Im dłużej trwa ukraiński opór przeciwko Rosji i im
bardziej powszechne i bezwzględne stają się sankcje nakładane z dnia na dzień
na Kreml, tym większą mam pewność, że przed światem są już tylko dwie
możliwości: albo w Moskwie dojdzie do przewrotu i Putin i jego ludzie zostaną odsunięci
od władzy, albo Rosja zetrze z powierzchni Ziemi ostatnie ukraińskie miasto,
miasteczko i wieś, co i tak będzie musiało się skończyć upadkiem obecnej sowieckiej
– tak, tak! – władzy. Dlaczego tak myślę? Otóż przede wszystkim dlatego, że,
jak wiele na to wskazuje, Ukraińcy faktycznie nie zamierzają ustąpić, nawet
jeśli ich tam już zostanie zaledwie garstka, a po drugie, ja sobie nie wyobrażam jak
mogłaby wyglądać Moskwa, a przy okazji i świat, gdyby to pewnego dnia się
skończyło, a Putin miał się utrzymać u władzy. Jaką rolę w tym świecie mieliby pełnić on i jego Rosja?
Ktoś być może spyta, dlaczego nie biorę pod uwagę tego, że Putin użyje broni nuklearnej, wybuchnie III Wojna Światowa i świat wróći do swoich początków, jak po upadku ogromnego meteorytu. Otóż nie biorę tego pod uwagę, bo jestem przekonany, że ani prezydent Stanów Zjednoczonych, ani prezydent Rosji, ani nawet sam Bill Gates we współpracy z Georgem Sorosem i Jeffem Bezosem, nie są samotną wyspą i w każdym miejscu w którym oni się pojawią jest zawsze ktoś, kto w sytuacjach krytycznych weźmie ich wszystkich za pysk, każe się im uspokoić, a jeśli się będa stawiać, to ich zwyczajnie pozabija. A zatem, nie mam wątpliwości, że jest wystarczająco dużo osób i organizacji na tyle potężnych, które się nigdy nie zgodzą, by jeden z drugim wariat miał ich owej potęgi, a przy okazji radości życia, pozbawić. A zatem, jak widzę przyszłość? Ukraina się nie podda, a już bardzo niedługo dowiemy się, albo że Władimir Putin zmarł na skutek komplikacji pocovidowych, albo że na Kremlu doszło do przewrotu, a osoby odpowiedzialne za zbrodnie wojenne staną przed sądem, czy to w Moskwie, czy w Hadze – obojętnie.
I jeszcze coś w prezencie dla tych z nas, którzy lubią rozmyślać na temat ewentualnych spisków. Nie zdziwiłbym się mianowicie, gdyby tak naprawdę taki właśnie był od samego początku plan: skoro nie da się Rosji normalnie ucywlizować, to jedynym wyjściem jest jakaś większa masakra. Obserwowana przez nas gwałtowna reakcja tak zwanej „społeczności międzynarodowej” mogłaby wskazywać na to, że tak to własnie było.
Jak już
pisałem parę dni temu, relację na temat wojny oglądam zarówno w naszej
telewizji, jak i na BBC, w Sky News i CNN i nie mogłem nie zauważyć, że tam z
naprawdę dużą częstotliwością są transmitowane na żywo i w całości konferencje
prasowe, wyższych urzędników Kremla, a nawet parę z wystąpień samego Putina.
Każdy z nich oczywiście kłamie jak bura suka, powtarzając w kółko, jak to Rosja
jedynie próbuje zdemilitaryzować nazistowskie państwo w celu wyzwolenia
miłującego pokój i Rosję narodu ukraińskiego, co ciekawe natomiast tam nikt
nawet nie próbuje z nimi dyskutować, ale za to wszystkie te wystąpienia są
pokazwywane na tle najbardziej poruszających ujęć cierpiących ukraińskich miast
i ich mieszkańców, najchętnie w postaci kobiet, dzieci, a nawet piesków. I to,
moim zdaniem, świadczy o tym, że tu cel jest jak najbardziej jasny: przygotować
grunt pod to co, jak już wspomniałem, musi nastąpić.
A zatem,
czekam na koniec wojny i koniec Putina i na to, co tak zwany Rząd Światowy nam
szykuje na dzień po. A jednocześnie czytam wywiad jaki w najnowszym numerze
tygodnika „Sieci” z rosyjskim ambasadorem w Warszawie przeprowadzili bracia
Karnowscy i widzę świat kompletnie równoległy. Ciekawy jest już sam wstęp do
tego co oni nam, wspólnie z tym Siergiejem, wyszykowali. Proszę posłuchać:
„Kiedy dotarła do nas – złożona przez pośrednika –
propozycja przeprowadzenia wywiadu z ambasadorem Rosji w Polsce, zawahaliśmy
się”.
Oczywiście nie mam pojęcia, kim mógł być ten
pośrednik, natomiast domyślam się, czemu on przyszedł do Karnowskich i czemu
akurat do nich. No i oczywiście wiem, czemu oni, mimo owych rzekomych wahań,
zdecydowali się ów wywiad przeprowadzić i to w anturażu dotychczas
zarezerwowanym nawet nie dla Jarosława Kaczyńskiego, nawet nie dla prezydenta
Trumpa, ale właśnie dla ambasadora Rosji w Warszawie. I nie muszę o to pytać
nawet owego pośrednika. Wystarczy mi, że obejrzę jedną czy drugą wypowiedź
Michała Karnowskiego w TVP, gdzie on nie jest w stanie z siebie wydusić jednego
słowa, jeśli kamera go nie pokaże na tle coraz to innego świętego obrazka, czy, z
drugiej beczki, Tomasza Sakiewicza, gdzie ten z kolei się nie odezwie, jeśli wcześniej
w tle nie umieści wielkiego napisu „Gazeta Polska”. Jedyne czego nie rozumiem,
to czemu wspomniany wcześniej pośrednik wybrał „Sieci” zamiast Sakiewicza.
Czyżby chodziło o to, że „Gazeta Polska” ma mniejszy zasięg, a rzecz w tym, by
słowa Siergieja dotarły do jak największej liczby prawicowych odbiorców we
wrogim kraju?
No i niewykluczone iż powodem było to, że u Sakiewicza nie ma aż tyle
miejsca, by tak ważnym wypowiedziom rosyjskiego ambasadora poświęcić aż 11
stron (sic!).
Nie będę tu się skupiał na samym wywiadzie, czyli
pytaniach jakie owi „niezłomni dziennikarze” zadawali równie „niezłomnemu”
ambasadowowi i odpowiedziach, bo tego typu debaty są mocno do przewidzenia. Natomiast chętnie wyjaśnię, czemu w ogóle nagle mnie naszło, by w dzisiejszym tekście wspomnieć również i o tych dwóch cwaniaczkach. Otóż, jak już
zostało powiedziane, czekam na to co się stanie już, mam nadzieję, za kilka
dni, ale też i na to, co nastąpi po tym. I mam tu swoje nadzieje. Mam przy tym
jednak nadzieję, że to co nastąpi potem, pomoże oczyścić i Polskę z tego
samego, lub bardzo podobnego barachła, a nie więc nie tylko z tych wszystkich mędrków, co mówią, że żadnej wojny, podobnie jak wcześniej pandemii, nie ma, ale również z ludzi
takich jak bracia Karnowscy.
Też czekam na ten deszcz.
OdpowiedzUsuń