Jak się okazuje,
Cezary Łazarewicz, wybitny pisarz, dziennikarz, honorowy obywatel gminy
Kadzidło, laureat nagród Książka Historyczna Roku, Krakowska Książka Miesiąca,
oraz Nagrody Literackiej Nike za książkę „Żeby nie było śladów” o życiu i
śmierci Grzegorza Przemyka, ostatecznie nie zdecydował się machnąć na swoje
plany ręką i skierował sprawę przeciwko mnie oraz portalowi i.pl do sądu. Pozew
dotyczy zainspirowanego wspomnianą książką „Żeby nie było śladów” filmu pod tym
samym tytułem, a konkretnie opublikowanej przez portal i.pl recenzji mojego autorstwa
i następującego zawartego w niej fragmentu:
„A zatem, jak się okazuje, cała opowiedziana w filmie historia
męczeństwa i śmierci Grzegorza Przemyka jest oparta na tym co na ten temat
wiedział Cezary Łazarewicz, i na tym, co mu na ten temat opowiedzieli... no
kto? Biorąc pod uwagę towarzyskie relacje łączące zawodowe środowisko
Łazarewicza z ludźmi pokroju Jerzego Urbana, Czesława Kiszczaka, czy Wojciecha
Jaruzelskiego, to rozumiem, że jego konsultantem był któryś z nich”.
Pretensje Łazarewicza do mnie i do portalu i.pl wynikają z jego przekonania, że w owym fragmencie ja sugeruję, że Łazarewicz był skumplowany z Kiszczakiem, Jaruzelskim i Urbanem, i to oni mu opowiedzieli o tym, jak to Grzegorz Przemyk był częścią ciężkiej solidarnościowej patologii i w pewnym sensie sam sobie zgotował swój los. Oto pretensje i oto efekt. Przede mną sprawa przed warszawskim sądem o naruszenie dobrego imienia Cezarego Łazarewicza i polecenie sądu, bym na tym blogu, nad inkryminowanym tekstem zamieścił następującą informację:
Co niniejszym czynię. Dla osób
zainteresowanych odpowiedni link: https://toyah1.blogspot.com/2023/07/mars-napada.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.