Nie wiem, czy to było parę miesięcy, pół
roku czy rok temu, ale zdarzyło się że Onet opublikował wywiad z niejakim Kamilem Janickim na
temat wydanej akurat przez niego książki pod tytułem „Pańszczyzna: prawdziwa
historia polskiego niewolnictwa”. Z owej rozmowy dowiedziałem się, że polska
historia naznaczona jest taką udręką, uciskiem i okrucieństwem, że kiedy w
minionych czasach do Polski przyjeżdżali goście z takich krajów jak Anglia, Hiszpania,
Niemcy, czy Francja i widzieli co się tu wyprawia, to, aby ten szok jakoś
przeżyć, musieli się polskim samogonem upić w trupa.
Zainteresowałem się ową informacją, bo,
choć osobiście na historii znam się bardzo średnio, to mniej więcej wiem, jak się prezentują dzieje ludzkiego
upadku i, gdy chodzi akurat o Polskę, to w porównaniu z wyżej wymienionymi mamy jeszcze wiele do nadrobienia. No
ale przeprowadził Onet rozmowę z owym Janickim i nazywając go „historykiem”
przekazał nam bardzo dokładnie to co powinniśmy o sobie wiedzieć. Przeczytawszy
więc ów wywiad, postanowiłem sprawdzić, jakimże to historykiem jest ów Kamil
Janicki i znalazłem informację, że jest on przede wszystkim wydawcą
internetowego magazynu wielkahistoria.pl, a ponadto autorem całej serii
książek, takich jak „Pijana wojna. Alkohol podczas II Wojny Światowej”, „Pierwsze
damy II Rzeczpospolitej”, „Upadłe damy II Rzeczpospolitej”, „Damy złotego wieku”,
„Damy ze skazą”, „Epoka milczenia. Przedwojenna Polska o której wstydzimy się
mówić”, „Damy przeklęte. Kobiety które pogrzebały Polskę”, „Seryjni mordercy II RP”, większość
wydana - co mnie akurat nie dziwi -przez Wydawnictwo „Znak”, a tym samym doszedłem do przekonania, że mamy
do czynienia z albo idiotą, albo bezczelnym cwaniakiem i machnąłem na niego
ręką.
I oto, proszę sobie wyobrazić, któregoś
dnia szedłem sobie spacerkiem ze swoim psem i mijając pewną bardzo szczególną okoliczną
księgarnię, rzuciłem okiem, i tam na wystawie zauważyłem książkę tego samego Kamila
Janickiego o „prawdziwej historii polskiego niewolnictwa”, i pomyślałem sobie,
że coś się faktycznie ciekawego dzieje. No ale i o tym ostatecznie z czasem
zapomniałem, do czasu jednak gdy zaszedłem z wizytą do znajomych o poglądach
jak najbardziej liberalnych, i tam na jednym z bardziej eksponowanych miejsc,
zauważyłem tę właśnie książkę, i z miejsca się dowiedziałem, że to jest
nadzwyczaj ciekawa pozycja, gdzie pewien "wybitny historyk" "udowadnia" jak to w
czasach Polski pańszczyźnianej my Polacy dręczyliśmy prostych Bogu ducha
winnych chłopów, i jak to cały świat nie mógł się nadziwić, jak człowiek mógł
być tak nieludzki jak Polacy właśnie.
Ponieważ sam fakt, że jeden głupi wywiad
Onetu, potrafił doprowadzić do takiej eksplozji ludzkiego zidiocenia, zrobił na
mnie naprawdę dojmujące wrażenie, w kolejnych dniach, ile razy zdarzyło mi się
odwiedzić miejsca z mojego punktu widzenia ideologicznie podejrzane, bacznie się
rozglądałem po wyłożonych tu i tam lekturach, i proszę sobie wyobrazić, że w
większości były to współcześnie wydane książki opiewające głupotę,
okrucieństwo, i ogólną nędzę Polski i Polaków na przestrzeni dziejów. Polski głupiej,
bylejakiej, brzydkiej i przegranej, Polaków okrutnych, sprzedajnych i
tchórzliwych. I proszę mi uwierzyć, że najpierw przeraziła mnie liczba tych
tytułów, a chwilę potem świadomość, jak wielu z nas jest w stanie wydać ostatni
grosz, by uzyskać kolejny bezpośredni dowód na to, że Polska jest zwyczajnie do
dupy.
W związku z tym odkryciem mam
następującą refleksję, którą potrzebuję się tu podzielić. Wszyscy widzimy ideologiczno-kulturowy podział, z jakim od ponad już 30 lat mamy do czynienia w naszym kraju, a na
który z tak przejmujacą rozpaczą zwracał uwagę już w roku 1991, kiedy wszyscy
byliśmy ciemni jak tabaka w rogu, papież Jan Paweł II:
„To jest
moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i
siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych
spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie
boleć! Was też powinny boleć!”
Od tego czau, obawiam się, sprawy posunęły się tak daleko, że dziś już nie chodzi ani o ten śmieszny kapitalizm, ani o te białe skarpetki, ani te zabójstwa ni w pięć ni w dziesięć, owe nieustanne dyskusje o tym, co zrobić by Kościołowi w Polsce wreszcie zamknąć pysk. Dziś na szali jest Polska jako taka i wiele wskazuje na to, że ci wszyscy do których w 1991 roku zwracał się z napomieniem Papież, znaleźli się w miejscu, gdzie nienawidzi się już tylko Polski, a cała reszta jest już tylko tego pochodną. Nie chodzi już ani o Kaczyńskiego, ani o Dudę, ani nawet o rzecznika Fogla. Tematem tego szaleństwa jest już tylko Polska, jako kraj i naród. A więc, gdy dyskusja na temat 600 tysięcy Euro dla Donalda Tuska umrze śmiercią naturalną, a za kilka tygodni dojdzie do kolejnego spięcia między władzą a opozycją, a my znowu zaczniemy się angażować w szalenie inteligentne debaty, pamiętajmy że przeciw sobie mamy ludzi, którzy Polską gardzą, jej nienawidzą i się jej wstydzą. I to jest początek i koniec tego całego szaleństwa.
To jest bardzo dobra sytuacja, że w końcu sprawy tak się wyklarowały. W końcu nie trzeba udawać, że ci dla których Polska jest zawadą to są Polacy tylko o "innych poglądach", w końcu wyraźnie widać, parafrazując klasyka, "gdzie stoimy my, a gdzie stoi ZOMO".
OdpowiedzUsuń