wtorek, 22 marca 2022

Gabriel Maciejewski: Wiara

 

Mieliśmy tu parę dni temu z dawna wyczekiwany tekst naszego ulubionego psychoterapeuty, Gerarda Warcoka, na tematy oczywiście bieżące, a dziś znów będziecie się Państwo obejść beze mnie. Oto bowiem wczoraj, na swoim blogu, znany nam bardzo dobrze Gabriel Maciejewski zamieścił tekst tak poruszający i tak potrzebny, że do tej chwili nie potrafię się spod niego otrząsnąć. A ja, ponieważ wiem, że wielu z nas poza to nasze miejsce nie zagląda, za zgodą Autora przenoszę jego niezwykłą refleksję tutaj, dla – jak to onegdaj ładnie określił poeta – wspólnej korzyści i dla dobra wspólnego. Polecam szczerze i z gorącym sercem.

 

      Do białej wściekłości doprowadzają mnie wpisy politycznych realistów zatroskanych o los uchodźców z Ukrainy, o nasz własny los, a nawet o los mój i mojego bloga. Ludzi reprezentujących taką postawę, jest coraz więcej i nie rozumieją oni, że czas na demonstrowanie małostkowości nigdy nie jest dobry. Teraz zaś jest moment najgorszy. Czym ci ludzie próbują bronić swoich idiotycznych wpisów, rzekomych analiz i wróżb? Zwykle doświadczeniem życiowym i rozeznaniem w polityce, co sprowadza się do kilku wyświechtanych sloganów o cynizmie polityków.

      Jak chcecie wobec tego, w dni poprzedzające Zmartwychwstanie, określać się wobec bliźnich, którzy uciekli z piekła? Poprzez cynizm polityków? A co wiecie o ich osobistych wyborach i lękach? Kto was w ogóle upoważnił do zabierania głosu w takich kwestiach posługując się przy tym tak znikomym rozeznaniem?

      Jak chybione są dziś wszystkie sądy i jakie chciejstwo z nich wyłazi, niech zaświadczą, przedwojenne jeszcze, wpisy niektórych kolegów. Twierdzili oni, na podstawie zasłyszanej w kolejce do kasy rozmowy, że na wschodzie Ukraińcy nie będą strzelać do Rosjan, bo strzelaliby do swoich. Dziś ci „swoi” spalili im domy, wywieźli graty za granicę, okradli sejfy domowe i szafki z biżuterią. Kogo schwytali to zabili, nie oszczędzając dzieci i starców. Są jednak tacy, którzy dalej wierzą, że to wojna między „swoimi”.

      Mnie najbardziej w całej około wojennej retoryce drażni porzucenie wiary. Co jakiś czas ktoś zadaje mi pytanie, ale jak to, pan wierzy mediom, wierzy pan, że to wszystko, jest tak, jak pokazują? Przede wszystkim pokładam ufność w Bogu, a w związku z tym nie mogę przyjąć żadnej innej postawy, poza tą, którą demonstruję, albowiem wiara mi na to nie pozwala. Nie można bowiem wątpić w dobro i relatywizować zła, które ujawniło swoją moc nagle.

      Jak wszyscy wiedzą, nie wierzyłem w wojnę. Nie mogło mi się pomieścić w głowie, że jakiś rosyjski polityk wyda rozkaz bombardowania Kijowa, matki miast ruskich. No, ale tak się stało, a w związku z tym muszę przyjąć jakieś wyjaśnienie tej sytuacji. Ono zaś brzmi – ekipa Putina to piekłoszczaki nie zaciekawione niczym poza sobą. I dopiero wychodząc z tego założenia mogę oceniać wszystkie wypadki.

      Nie wiem co siedzi w głowie Joe Bidena i nie mam zamiaru zgadywać. Wystarczy mi, że tu przyjeżdża i udziela poparcia polskim politykom. Nie wiem, jak zachowałoby się NATO wobec agresji na Polskę, ale pokładam ufność w Bogu i myślę, że nie pozwolono by nam zginąć. Pokusa, by odrzucić tę opcję i nasładzać się – bo o to właśnie chodzi – czarnymi scenariuszami, jest jednak nie do zwalczenia. Po co ludzie to robią? Myślę, że nie potrafią oddalić pokusy zwracania na siebie uwagi za wszelką cenę. Nie chcą też, by uznano ich w towarzystwie za frajerów, którzy stoją po stronie słabych i oszukanych. Nie wiem doprawdy, jak wytłumaczyć im, że są durniami i zostaną za tę postawę najprawdopodobniej ukarani już w tym życiu, nie w przyszłym. Wiara podpowiada mi takie scenariusze. Powodowani wiarą i bojaźnią bożą powinniśmy odrzucać takie pokusy i wszelkie zło, które płynie z relatywizowania i analizowania krzywd wynikających z jawnej i podłej agresji. Nie ma na to dzisiaj miejsca w Polsce. I niech to wszyscy dobrze zapamiętają.

      Piekło wydaje bowiem coraz to lepsze i fajniejsze dyrektywy. Ogłoszono właśnie, ze najemnicy z Syrii dostawać będą 1800 dolarów za każdego zabitego Ukraińca. Rozumiem, że za kobietę i dziecko też? Jeśli to prawda, a ja myślę, że tak, tym bardziej nie możemy przyjmować innej postawy niż zawierzenie Bogu. Wobec zła zaś musimy się określać jawnie i natychmiast. Ufając, że jeśli popełnimy błąd, albo zgrzeszymy mimowolnie, Pan Bóg nam wybaczy po szczerej spowiedzi.

      Najgorsze co można zrobić to relatywizować zło posługując się schematami myślenia rodem z podręczników politologii. Są bowiem chwile i całe wielkie obszary działań, kiedy żadne strategie nie znajdują uzasadnienia. Poza wiarą oczywiście. Jeśli więc ktoś widząc ten tłum matek i dzieci na granicy, włącza inną niż chrześcijańska narrację i zaczyna roztaczać wokół wizje polityczne, ten jest z piekła rodem. Obojętnie ile razy nie powiedziałby szczęść Boże. I obojętnie w jakich podniosłych rodzajach liturgii by nie uczestniczył. Przekonani o własnej słuszności, ortodoksyjni kapłani rosyjskiego prawosławia unieważnili już tydzień temu takie histerie. Na ich fałszywe nawoływania można zareagować tylko milczeniem. Kiedy zaś ono nie poskutkuje, braterskim napomnieniem. To trzeba powtórzyć trzy razy przynajmniej, zanim przystąpimy do jawnej walki ze złem.

      Najgorsze jednak co można zrobić to poprzestawać z wątpiącymi i podstępnymi. To są truciciele, a im bezpieczniejsi się czują i im mniej zależy im na losie bliźnich dotkniętych działaniami zła, tym gorszy los tych, którzy ich słuchają. Takich istot jest wokół mnóstwo i cieszą się one niezwykłą popularnością. Powód jest moim zdaniem bardzo prosty, sprzedają oni pewien towar, którego brakuje wszystkim – wyniosłość i połączone z nią poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego. Tak przecież potrzebne w tych strasznych czasach, kiedy media torturują normalnych ludzi widokiem płaczących dzieci i matek. Wyniosłość pozwalająca z góry patrzeć na tę całą mierzwę, która w opinii trucicieli mózgów tylko częściowo zalicza się do gatunku ludzkiego. Poczucie bezpieczeństwa zaś pozwala odciąć się od tego oceanu nieszczęścia i pozostać dawnym sobą, ze swoimi nawykami. Podążanie za głosem takich ludzi, który dziś brzmi niczym głos syren, albowiem uwalnia od odpowiedzialności indywidualnej, przenosząc ją w sferę polityki, jest drogą prosto do piekła. Niebawem się o tym przekonacie.

      Na koniec słowo o dwoistości. Często słyszymy opinię ludzi, powołujących się na rozsądek, podnoszących kwestie polityczne w ocenie obecnego kryzysu i troszczących się o przyszłość naszą i rzeszy uchodźców, którzy sugerują, że po cichu komuś pomagają jednak. Proszę Państwa, albo pomagamy jawnie i stoimy murem przeciwko złu, albo palimy Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. To jest bardzo prosta sprawa i sugestie podobne, słyszalne już w mediach, z ust osób krytycznie nastawionych do polityki rządu i postawy Polaków wobec naszych braci ze wschodu, są po prostu niestosowne. W wielu zaś przypadkach są po prostu skrytym oddawaniem hołdu złemu. Tak właśnie jest i nie chce być inaczej.

https://coryllus.pl/wiara/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...