Żona Radosława Sikorskiego, Anne
Applebaum, zabrała głos na Twitterze i oświadczyła co następuje:
„Kiedy
Europa skupia się na najgorszym kryzysie dyplomatycznym i militarnym od
dziesięcioleci, polski rząd koncentruje się... na tworzeniu nowego kryzysu z
Niemcami, domagając się absurdalnych reparacji za II wojnę światową”.
Tylko tyle, ale, jak chyba wszyscy tu
rozumiemy, aż tyle, a ja, zanim przejdę do sedna, chciałbym się podzielić pewną
refleksją. Otóż, tak się złozyło, że wśród swoich znajomych mam pewnego jak
najbardziej prawdziwego Hindusa, który wprawdzie aktualnie pracuje w Polsce,
ale całym sercem i duszą tkwi w rodzinnych Indiach, ma tam bliskich, a Indie
uważa za swój dom. W związku z tym też każdy wolny od pracy czas wykorzystuje na
to, by lecieć do Indii i tam się spotykać z rodziną i przyjaciółmi. Ostatnio jednak poinformował mnie on, że ostatnie jego podróże do Indii mają wymiar
szczególny, bo poza rodzicami i braćmi, ma on tam cztery siostry, które zgodnie z tradycją należy jak
najszybciej wydać za mąż, a skoro za mąż, to trzeba też dla nich znaleźć
odpowiedniego męża, odpowiednio go opłacić, no i doprowadzić do ostatecznego
ślubu. Podstawowym jednak dziś problemem jaki ma mój znajomy jest taki, że jedna z jego
sióstr jest – tu nie wiem dokładnie w czym konkretnie rzecz – niepełnosprawna i
w tej sytuacji ona jest przeznaczona na odstrzał i to na odstrzał w sensie
dosłownym. A ponieważ rodzina, trzymając coś takiego w domu, będzie w
konsekwencji skazana na publiczną niesławę, jedynym dla nich wyjściem jest ją
albo otruć, albo zwyczajnie zabić. I to ów mój znajomy, będzie się musiał tą
kwestią zająć. Przez to też on tam wciąż wsiada w samolot w Polsce i leci tam
gdzieś do swojego Pendżubu, czy diabli wiedzą gdzie i stara się ogarnąć
sytuację.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że to co
akurat napisałem robi wrażenie potężne. Ja sam, kiedy on mi to opowiedział –
swoją drogą, z zupełnie spokojną, jak zawsze sympatycznie uśmiechniętą twarzą –
też zadrżałem. Z tego jednak co mi wiadomo, dla niego, dzień w którym mi swoje
zmartwienia opisał, był zaledwie jeszcze jednym z całej serii dni, gdzie tego
dnia trzeba załatwić to, a drugiego co innego, a poza tym business as usual.
Taki jest ten świat i nam nic do tego.
Ktoś mniej domyślny zapyta mnie, co ta
historia ma wspólnego z Anne Appelbaum, a ja w tym momencie, zamiast
organizować swoisty konkurs, przejdę do wyjaśnień. Najpierw jednak proszę,
byśmy się zapoznali z tym, kim to mianowicie jest owa Anne Applebaum. Wkipedia
podaje:
„Urodziła
się w amerykańskiej rodzinie pochodzenia żydowskiego, jako córka
ustosunkowanego prawnika Harveya M. i Elizabeth Applebaumów. Ukończyła studia z
wyróżnieniem na Uniwersytecie Yale’a, gdzie w 1986 uzyskała licencjat z
historii i literatury. Uzyskała również tytuł magistra stosunków międzynarodowych
na London School of Economics w 1987. Studiowała także w St
Antony’s College na Uniwersytecie Oksfordzkim”.
Ja rozumiem, że powyższa informacja może na kimś mniej zorientowanym zrobić wrażenie, ale z tego wszystkiego tak naprawdę pozostaje tylko Harvey M., ów licencjat w Yale, no i słynna nagroda Pulitzera, o której wartości najlepiej świadczy lista z każdym rokiem coraz bardziej zabawnych laureatów. A cala reszta to już jest kompletne nic: London School of Economics to szkoła, którą potrafił ukończyć nawet ktoś taki jak Mick Jagger, a studiami w którymś z oxfordzkich college’ów może się pochwalić nawet jej mąż-idiota. Problemem więc dla nas jest to, że nie mamy bladego pojęcia, jak to się stało, że lata temu do „ustosunkowanego prawnika” nazwiskiem Applebaum, uderza jakieś byle co z Polski, przedstawiające się jako katolik i narodowiec, a ci mu mówią mu: „Bierz ją pan i wypierdalaj”.
No a dziś, kompletnie oszołomieni,
stoimy wobec tej dziwnej parki i nie potrafimy przestać myśleć, co to za
cholera? Kim jest ten cały Siskorski, który w roku 1981, z tej trzeciej klasy
liceum w Bydgoszczy, przeskoczył na poziom gdzie popisuje się do dziś, no i ta kobieta,
której rodzice, ambitni amerykańscy Żydzi któregoś dni zobaczyli Sikorskiego i
oddali mu swoją córkę, jak parę starych kaloszy.
Na wszystkie te pytania odpowiedzi dziś
jeszcze nie uzyskamy, ja natomiast jestem gotów zaryzykować podejrzenie, że gdy
idzie o Anne Applebaum stary Applebaum uznał, że z niej w gruncie rzeczy i tak nic nie będzie, i już tylko wyczekiwali tego myszegene, który ją zechce. Pojawił się Radek
Sikorski i wziął ją jak swoją. Gdy natomiast chodzi o całą resztę, to, sądząc
po twitterowym wpisie Anne Applebaum, podejrzewam że całe jej szczęście
sprowadza się do tego, że Żydzi, w odróżnieniu od Hindusów, mają jakieś ludzkie
odruchy, no i że po świecie chodzą jeszcze tacy nieudacznicy jak Radosław
Sikorski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.