Przyszło do mnie moje dziecko i poinformowało, że ostatnio media donoszą, że to tu to tam ktoś rozrzuca po okolicy kawałki kiełbasy z czy to żyletkami, czy jakimiś pinezkami, czy haczykami na ryby, z takim oto zamiarem, by ową przynętę połknął jakiś łakomy piesek i od tego zdechł w męczarniach. Proszę zwrócić uwagę na to, że ja nie napisałem, że ktoś te przynęty rozrzuca, ale że media na ten temat szeroko i bardzo chętnie informują. Zastrzeżenie to czynię oczywiście nie dlatego, by sugerować, że to jest jakaś medialna fantazja – choć z taką możliwością oczywiście liczyć się należy zawsze – ale że zdaniem mojego dziecka, media bardzo źle robią nagłaśniając tego typu zdarzenia, bo efektem tego będzie nie tyle to, że właściciele psów staną się bardziej ostrożni, ale że liczba chętnych do tego typu zabawy zacznie przyrastać w tempie geometrycznym. A ja przyznać muszę, że podzielam te obawy jak najbardziej.
Rozmawialiśmy trochę na ten temat i w pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, co trzeba mieć w głowie i jakim trzeba być człowiekiem, by odnaleźć w sobie pasję do tego typu projektu. Jak bardzo trzeba mieć skołowany umysł, by czerpać przyjemność z tego, że kogoś kompletnie przypadkowego i niewinnego się w ten sposób zrani? I naprawdę je jest ważne, czy to człowieka, czy może już tylko zwierzę. Pamiętam starą dziś już historię o tak zwanym „zabójcy tylenolowym”, który swego czasu zwykłe tabletki na przeziębienie i ból głowy zainfekował cyjankiem potasu i w ten sposób zamordował kilka zupełnie przypadkowych osób, w tym pewną skromna i cicha nastolatkę. Pamiętam też tamte nasze polskie historie sprzed lat, kiedy to, jak również donosiły media, ktoś wsypywał czy to trutkę na szczury, czy potłuczone szkło do piaskownic, gdzie bawią się małe dzieci. No i wówczas już pojawiała się owa refleksja: co trzeba mieć w głowie i jakim należy być człowiekiem, by w ten sposób żyć – krzywdząc przypadkowych i często Bogu ducha winnych ludzi.
Otóż moim zdaniem – pomijając oczywiście przypadki czysto psychopatyczne – głównym powodem, dla którego ludzie pozornie niczym nie różniący się od nas, robią tego typu rzeczy jest czysta, zimna, bezinteresowna nienawiść, która w pewnym momencie zaczyna w człowieku tak wrzeć, że on zwyczajnie nie umie sobie z nią poradzić i musi kogoś albo zabić, albo – jeśli mu na to nie starcza energii – dokuczyć tak, by płakał i cierpiał. I powtarzam, to nie musi być człowiek. Wystarczy i zwierzę. Kto wie, czy nawet, przez tę swoją bezbronność, zwierzę nadaje się tu bardziej.
Skąd więc ta nienawiść? Co ją powoduje? Pytanie to niełatwe, zwłaszcza że mówimy o nienawiści bezinteresownej. Ja na przykład mógłbym w tym momencie przedstawić bardzo długą listę osób, których nienawidzę, jednak świetnie przy tym wiem, skąd ta moja nienawiść, co za nią stoi, a nawet jakie podłe myśli w związku z nią chodzą mi po głowie. Jednak nienawiść ta, przez swój ów bardzo dokładne zdefiniowany cel, nie ma żadnego wpływu na fakt, że ja generalnie zachowuję niezwykłą pogodę ducha, stały poziom optymizmu, w stosunku do osób znajomych i nieznajomych jestem niezmiennie bardzo uprzejmy i gdybym nie był taki gruby i słaby, to pewnie bym codziennie z moim psem biegał po parku, radośnie pozdrawiając przechodzących ludzi ich dzieci i zwierzęta.
Ja mam pytania dotyczące osób, które widząc mnie w owej fikcyjnej bardzo sytuacji, już zaciskają ręce z wściekłości i w pewnym momencie ich bezradność wobec tego, co się dzieje, osiąga taki rozmiar, że oni odwracają się na pięcie, w najbliższym sklepie kupują kawałek kiełbasy, wracają do domu i zaczynają kruszyć żyletki.
Otóż wydaje mi się, że w znacznej większości przypadków, przyczyną tego poziomu pełnej nienawiści do świata wściekłości jest polityka. Nie badałem przypadku wspomnianych wcześniej zabójstw tylenolem i zdaję sobie sprawę z tego, że mogło być różnie, ale ponieważ był to rok 1982, początek prezydentury Ronalda Reagana, czas świeżo po nieudanym zamachu na jego życie, nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że ów nieszczęśnik – do dziś zresztą nieznany – tak nienawidził Reagana, że postanowił swoją złość wyładować na ludziach bezbronnych i niewinnych.
Wszyscy pamiętamy przypadek niejakiego Cyby, człowieka, który tak nienawidził Prawa i Sprawiedliwości, że jedyny sposób, jak znalazł, by ukoić swoją złość, było zamordowanie jakiegoś „pisiora”. Któregokolwiek, byle „pisiora”. Kiedy dziś obserwuję, jak niektórzy moi znajomi cierpią, widząc jak zwycięstwo Andrzeja Dudy uruchomiło tę lawinę, na której końcu stoi rzeczywisty koniec Platformy Obywatelskiej i powrót do władzy PiS-u, zastanawiam się, czy nie jest tak, że to oni właśnie zadręczają na śmierć te psy. Czy nie jest tak, że za tym okrucieństwem stoją ludzie, którzy najpierw oglądają „Szkło Kontaktowe”, a potem wieczorny program TVN24, w którym bardzo przekonująco tłumaczy się im, co ich czeka i jak bardzo oni nic już na to nie mogą poradzić, i oni idą do kuchni i zaczynają kroić tę kiełbasę.
Wczoraj oglądałem trochę ten TVN i muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem. Otóż tam było wszystko. Z jednej strony oczywiście to co obserwujemy już od dawna, a więc wykańczanie Platformy, a z drugiej tworzenie odpowiedniej atmosfery wśród tych, którym się to co się dzieje nie podoba, i z czym nie potrafią sobie emocjonalnie i intelektualnie poradzić, a więc obok szyderstw z wciąż jeszcze władzy, nagle pojawiają się i Kaczyński, i Macierewicz, i służby specjalne, i pisowscy prokuratorzy, i ekspert, który dowodził, że kiedy PiS wróci do władzy, już jej nigdy nie odda, i Barbara Blida, i Zbigniew Ziobro, i Smoleńsk, i nawet owo niebywałe zupełnie kłamstwo w postaci „idź pocałuj żonę”… i ta muzyka, która mówi jedno: „nic nas już przed nimi nie uchroni”.
Przepraszam bardzo, ale brzydko się bawicie, no i najważniejsze: te biedne psy naprawdę nie głosowały na Dudę. Dajcie sobie to wreszcie powiedzieć.
Wszystkich, którzy na ten blog przychodzą regularnie, ale też tych, którzy tu się znaleźli przypadkiem, zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki. Szczerze polecam.
Wszystkich, którzy na ten blog przychodzą regularnie, ale też tych, którzy tu się znaleźli przypadkiem, zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupić moje książki. Szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.