sobota, 21 marca 2015

O tym jak Tomasz Lis z Niemcami zaprowadzili w Polsce zgodę i porozumienie

Mam nadzieję, że wciąż jeszcze na tyle aktualny, by się przynajmniej pośmiać, mój najświeższy felieton z „Warszawskiej Gazety”. Zapraszam:

Jak już pewnie wszyscy wiemy, w najnowszym „Newsweeku” ukazał się tekst, w którym dwoje tamtejszych dziennikarzy śledczych, Krzymowski i Szulc, ujawniło „sensacyjne” fakty z życia Andrzeja Dudy, a wśród nich i ten, że w roku 2000 i 2001 Duda należał do Unii Wolności, a jego żona to córka Żyda. Co ciekawe, do żydowskich korzeni Dudów redaktorzy doszli niczym Sherlock Holmes, próbując dociec, jak to się stało, że ktoś taki jak Duda znalazł się w Unii Wolności, a nie na przykład w Młodzieży Wszechpolskiej, czy Klubie Kibica Legii Warszawa, gdzie z całą pewnością byłoby mu wygodniej, i wyszło im, że wszystko przez to, iż jego teściem jest Żyd Kornhauser, któremu Duda, starając się o rękę córki, pragnął się przypodobać.
W odpowiedzi na zarzuty, jakie się niemal w jednej chwili pojawiły, że „Newsweek” zaangażował się w kampanię Bronisława Komorowskiego w najgorszy możliwie sposób, grając tak zwaną „kartą antysemicką”, zareagował sam redaktor naczelny tygodnika Tomasz Lis i wyjaśnił, że poruszenie przez „Newsweeka” kwestii żydowskiego teścia Dudy wcale nie miało na celu poniżenia go, lecz wręcz przeciwnie – wskazanie na to, jak nawet ktoś tak podły, jak Duda, może mieć w życiorysie prawdziwie złote plamy. Wyjaśnił też, że całe zamieszanie wokół tekstu w „Newsweeku” bierze się z antysemickich kompleksów prawicowej części Polaków, a jeśli ktokolwiek pomyślał, że użycie przez „Newsweek” słowa „Żyd” wynikało ze złych intencji, świadczy to tylko o tym, jak on sam owo słowo traktuje.
Ponieważ z jednej strony jestem człowiekiem łagodnym i usposobionym do świata życzliwie, a z drugiej sam prezydent Komorowski apeluje o zgodę i porozumienie, chciałem zadeklarować, że ja Tomaszowi Lisowi wierzę i z prawdziwą radością przyjmuje jego wyjaśnienia. Powiem wręcz, że już w tej chwili dokładnie potrafię sobie wyobrazić, jak wyglądał cały proces przygotowywania tekstu o Dudzie, Unii Wolności i jego teściu-Żydzie. A zaczęło się od tego, że sam najważniejszy człowiek w wydawcy polskiego „Newsweeka”, Axelu Springerze zadzwonił do Lisa i powiedział:
- Herr Lis, czy wy w tej Polsce już kompletnie oszaleliście? Sam wasz prezydent apeluje o zgodę, a wy ciągle na tego Dudę. Czy to naprawdę tak trudno napisać o nim coś dobrego?
- Jak to się dobrze składa, Herr Dopfner, że pan dzwoni. Trzeba panu wiedzieć, że myśmy właśnie też o tym pomyśleli i postanowiliśmy w najnowszym numerze napisać, że Duda był kiedyś członkiem Unii Wolności, a jego teść to Żyd.
- Naprawdę? To bardzo mądre z waszej strony, Herr Lis. Jestem bardzo zadowolony. Może jeszcze tylko sprawdźcie teściową. I jak coś znajdziecie, publikujcie natychmiast. I pamiętajcie na przyszłość: tylko zgoda i współpraca. Kto jak nie my ma dawać przykład?
- Ja wohl, Herr Dopfner.
Czyż to nie piękne? Szkoda tylko, że trzeba było na ten moment czekać tyle lat.

Przypominam, że w księgarni u pani Lucyny Maciejewskiej pod adresem www.coryllus.pl są do nabycia wszystkie moje książki, w tym ostatnie już egzemplarze dwóch pierwszych, sygnowanych imieniem Toyaha. Bardzo polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...