Do majowych wyborów coraz bliżej, a ja bym chciał zwrócić uwagę, w jaki sposób w ostatnich dniach aktywizuje się tu tak zwana „nasza” strona, bezpośrednio wprawdzie z kampanią Andrzeja Dudy nie związana, ale, przynajmniej wedle codziennie składanych deklaracji, żywo mu kibicująca. Oto z dwóch stron przyszedł do nas temat, dotychczas bardzo dyskretnie – i, co należy podkreślić, mądrze – przez kampanię Dudy traktowany, a mam tu na myśli Smoleńską Katastrofę. Już od jakiegoś czasu obserwowałem, jak środowiska związane z mediami prawicowymi, tworząc wokół kampanii Andrzeja Dudy atmosferę niedosytu, zachęcają do tego, by Duda, skoro już pokazał jaki jest sympatyczny, zaczął się prezentować jako polityk bardziej „wyrazisty” i pokazał, że umie też walczyć. I oto dziś, jak widzę, nie umiejąc się doczekać odpowiedniej reakcji, za sprawę wzięli się redaktorzy tygodnika „W Sieci” i okładkowym tekstem „Hańba i prawda”, w którym wykazują wyższość holenderskiego śledztwa co do zestrzelenia przez Rosjan samolotu na Ukrainą, nad śledztwem polskim w sprawie zamordowania nam przez tych samych Rosjan prezydenta w Smoleńsku, pokazują, że Polak pamięta. To Polska, natomiast aż z Niemiec już do nas jedzie książka niejakiego Jürgena Rotha, wedle wystawionych mu przez samego Witolda Gadowskiego referencji, absolutnie najwybitniejszego dziennikarza śledczego w Niemczech, w której autor autorytatywnie nas informuje, że w Smoleńsku doszło do zamachu, a nie zwykłego wypadku lotniczego. Jak zapewnia portal wpolityce.pl, publikacja książki Rotha „odpali w sprawie 10/04 ‘bombę atomową’, która pogrąży Komorowskiego”. Nie Duda i jego osobisty urok i wiarygodność, ale Roth z informacją, że w Smoleńsku doszło do zamachu.
A ja już tylko mam nadzieję, że oni, tego, co nam się już udało zdobyć, gdy chodzi o kampanię Andrzeja Dudy, nie zdążą zniszczyć. Mam nadzieję, że ci wszyscy, którzy właśnie się przekonują do tego, że Duda od Komorowskiego jest mądrzejszy, sympatyczniejszy, przystojniejszy, ma ładniejszą żonę i porządniejsze dzieci, czy w końcu jest fizycznie i psychicznie sprawniejszy, ani o tym, że jest coś takiego jak tygodnik „W Sieci”, ani tym bardziej o istnieniu tego Niemca i jego polskich promotorach, nie mają pojęcia i przynajmniej do maja nie usłyszą, bo jeśli tak, to jest już po nas. Jeśli nam dziś Roth z Gadowskim i Gmyzem zaczną od nowa wbijać w głowę to, że Komorowski zabił nam prezydenta i że na to tym razem są już dowody najtwardsze z możliwych, to nie łudźmy się – większość z nas tego nie wytrzyma. A powiem coś więcej: jeśli przed wyborami 10 maja wiadomość, że to Rosjanie zabili nam prezydenta stanie się wiadomością oficjalną, to my prędzej wybierzemy sobie Putina, niż Dudę. Dlaczego? Znakomicie na to pytanie odpowiada zaprzyjaźniony z nami Gerard Warcok, psycholog kliniczny i psychoterapeuta, w swojej znakomitej analizie postaw ludzkich wobec politycznej agresji, jaką zamieściłem tu w całości kilka dni temu. Dziś dla przypomnienia, a przy okazji ostrzeżenia, bardzo znaczący fragment:
„Poczucie wartości obniża realna często bezsilność wobec dokonującej się przemocy. Media bombardują obrazami osób, które są ofiarami okrutnego losu, trapiących chorób i nieszczęść. Poczucie zagrożenia potęgowane jest jawną i oficjalną bezkarnością urzędników, którzy na wiele sposobów szkodzą tym, którym powinni stwarzać dobre warunki do życia.
Kształtuje się niejasne przeczucie, że wszystko, co jest silniejsze, co posiada władzę, powoduje jedynie krzywdę. Dzieci w swoich rodzinach i dorośli w swoim państwie, którzy są drastycznie wykorzystywani, przeżywają silne wzburzenie, następnie pomieszanie, w końcu poczucie słabości. Nie chodzi tu jednak o uznanie słabości zwykłej i naturalnej, lecz o totalne poczucie braku wpływu.
W niekorzystnych warunkach dochodzi do negatywnej i w dużej mierze nieświadomej identyfikacji psychicznej: ‘jestem zerem, marionetką, stworzoną do tego, by mieć się źle’, ‘gdybym był coś warty, byłbym dobrze traktowany’. Ofiary paradoksalnie czują się winne za swój los. Źle traktują samych siebie i funkcjonują poniżej swych możliwości.
Uruchamia się błędne diabelskie koło. Ludzie nie wierzą, że może być dobrze, a tego, co nieznane, boją się, gdyż nie czują się wystarczająco pewnie. Mniej lub bardziej świadomie dążą do zachowania swojskiego świata.
W sytuacji, gdy przy braku poczucia bezpieczeństwa i pewności siebie powstaje jakikolwiek spójny obraz świata, dysonans poznawczy jest szczególnie trudny do psychicznego strawienia.
Kruchy aparat psychiczny, dążąc do zachowania spójności, usuwa informacje, które burzą ład, nawet ten zbudowany z fałszywych przesłanek. Może dojść do psychicznego zasupłania się na nowe i dobre, oraz poczucia, że znane, nawet jeśli jest złe, to jest do przewidzenia, a więc paradoksalnie, pod kontrolą.
Może dojść do irracjonalnego zacietrzewienie się na przyjmowanie do wiadomości ‘niewłaściwych’ faktów, bądź na ich emocjonalne zaakceptowanie.
Wyparcie prawdy ma ochronić człowieka przed przeżywaniem trudnych i gwałtownych emocji, które budzą lęk przed utratą kontroli, przed psychiczną i zewnętrzną anarchią, ‘podpalaniem kraju’”.
Parę tygodni temu przez kraj przeleciała kampania zatytułowana „Konkubinat to grzech”. Na szczęście, jak się zdaje, prowokacja nie wypaliła. Przed nami piąta rocznica smoleńskiej rzezi i tym razem obawiam się, że możemy spodziewać się najgorszego. Szczególnie radzę uważać na tego Rotha. On zdecydowanie ma coś w sobie. Ciekawe, czy ładnie by wyglądał obok Jarosława Kaczyńskiego na wspólnej konferencji prasowej?
Tradycyjnie zachęcam wszystkich do odwiedzania księgarni państwa Maciejewskich pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do nabycia moje książki. W nich jest wszystko, czego nam wszystkim poza zdrowiem dziś potrzeba.
Tradycyjnie zachęcam wszystkich do odwiedzania księgarni państwa Maciejewskich pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do nabycia moje książki. W nich jest wszystko, czego nam wszystkim poza zdrowiem dziś potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.