Więcej na temat dziś kończących się targów książki w Warszawie napiszę jutro, a daję słowo, ze jest o czym opowiadać. Dziś niestety, przez gwałtowną chorobę pani Toyahowej i konieczność spędzenia całego niemal dnia w szpitalu, już nic nie będę pisał, i tylko wkleję ostatni felieton z "Warszawskiej Gazety".
Powiem szczerze, że, kiedy podczas ostatniej konwencji Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, zamiast próbować wyciągać się za uszy z tego gówna, w które przez minione lata wpadł, cały wysiłek włożył w to, by przez wszystkie przypadki odmieniać imiona Sławka i Jacka, pomyślałem sobie, że z nim albo jest coś nie tak, albo – przeciwnie – on doskonale wie, co robi. No bo, jaki on może mieć interes – jeśli zupełnie naturalnie i słusznie przyjmiemy, że na wytyczonym przez to towarzystwo poziomie, o czymś takim jak koleżeńska solidarność mowy być nie może – żeby dziś robić z siebie bałwana i przepraszać obu za to, że ich wywalił na pysk z tego interesu? Cóż by szkodziło uznać, że Nowak sam sobie napytał biedy przez te głupie zegarki i niech sobie teraz sam radzi? No co?
Mamy ten rząd, w stanie przyspieszonego zdychania, mamy tego Nowaka, z którego już naprawdę nic nie będzie, tego Rostowskiego, który zrobił swoje i może się teraz już tylko zająć spłacaniem kredytów, a Donald Tusk, który przecież ma swoje własne zmartwienia, zupełnie jakby zwariował, dba tylko o to, by kolegom nie było przykro. Co mu tak bardzo zależy? Co siedzi w głowach tych wszystkich klaszczących w kompletnym zapamiętaniu działaczy? A cóż im dziś po jakimś Nowaku, co?
Nie znam się na zwyczajach panujących w Platformie Obywatelskiej. Natomiast mam swój rozum, pewne doświadczenie, i wiem, że jeśli komuś, wydaje się, nie powinno zależeć, a nagle mu zależy, to z całą pewnością nie dlatego, że mu się coś pomieszało w głowie, ale ponieważ wie więcej, niż inni. No i konsekwentnie, zaczynam sobie zadawać pytanie, cóż takiego wie Tusk na temat Rostowskiego, czy – może szczególnie – Nowaka, że dla niego kwestią priorytetową staje się zapewnić go o swojej dozgonnej przyjaźni?
Jak widzimy wszyscy aż nazbyt jasno, media bardzo się ostatnio starają, by jak najmniej ludzi w Polsce dało sobie wbić do głowy ów niezbity fakt, że ostatnie siedem lat polskiej polityki to rządy o takim poziomie korupcji, jaka ani za najczarniejszej komuny, ani nawet za czasów złotej postkomuny, nam do głowy by nie przyszła. Widzimy, co się dzieje na froncie w tej już chwili wręcz wojny między dwiema grupami interesów, reprezentowanymi przez Schetynę z jednej strony, a Tuska z drugiej. Możemy się bardzo łatwo domyślić, o jaką stawkę toczy się ta gra. A jeśli tak, to tym bardziej możemy się domyślić, kim w tej potyczce musi być ktoś taki, jak Sławomir Nowak. Szczególnie ktoś taki jak on.
Rywin, jak wiemy, pary nie puścił. Można z dużą pewnością zakładać, że Schetyna nie okaże się tu gorszy. Jak idzie o Nowaka, osobiście za niego bym nie dał złamanego grosza. Na moje oko, Nowak to ktoś, kogo najlepiej jest zagłaskać. Choćby i na śmierć.
Powrotu do zdrowie życzę pani Toyahowej.
OdpowiedzUsuńCo do polityki to dzisiejszy dzień znów dobitnie pokazał co i jak. Bardzo dobitnie. Polski szkoda na tych gnoi.
Czekamy na wieści z frontu książkowego. To ciekawsze niż polityka rządzącej kamaryli w obu pałacach.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wlochy-pozar-w-fabryce-odziezy/mbv1q
OdpowiedzUsuńCzytasz Włochy myślisz Bangladesz. Kiedy się pomyśli, że ta biedna krew napędza ten światowy blichtr vipowskich kreacji to się maczeta w kieszeni otwiera.
A co do Nowaka jeszcze to na razie Tusk jeszcze trzyma bezpieczniki choć już łapy grzeją i co i rusz jakieś iskrzenie jest i diody przestają świecić. Jak mu zabiorą zabawki to może się okazać że kilku dobrych przyjaciół zechce uzyskać status świadka koronnego a wtedy nawet to głaskanie na zaś nie pomoże. A "pomocy" przy bokserskim worku też nie będzie komu zlecić.
Mocne fotki:
http://niezalezna.pl/48970-kaczynski-na-ukrainie-tusk-bawi-sie-klockami-komentatorzy-kompromitacja-rzadu
@Toyah
OdpowiedzUsuńOtaczam modlitwą Panią Toyaho'wą, mam nadzieję na Jej szybki powrót do zdrowia.
Jeszcze raz (tym razem tutaj) dziękuję za spotkanie na targach w Warszawie.
@crimsonking
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem, o co chodzi z tymi klockami, ale sobie sprawdzę. Rozumiem jednak, że on jednego dnia nie umie przeżyć, żeby nie zrobić z siebie bałwana.
@raven59
OdpowiedzUsuńI ja Ci dziękuję. Zawsze dobrze jest wiedzieć, że się kręcisz gdzieś w pobliżu.