Głowy nie dam, ale wydaje mi się, że po raz pierwszy w życiu usłyszałem o tak zwanych bitcoinach kilka lat temu, gdy czy to na Facebooku, czy na Twitterze regularnie pojawiały się niemal jednobrzmiące teksty, sygnowane przez Gazetę Wyborczą, TVN, ewentualnie Onet, z których można się było dowiedzieć, że któraś z popularnych gwiazd mediów, estrady, czy sportu właśnie wystąpiła publicznie i opowiedziała, jak w ciągu zaledwie paru dni, nie ruszając wręcz palcem, zarobiła grube miliony. Każdemu z tych tekstów towarzyszyło zdjęcie danego bohatera, a często owa sensacyjna informacja była przekazana w formie wywiadu. Co ciekawe, każdy z tych wpisów był graficznie przygotowany w taki sposób, by do złudzenia przypominać oryginalny profil Onetu, Wyborczej, czy TVN-u.
Ponieważ jednocześnie w każdym z tych przypadków zamieszczony na spodzie link prowadził niezmiennie do nieznanego kompletnie adresu, który równie niezmiennie zachęcał – już bez udziału Kuby Wojewódzkiego, Krystyny Jandy, czy Roberta Lewandowskiego – do inwestowania we wspomniane bitcoiny, uznałem, że za tym biznesem stoi poważne oszustwo, w dodatku oszustwo bezczelne w swojej bezkarności. No bo przyznajmy, jak można z wysoko podniesioną głową w taki sposób łamać wszelkie zasady związane z ochroną wizerunku choćby, nie wspominając już o kradzieży firmowych znaków. No ale tak to się właśnie regularnie odbywało, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony jak się wydawało pokrzywdzonych osób i instytucji, w związku z czym nie mogłem w końcu nie dojść do przekonania, że to wszystko było solidnie zabezpieczone z każdej możliwej strony, a wspomniana bezkarność była czymś absolutnie oczywistym.
I to właściwie wszystko jeśli chodzi o moje ówczesne odczucia wobec tego kłamstwa, odczucia, tak jak to się dzieje w przypadku kłamstwa właśnie, absolutnie negatywne i pełne wrogości. Później te reklamy stopniowo zaczęły znikać, natomiast temat bitcoinów pojawiał się regularnie to tu to tam, i nie tylko w osobie Sławomira Menzena, który rzekomo cały swój wielki majątek zdobył na bitcoinowym rynku, tyle że to już mnie kompletnie nie interesowało, i pewnie do dziś miałbym z tą zarazą święty spokój, gdyby nie to, że w pewnym momencie gruchnęła wieść, że telewizja Republika, z której usług korzystam, jest w głównej mierze sponsorowana przez którąś z większych światowych firm zajmujących się emisją tych całych bitcoinów. Mało tego, przyszedł wkrótce moment, kiedy to TV Republika zorganizowała w Jesionce pod Rzeszowem wielką konferencję z udziałem amerykańskich konserwatystów, a w organizacji owego przedsięwzięcia udział jej głównego sponsora był tak wielki, że jego prezes odgrywał tam jedną z podstawowych ról. Potem zresztą wszystko poszło jak z płatka i dziś nie ma chwili, bym oglądając wieczorne wydanie Republiki nie trafiał na wrzucone w którymś z punktów na ekranie logo tego czegoś, albo wciąż tej samej reklamy zachęcającej do bitcoinowych inwestycji. Zabawne przy tym jest to, że każda z owych reklam jednoznacznie i zupełnie otwartym tekstem zachęca do udziału w tej zabawie, a z drugiej strony maleńkim drukiem na dole strony ostrzega, że owa gra jest niebezpieczna, grozi ciężką ruiną i – tak, tak – że oni absolutnie nie zachęcają do kupowania i inwestowania na ich rynku.
No i w momencie gdy zobaczyłem jak Tomasz Sakiewicz wszedł właśnie w układ ze zwykłymi oszustami, znalazłem się niemal na granicy rezygnacji z oglądania tej jego telewizji i pewnie bym tak zrobił, gdyby nie to, że przy okazji nie mogłem nie zauważyć, że ów rynek stał się nieodłączną częścią świata w którym żyjemy, podobnie jak rynki loteryjny, farmaceutyczny, bankowy i już tylko diabeł jeden wie, który jeszcze. A już zupełnie machnąłem na tych oszustów ręką, kiedy na scenie pojawił się Donald Tusk i ni z gruszki ni z pietruszki ogłosił, że te całe bitcoiny to ruska inicjatywa, mająca na celu dokonanie zamachu na cały demokratyczno-liberalny porządek, a najbliższym nam przykładem owej agresji jest przejęcie przez jeden z najpotężniejszych rynków w branży telewizji Republika.
Dziś, jak wszyscy widzimy, jest tak, że koalicja rządowa przedstawia Prezydentowi do zatwierdzenia ustawę, której praktycznym celem jest likwidacja TV Republika, Prezydent ustawę skutecznie wetuje, a cała propaganda rządowa rwie włosy z głowy, że oto już ostatecznie Prezydent pokazał, że został wystrugany na Kremlu i że jeśli ktoś go natychmiast nie zmusi do opamiętania, to już za chwili wszystkie tory kolejowe w Polsce zostaną wysadzone w powietrze i nawet ministrowie Kierwiński z Siemoniakiem nie będą mogli temu zapobiec. Premier wprawdzie tego jeszcze nie powiedział, ale już i tak pojawiła się sugestia, że pamiętny dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego z grudnia 2023 roku miał na celu przygotowanie gruntu pod te ruskie bitcoiny.
A zatem, proszę mi powiedzieć, co ja mam w tej sytuacji powiedzieć? Mam uwierzyć, że ktoś taki jak Donald Tusk naprawdę uznał, że trzeba ratować jego ukochaną Polskę przed kacapską agresją i zniszczyć rynek bitcoinów? Nie żartujmy. A może mam w tym momencie posłuchać przekazu nadawanego od rana do wieczora przez Republikę o tym jak to cała przyszłość nowoczesnego świata stoi na bitcoinach i że w tej chwili już każdy kraj na świecie opiera swoją gospodarkę finansową na kryptowalutach, a z każdym dniem coraz więcej banków państwowych wchodzi w ów rynek, wsłuchać się w głos red. Holeckiej i uznać, że się jednak myliłem i być może nawet kupić sobie coś tam z tej oferty? Oczywiście nie zrobię ani jednego, ani drugiego, natomiast chciałbym wspomnieć pewną dawną bardzo już historię, Otóż miałem okazję rozmawiać z pewnym starszym panem, który opowiedział mi, jak to on od najmłodszych swoich lat gra w totolotka i robi to ze stałą regularnością, czyli, że od chyba dwudziestego roku życia nie opuścił ani jednego tygodnia. On nie opuścił ani jednego tygodnia, wywalił na tę zabawę całą kupę pieniędzy i zaledwie trzy razy skreślił trójkę, czy czwórkę, zarabiając paręset złotych. Poza tym, jak to mówią nowojorscy Żydzi – zilch. I co ja mam z tym totolotkiem zrobić? No co?
No ale co ja mówię – totolotek? Weźmy wspomniane wcześniej lekarstwa i reklamy, którymi biedni głupcy są zasypywani od rana do wieczora w telewizji. Człowiek czuje, że go coś boli w plecach, czy w piersi i się dowiaduje, że to może być trzustka, ale na to jest oczywiście rada, bo oto pojawiły się cudowne tabletki, po których cały ból minie, a ów człowiek – co zresztą jest wyraźnie pokazane na załączonym filmie – może w jednej chwili jeść, co mu się żywnie podoba i w dowolnych ilościach. Widzimy starszego pana, który chce podnieść wnuczka, ale nagle coś mu przeskakuje w plecach i klapa. Nic nie szkodzi. Wystarczy posmarować plecy rewelacyjną maścią i to dziecko nie dość, że można podnieść, to jeszcze je popodrzucać i się z nim gonić po ogródku. Oto ktoś traci siły i coraz częściej się zadysza. Ależ to nic, wystarczy skorzystać z suplementu diety. I kogo to obchodzi, że on za chwilę dostanie zawału i umrze? W końcu było napisane na ekranie, że ma się skonsultować z lekarzem. Przepraszam bardzo, ale jaka jest różnica między inwestowaniem w kryptowaluty, a zażywaniem tabletek na zapalenie trzustki, czy grą w totolotka? Chyba tylko taka, że totolotek i lekarstwa są nam dostarczane z Niemiec, a bitcoiny, jak twierdzi władza, z Rosji. No i że od kryptowalut i totolotka człowiek nie umiera, co najwyżej popełni samobójstwo.
Rzecz w tym, że czas w którym żyjemy to generalnie rzecz biorąc epoka kłamstwa, kłamstwa totalnego, kompletnego, bezczelnego i bezwzględnego. Nie dajmy się więc oszukać. Nawet wtedy, gdy jak już Tuskowi nie wyjdzie z tymi bitcoinami i postanowi zakazać działalności w Polsce firmy telezakupowej Mango, z reklam której Tomasz Sakiewicz również dobrze żyje, spuśćmy zasłonę milczenia nad faktem, że to są nie gorsi oszuści od Zondacrypto.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.