefem, tyle że moim zdaniem, koledzy już dawno uznali że szefem może być
każdy z nich byle nie on. A kto wie, czy to wręcz nie któryś z nich mu
podpowiedział, że jeśli odbuduje Imperium, to zostanie samym Panem Bogiem.
Jak mówię, wszystko co mi przychodzi do
głowy, gdy chodzi o to co się dziś dzieje na ukraińskim froncie, to kompletna sieczka.
Z jednej strony są Ruscy, którzy najczęściej wyglądają jak tych dwóch, co
Ukraińcy ich wciąż z satysfakcją pokazują, a z drugiej owi Ukraińcy, którzy,
jak słyszę, są właśnie indywidualnie uzbrajani w wojskowy sprzęt, a jak się
domyślam, również w ich narodową broń, czyli widły, i wiem, że to nieszczęście
się nie skończy ani dziś ani jutro. No może jeszcze pojutrze, gdy się dowiemy,
że oto właśnie Putin dostał koronawirusa i mu się zeszło.
Wygląda na to, że:
OdpowiedzUsuń- Natarcie na Charków zatrzymało się w Piatichatce;
- Natarcie na Kijów w miejscowości Bykownia;
- a to od Ługańska zatrzymało się przed Starobielskiem.
Rosjanie okolice te znają, można powiedzieć, dogłębnie. Mają teraz sposobność poszerzyć to poznanie o osobiste wrażenia organoleptyczne. Byle osobno.