Najnowsza, dziś już prowadzona właściwie bez zbędnego udawania i chowania się po kątach, działalność skupionej wokół Tomasza Sakiewicza grupy prawicowych publicystów, a kto wie, czy już niedługo również nie polityków, doczekała się dość dużej liczby bardzo krytycznych recenzji, co z mojego punktu widzenia, a więc kogoś, kto alarmował w tej sprawie niemal od samego początku, nie wymaga dodatkowych komentarzy. Zabierałem głos ja, przemawiał w tej sprawie nasz kolega Coryllus, i wielu bliskich kolegów i przyjaciół, kilka razy powiedział, co należało powiedzieć, sam ojciec Tadeusz Rydzyk, no a przede wszystkim sam Sakiewicz i jego towarzystwo niemal każdego dnia dają świadectwo zarówno swoim intencjom, jak i swojemu stosunkowi do tego, co my im mamy do powiedzenia, a więc wydaje się, że to, co jest, wystarczy. Stało się jednak coś, co nie pozwala mi sprawy zamknąć ostatecznie. Otóż po tym, jak do grupy zwiastunów nowego zwycięstwa dołączył człowiek nazwiskiem Śmiłowicz, i to on od dziś, obok Piotra Semki, Bronisława Wildsteina, Rafała Ziemkiewicza, Joanny Lichockiej, Anity Gargas, Tomasza Terlikowskiego, no i wreszcie samego Tomasza Sakiewicza z jego Klubami, pomaga nam budować owe mityczne Archipelagi Polskości, nie można moim zdaniem milczeć. I to może już nie tyle po to, by przestrzegać, bo tych, którzy są zaślepieni kłamstwem, w którym tkwią już dziś tylko z własnej, niczym nieprzymuszonej woli, przestrzegać nie ma co. Oni są głusi, ślepi i pozbawieni podstawowego czucia. Chodzi już tylko o to, by dawać świadectwo i pokazywać palcem zło. Naznaczać tych, których naznaczyć trzeba, by kiedy przyjdzie czas rozliczeń, można ich było łatwo dojrzeć. I żeby nikt nie mógł powiedzieć, że nic nie wiedział.
Otóż ja Śmiłowicza pamiętam jeszcze sprzed lat, kiedy to on zamieścił na swoim blogu w Salonie24 tekst, w którym to proponował, by każdy wierzący Polak, któremu zależy na tym, by swoją wiarę manifestować, manifestował ją sobie w formie krzyżyka zawieszonego na szyi i ukrytego pod koszulą, ewentualnie zawieszonego na ścianie w mieszkaniu, a ci o ambicjach wykraczających poza to, co ukryte przed wrażliwym okiem świata zewnętrznego, wytatuowali sobie ów krzyż na czole. Właśnie tak. Słowo w słowo. Śmiłowicz, w ostatnim zdaniu swojego felietonu, w którym użalał się nad agresją osób wierzących, zalecił tatuowanie krzyży „na czołach”.
W odpowiedzi na ów niezwykły tekst, napisałem swój, zatytułowany „Będą dziarać”, w którym wyraziłem obawę, że przy tego typu poziomie agresywnych emocji, jakie prezentuje Śmiłowicz, a przecież nie tylko on, na tatuowaniu się nie skończy. Musi bowiem już chwilę potem dojść do kolejnego etapu, w którym Śmiłowicz wszystkich tych z tatuażami będzie wyłapywał i kierował do chirurgów plastycznych, by te dziary usuwać. W ramach dbałości o czystość neutralnego światopoglądowo krajobrazu. Śmiłowicz mi odpowiedział, że jemu nie chodziło o zwykłych, pobożnych ludzi, ale o polityków, ja go pogoniłem, minęły lata, a dziś okazuje się, że on już jest nasz. No może jeszcze nie całkiem nasz, ale w każdym razie należy przypuszczać, że gdziekolwiek pojawi się jego nazwisko, obok będziemy mieli już nie tylko tytuł „Newsweeka”, ale również Telewizji Republika. Właśnie tak. Piotr Śmiłowicz – dziennikarz „Newsweeka” i „Telewizji Republika”. Przyspieszyło wszystko bardzo, czyż nie?
Mimo różnych mniej lub bardziej dających się rozczytać zawirowań, wygląda na to, że zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, i to zwycięstwo znaczące, jest już nie do zatrzymania. Wszystkim tym z nas, którzy tak bardzo na nie czekali, a często tak bardzo już w nie wątpili, dziś jest niezwykle trudno przyznać, że to co przed nami, to najprawdopodobniej żadne zwycięstwo, ale jedynie planowana zmiana dekoracji, i że wszyscy nowi bohaterowie tej zmiany są już po odpowiednich kursach i z dokładnymi instrukcjami dotyczącymi zachowań na najbliższe lata. Wśród nich mamy nie tylko tych, których znamy i lubimy, ale również i Śmiłowicza. Ale nie tylko.
Wczoraj, podczas dyskusji na blogu Coryllusa, wyraziłem obawę, że jeśli tak dalej pójdzie, niewykluczone, że po Śmiłowiczu do nas niedługo dołączy i sam Jerzy Urban. Na to ktoś przesłał link do czegoś, co można oglądać na youtubie, a co pokazuje spotkanie warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej”, gdzie na publiczności widzimy właśnie Jerzego Urbana, który na prośbę prowadzącej spotkanie, lekką ręką podpisuje listę wzywającą do usunięcia z Warszawy pomnika sowieckich okupantów, czyli tak zwanych „czterech śpiących”. Nie będę tego tu pokazywał, bo nie mam sumienia, ale opowiem. Jest scena, na ścianie logo „Gazety Polskiej”, na scenie Bronisław Wildstein i prof. Andrzej Nowak, a prowadząca spotkanie, nie mam pewności, ale chyba Joanna Lichocka, wita siedzącego na publiczności, wraz z jakimiś podobnymi do niego bykami, Jerzego Urbana i wyraża nadzieję, że on też podpisze tę petycję. Większość publiczności klaszcze, część niezadowolona mruczy, Lichocka prosi o spokój, Urban podpisuje, a my siedzimy ogłuszeni, jakby nas kibol Staruch walnął bejsbolem w łeb. I, moim zdaniem, jak najbardziej słusznie. Bo na nic lepszego nie zasłużyliśmy.
I mówię to z pełną odpowiedzialnością. Na nic lepszego. To jest to, co się nam po ludzku dziś należy. I co, mam głęboką nadzieję, jeszcze nas może uratować. Strzał bejsbolem w łeb. Od kibola Starucha.
Dawny tekst o Śmiłowiczu i jego salonie tatuażu przedstawiam na blogu w S24. Jak ktoś ma ochotę, serdecznie zapraszam. Tu już tylko jeszcze raz proszę o wybaczenie słabszej ostatnio niż zwykle aktywności i o finansowe wspieranie tego miejsca pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.
Dawny tekst o Śmiłowiczu i jego salonie tatuażu przedstawiam na blogu w S24. Jak ktoś ma ochotę, serdecznie zapraszam. Tu już tylko jeszcze raz proszę o wybaczenie słabszej ostatnio niż zwykle aktywności i o finansowe wspieranie tego miejsca pod podanym obok numerem konta. Dziękuję.
Masz ciężki deficyt wiedzy na temat tego co reprezentują sobą grupy kibicowskie, lub też zostałeś oczarowany filmem Pilisa " Bunt stadionów".
OdpowiedzUsuńNie wiem jak w Katowicach, ale ja mam praktycznie codzienny kontakt z ludźmi z bezpośrednich okolic "Starucha", wiara w to, że ci ludzie in gremio zagłosują na PiS jest nie mającym podstaw pobożnym życzeniem.
@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńObawiam się, że gówno zrozumiałeś z mojego tekstu. A filmu, o którym wspominasz, nie widziałem i oglądać nie planuję.
Jak ktoś do mnie mówi, że ja gówno rozumiem, to ja uważam takiego osobnika za oszusta. Analogicznego do Michnika, Wyrusa i innych. No może nie rozumiem aktualnych potrzeb etapu, ale ja zwykłem się posługiwać normalną logiką platońską. Tak uczą na matematyce i innych pokrewnych dziedzinach wiedzy. Zero relatywizmu marksistowskiego.
OdpowiedzUsuń@Andrzej.A
OdpowiedzUsuńPonieważ doszedłem do siebie po tym Twoim komentarzu, powiem Ci coś jeszcze. Jesteś tu od pewnego czasu, czytasz te teksty, jak sądzę, dość uważnie. Żeby po tym wszystkim uznać za stosowne pouczać mnie, bym nie pokładał zbyt dużej wiary w kibolach, jako elektoracie PiS-u, musisz mieć coś z głową i moim zdaniem, siedząc tu, tracisz tylko czas. Proszę Cię, zmień środowisko. Gdyby blogger dopuszczał taka możliwość, zostałbyś już stąd wyrzucony.
Najpierw kilka słów do filmu spotkania Klubu GP. Na scenie obok Wildsteina siedzi Robert Kaczmarek (producent filmów m.in. Grzegorza Brauna). Urban nie tyle podpisuje listę, co wg Lichockiej pisze: "niech żyje armia czerwona".
OdpowiedzUsuńUrban, prowokuje - przychodząc tam, a poproszony o podpis "wywraca stolik" swoim wpisem na liście. Z drugiej strony "nasi" są w pułapce 'paradygmatu demokracji i wysokiej kultury politycznej' i nie wypada (nie przychodzi do głowy), że należy ustanawiać własne reguły gry i z kimś takim nie zadawać się albo wykonać bardziej stanowczy gest.
@Gracjan
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że to prof. Nowak. Inna sprawa, że to jest bez znaczenia. Ważny jest ten Urban.
Ja tam też wstawiałem linka do sesji fotograficznej "aktorki" Muchy z Urbanem. Pani Mucha była tak rozochocona, że gdyby nie kamery to by mu tam w tym parku zrobiła loda. Później mamy takich artystów w TV.
OdpowiedzUsuńCo do Śmiłowicza to mi potężnie zazgrzytał przy komentowaniu tragedii smoleńskiej. Nie mogłem pojąć czemu do prawicowych mediów zapraszają takiego chamskiego cyngla z Czerskiej. Mogli przecież zaprosić Oleksego to by było miło i kulturalnie i na poziomie Śmiłowiczowi niedostępnym. Albo mogli wziąć też Latkowskiego na ten przykład.
Albo on ma jakieś plecy i jest w pakiecie z koncesją dla Republiki albo jest tam by przyzwyczajać i urabiać prawicową publikę na Czerskie treści. Konwergencja po prostu. Jak nie zaproszą Urbana to na pewno przyjdzie Leszek Miller porozmawiać o Kościele.
A nagrobek śp. Kieślowskiego znaleziono na skupie złomu. Nawet nie kolekcjoner ze zrytym łbem tylko zwykli złomiarze. Golem machnął łapą a ci kretyni z lewa i prawa dalej go futrują by duży rósł. Może maja już przygotowane świecidełka, paciorki i perkal dla niego? Oraz cel i kierunek machania łapami? "Kibole Starucha" będą miały potężne dylematy natury moralnej co zważywszy na ich postrzeganie będzie ciekawym zjawiskiem samo w sobie.
No i Kościół jakby podniósł poprzeczkę o kilka pięter. Oj będzie się działo.